środa, 27 marca 2013

Rozdział XXX




Ależ mogę – odpowiedział – Dokończę nagrywanie tej płyty, bo właśnie do tego zobowiązuje mnie kontrakt, zabieram Katherine ze sobą i oboje wracamy do Holmes Chapel… – dodał.
- Naprawdę chcesz to zrobić? Chcesz zniszczyć zarówno swoją przyszłość, jak i przyszłość reszty zespołu? – zapytała nastolatka – A po za tym, Katherine się załamie…– dodała.
- Im szybciej ją od niego uwolnię, tym szybciej dojdzie po tym wszystkim do siebie – stwierdził Loczek.
- Liam tak się starał zdobyć jej serce… Daj im szansę – poprosiła Rebekah.
- Tylko nie wiem po co on zdobywał jej serce, skoro chce je niedługo złamać? – zapytał Styles.
- Tego nie możesz być taki pewny… – stwierdziła blondynka – Może będzie inaczej – dodała.
- Szczerze w to wątpię… – stwierdził Harry.
- Może Liam nie jest taki zły, jaki Ci się wydaje? – zapytała dziewczyna.
- Nie pozwolę, żeby zranił moją siostrę – powiedział stanowczo Hazza.
- Harry, nie masz pewności, że ją zrani albo zerwie z nią za miesiąc czy dwa… - powiedziała Rebekah.
- A co robił z innymi dziewczynami? – zapytał Loczek.
- Odpuść im. Niech są razem tyle, ile będą chcieli. Jeżeli będziesz im tego zabraniał, to tym bardziej będą robić Ci na złość, a po za tym, ona nie wybiera Ci dziewczyn, więc Ty nie wybieraj jej chłopaków – stwierdziła Rebekah.
- Dlaczego za wszelką cenę próbujesz wmówić mi, że oni powinni być razem? – zapytał starszy brat Katherine.
- Bo pasują do siebie. Zrozum to… – westchnęła blondynka.
- W tym problem, że nie umiem tego zrozumieć… – oświadczył chłopak – Katherine wie, co to sława, ale mimo wszystko chce zmarnować jakiś tam kawałek życia, bo nie wierzę, że jakoś specjalnie długo będą razem – dodał.
- Niech spróbują. Nie daj jej cierpieć z tego powodu, że to właśnie Ty, najważniejsza osoba w jej życiu, nie dajesz jej być z chłopakiem, którego kocha. Pozwól jej uczyć się na własnych błędach… – powiedziała dziewczyna.
- Myślisz, że przeze mnie cierpi? – spytał chłopak.
- Tak, właśnie tak myślę – odpowiedziała Rebekah.
- Ale ja nie potrafię zaakceptować ich związku… – wyznał nastolatek – Boję się, że Katherine cały wolny czas będzie przebywała z Liam’em, a ja stopniowo będę znikał z jej życia… - przyznał się chłopak, spuszczając głowę.
- Zawsze będziesz jej bratem i najważniejszą osobą na świecie, uwierz mi… Idź do domu i ją przeproś – zaproponowała dziewczyna.
- Naprawdę uważasz, że tak będzie najlepiej? – zapytał brunet.
- Tak byłoby najlepiej – stwierdziła stanowczo dziewczyna – A i jeszcze jedno, radzę Ci zrobić to wszystko jak najszybciej – powiedziała dziewczyna.
- Dziękuję, niesamowicie mi pomogłaś – powiedział, po czym mocno ją przytulił, czego blondynka kompletnie się nie spodziewała.
- Nie ma za co, zresztą jakby coś, to zawsze możesz się do mnie zwrócić, zwłaszcza jeżeli chodzi o Kate – odpowiedziała Rebekah.
- Jeszcze raz dziękuję – odpowiedział i odszedł w kierunku swojego domu.
Blondynka była bardzo ucieszona faktem, że chłopak w tej sprawie zwrócił się właśnie do niej. Była bardzo ciekawa czy Harry zdobędzie się na to, żeby ich przeprosić. Co jak co, ale chłopak należał raczej do grona tych upartych ludzi. Mimo wszystko bardzo ucieszyła się z odwiedzin bruneta. Może nawet za bardzo…

***

Rozmowa z Rebekah bardzo mu pomogła. Dziewczyna przedstawiła obecną sytuację w całkiem innym świetle. Mimo tego, jego stosunek do związku Liam’a i Katherine zbytnio się nie zmienił… Jednak postanowił, że przeprosi zarówno Kate, jak i swojego przyjaciela. Będzie chociaż próbował udawać, że cieszy się ich szczęściem… A może z czasem uda mu się nawet zaakceptować ich związek…?

***

Po rozmowie, a raczej ostrej wymianie zdań z Harrym w jej sercu pojawiły się liczne wątpliwości… Co będzie jeżeli jej brat ma rację i Liam potraktuje ją jak zwykła zabawkę, a gdy mu się już znudzi i zostawi…? Nie… To nie może być prawdą. Przecież chłopak twierdzi, że kocha ją nad życie. Och… Ci faceci, dlaczego tak trudno zrozumieć ich psychikę?
Mimo tego jednej rzeczy na pewno na to zrzucić nie mogła… Doskonale wiedziała jaka będzie reakcja Harry’ego, gdy dowie się i to w taki sposób… Teraz zdawała sobie sprawę jaka była głupia nie mówiąc bratu całej prawdy od razu. Może i by pokrzyczał, ale po czasie przeszłoby mu, a ona nie doszłaby do takiego wniosku, jaki co chwilę przelatuje jej przez głowę.
Zespół jeszcze nigdy nie przechodził takiego poważnego kryzysu… Owszem, sprzeczali się, i to nie raz, ale nigdy nie wyglądało to tak, jak dzisiaj. Bała się, że to trwale wprowadzi zgrzyty i napięcia w zespole, a tego na pewno nie chciała.
No i było coś jeszcze. Coś, co bardzo ją niepokoiło… Umowa między Harrym, a resztą chłopaków. Nie była w stanie przewidzieć, co może przyjść do głowy jej starszemu bratu. A co będzie jeżeli chłopak, zechce złamać kontrakt i tak po prostu stąd wyjechać, zaczynając tym samym całkiem inne życie…? Może i będzie próbować udawać przed nią pozory szczęścia, ale wiedziała, że występy na scenie, muzyka i śpiew, to wszystko, co potrzebne mu do pełni szczęścia w życiu… Dlatego nie pozwoli, żeby zespół rozpadł się całkiem przez nią. Co to, to nie…
Podjęła już decyzję, ale niesamowicie ciężko było jej podnieść się i wyjść z pokoju. Kiedy myślała, że zaledwie po tygodniu straci swoje szczęście z jej czekoladowych oczu popłynęły łzy, tym samym rozmazując delikatny makijaż. Szybko starła je ze swoich policzków i szepnęła sama do siebie:
- Musisz być dzielna.
Zacisnęła ręce w pięści i wyszła.

***

Delikatnie uchyliła drzwi do pokoju Liam’a. Stwierdziła, że nie będzie pukać, gdyż on też tego przeważnie nie robił.
Nie chciała mu tego mówić… Jej serce głośno krzyczało „NIE!”, ale ona wiedziała, że to jedyne wyjście z tej sytuacji.
Gdy już weszła, zorientowała się, że brunet ma słuchawki na uszach. „Pewnie też zastanawiał się, co z tym dalej zrobić” - pomyślała, a później do głowy wpadła jej jeszcze jedna myśl: „Mam nadzieję, że doszedł do tego samego wniosku, co ja”.
Kiedy podeszła do okna, chłopak w końcu ją zauważył i zdjął słuchawki z uszów. Na jej widok na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Gdyby tylko wiedział co zamierzała mu za chwilę powiedzieć…
- Musimy poważnie porozmawiać – stwierdziła opierając się o parapet, z którego rzekomo „wypadła” jej ukochana prostownica.
- A więc zamieniam się w słuch – odpowiedział Liam, próbując rozluźnić napiętą sytuację.
- Powinniśmy się rozstać… – wyjaśniła bez owijania w bawełnę.

***

Czeeeść.! ;D Stwierdzam, że zaczynamy Was rozpieszczać ;P Od poprzedniej notki nie minął nawet tydzień, a tu proszę, dodajemy następną ;D Nie wiem, co mnie naszło, ale w poniedziałek miałam wenę na poprawianie rozdziału ;) Niesamowite zjawisko po prostu ;P
Rozdział może wydawać się krótki, ale jedna z nas stwierdziła, że to idealny moment na jego przerwanie ;P
Wasza Katherine :*

sobota, 23 marca 2013

Rozdział XXIX




Powodzenia na wywiadzie – powiedziała Katherine, wychodząc z domu.
- Dziękujemy – odpowiedział Harry, niestety Kate już tego nie dosłyszała.
- My też będziemy się już powoli zbierać, bo niedługo się zaczyna – odpowiedział Louis, schodząc po schodach.
- Ja idę jeszcze poprawić fryzurę – zakomunikował Hazza, kierując się do swojego pokoju.
Liam kończył właśnie śniadanie, gdy jego telefon zaczął wściekle wibrować i dzwonić w salonie, na stoliczku, na którym Lou opierał nogi.
- Czyżby nowa laska dzwoniła? – zażartował Louis, biorąc do ręki telefon swojego przyjaciela.
- Lou, zostaw to! – krzyknął Liam, przeczuwając, co się święci.
Kiedy najstarszy chłopak w zespole zobaczył jego tapetę zamarł.
- Louis to nie tak… - zaczął tłumaczyć się brunet.
- W takim razie jak? - zapytał nastolatek.
- Ja ją kocham – wyjaśnił Liam.
Harry wszedł do pokoju, w którym znajdował się Louis z Liam’em.
- Kogo kochasz…? – zapytał Hazza, nie domyślając się niczego.
- Yyy… Nieważne – odpowiedział wymijająco Liam, a w głębi duszy pomyślał „Już po mnie!”.
- Limuzyna już przyjechała – powiedział Zayn, schodząc ze schodów.
Hazza stwierdził, że nie warto ciągnąć tego tematu, dlatego poszedł do limuzyny.
Gdy już do niej wsiadł Liam zaczepił Louis’a i poprosił:
- Błagam Cię, nie mów Harry’emu, przynajmniej do czasu zakończenia wywiadu…
- Będzie na mnie zły, zresztą nie tylko na mnie. Gdy dowie się o Was, to boję się nawet pomyśleć, co strzeli mu do głowy…– powiedział Lou.
- Jeżeli dowie się przed wywiadem, to mnie tam zabije, nie zważając na obecność innych ludzi – mruknął chłopak.
- Nie chcę go okłamywać, ale dobrze… Tylko ostrzegam, że zaraz po wywiadzie mu to zakomunikuje – powiedział Louis, odwracając głowę.
- Tym nie musisz się martwić. Ja powiem mu razem z Kate. Nawet się nie dowie, że wiedziałeś – zaproponował nastolatek.
- No dobrze, ale ma się tego dowiedzieć jeszcze dzisiaj albo sam mu to powiem – ostrzegł chłopak, po czym z uśmiechem na twarzy wsiadł do pojazdu.



***

Dotarli na miejsce. Wszyscy wysiedli z limuzyny i przepychali się przez tłum fanek, które czekały na nich już od wschodu słońca.
- Czy mi się wydaję czy z wywiadu na wywiad jest ich więcej…? – zapytał niepewnie Niall.
- Możliwe. Tylko szkoda, że jak zawsze chcą nas rozerwać na kawałki – powiedział Louis, marszcząc czoło.
- No niestety, taka jest cena sławy, chłopaki – odezwał się Zayn.
- Nareszcie w środku – powiedział Liam, wchodząc z zespołem do budynku.
Gdy tylko weszli do studia, w którym miał odbyć się wywiad, zostali otoczeni przez tłumy makijażystek.
Kiedy w końcu udało im się wydostać z ich szponów, menadżer wypchnął ich na schody, którymi zawsze schodzili do Alan’a, na dając możliwości zamienienia ze sobą nawet słowa.
- Pamiętajcie, nie palnijcie jakieś głupoty – ostrzegł Harry.
- Raczej to Ty pamiętaj, a i słuchaj tego, co do Ciebie mówią – zaśmiał się Lou.
- Chłopaki wchodzicie za 5…, 4…, 3…, 2…, i 1! – powiedział reżyser, pokazując cyfry na palcach.
Chłopcy z uśmiechami na twarzach wyszli na wizję. Alan czekał na nich na swoim wielkim fotelu. Kiedy wszystkim udało się zejść ze schodów, dziennikarz wstał i każdemu z nich podał dłoń, po czym powiedział:
- Dzisiaj mam zaszczyt porozmawiać z bożyszczami nastolatek w XXI wieku – w tym momencie wskazał na chłopaków – Dziewczyny zróbcie hałas! – gdy to powiedział z widowni słychać było dzikie piski fanek, na które zespół One Direction odpowiedział ukłonami i skinieniami głowy.
Nie obyło się też oczywiście bez uśmiechów chłopaków, powodujących zawroty głowy, a nawet omdlenia u fanek.
Po chwili zespół usiadł na kanapie, na której z trudem się zmieścili, a Alan zajął swoje stałe miejsce. Właśnie wtedy zaczął się prawdziwy wywiad… Chłopacy byli wręcz torturowani złośliwymi i ciężkimi do odpowiedzenia pytaniami. Mimo tego część z nich powodowała wybuch śmiechu chłopaków, jak i publiczności.
- Waszych fanek z dnia na dzień przybywa… – zaczął Alan – Wczoraj nawet odbył się ich zlot. Obejrzyjcie sobie parę zdjęć z tego wydarzenia – zaproponował.
Liam zaczął panikować. Podświadomość podpowiadała mu, że wśród fotografii może znaleźć się jakieś zdjęcie przedstawiające jego i Katherine. Ułamki nadziei pozwalały mu przytrzymywać się myśli, że wszystko pójdzie po jego myśli…
Przejrzeli już mnóstwo zdjęć. Do tej pory los mu sprzyjał. Zdjęcia te uświadamiały im jak bardzo fanki ich podziwiają i kochają.
W pewnym momencie Payne poczuł, że drętwieje. Nadzieja kazała mu, trzymać się myśli, iż Harry nie dostrzeże w tłumie burzy loków swojej rodzonej siostry. Niestety tak się nie stało… Kiedy dziewiętnastolatek spojrzał na Hazzę zobaczył, że z jego twarzy znikł uśmiech, a w oczach pojawiło się coś na kształt złości. Liam nie potrafił wytrzymać przeszywającego go na wylot spojrzenia przyjaciela, dlatego odwrócił wzrok. Slajd ze zdjęciami chwilę po tym się zakończył.
- To teraz, chłopcy, może nam coś zaśpiewacie? Wszyscy już na to czekamy od początku naszego spotkania – zaproponował Alan.
- No dobrze – potwierdzili, wstając i kierując się w stronę mikrofonów, które stały na specjalnie przygotowanej na ich występ scenie.
Oczywiście, nie obyło się bez wpadki Harry’ego, który był tak zaskoczony, zdezorientowany, a jednocześnie wściekły, że wchodząc na scenę, potknął się i o mało nie przewrócił. Na szczęście nikt prócz zespołu tego nie zauważył.
Zaczęła lecieć muzyka. Piosenkę zaczął Liam, swoją solówką. Kiedy padły pierwsze słowa piosenki, fanki zaczęły piszczeć.
Harry nie zwrócił na nie uwagi. Nie starał się nawet nawiązywać z nimi kontaktu. Jedyne, co był w stanie zrobić, to patrzeć w przeciwległą ścianę i modlić, żeby nie zabić na wizji Payne’a.
To, że był wściekły, to mało powiedziane. Najchętniej rozszarpałby bruneta na strzępy. Uwieść jego siostrę…! Przecież mieli umowę!
Chłopcy po wykonaniu piosenki zeszli ze sceny i pożegnali się z Alanem.
Przed budynkiem czekała już limuzyna, która miała zawieźć ich do domu. Wsiedli do niej, ale jeszcze przez kilka minut nikt nie miał odwagi się odezwać.
Ciszę w końcu przerwał Loczek. Jego wściekłość w tym momencie sięgnęła zenitu. Gdyby nie ograniczenie ruchu, spowodowane ciasnym wnętrzem, już dawno rzuciłby się z pięściami na bruneta lub poradził, żeby spisał testament albo wybrał kwiatki na swój grób.
- Jak mogłeś!? – krzyknął.
- Harry, spokojnie, proszę Cię – powiedział Liam.
- Zanim rozszarpię Cię na strzępy, chciałbym wiedzieć jedno: czy ktoś wiedział o tym, co łączy moją siostrę z tym idiotą? – zapytał.
Zespół nagle stracił pewność siebie, spuszczając głowy i bojąc się odezwać.
- Świetnie… Okazuje się, że o sprawach, które mnie bezpośrednio dotyczą, jak zwykle, dowiaduję się ostatni – stwierdził – Możesz mi to jakoś wyjaśnić? – zapytał Hazza.
- Oni naprawdę do siebie pasują – wtrącił się Lou.
- Teraz siedź cicho! Miałeś szansę, żeby się wykazać. Zresztą myślałem, że kto jak kto, ale Ty powiedziałbyś mi o takim obrocie sprawy… – syknął starszy brat Katherine – Nie, to jest po prostu niemożliwe, żeby moja siostra zakochała się w nim! – krzyknął, wskazując oskarżycielsko palcem na Liam’a.
- Najwidoczniej jest… Harry, daj spokój. Oni naprawdę się kochają… Daj im chociaż szansę – wtrącił Zayn.
- A od kiedy jesteście… parą? – zapytał Harry, ignorując słowa Zayn’a.
Ostatnie słowo nie chciało przejść mu przez gardło.
- Niedługo… – odpowiedział wymijająco brunet.
- Czyli…? Dwa tygodnie? Tydzień? Może trzy? – zapytał zdenerwowany chłopak.
- Od 30 sierpnia – wyjaśnił chłopak Kate.
- Co!? Czemu mi o tym nie powiedziała? Zakazałeś jej, prawda!?– krzyknął Harry.
Limuzyna dojechała do domu zespołu. Harry wysiadł jako ostatni, trzaskając drzwiami.
Uśmiechnięta od ucha do ucha szatynka, wyszła przed dom, żeby przywitać swojego brata i resztę. Gdy tylko zobaczyła wyraz twarzy Harry’ego, posłała Liam’owi pytające spojrzenie. Odpowiedź jednak uzyskała od własnego brata:
- Katherine, w tym momencie do domu!
- Co się stało? Coś nie tak na wywiadzie? – zapytała zdziwiona, kierując się do salonu.
- Powiedziałbym, że bardzo nie tak – odpowiedział – Dowiedziałem się bardzo ciekawych rzeczy o Tobie i hmmm… Twoim chłopaku – dodał Harry.
Katherine momentalnie zbladła.
- Ale jak…? – zaczęła.
- Widocznie byliście nie dość ostrożni – wytłumaczył Hazza – Jak mogłaś to przede mną ukrywać!? – krzyknął, tracąc całkowicie cierpliwość, a po chwili wykrzykując z siebie nieskładne zdania - Nie wiedziałem, że możesz być tak głupia i związać się z nim – tu wskazał bruneta, który stał obok dziewczyny – Czy Ty naprawdę nie rozumiesz, że jesteś dla niego tylko zabawką, która po miesiącu, a może jeszcze wcześniej mu się znudzi? On nie traktuje Cię poważnie – dodał.
Kate jeszcze nigdy nie była świadkiem takiej złości własnego brata i to na nią samą. W jej oczach zaszkliły się łzy, które po chwili zaczęły płynąc po jej policzkach strumieniami. Liam nie mógł już patrzeć na to jak Harry nieświadomie rani swoją siostrę, a tym samym jego dziewczynę, dlatego objął ją ramieniem, pozwalając, żeby dziewczyna moczyła mu swoimi słonymi łzami jego nową koszulę w kratę.
- Nie dotykaj jej! – syknął Loczek, zbliżając się niebezpiecznie do Liam’a.
- Ty naprawdę nie rozumiesz…? Ja ją kocham. Jest dla mnie najważniejsza na świecie, dlatego nie pozwolę Ci wyżywać się na niej… Jeżeli ulży Ci, to dręcz mnie, nie ją – powiedział, mocniej obejmując Kate i głaszcząc ją po lokowanych włosach.
- Potraktujesz ją tak jak swoje poprzednie dziewczyny. Przecież one były Ci tylko potrzebne do szpanowania, a oboje dobrze wiemy, że ich nie kochałeś – powiedział Hazza.
- Z Kate jest inaczej – usprawiedliwił się brunet.
- I myślisz, że Ci w to uwierzę… Co takiego jej nagadałeś, że owinąłeś ją sobie wokół palca? – zapytał chłopak.
- Harry, błagam Cię, przestań… – zaszlochała szatynka.
- Ciii… - mruknął Liam – A wracając do Twojego pytania, nie owinąłem jej sobie wokół palca. Po prostu zakochaliśmy się w sobie – wyjaśnił.
- Zakochałeś się w niej tak jak w Danielle i Shannon? Skoro tak, to chyba wolę, aby chodziła z moim największym wrogiem niż z Tobą…– wyznał Harry.
- Do Ciebie naprawdę nie dociera, że ja ją kocham? – zapytał retorycznie Liam.
- Nie, nie dociera. Odczep się od mojej siostry, nie chcę, żeby później przez Ciebie cierpiała – wyjaśnił brunet.
- Harry… Nawet jeżeli będę cierpiała, to nie będzie to Twoja wina – wtrąciła Kate.
- Katherine, nie chcę, abyś się z nim spotykała i zdania nie zmienię – powiedział Harry, idąc do swojego pokoju.
Po chwili można było usłyszeć głośne trzaśnięcie drzwiami. Katherine ze stanu załamania nerwowego zaczęła przechodzić w stan wściekłości na swojego brata. Jak on może być taki nie fair w stosunku do Liam’a…? Liam upierał się, że z nią zostanie, lecz ona chciała teraz zostać sama. Musiała sobie parę rzeczy przemyśleć… Brunet, choć niechętnie, ale uszanował jej decyzję.



***

Harry nie umiał znaleźć sobie miejsca w domu. Chodził z kąta w kąt i myślał o dzisiejszym dniu. Nie sądził, że Kate kiedykolwiek mogłaby zakochać się w którymkolwiek z członków zespołu lub odwrotnie. Mimo tego bał się o nią. Wiedział o poprzednich związkach Liam’a, a nie chciał żeby Katherine była jego następną „ofiarą”. Był wściekły na nich oboje, ale brunet wyjątkowo wszedł mu na ambicję. Każda rzecz, na którą spojrzał przypominała mu szatynkę, a tym samym jej chłopaka. „Muszę stąd wyjść” – postanowił Hazza. Szybko zbiegł po schodach i minął salon. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać. Przez cały czas myślał, że cały zespół wie o sobie wszystko, że nic przed sobą nie ukrywają… Najwidoczniej mylił się. Owszem, może i jest najmłodszy, ale to nie znaczy, że można przed nim ukrywać, co jak nie patrzeć, bezpośrednio go dotyczy. W końcu Kate to jego siostra... Zawiódł się na nich wszystkich, ale chyba najbardziej na Louis’ie. Traktował chłopaka jak swojego najlepszego przyjaciela, a on co? Siedzi w zmowie z resztą zespołu? To było mocno nie fair.
Szedł mijając kolejny domy, nie miał pojęcia, gdzie się kieruje, chciał, żeby nogi same go gdzieś poprowadziły, a mózg całkowicie się wyłączył. Już nie chciał o tym wszystkim myśleć. Jednak jego nogi miały swój konkretny cel. Doprowadziły go prosto pod dom Rebekah. Sama jego właścicielka siedziała na huśtawce, na werandzie przed domem.
Przystanął na chwilę pod jej domem i powrócił do nurtującego go tematu… Blondynka przez tak krótki czas zaprzyjaźniła się z Katherine, choć ta druga długo była nieufna wobec obcych osób. Z nią jednak nadzwyczaj szybko złapała dobry kontakt. Ciekawe czy blondynka wiedziała o tym niezdrowym według niego uczuciu pomiędzy jego siostrą, a tym zdrajcą Payne’m…
Rebekah najwidoczniej wyczuła, że ktoś ją obserwuje, ponieważ zaczęła się niespokojnie rozglądać. Po chwili dostrzegła go i delikatni się uśmiechnęła. Poczuł, że robi mu się gorąco, ale zlekceważył to. Musiał dowiedzieć się czy ona również o wszystkim wiedziała. Jej uśmiech zachęcił go do wejścia. Jednak, gdy dziewczyna zobaczyła wyraz jego twarzy, od razu zorientowała się, że nie wszystko jest w porządku… Jego oczy patrzyły na nią z bólem, ale też złością. Chyba już wiedziała, co doprowadziło go do tego stanu…
Bez żadnych wstępów, powiedział:
- Wiedziałaś?
Stwierdziła, że nie warto udawać, iż nic nie wiedziała i kompletnie nie wie o co chodzi. Lepiej od razu się przyznać i nie zagłębiać się w korytarze kłamstw. W tym przypadku gra w odkryte karty jest chyba najbardziej opłacalna.
W odpowiedzi nieśmiało pokiwała głową. Uczucia, targające wnętrzem chłopaka można było przyrównać do erupcji wulkanu.
- Co Wy wszyscy założyliście jakiś funclub związku mojej siostry i Liam’a!? – zapytał sarkastycznie Hazza.
- O co Ci chodzi? – spytała dziewczyna – Nie cieszysz się ze szczęścia siostry? – znów zapytała.
- Cieszyłbym się gdyby jej wybranek okazał się kim innym… – prychnął Hazza.
- Przykro mi, ale nie możesz o tym decydować – oburzyła się nastolatka.
- Ależ mogę – odpowiedział – Dokończę nagrywanie tej płyty, bo właśnie do tego zobowiązuje mnie kontrakt, zabieram Katherine ze sobą i oboje wracamy do Holmes Chapel… – dodał.


***

Czeeeść.!  ;D Nie wiem dlaczego, ale ten rozdział sprawdzało mi się wyjątkowo źle… Może dlatego, że robiłam to przed północą…? No nie wiem, ale w każdym bądź razie udało mi się z tym uporać ;P
Czy Was też tak strasznie denerwuje pogoda za oknem.? Bo mnie bardzo.! Jak widzę te zalegające zaspy śniegu i możliwość wywalenia się na każdym kroku, to w ogóle nie chcę mi się wychodzić ;/ Nigdy nie byłam fanką zimy, dlatego już nie mogę doczekać się przyjścia wiosny ;D
Bardzo chciałybyśmy podziękować za każdy oddany komentarz pod poprzednim rozdziałem ;D To naprawdę motywuje do dalszego pisania ;)
Mam dla Was dobrą wiadomość ;D Mamy przepisane dwa rozdziały do przodu, także gdy tylko znajdę czas na ich poprawienie w natłoku wszystkich kartkówek, sprawdzianów, zadań domowych i przeklętych konkursów, na które już mi się nie chcę chodzić, to je dodamy ;D
Ktoś mi ostatnio napisał, że mnie lubi, także mam nadzieję, że nie poniosę żadnych szkód po przeczytaniu tej notki przez pewną osobę… Ona najprawdopodobniej będzie wiedziała o czym mówię ;P
Miałam się nie rozpisywać, a jak zwykle wyszło całkowicie na odwrót…
Wasza Katherine ;*

niedziela, 17 marca 2013

The Versitale Blogger

Dostałyśmy nominację do The Versitale Blogger i naprawdę jesteśmy z tego powodu bardzo zadowolone i zdziwione. Nominację dostałyśmy od Anka Nete, której bardzo, ale to bardzo dziękujemy ;***

Zasady dla nominowanych:
- Podziękować nominującemu na jego blogu
- Pokazać nagrodę The Versatile Blogger
- Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
- Nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów


Fakty o nas:
1. Może zacznijmy od przedstawienia się. Cześć mówią Wam Magda i Kasia ;)
2. Wieczorami chodzimy po ulicach i śpiewamy "Malaga, Tiki Taki i Kasztanki" z opakowaniem Tic-Tac'ów ;P Wiemy, czasami nam odbija ;P
3. Ja, czyli Katherine z początku nie chciałam pisać tego bloga, ale moja kochana współautorka szybko mnie do tego przekonała ;)
4. Rebekah nie ma hobby, ale ja za to jestem pożeraczem książek, w szczególności kryminałów ;D
5. Rebekah jest zodiakalnym baranem, a ja skorpionem ;)
6. Katherine ma dwóch braci, a Rebekah jednego, ale jego kolega jest jak jej drugi brat ;D
7. Znamy się już 8 lat, ale nie zawsze było między nami tak kolorowo jak teraz...


 Nagrody:

                          

A o to nominowane blogi:
1. http://becausefriendshipismostimportant.blogspot.com/
2. http://amazingtimewith1d.blogspot.com/
3. onedirection-in-mylife.blogspot.com
4. http://wherever-you-go-1d.blogspot.com/

W tym momencie zdajemy sobie sprawę z tego, że łamiemy zasady, ale niestety nie mamy czasu na czytanie innych blogów. Ledwo dajemy radę dodawać rozdziały w dość krótkich odstępach czasu. Także, przepraszamy, ale nominujemy tylko 4 blogi... 

Katherine i Rebekah

piątek, 8 marca 2013

Rozdział XXVIII





Nie, nie idziecie – powiedział Niall, schodząc po schodach – Najpierw mi wytłumaczycie, co między Wami jest – oświadczył blondyn tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- To skomplikowane - powiedział Liam, zerkając na Katherine – Tylko nie mów nic Harry’emu – poprosił.
- W takim razie najpierw powiedzcie mi, co między Wami jest – stwierdził Niall.
- Mówiłam, że tak będzie! – powiedziała Katherine, patrząc z wyrzutem na Liam’a.
- Halo, ja tu jestem! – krzyknął Niall, przypominając o swoim istnieniu.
- Liam? – zapytała Kate – Może wytłumaczysz to Niall’owi, w końcu to Twój przyjaciel - powiedziała.
- A więc… Jesteśmy parą – odpowiedział Liam.
- Co!? Nie, to niemożliwe… Przecież jeszcze niedawno nie mogliście na siebie patrzeć - stwierdził Niall, niedowierzając.
- Taaa… Taaa… Widzisz, stary, czasy się zmieniają… Możemy już iść? – zapytał Liam – No wiesz, zanim reszta się pojawi – dodał.
- Ale… - zaczęła szatynka.
- Nie ma ale… Idziemy! – oświadczył brunet, biorąc Katherine za rękę i wyciągając ją siłą z domu.
- Wiedziałam, że tak będzie… - powtórzyła nastolatka, gdy szli w kierunku parku – Liam, my musimy powiedzieć Harry’emu, to już zaszło za daleko – dodała.
- Sam zdaję sobie z tego sprawę – oświadczył Liam – Ale zostawmy teraz ten temat i rozkoszujmy się chwilą samotności – zaproponował.
Właśnie siadali na ławkę. Postanowili na dzisiaj odłożyć ten temat.
- Najbardziej ze wszystkich pór roku lubię jesień, a Ty? – zapytał Liam.
- Chyba wiosnę, wtedy robi się tak przyjemnie. Wszystko powraca do życia – wyjaśniła Katherine.
- A ja słyszałem, że jesień jest porą dla zakochanych – oświadczył chłopak, obejmując dziewczynę.
- W takim razie powinnam zmienić ulubioną porę roku – oświadczyła Kate, wtulając się w ramie chłopaka - Spójrz tam – powiedziała szatynka, wskazując na ławkę po ich lewej stronie – Wszędzie można znaleźć Wasze fanki – dodała, patrząc na dwie dziewczyny, ubrane w białe koszulki z wielkim zdjęciem chłopaków z przodu oraz z wyraźnym napisem „I LOVE ONE DIRECTION” z tyłu. Siedziały na ławce oglądając jakieś czasopismo.
– Zobacz ta brunetka jest nawet ładna – powiedział, podśmiechując się pod nosem.
- No wiesz! – uniosła się nastolatka, odsuwając się od niego na sam skraj ławeczki.
- Przecież żartuję, głuptasie. Ty jesteś dla mnie najpiękniejsza i dobrze o tym wiesz – powiedział, dosiadając się do niej.
- Dlaczego nie potrafię się na Ciebie długo gniewać? – zapytała retorycznie młodsza siostra Hazzy, kładąc mu głowę na ramieniu.
- Myślę, że przez mój urok osobisty – zażartował Liam.
- Ależ Ty skromny… - podsumowała Katherine.
- No, a jak, trzeba się cenić. Za to Ty jesteś bardzo skromna – powiedział Liam.
- Z grzeczności nie zaprzeczę – powiedziała Katherine - Liam, czy nie masz dziwnego wrażenie jakby tych Waszych fanek przybywało? – zapytała, zmieniając temat.
- Wydaje Ci się, Kate – odpowiedział Liam.
Dziewczyna zignorowała jego wypowiedź, gdyż była pewna, że coś tu nie gra. Na początku fanki były tylko dwie, a teraz dziewczyn z przeróżnymi akcesoriami 1D było około dwudziestu. 
Jej podejrzenie po chwili się sprawdziły…
- Dziewczęta, zebrałyśmy się tu, aby odbyć kolejny już zlot fanek One Direction – wypowiedź dziewczyny przez chwilę zgłuszyły piski Directioners – Plan na dzisiaj jest taki… - zaczęła blondynka, stojąca na ławce i mówiąca przez megafon.
- Zmywajmy się stąd – oznajmił Liam, wstając z ławki.
- Ciekawa jestem jak stąd wyjdziemy, skoro przy ścieżce, prowadzącej do wyjścia, stoją te wariatki – oznajmiła Kate.
- Myślę, że to błahostka w porównaniu z tym… – powiedział chłopak, wskazując na czarnego busa, z którego zaczęli wychodzić paparazzi z aparatami.
- No po prostu ekstra! – burknęła szatynka.
- Kate, spokojnie jakoś uda nam się … - zaczął chłopak.
- Czy Ty siebie słyszysz? Jakim cudem uda nam się przejść koło tłumu Twoich rozwrzeszczanych fanek i paparazzi, unikając ich zdjęć? – przerwała mu młodsza siostra Harry’ego.
- Kto zwróci uwagę na zwykła zakochana parę? – zapytał retorycznie chłopak, chwytając ją za rękę.
- No właśnie ZWYKŁĄ! Tylko widzisz my nie jesteśmy zwykłą parą… Ty jesteś w zespole One Direction, a ja jestem siostrą Twojego przyjaciela, który również należy do tego boysbandu – powiedziała.
- Nie panikuj, nie jest tak źle, a po za tym widziałem większe zbiorowisko naszych fanek – próbował pocieszyć brunet.
- Mam nie panikować? Dobre sobie… – powiedziała szatynka.
- Jakoś musimy dostać się za ten bus. Z drugiej strony nie ma fanek i szybko dostaniemy się na łąkę, z której już blisko do domu – planował Liam.
- Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić – oświadczyła szatynka.
- Zobacz, nikt akurat tam nie patrzy – powiadomił chłopak, biorąc dziewczynę za rękę i ciągnąc w stronę czarnego samochodu.
Katherine, choć niechętnie, skierowała się za chłopakiem. Paparazzi jak zwykle robili mnóstwo zdjęć.
- Uprzedzam Cię, że jeżeli jakieś dzisiejsze zdjęcie ukaże się w jakimkolwiek magazynie albo Internecie, to własnoręcznie Cię zabije – zagroziła Kate.
- Nie ukaże się. Przecież nikt nas nie widział, nie ma czym się martwić – powiedział.
- Gdybyśmy powiedzieli Harry’emu byłoby dużo łatwiej… – oświadczyła szatynka.
- Naprawdę chcesz mu to powiedzieć? – zapytał Liam.
- Tak - przyznała dziewczyna – W końcu to mój brat – dodała.
- Może zostawmy tą rozmowę na później? – zaproponował chłopak.
- Wiem, że boisz się reakcji Harry’ego, ale im szybciej mu to powiemy, tym lepiej – stwierdziła nastolatka, ściskając mocniej rękę swojego chłopaka.
- Nie będzie tylko na mnie zły… Pamiętaj, że na Ciebie również – odpowiedział brunet.
- Wiem, ale im dłużej będziemy zwlekać, tym bardziej Harry będzie zły – powiedziała Katherine.
- No dobrze, ale nie dzisiaj. Nie mam już siły na słuchanie jego kazań… - powiedział Liam.
Para dochodziła już powoli do łąki.
- Może nie będzie tak źle? – spytała Katherine, jednak bez przekonania w głosie.
- Błagam Cię, jutro o tym pogadamy – poprosił chłopak.
- Nie powin… - zaczęła dziewczyna, lecz chłopak nie pozwolił jej skończyć, kładąc swój palec na jej ustach i mówiąc:
- Zamknij oczy.
Szatynka stwierdziła, że nie ma sensu dłużej się z nim spierać, a po za tym nie chciała psuć tej cudownej i rzadkiej chwili, kiedy mogli być sami. Posłusznie zamknęła oczy. Chwilę po tym poczuła, że chłopak zdjął palec z jej ust i sądząc po odgłosach stwierdziła, że gdzieś odszedł.  
Gdy zaczęła się już niecierpliwić usłyszała, że znów się zbliża. „Co on znów wymyślił?” – przemknęło nastolatce przez myśl. 
Po chwili poczuła przyjemny zapach. Mimo tego, że jej oczy były zamknięte, doskonale wiedziała, co tak pięknie pachnie. Bez. Kochała ten zapach. Sprawiał on, że wracała do czasów dzieciństwa. Gdy razem z Harrym wracali do domu, zbierali mnóstwo bzu. Licytowali się, kto zrobi większy bukiet. Zawsze wygrywał Harry, gdyż był wyższy i sięgał wyżej. Jednak, kiedy widział jej smutną minę z powodu kolejnej porażki, oddawał jej część swoich kwiatów tak, że ich bukiety były praktycznie identycznej wielkości. 
Do rzeczywistości przywołał ją dopiero oddech Liam’a. Chłopak założył jej za ucho gałązkę bzu. Później jego dłoń zaczęła delikatnie gładzić ją po policzku. Gdy to robił przez jej ciało przechodziły dreszcze. Poczuła jego oddech na prawym policzku, a po chwili jego usta na swoich. Dla obojga świat mógłby teraz nie istnieć. 
Katherine coraz bardziej upewniała się, że Liam, to ten „Jeden Jedyny”. Mogłaby oddać wszystko, żeby ta chwila trwała wiecznie. Jej serce biło jak szalone, a w brzuchu latało miliony motyli. 
Kiedy w końcu się od siebie oderwali, chłopak oparł czoło o czoło Kate i wyznał:
- Nawet nie wiesz, co Ty ze mną robisz, dziewczyno.
- Niby co? – zapytała szatynka z mina niewiniątka.
- Nie umiem się przy Tobie opanować – wyjaśnił, obejmując ją w talii i przyciągając do siebie.
- Szczerze? Wolę, gdy jesteś nieopanowany – stwierdziła dziewczyna, zarzucając mu ręce na szyję.
- Nie prowokuj mnie, Kate – poprosił chłopak.
- Wracajmy – stwierdziła młodsza siostra Harry’ego wiedząc, że tym stwierdzeniem doprowadzi chłopaka do istnego obłędu.
- Teraz nie ma opcji, żebym Cię, tak po prostu wypuścił – oświadczył brunet.
- I na to liczę – wyznała, znów zanurzając się w jego ustach.
Chłopak oderwał się w końcu od dziewczyny i położył na łące zachęcając ją by zrobiła to samo.
Kate położyła się na plecach, wpatrując się w przesuwające chmury. Żadne z nich nie chciało psuć tej romantycznej chwili, dlatego milczeli. Nie wiadomo, kiedy będą znów tyle czasu mogli spędzić razem. 
Minęło jakieś pół godziny. Gdy Liam spojrzał na zegarek, szybko wstał z miejsca.
- Co jest? – zapytała Kate.
- Trzeba się zbierać, za parę minut w domu pojawi się Harry – wyjaśnił chłopak.
Szatynka z niechęcią wstała i ruszyła w stronę domu.
- Poczekaj, Kate – zawołał Liam, doganiając ją – Chcę Cię mieć cały czas przy sobie… - zaczął chłopak.
- Dobrze wiesz, że to niemożliwe. Ja muszę chodzić do szkoły, Ty masz koncerty, wywiady, nagrania w studiu… – zaczęła wymieniać nastolatka.
- Cicho! Ja teraz mówię – oświadczył brunet, znów kładąc jej palec na ustach – Chcę mieć pewność, że gdy tylko zechcę Cię zobaczyć, to będę mógł to zrobić. Dlatego zrobimy sobie ładne, wspólne zdjęcie – powiedział chłopak i wyciągnął swój telefon.
- Błagam, tylko nie to, brzydko wychodzę… – oznajmiła młodsza siostra Harry’ego.
- Dziwne, że tylko Ty tak sądzisz, zresztą nie ma gadania – rozkazał nastolatek.
Stanął za nią, odgarnął jej bujne loki na prawą stronę i oparł swój podbródek na jej lewym ramieniu, po czym powiedział:
- Uśmiech!
Błysk flesza oślepił na chwilę dziewczynę.
- No to teraz zobaczymy jak wyszliśmy – powiedział.
Kiedy nastolatka zobaczyła fotografię stwierdziła, że chyba nigdy nie miała lepszego zdjęcia. Tak jakby urodziła się, aby widnieć na zdjęciach z Paynem. Oboje uśmiechali się od ucha do ucha.
- Gotowe! – oznajmił chłopak, grzebiąc w telefonie.
Dziewczyna popatrzyła na niego pytającym wzrokiem.
- Ustawiłem sobie nasze zdjęcie na tapetę – wyjaśnił Liam.
- A jeśli ktoś to zobaczy… - zastanawiała się Katherine.
- Przecież telefon mam cały czas przy sobie – uspokajał chłopak – Ale teraz już wracajmy, bo będą nam zadawać pytania - dodał.
Trzymając się za ręce, skierowali się w stronę domu. 
Już po piętnastu minutach do niego dotarli. Na szczęście, kiedy weszli nikogo nie było w salonie. Katherine poszła do swojego pokoju, a Liam został w salonie i oglądał jakiś nudny reality show. 
Oboje w drodze powrotnej zgodnie stwierdzili, że w domu będą traktować się ozięble, by nie wzbudzać podejrzeń. Ustalili również, że powiedzą Harry’emu o ich związku, gdy minie miesiąc. 
W końcu w salonie pojawił się Zayn ze swoją dziewczyną.
- Co oglądasz? – zapytała Alice.
- Właściwie to sam nie wiem. Z nudów skaczę po kanałach… – wyjaśnił Liam.
- Gdzie Katherine? – dopytywała się brunetka.
- Powinna być w swoim pokoju – odpowiedział chłopak.
- Dziwne, skoro jesteście razem… Myślałam, że będziecie spędzać ze sobą dużo czasu – wyjaśniła dziewczyna.
- Byliśmy na spacerze, ale musieliśmy wrócić… No wiesz, Harry… – wytłumaczył.
Do salonu jak strzała wpadł Styles.
- O wilku mowa… - szepnął brunet
- Narada zespołu! – zawołał, nie zwracając uwagi na słowa swojego przyjaciela.
- Nie ma Niall’a – powiedział spokojnie Liam, nadal patrząc na telewizor.
- Nieważne, najwyżej później mu powiemy – oświadczył starszy brat Kate.
- Dlaczego tak krzyczysz? – zapytała Katherine, powoli schodząc po schodach.
- Zawołaj Louis’a – powiedział Hazza, ignorując jej pytanie.
- Lou! Na dół! Teraz! – krzyknęła szatynka – Może mi wyjaśnisz o co chodzi? – zapytała.
Louis posłusznie zszedł na dół i usiadł na kanapie obok Liam’a.
- No więc tak… - zaczął najmłodszy chłopak w zespole – Załatwiłem nam wywiad, gdzie zaprezentujemy „Live while we’re young”. Poodpowiadamy trochę na pytania fanek i tak dalej… Jest tylko jedno małe „ale”… To ma być poważny wywiad, a nie tak jak zwykle seria naszych wpadek – oznajmił, marszcząc brwi.
- Przeważnie to Ty pleciesz jakieś bzdury – zaśmiała się Katherine, opierając się o ścianę i krzyżując ręce na piersiach.
- Ha, ha ha… Bardzo śmieszne, Kate – odburknął jej brat.
- Trzeba słuchać, a nie tylko przytakiwać – powiedziała Kate.
- Ja wcale tak nie robię! – zaprzeczył Styles.
- Spytaj kogo chcesz,  a i tak każdy Ci powie, że właśnie tak robisz – sprzeciwił się jego najlepszy przyjaciel Louis.
- Okej, okej, skończmy temat moich publicznych wpadek – oznajmił Harry – Musimy zrobić próbę – dodał.
- Bez Niall’a? – spytał Liam.
- Trzeba do niego zadzwonić – stwierdził Harry, wyjmując z tylnej kieszeni swój telefon i oddalając się, aby móc spokojnie porozmawiać.


***

Blondyn już po jednym sygnale odebrał telefon.
- Gdzie Ty jesteś? – zapytał Harry nerwowo.
- Na spacerze – odpowiedział jakby nigdy nic.
- Wracaj do domu! Natychmiast! – rozkazał Hazza.
- Po co? – zapytał zdezorientowany Niall.
- Po prostu wróć! Dowiesz się jak przyjdziesz – powiedział.
- Okej, okej, będę za piętnaście minut – odpowiedział blondyn.
- Dopiero!? Masz tu być za niecałe pięć, a nie piętnaście – powiedział niecierpliwy brunet.
- Nie dam rady tak szybko wrócić… – westchnął Niall.
- Zamów taksówkę, biegnij… Zrób cokolwiek… – proponował Harry.
- Będę za dziesięć minut – powiedział chłopak, rozłączając się.


***

- Dlaczego jesteś tym aż tak podekscytowany? – spytała Katherine.
- Bo to jest bardzo ważny wywiad dla naszego menadżera – powiedział 
- Od kiedy Ty  się nim przejmujesz? – spytała Kate.
- Jak się nie przygotujemy, to mnie zabije, a wtedy obiecuję, że wcześniej to Wy wylądujecie w szpitalu w stanie ciężkim, oczywiście, dzięki mnie – powiedział już nieźle zdenerwowany.
- Zrobisz krzywdę swojej ukochanej siostrzyczce…? - zapytała szatynka tonem niewiniątka.
- A żebyś wiedziała… – zagroził chłopak.
- Jestem! – zawołał Niall, wchodząc pospiesznie do salonu.
- Siadaj, już! – popędzał Harry.
Starszy brat Katherine, pokrótce zrelacjonował mu wcześniejszą rozmowę, po czym wszyscy chłopcy skierowali się do piwnicy, w której zawsze ćwiczyli. Alice i Kate poszły do pokoju szatynki i rozmawiały na przeróżne tematy, nie chcąc przeszkadzać zespołowi.


***

Czeeeść.! Po pierwsze chciałabym podziękować Ance za trzymanie za mnie kciuków na konkursie. Gdyby nie Ty, nie dostałabym się do etapu rejonowego, także bardzo, bardzo DZIĘKUJĘ.! ;***
Po drugie strasznie chciałabym podziękować wszystkim komentującym naszego bloga. Jesteście cudowni.! ;D Wiem, powtarzam to już któryś raz…
A teraz tak odnośnie rozdziału, to jest on chyba najbardziej „słodki” z wszystkich dodanych. No nic, taki wyszedł i go nie zmienię ;P
Jakie wrażenia z Dnia Kobiet.? ;D
Aaa… Zapomniałabym ;P Już wcześniej o tym pisałyśmy, ale powtórzę jeszcze raz ;) Możecie nam zadawać pytania na asku, którego adres znajdziecie w poprzednim poście ;) Pytania mogą zarówno dotyczyć bloga, jak i nas, jego autorek ;D
No to chyba byłoby na tyle, także zachęcam do czytania i komentowania ;)
Wasza Katherine ;*