Następnego dnia rano, Rebekah przyszła z płaczem
do domu zespołu i Kate. Zadzwoniła do drzwi. Otworzyła jej szatynka. Kiedy ta zobaczyła
zapłakaną przyjaciółkę, od razu, zaprosiła ją do środka i usadziła na kanapie,
naprzeciwko telewizora.
- Co się stało? – spytała, przytulając ją.- Paula wyjechała – odpowiedziała Rebekah.
- Jak to, wyjechała? – spytała niedowierzająca Kate.
- Jej tata dostał pracę w innym mieście i nie da rady codziennie tam dojeżdżać. Dlatego właśnie musieli wyjechać całą rodziną – wytłumaczyła blondynka.
- Dlaczego nie przyszła się pożegnać? – zapytała szatynka.
- Bo dowiedziała się parę minut przed wyjazdem i ledwo zdążyła przyjść do mnie – wyjaśniła dziewczyna.
- Niall wie? – znów zapytała.
- Nie mam pojęcia, ale chyba tak – powiedziała Rebekah, ocierając łzy.
- To by wyjaśniało fakt, dlaczego nie zszedł dzisiaj na dół… Muszę tam wysłać jednego z chłopaków, na pewno jest mu ciężko… Tobie zresztą również – powiedziała Kate.
- Tak, straszliwie. Akurat teraz – odpowiedziała dziewczyna.
- Przykro mi – oznajmiła nastolatka.
- Co dzisiaj robicie? – zapytała blondynka.
- Dekorujemy dom na przyjęcie niespodziankę dla Liam’a – wyjaśniła dziewczyna – Może chcesz nam pomóc i oderwać się od tego wszystkiego? – zaproponowała.
- Chętnie – odpowiedziała blondynka – Będziecie dekorować dom czy Ty będziesz? – zapytała.
- Będziemy. Zaraz idę budzić chłopaków – oznajmiła.
- No dobrze – odpowiedziała Rebekah.
Kate ruszyła na wojnę, bo tylko tak można było
nazwać budzenie chłopaków. W każdym z pokoi spędzała ponad 15 minut prosząc,
błagając i grożąc, co i tak nie robiło na wokalistach żadnego wrażenia.
Zatrzymała się tylko przed pokojem Niall’a. Nie wiedziała czy powinna tam
wchodzić... Miała, co do tego poważne wątpliwości. W końcu podjęła decyzję. Zapukała
i nacisnęła klamkę. Chłopak siedział na parapecie, wpatrując się w widok za
oknem.
- Jak się trzymasz? – spytała, podchodząc do niego i kładąc rękę na jego
prawym ramieniu.- Nie za dobrze... Skąd wiesz? – zapytał Niall.
- Rebekah przyszła do nas dzisiaj rano… – wyjaśniła nastolatka.
- A ona, jak się czuje? – zapytał ciekawy blondyn.
- Jest w rozsypce – powiedziała Kate.
- A tak ogólnie, to chyba coś chciałaś, bo słyszałem jak budzisz chłopaków – powiedział Niell, zmieniając trudny dla niego temat.
- Chcieliście zrobić Liam’owi niespodziankę z okazji urodzin. Sama tego przygotowywać nie będę, bo to Wy wpadliście na ten pomysł… – powiedziała Katherine.
- Już idę – odpowiedział chłopak, schodząc z parapetu.
Kiedy oboje zeszli ze schodów w salonie
znajdowali się już pozostali chłopacy i Rebekah. Na ich twarzach nie było widać
zadowolenia, ale mimo to powstrzymywali się od niepotrzebnych komentarzy.
- Więc tak… - zaczęła Kate – Louis pojedziesz po tort – oznajmiła – Tylko
błagam Cię, nie zjedz go po drodze… – dodała, napotykając na uśmiech najstarszego
chłopaka – Zayn z Niall’em zajmiecie się jedzeniem. Zamówicie coś dobrego lub
ugotujecie. Do Was należy wybór. Tylko żeby mi to było jadalne! – zastrzegła –
Harry pojedziesz po ozdoby, a później pomożesz nam je pozawieszać. Listę masz
na lodówce w kuchni – oznajmiła.- A co Ty będziesz robić? – spytał Louis.
- Choć wczoraj sprzątałam Wasze pokoje i kuchnię, to dzisiaj te pomieszczenia wyglądają jakby przeszło przez nie tornado lub huragan – oznajmiła – Dalej, do pracy! – pogoniła nastolatka.
Wszyscy natychmiast ruszyli się z miejsc. W
salonie zrobił się straszliwy hałas. Dziewczyny próbowały uciszyć chłopaków,
ale ich starania nic nie dawały. Po paru minutach w końcu zapadła cisza,
głownie, gdy wyszedł Lou, a reszta się rozeszła.
Nagle zadzwonił telefon domowy. Katherine
przekonana, że dzwoni Harry, zapytać się, co dokładnie piszę na karteczce, podniosła
słuchawkę i warknęła:
- Czego znów Harry zapomniałeś? - Ładnie to tak witać kolegę, którego tak dawno się nie widziało? – zapytał Liam, śmiejąc się do słuchawki.
Gdy rozpoznała jego głos, strasznie się zmieszała
i przez dłuższy czas na linii zapadła cisza.
- Katherine, jesteś tam? - spytał
chłopak.- Taaa... Jestem – otrząsnęła się Kate.
- Chciałem tylko powiedzieć, że będę za niecałe dwie godziny – powiedział Liam – I nie mogę się doczekać – dodał.
- Ja też się cieszę – odpowiedziała dziewczyna. - Pogadamy jak się zobaczymy, bo jestem teraz troszeczkę zajęta – dodała
- No to nie przeszkadzam. Do zobaczenia – powiedział i rozłączył się.
- Liam będzie za niecałe dwie godziny. Musimy się śpieszyć, bo nie zdążymy z tym wszystkim – zwróciła się do Rebekah.
- No to do pracy – powiedziała blondynka.
Katherine zajęła się sprzątaniem pokoi, a Rebekah
postanowiła, że pomoże chłopakom w gotowaniu.
Po trzydziestu minutach wrócił Harry z balonami,
serpentynami i innymi ozdobami. Zayn z Naill’em postanowili, że jednak coś
zamówią, bo to, co ugotowali strach byłoby dać Dusty, kotu Harry’ego. Aby
zrekompensować swoje braki w kuchni, zaoferowali się za to do pompowania
balonów.
Louis, który wyszedł pierwszy wrócił ostatni.
Wytłumaczył się tym, że bardzo długo czekał na tort, ale chyba wszyscy
wiedzieli, że musiał kupić jeszcze jeden, bo był na twarzy cały brudny od dżemu
i bitej śmietany. Nie było wiadomo czy się przewrócił, czy najzwyczajniej w
świecie, go zjadł.
Harry, Rebekah i Katherine zajęli się
przystrojeniem domu. Praktycznie rzecz biorąc, Harry musiał wszystko zawieszać,
bo dziewczyny były zbyt niskie. Za to one, pokazywały mu co, gdzie i jak
powinien powiesić.
Po półtorej godziny wszystko było gotowe, a parę
minut później na podjeździe stał już samochód Liam’a.
- Dalej, chować się – zawołał Harry.
Liam wszedł do domu, w którym nie było nikogo
słychać. Zdziwiony tym zjawiskiem, wszedł do salonu.
- Niespodzianka! – wykrzyknęli wszyscy równocześnie.- Wow! Nie spodziewałem się – oznajmił.
Wszyscy składali Liam’owi życzenia i dawali
prezenty. Dostawał milion pytań na minutę. Co robiłeś? Co z Twoją matką? Jaki
kawałek wymyśliłeś na nową płytę? Jak czujesz się po podróży? Odpowiadał na te
pytania, bo musiał. Tak naprawdę, w głowię miał tylko twarz Katharine,
uśmiechającą się do niego. Jednak szatynka jako jedyna nie zadawała mu pytań,
ani się nie odzywała. Czyżby nic do niego nie czuła? A może traktowała go tylko i wyłącznie, jak
przyjaciela…? Nie miał nawet czasu do niej podejść, bo chłopacy ciągle go
zagadywali. Przyjęcie było według niego niesamowite i bardzo go to ucieszyło.
Katherine ciągle biegała z półmiskami, talerzami,
sztućcami i szklankami. Nie miała nawet czasu z nikim zamienić słowa.
Po godzinie impreza rozkręciła się na dobre.
Chłopacy wyciągnęli jakieś wino i zaczęli rozlewać wszystkim do kieliszków.
Oczywiście, gdy przyszła kolej na Katharine, Harry zrobił jej wykład, że w tym
wieku nie powinna pić. Ona zbyła go gestem i stwierdziła, że i tak nie ma na to
ochoty. Natomiast Liam, pamiętając o decyzji, jaką Katharine musiała podjąć, przez
czas jego nieobecności, a następnie mu ją wyjawić, odmówił picia. Wtedy Louis
powiedział, żemu nie wypada, bo to w końcu jego urodziny. Zmieszany brunet,
dyskretnie wylewał alkohol do rośliny stojącej na stoliczku obok kanapy. Musi
pamiętać żeby powiedzieć Kate, by wyrzuciła ten kwiatek.
Po kolejnej godzinie, Harry z Louis’em zaczęli
tańczyć przytulańca do piosenki „What makes you beautiful”, co spotkało się z
salwą śmiechu.
Niall żalił się Rebekah, że Paula go porzuciła i
mało brakowało, aby zaczął płakać. Zayn, za to, wznosił toasty za przeróżne
przedmioty i osoby, machając rękoma i zbijając szklanki.
Alice strasznie wściekała się za to na swojego
chłopaka, próbując wyrwać mu butelkę z ręki, z której pił już od jakiś piętnastu
minut.
Wszystkie dziewczyny zebrały się przy jednej ze
ścian i zaczęły obserwować wygłupy chłopaków.
- Widziałaś ich kiedyś w takim stanie? – zapytała Rebekah Katherine, która
znała ich wszystkich najdłużej.- W takim stanie? Nie… Ale jutro będą mieli kaca – oświadczyła Katherine.
- I tak najlepiej trzyma się Liam – powiedziała Alice.
- Nie zauważyłaś, że on nie pije? – spytała Kate.
- Jak to? – zdziwiła się dziewczyna Zayn’a.
- Wszystko co mu nalewają ląduje w moim ulubionym kwiatku, który dostałam od Caroline i przywiozłam aż tutaj – wyjaśniła nastolatka.
- Myślę, że będziesz musiała go wyrzucić – wtrąciła blondynka.
- Raczej wino nie jest dobrym nawozem – zażartowała szatynka.
- Już Ci współczuję tego, że będziesz musiała ich rano znosić – powiedziała Rebekah.
- To oni będą cierpieć, nie ja – oznajmiła Kate.
- Ale będziesz słuchać marudzenia – odpowiedziała Rebekah.
- To nie są dzieci. Powinni wiedzieć, że jeżeli mają słabą głowę, to nie mogą tyle pić – odpowiedziała nastolatka.
Dziewczyny, co chwilę, wybuchały śmiechem z
wygłupów Louis’a i Harry’ego. Do tego duety dołączył jeszcze Zayn.
Alice ze wstydem zakrywała swoją twarz.
- Nie przejmuj się. Oni są pijani. Gdybym ja miała się wstydzić za każdą
wpadkę Harry’ego, to musiałabym pomalować sobie twarz na stałe czerwoną farbą –
oświadczyła szatynka, znów się uśmiechając.- To akurat prawda – wtrąciła Rebekah.
- Co oni jeszcze nie wymyślą? – zapytała Alice.
- Ich pomysły są naprawdę szalone… – oświadczyła młodsza siostra Harry’ego.
- Która jest, tak ogólnie, godzina? – zapytała Rebekah.
- Przed dwunastą – oznajmiła Kate, patrząc na srebrny zegarek na jej ręce – Koniec tych żartów. Zgarniam chłopaków do pokoi i zaczynam sprzątać, bo nie wyrobię się do rana – oświadczyła Kate.
- Kate, kochana siostrzyczko, skocz po jeszcze jedną butelkę – powiedział Harry, trzymając w ręce pustą butelkę po winie.
- Tobie na dzisiaj już chyba starczy… – mruknęła – Chodź zaprowadzę Cię do Twojego pokoju – oświadczyła, zakładając sobie na ramię jego lewą rękę.
- Ale Kate… Zabawa się dopiero rozkręca – wybełkotał Harry, przygniatając Kate swoim ciężarem.
- Nie dyskutuj ze mną! – warknęła Katherine, prowadząc go na schody.
- Poczekaj pomogę Ci – zaproponował Liam, chwytając bruneta z drugiej strony.
- Bardziej mi pomożesz, jeżeli powiesz, że nic nie piłeś – powiedziała.
- Ani kropelki – odpowiedział.
- Z nimi sobie dam radę – wskazała na resztę zespołu – Ty odwieź Rebekah i Alice. Nie chcę żeby chodziły po nocy – wytłumaczyła Katherine.
- Dobrze, za parę minut jestem – odpowiedział.
- Nie musisz się spieszyć. Trochę mi zajmie odtransportowanie ich do pokoi – powiedziała Kate, wpychając Harry’ego na ostatni stopień schodów.
***
Liam zszedł na dół i powiedział dziewczynom, że
odwiezie je do domu. Po chwili, już byli w aucie. Gdy rozwiózł je do domów,
wrócił do Kate. W salonie już nikogo nie było, więc zabrał się do sprzątania.
Kate po chwili weszła do kuchni z pełną tacą
naczyń.
- Jak chłopacy? – zapytał brunet.- Śpią jak dzieci. Jutro będzie ich suszyć, a już o bólu głowy nie wspomnę… – odpowiedziała.
- Nie rozumiem, jak można do tego stopnia się doprowadzić – powiedział Liam.
- Dziwię się, że Ty nie piłeś… Dlaczego? – spytała.
- No właśnie, jaką podjęłaś decyzję? – zapytał brunet, opierając się o stół.
- Jest już późno, naprawdę chcesz teraz o tym rozmawiać? – spytała, wkładając naczynia do zmywarki.
- Dlatego nie piłem. Chcę wiedzieć – powiedział ciekawy chłopak.
- To dla mnie trudne… - oznajmiła szatynka.
- No powiedz, nie po to, tyle czasu czekałem… – powiedział.
- Z którego prezentu jesteś najbardziej zadowolony? – spytała nastolatka, zmieniając temat.
- Nie ważne, nie zmieniaj tematu, po prostu powiedz, że nie lubisz mnie aż tak jak ja Ciebie– powiedział Liam.
- Chciałabym Cię tak nie lubić… – szepnęła zdenerwowana dziewczyna.
- Więc!? – zapytał chłopak.
- Nie dałam Ci dzisiaj prezentu… – oświadczyła Kate, ignorując jego wcześniejszą wypowiedź.
- Nie musisz mi niczego dawać – wtrącił brunet.
- Mimo wszystko, głupio mi, że nic ode mnie nie dostałeś – wyjaśniła Katharine – Bo widzisz, długo zastanawiałam się, co by Ci dać i w końcu wymyśliłam. Tylko to jest strasznie nierozsądne… - oświadczyła Kate, podchodząc do niego i patrząc mu prosto w oczy – Ale kto mówi, że ciągle muszę być rozsądna – szepnęła i najdelikatniej, jak umiała, pocałowała go.
***
Nie mogę w to uwierzyć... Chyba nastał właśnie przełomowy moment na naszym blogu.! ;D
Z okazji tego, że 2012 rok dobiega końca, chciałybyśmy Wam wszytkim podziękować. Za wszystkie odwiedziny i komentarze. Gdyby ktoś, w lipcu, powiedział mi, że nasz blog będzie miał tyle wyświetleń, to wyśmiałabym go i powiedziała, że to niemożliwe...
Więc jeszcze raz, bardzo, ale to bardzo dziękuję ;***
Jeszcze jedno krótkie zdanko ;) Chciałabym życzyć wszystkim naszym czytelnikom niezapomnianego Sylwestra, wyśmienitej zabawy, pysznego szampana i żeby ten nadchodzący rok 2013, był jeszcze bardziej udany niż obecny.!
Wasza Katherine
Jest! Jest! Jest! Jest!
OdpowiedzUsuńNareszcie! Boże jaka ja jestem szczęśliwa! Normalnie moja radość jest nie do opisania :D
Najwspanialsza chwila na jaką czekałam, nareszcie nadeszła! :D
Jejku! Cudo!!
Piszcie szybko, bo już się nie mogę doczekać reakcji Liam'a, na pewno bd szczęśliwy, ale mimo to jestem ciekawa jak to opiszecie ^^
Peace :*
Wow, aż takiej radości, to się nie spodziewałam ;D
UsuńCo do następnego rozdziału, to myślę, że troszeczkę się zdziwisz ;P
Aż mnie wena naszła żeby poprawić następny rozdział, szkoda jedynie, że nie mam na to dzisiaj kompletnie czasu ;/
Dzięki za tak motywujący komentarz ;*
te opowieści mi sie podobają ale te zdjęcia 1D
OdpowiedzUsuńprosze nie !
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńW takim razie, drogi Anonimie, chciałabym wiedzieć, co w tych zdjęciach tak strasznie Ci się nie podoba....
UsuńJak zwykle cudowne... :D Ale nadal kończycie w połowie... Piszcie szybko... Anonymous, mi zdjęcia się podobają i nie wiem o co Ci z nimi chodzi... Jest świetnie... :D Pozdrawiam dziewczyny ;P
OdpowiedzUsuńTo zakończenie akurat było moim niecnym planem, na pobudzenie ciekawości. Hah ;P
UsuńJa też nie wiem o co mu chodzi, ale każdy ma prawo mieć swoje zdanie... Prawda.?
Dziękujemy ;*
My też pozdrawiamy ;*