piątek, 26 października 2012

Rozdział XIX


Bardzo zapraszam do przeczytania nowego rozdziału. Może nie jest tak długi jak poprzednie, ale mam nadzieję, że się spodoba... :D
 Rebekah

 ***


            Gdyby ktoś spytał którąś z nich o której zasnęły, obie zgodnie przyznałyby, że nie mają pojęcia. Obudziły się dopiero około południa. Zeszły do kuchni, w której czekał już na nie Jake.
- Cześć, dziewczyny - przywitał się.
- Hej - powiedziała Rebekah, zaglądając do lodówki - Z czym chcesz kanapkę? - zapytała blondynka, patrząc na szatynkę.
- Dzięki, ale na razie nie chcę mi się jeść - wyjaśniła Katherine.
- Nawet nie zaczynaj... - zagroziła Rebekah.
- Naprawdę nie jestem gło... - zaczęła Kate.
Nie dane jej było dokończyć, gdyż Jake włożył jej swoją kanapkę z serem i ogórkiem do ust, tym samym uniemożliwiając jej marudzenie.
- No dobrze, zjem jedną, malutką kanapkę - skapitulowała dziewczyna.
Blondynka usiadła naprzeciwko niej. 
            Po śniadaniu, dziewczyny wybrały się na spacer do parku. Po drodze, spotkały kilku znajomych Rebekah. W większości byli to chłopacy. Z każdym zamieniła choć jedno słowo.
- Koledzy ze szkoły? - zapytała szatynka.
- Dokładniej to z klasy - odpowiedziała - O nie, tylko nie on... - powiedziała dziewczyna, widząc z daleko dość wysokiego bruneta.
- Nie lubisz go? - spytała młodsza siostra Harry'ego, spoglądając na chłopaka.
- Najgorszy chłopak w klasie, jak nie w szkole, musiałam z nim siedzieć w ławce przez jakieś pół roku, bo rozmawiałam z Paulą i dowiedziałam się dużo rzeczy, których nie chciałam wiedzieć - wyjaśniła blondynka.
- To znaczy, jakich rzeczy? - spytała znów nastolatka.
- Z jego życia, na przykład, że jego rodzice od dawna nie są razem, że się we mnie zakochał, i tak dalej, same nudy - odpowiedziała Rebekah, lekko kryjąc się za Katherine i mając nadzieję, że chłopak jej nie zobaczy.
- Ooo... Cześć Rebekah. Co tam u Ciebie? - zapytał chłopak, podchodząc do nich - A to kto? - dodał, wskazując na Kate.
- Cześć, to jest Katherine - powiedziała blondynka.
- Hej, jestem Tom - przedstawił się brunet, wyciągając rękę do Katherine.
- Kate - odpowiedziała, podając mu dłoń.
- Przepraszam, ale trochę się śpieszymy - okłamała Rebekah.
- Szkoda, zaprosiłbym Ciebie i Twoja ładną koleżankę na kawę - oświadczył Tom.
- Może następnym razem, do zobaczenia - pożegnała się dziewczyna, ciągnąc Kate za sobą.



***


            Następnego dnia, do Rebekah przyszedł sms.


"Cześć. Robię jutro imprezę urodzinową i będę zaszczycony mogąc Cię na niej zobaczyć. Jeśli chcesz, to przyprowadź ze sobą Katherine, bo zauważyłem, że się przyjaźnicie.

Tom"

            Dziewczyna postanowiła, że na nią pójdzie, ale musi najpierw powiadomić o tym Kate. Rebekah poszła do domu zespołu. Otworzył jej Louis.
- Louis, jest Kate? - zapytała.
- Tak, jest - odpowiedział Lou.
            Po uzyskaniu odpowiedzi, blondynka skierowała się do pokoju przyjaciółki. Zapukała do drzwi, a następnie weszła.
- Cześć - przywitała się.
- Ooo... Hej. Miło, że wpoadłaś - powiedziała szatynka.
- Mam dla Ciebie propozycję - powiedziała, pokazując jej wiadomość od Toma.
            Gdy tylko przeczytała sms-a, nie była pewna czy jest to dobry pomysł. 
- No nie wiem - powiedziała Kate.
- Błagam Cię, chodź ze mną. Chyba nie chcesz przepuścić takiej okazji, prawda? - zapytała Rebekah.
- Nie wiem czy Harry się zgodzi... - powiedziała Katherine.
- Powiesz, że będziesz u mnie do późna i ma się nie martwić - zaproponowała dziewczyna.
- Niech będzie, ale ja nie umiem kłamać... - odpowiedziała szatynka, wstając z krzesła.
- Tym będziemy się przejmować, gdy już dojdzie do rozmowy z Harrym - stwierdziła - Teraz może chodźmy na zakupy? - zapytała blondynka.
- Dobrze, kupimy sobie coś fajnego na wieczór - powiedziała Katherine.
            Gdy weszły do pokoju Harry'ego, to znalazły tam też Louis'a.
- Hej, Harry. Idę na zakupy z Rebekah, aaa i wrócę dzisiaj późno... - zaczęła Katherine.
- Bo mamy dużo spraw do obgadania - dokończyła Rebekah.
- Tylko wróć do 22.00 - powiedział Hazza.
- Postaram się, ale gdybym się spóźniła, to nie martw się - powiedziała szatynka.
- Kate, masz czas do 22.00, jasne? - zapytał chłopak, głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- No dobrze - odpowiedziała niechętnie dziewczyna, po czym wyszła z jego pokoju i zaczęła szykować się na zakupy.
            Pierwsze, co zrobiły, to poszły do centrum handlowego, aby kupić jakieś fajne sukienki na imprezę u Toma. Po sklepach chodziły około trzech godzin. Później poszły z zakupami do domu Rebekah. Kupiły prawie identyczne sukienki, gdyż różniły się tylko odcieniem niebieskiego. Do imprezy zostały tylko niecałe dwie godziny, a dziewczyny nie miały jeszcze założonych dodatków i nie były pomalowane. Wyrobiły się w półtorej godziny, ale za nic, nie umiały znaleźć domu Toma...

piątek, 19 października 2012

Rozdział XVIII


Hmmm... Tak właściwie, to nie wiem, co miałabym tu napisać. Nic konkretnego mi się nie nasuwa. ;/
To, że ten tydzień był STRASZNY.? Pewnie nie tylko dla mnie... Nawet nie wiecie jak cieszę się, że w kocu mogłam przysiąść, oderwać się od rzeczywistości i poprawić ten rozdział.
Mam jedynie taką cichą nadzieję, że będzie się podobał. ;)
Tym razem nie dodaję podkładu, ponieważ mam całkowitą pustkę w głowie. W każdej piosence jest jakaś fraza, a czasami nawet słowo, które z chęcią bym wyrzuciła...
Nie przedłużając, zachęcam do przeczytania nowej notki i skomentowania. 
Aaa... Zapomniałabym o najważniejszym... Naprawdę bardzo, bardzo, bardzo dziękujemy za każdy Wasz komentarz. Od razu chce się przepisywać i poprawiać kolejną notkę. ;D
Jesteście niesamowici i dziękujemy za to.! ;* 
 
Katherine 




***


        Późnym rankiem, Kate obudziła się i zeszła do kuchni. Na stole zobaczyła kartkę, która była niestarannie wyrwana, co świadczyło o tym, że nadawca tej wiadomości najwidoczniej się spieszył. "Dziwne" - pomyślała. Jak się później okazało był to list od Liam'a. Gdy go przeczytała, poczuła dziwne ukłucie w okolicy serca. Niechętnie zrobiła sobie śniadanie i usiadła przy stole. Kiedy brała ostatniego kęsa kanapki do kuchni wszedł jej straszy brat.
- Cześć, co się stało? - zapytał, gdy tylko zobaczył jej wyraz twarzy.
- Liam wyjechał nawet się nie żegnając - wyjaśniła, podając mu kartkę.
- Przecież wróci niedługo, a poza tym, napisał wiadomość żebyśmy się nie martwili, a po za tym, na pewno będzie się z nami kontaktował - odpowiedział brunet.
- Niedługo? Napisał, że wróci tak za dwa tygodnie albo jeszcze później... Zdążą się już skończyć wakacje i będziemy musieli zacząć się uczyć, a Wy jeszcze dodatkowo będziecie przygotowywać materiał na nową płytę - stwierdziła Kate.
- Dlaczego Ci tak zależy żeby wrócił w trakcie wakacji? Jakoś nigdy nie paliłaś się żeby spędzać z nim czas... - powiedział Hazza.
- Bo wtedy byłam jeszcze małolatą, a teraz dorosłam i traktuję Was wszystkich, nie tylko Ciebie, jak braci - wytłumaczyła dziewczyna.
- Jakoś Ci to wynagrodzimy - powiedział chłopak, zmieniając temat.
W głębi duszy cieszył się, że chłopak wyjechał, gdyż zaobserwował, iż ostatnio ta dwójka nieźle się dogaduje, a to było niepokojące, wspominając, to jak jeszcze niedawno ignorowali się lub zażarcie kłócili.
- Taaa... Już to widzę. Katherine daj spisać zadanie - powiedziała, naśladując głos swojego starszego brata.
- Ja tak nie mówię! - oburzył się chłopak.
- Może Ty nie, ale Louis przychodził do mnie przynajmniej raz w tygodniu w takiej sprawie, a wszyscy dobrze wiemy, że Ty od niego spisujesz - oznajmiła.
- Nieee... - powiedział, udając, że nie wie o co chodzi.
Dziewczyna zaczęła się śmiać. On, natomiast, nie podejrzewał, że to jeden z ostatnich uśmiechów Katherine w te wakacje... Chłopak poszedł do swojego pokoju, a dziewczyna po chwili zrobiła to samo. Siedziała przy oknie, wpatrując się nieobecnym wzrokiem w widok za oknem, gdy nagle usłyszała dzwonek domowego telefonu. Poszła zapytać się, kto dzwoni i po co. Okazało się, że Louis trzymał słuchawkę w ręku. Kate stojąc obok niego, zapytała:
- Kto to?
- Liam - wyjaśnił - Chcesz z nim porozmawiać? -zapytał Lou.
- Właściwie, to czemu nie? - powiedziała, wyciągając rękę po słuchawkę.
- Hej - odezwała się nieśmiało.
- Cześć Kate, co robisz? - zapytał Liam.
 Kiedy tylko usłyszał jej głos, był pewny, że jego serce podwójnie zwiększyło obroty. Starał się mówić składnie żeby dziewczyna po tonie jego głosu nie wyczuła jak bardzo jest zdenerwowany.
-  Aaaa... Tak jakoś mi się nudzi. Nie robię nic twórczego - powiedziała - A Ty? - zapytała.
Ona również była zdenerwowana tą rozmową choć nie dała tego po sobie tak strasznie poznać.
- Siedzę cały czas w szpitalu, czekając aż mama się obudzi - odpowiedział chłopak.
- Jaki jest jej stan? - wypytała Katherine.
- Ciężki, ale stabilny - powiedział chłopak.
- Może powinniśmy do Ciebie przyjechać? Pomóc w ciężkich chwilach? - zapytała Kate - Jedno Twoje słowo i przyjeżdżamy tam do Ciebie - dodała.
- Dzięki, ale myślę, że to nie najlepszy pomysł. Paparazzi już próbują dostać się do szpitala. Nie wyobrażam sobie, co by było, gdyby reszta zespołu przyjechała - wyjaśnił brunet.
Jednak przez głowę przemknęły mu inne myśli: "Przyjedź tutaj, tak strasznie chciałbym Cię teraz zobaczyć i dowiedzieć się, co tak naprawdę do mnie czujesz...". Nagle w słuchawce usłyszał jakieś niezidentyfikowane szmery.
- Muszę już kończyć -oświadczyła- Zayn zaraz wyrwie mi telefon - wyjaśniła szatynka.
Miał ochotę powiedzieć, że nie ma ochoty gadać z Zayn'em, że w tym momencie obchodzi go tylko jej głos, ale wiedział, iż byłoby to nie fair w stosunku do przyjaciela. Bał się też reakcji dziewczyny, gdyż taką odzywką mógł ją przestraszyć, a tego z pewnością nie chciał.
 - Kate? - spytał nastolatek.
- Hmmm... - mruknęła.
- Tęsknię za Tobą - wyznał szybko, zmieniając temat: 
- Daj mi już tego Zayn'a, bo słyszę jak marudzi.
Dziewczyna posłusznie wręczyła telefon Zayn'owi i natychmiast, spłonęła rumieńcem, po czym z lekkim zadowoleniem poszła do swojego pokoju. Leżąc na łóżku myślała, co by robiła, gdyby Liam nie wyjechał. Pewnie tak jak obiecywał przejechaliby się gdzieś we dwoje i na pewno nie nudziłaby się.



***


        Po tygodniu, Harry był zmartwiony stanem psychicznym swojej siostry. Nie dość, że prawie nie wychodziła ze swojego pokoju, to nie chciała w ogóle jeść. Kompletnie nie wiedział czemu tak się dzieje, ale na wszelkie sposoby próbował ją rozbawić. Proponował zakupy. Nic. Lody. Nic. Kino. Nic. Wycieczkę rowerową, kręgle i wiele innych atrakcji, ale dziewczyna na wszystko znajdowała wymówkę. Pewnego dnia, chłopak zadzwonił po Rebekah, bo kto inny może lepiej zrozumieć dziewczynę niż sama dziewczyna. Blondynka przyszła jak najszybciej tylko mogła. Harry wpuścił ją do środka, a następnie zaprowadził do pokoju swojej siostry.
- Cześć, Katherine. Co u Ciebie? - zapytała.
- A nic ciekawego - odpowiedziała, nie podnosząc głowy znad książki.
- Kate czemu nie wychodzisz z pokoju i nie odpisujesz na moje sms-y? - Spytała blondynka, siadając obok niej na łóżku.
- Dostałam od Ciebie jakieś sms-y? - zapytała szatynka, biorąc do ręki swój telefon i patrząc na wyświetlacz - A faktycznie, miałam wyciszony telefon i dlatego nie odpisywałam - wytłumaczyła się nastolatka.
- To czemu nie wychodzisz z pokoju? Nie chcesz jeść? - zapytała dziewczyna.
- A jakoś tak ostatnio nie jestem głodna - wyjaśniła.
- Z tym się akurat zgodzę. Dziwne jest tylko to, że apetyt Ci nie dopisuje od czasu wyjazdu Liam'a - oznajmiła Rebekah.
- To wcale nie chodzi o Liam'a... - mruknęła Kate.
- A o co? - zapytała, nie wierząc w jej słowa.
- No dobra, chodzi o Liam'a - odpowiedziała szatynka.
- No proszę Cię, wiem, że za nim tęsknisz, ale musisz jeść - oznajmiła blondynka.
- Przecież jem - stwierdziła.
- Jesz mniej niż ptaszek, przynajmniej tak powiedział mi Twój brat, który nie domyśla się dlaczego jesteś w takim dołku - oświadczyła blondynka - Ci faceci, niczego sami nie potrafią się domyśleć... - dodała.
- Ja w cale nie jestem w dołku - zaprzeczyła młodsza siostra Hazzy.
- Skoro tak, to może przyjdziesz do mnie dzisiaj na noc? Chociaż na chwilę o nim zapomnisz - zaproponowała, powracając do drażliwego tematu.
- No nie wiem... - zastanawiała.
- Przecież tutaj wszystko Ci go przypomina - powiedziała Rebekah.
- No nie tak wszystko - oznajmiła nastolatka.
- No dobrze, skoro nie chcesz, to nie będę Cię zmuszać - odpowiedziała dziewczyna.
- To nie o to chodzi, że nie chcę iść, po prostu nie chcę Ci psuć dnia, bo widzisz, że ze mną ostatnio nie jest zbyt zabawnie - oświadczyła, przyznając się tym samym do swojego problemu.
- No co Ty, nie zepsujesz mi go. Ja miałam prawie cały czas zepsuty humor, gdy miałam rękę w gipsie, chyba gorzej być nie może - odpowiedziała.
- Wiesz co, przekonałaś mnie - odpowiedziała szatynka, wyjmując rzeczy z szafy i pakując je do torby.
- No to się cieszę - powiedziała blondynka - Ma się ten dar przekonywania - zaśmiała się.
Kiedy Katherine spakowała wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i powiedziała Harry'emu, że dzisiejszą noc spędzi u Rebekah, obie wyszły i skierowały się do domu blondynki. Gdy dotarły do celu, nie robiły niczego konkretnego, ale dużo rozmawiały. Można powiedzieć, że o wszystkim i o niczym. Obie dobrze czuły się w swoim towarzystwie. Dla Katherine, była to przede wszystkim możliwość oderwania myśli od pewnego, ciągle ją irytującego bruneta. To fakt, z początku nie lubiła go najbardziej z całego zespołu. Odbierała go jako faceta, który zrobi wszystko żeby poderwać maksymalną ilość dziewczyn, wykorzystując ten swój 'cudowny' głos. Później, zaczęła dostrzegać w nim kogoś więcej. Kogoś, kogo mogła nazwać przyjacielem. Jednak teraz sama zdawała sobie sprawę z tego, że przepadła. Przepadła w jego oczach, głosie, sposobie poruszania, gestach... Długo nie chciała się do tego przyznać. Udało się jej to dopiero wtedy, gdy chłopak wyjechał. Właśnie teraz, kiedy tak potrzebowała i pragnęła jego obecności... Tylko jeden wniosek przychodzi jej do głowy: "Dlaczego życie musi być takie okrutne?". Natomiast, Rebekah cieszyła się z tego, iż zdobyła nową przyjaciółkę. Osobę, na której zawsze można polegać, a szatynka właśnie taka była. Otwarta, zaradna, umiejąca wyrazić swoje zdanie, szczera do bólu... Ostatnio rzadko spotykała takich ludzi. Chyba jako jedyna zauważyła, że czuje coś do chłopaka, który prawdopodobnie nigdy nie będzie jej, który kompletnie nie zwraca na nią uwagi, przynajmniej nie w takim znaczeniu o jakim marzyła. Nawet Paula, dziewczyna z którą przyjaźniła się od dziecka, nie dostrzegła zmiany w jej zachowania w jego pobliżu. Zdolność prześwietlania osobowości przez szatynkę, była jej zdecydowaną zaletą.

środa, 10 października 2012

Rozdział XVII


 Następny rozdział.! Dzięki ortograficznym poprawkom Kate możemy już wstawić następny rozdział. Szczerze jesteśmy z siebie bardzo dumne. Mam nadzieję, że spodoba Wam się nasz dosyć krótki scenariusz. Życzę Wam miłego czytania... Mam nadzieję, że napiszecie także komentarze <3


Rebekah


 - Nieźle mnie nastraszyłaś - szepnął Liam wprost do ucha Kate, kiedy oboje leżeli na kocu, pierwszy raz od momentu, kiedy przyjechali ich przyjaciele.
- Należało się Wam, a po za tym cieszę się, że się o mnie martwisz. Gdybyś widział swoją minę, gdy przestałam udawać nieprzytomną... - zaśmiała się szatynka.
- Jestem ciekawy, co Ty byś zrobiła i jakbyś później wyglądała - powiedział Liam.
- Ja, gdybym tylko wyciągnęła Cię na plażę, zaczęłabym akcję ratunkową. Na pewno nie panikowałabym tak jak Ty - podkreśliła.
- Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić - stwierdził chłopak.
- Dlaczego tak trudno było Ci się opanować? - zapytała, odwracając się w jego stronę i podpierając łokciem.
- Bo nie zniósłbym myśli, gdyby coś Ci się stało - wyznał.
- Czyli Ci na mnie zależy? -  spytała.
- Myślę, że na to pytanie możesz odpowiedzieć sobie sama - powiedział - W listach nie kłamałem - dodał.
- Słucham? - zapytała zaskoczona dziewczyna.
- To, co słyszałaś - odpowiedział.
- Nie wierzę w to - powiedziała dziewczyna, kładąc się na plecach.
- Możesz nie wierzyć, ale mówię prawdę - oznajmił Liam.
- Ale ta prawda jest dla mnie ciężka do przyjęcia - ośwaidczyła.
- Dlaczego? Rozumiem, że możesz mnie nie lubić, ale moje uczucie jest prawdziwe - powiedział.
- Dlatego, że jeszcze niedawno się nienawidziliśmy, a teraz jesteś dla mnie... Właściwie, to sama nie wiem kim - wyznała.
Liam nic nie odpowiedział, ale po dziewczynie było widać zakłopotanie.
- Mam nadzieję, że się na mnie nie obraziłeś? - zapytała, po chwili jego milczenia.
- Nie... Niby o co? Przecież nic takiego nie powiedziałaś - odpowiedział brunet.
- Poza tym, że nie wiem czy się w Tobie zakochałam, czy nie, to faktycznie nic Ci nie powiedziałam - szepnęła Katherine.
- Masz po prostu mieszane uczucia, tak jak ja początkowo do Ciebie, ale sądzę, że dobrze wybrałem - odpowiedział.
- Nie wybrałeś dobrze zakochując we mnie. Jestem taka zwykła, wręcz nijaka, niczym się nie wyróżniam -odpowiedziała, znów wpatrując się w chłopaka.
- No i właśnie o to chodzi. Zwykła dziewczyna, nie żadna gwiazda - powiedział chłopak.
- Takich zwykłych dziewczyn jest mnóstwo, dlaczego akurat ja? - zapytała.
- Znam Cię od dawna... Jesteś wyjątkowa, inna niż tamte dziewczyny, niepowtarzalna... - powiedział Liam, zbliżając się do niej. Gdy praktycznie stykali się już ustami, dziewczyna ocknęła się.
- Stop, to tak nie powinno wyglądać... Dasz mi czas do namysłu, jeden lub dwa dni? Muszę się zastanowić, co do Ciebie naprawdę czuję - wyjaśniła Katherine.
Chłopak nie miał wyjścia, musiał zgodzić się na jej propozycje.
- Dobrze, przyjdź do mnie jak już będziesz miała odwagę powiedzieć, co do mnie czujesz - zaproponował brunet.
- A co Wy tu tak sami siedziecie? - spytał Harry, wpychając się pomiędzy nich.
- Ty rozmawiałeś z Rebekah, to ja przyszedłem porozmawiać z Kate, bo siedziała sama - wytłumaczył Liam, mijając się z prawdą.
- Ostatnio coś często ze sobą rozmawiacie - powiedział podejrzliwie.
- Bo zawsze, gdy wejdziesz lub nas widzisz, to rozmawiamy, ale jak Ciebie nie ma, to nawet się do siebie nie odezwiemy - wyjaśnił Liam.
- No dobrze, już nie zaczynajmy następnej kłótni, bo ostatnia trwała tydzień. Fajna to ona nie była - wyjaśnił Hazza.



***


Kiedy przyjechali z powrotem do miasta, Rebekah i Paula poszły od razu do swoich domów. Wszystkim bardzo się podobało. Pierwsze, co zrobili, to poszli porządnie się najeść, a następnie, jak zwykle, wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. 
- Cześć - powiedział Liam, wchodząc do pokoju Kate, przed wcześniejszym zapukaniem.
- Cześć - powiedziała, uśmiechając się.
- Jak Ci się podobało dzisiaj nad wodą? - zapytał chłopak.
- Było świetnie, ale gdyby reszta nie przyjechała, to mogłoby być zupełnie inaczej - powiedziała, rumieniąc się.
- Tak, ale zastanawiam się skąd Harry wiedział, że będziemy akurat tam, bo chyba nie wierzysz w to, że to zwykły przypadek - zapytał brunet.
- A w jaki inny sposób mógł się dowiedzieć? - zapytała dziewczyna, siadając na oparciu fotela, w którym usadowił się Liam.
- Mógł podsłuchiwać - odpowiedział Liam, patrząc się na nią z lekkim zdziwieniem.
- Nie wierzę w to - odpowiedziała.
- Myśl, co chcesz. Może jeszcze się gdzieś jutro przejedziemy? - zapytał - We dwoje - podkreślił chłopak.
- Dzisiejszy wypad też miał być we dwoje... - westchnęła dziewczyna.
- No, ale jutrzejszy może być we dwoje. Jeśli nie chcesz, to rozumiem - powiedział brunet.
- Nie, nie powiedziałam, że nie chcę - odpowiedziała Katherine, czochrając chłopaka po głowie.
- Zostaw - powiedział Liam, chwytając dziewczynę za nadgarstki i odkładają ręce na jej kolana.
- Czyżbym znalazła Twój drażliwy punkt? - zapytała Kate.
- Być może - odpowiedział - Twój brat ma większą manię na punkcie swoich włosów - podkreślił Liam.
- Akurat z tym, to się zgodzę - powiedziała, uśmiechając się.
- No to pójdę już do swojego pokoju - oznajmił brunet.
- Dobranoc - powiedziała.
- Dobranoc, słodkich słów - powiedział chłopak, wychodząc.
Katherine położyła się wyjątkowo wcześnie, musiała parę rzeczy przemyśleć. Przede wszystkim, co czuje do Liam'a? Traktuje go jak kolegę? Nie bardzo... Już od początku wakacji zbliżyli się do siebie. Zaczął jej się podobać, ale wtedy to ignorowała. A teraz? Chłopak znalazł odwagę żeby przyznać się, co do niej czuje, zarówno przed nią, jak i przed samym sobą. Przypomniała sobie uczucie, które towarzyszyło jej podczas dzisiejszej sytuacji w wodzie... Wtedy ją olśniło. Już wiedziała jaką decyzję podejmie i domyślała się, że komuś może się ona nie spodobać...


***

Około godziny 2.00 w nocy, do Liam'a zadzwonił telefon. Okazało się, że to ze szpitala. Chłopak szybko wstał i zaczął się pakować. Po godzinie brunet był gotowy do wyjazdu, ale za nim to zrobił napisał list:


Hej! Musiałem wyjechać, ponieważ moja mama miała wypadek samochodowy i przewieziono ją w stanie ciężkim do szpitala. Natychmiast muszę do niej jechać. Nie chciałem Was budzić. Sądzę, że zobaczymy się dopiero pod koniec sierpnia lub na początku września. Już za Wami tęsknie.

Liam


Nie chciał wyjeżdżać, ze względu na Katherine. Przecież miał się dowiedzieć, co dziewczyna do niego czuje... No cóż, będzie wiedział jak wróci. Nie może zostawić matki samej, byłoby to nie fair z jego strony. Ona zawsze była przy nim, w trudnych dla niego momentach. Wspierała go i pomagała mu. Nie umiał oprzeć się pokusie, aby ostatni raz zobaczyć Kate. Jak najciszej tylko mógł, otworzył drzwi od jej pokoju. Tak jak myślał. Spała... Jak zwykle wyglądała słodko, gdy jej niesforne loki opadały na twarz. Dopiero teraz uświadomił sobie, jak strasznie będzie mu jej brakować. Nagle uśmiechnęła się przez sen. Może śniła o nim? Nie, to niemożliwe... Choć on, często miał sny z nią w roli głównej. Im dłużej na nią patrzył, tym trudniej było mu wyjść. W końcu przełamał się i zamknął za sobą drzwi... 

piątek, 5 października 2012

Rozdział XVI


Wreszcie.! Udało się.! Mogę z wielką przyjemnością poinformować, Was, naszych czytelników, że dodaje rozdział XVI.! Powoli zaczynałam sądzić, że ten rozdział nigdy się nie ukaże... Los chyba chciał mi to pokazać poprzez wczorajsze wyłączenie prądu <gdyby nie to, rozdział byłby już wczoraj>. Dzisiaj za to, strasznie wnerwia mnie internet, który ciągle się tnie... 
Podkład muzyczny dodaję ze względu na współautorkę bloga, ponieważ ona uwielbia tą piosenkę. To dla Ciebie.! ;***
Kończę już moje gadanie, bo pewnie z niecierpliwością czekacie na rozdział. 
Jeszcze raz serdecznie zachęcam do czytania i komentowania. 

Katherine



Rankiem, gdy tylko Liam zszedł na dół i skierował się do kuchni, spotkał Katherine, która najwidoczniej miała bardzo dobry humor. Kiedy zrobił sobie śniadanie, postanowił zapytać:
- Cześć. Jak się spało?
- Wyśmienicie - powiedziała dziewczyna, promiennie się uśmiechając - Chcesz kawy czy herbaty? - zapytała.
- Herbaty. Widzę, że jesteś w dobrym humorze - stwierdził chłopak.
- Dzisiaj jest tak ładnie i ciepło. Aż chce się żyć - powiedziała Katherine, nalewając herbatę do ulubionej szklanki chłopaka.
- Mam taki pomysł... - rozmyślał - Może chciałabyś się przejechać dziś nad wodę? - zaproponował Liam.
Dziewczyna odwróciła się do niego plecami i uśmiechnęła się pod nosem.
- Z kim? - spytała Kate.
- Ze mną - oznajmił brunet.
- Tylko? - znów zapytała.
- Czemu nie? - spytał.
- No wiesz, wyjazd nad wodę, we dwoje... Czy Ty właśnie zaprosiłeś mnie na randkę? - zapytała dziewczyna, odwracając się do niego.
Jej twarz była nieprzenikniona. Nie dało się z niej wyczytać czy jest zdenerwowana, czy zaskoczona, czy po prostu szczęśliwa.
- Być może. Jak chcesz jechać, to się szykuj. Wyjeżdżamy za dwie godziny, może wcześniej - powiedział.
- OK - oznajmiła i pobiegła na górę szykować się.
Całą tą rozmowę podsłuchiwał Harry, któremu ten pomysł nie bardzo przypadł do gustu. Postanowił, więc, że musi dowiedzieć się po co chłopak ją tam zaprosił i przy okazji zepsuć lekko tą przejażdżkę. Po dwóch godzinach Liam i Kate siedzieli już w samochodzie, rozmawiając praktycznie o wszystkim. Po godzinie jazdy Katherine zapytała:
- Gdzie Ty mnie wieziesz? Wszystkie najbliższe jeziora i inne zbiorniki wodne dawno już minęliśmy...
- Powoli dojeżdżamy, dowiesz się na miejscu - odpowiedział Liam.
- Nie możesz mi teraz powiedzieć? - spytała, spoglądając na niego z ciekawością.
- Poczekaj, jeszcze tylko kilka minut - powiedział.
Kiedy na horyzoncie pojawiło się wielkie jezioro i piękna plaża, zasłonięta lasami, Katherine domyślała się w jakie miejsce zabrał ją Liam.
- To jesteśmy - powiedział chłopak, parkując auto na wzgórzu, a następnie wysiadając z samochodu. Poszedł otworzyć drzwi Katherine. Dziewczyna chcąc pokazać swoją niezależność, sama uchyliła drzwiczki po stronie pasażera, po czym skierowała się w stronę bagażnika, aby wyjąć swoją torbę plażową.
Niestety klapa nie chciała ustąpić...
- Dlaczego to się nie chce otworzyć!? - zapytała, ciągnąc za klamkę.
- Najpierw wciśnij ten przycisk - powiedział Liam, śmiejąc się z szatynki i  wskazując na dość duży czerwony guzik, który umieszczony był od razu nad klamką. Chłopak zlitował się nad męczącą się dziewczyną i otworzył jej bagażnik.
- Proszę - powiedział.
- Dziękuję - mruknęła, wyciągając swoją torbę.
Całe to miejsce było śliczne. Mocno świecące słońce, odbijało się w czystej wodzie, piasek przyjemnie ogrzewał stopy, a drzewa przyjemnie kołysały się w rytmie delikatnego wiatru. Gdy byli już rozłożeni na plaży Liam powiedział:
- To teraz do wody.
- Nieee... Tu jest tak fajnie. Może w końcu się opalę - powiedziała, odwracając twarz w stronę słońca.
- No chodź. Tylko raz więcej nie nalegam - odpowiedział, stojąc przy leżącej dziewczynie.
- Mam pomysł. Ja będę sobie chodziła po tamtej belce - powiedziała, wskazując na belkę umieszczoną przy pomoście - A Ty będziesz pływał. Oboje będziemy zadowoleni - oznajmiła - I tak osiąga się kompromis - dodała, zasłaniając oczy przed słońcem.
- Kate... - powiedział - No, ale chodź - dodał, podając jej rękę.
Dziewczyna chwyciła jego wyciągniętą rękę. Oboje skierowali się w stronę pomostu. Dziewczyna weszła na belkę i poślizgnęła się. Na szczęście w ostatnim momencie, udało jej się złapać równowagę.
- Wow... Gorąco było - mruknęła.
- Mogę Ci pomóc spaść, skoro tak Cię ciągnie do wody - zażartował brunet.
- Mowy nie ma. Nie mam dzisiaj zamiaru wpaść do wody - oznajmiła szatynka.
- Mocniej byś się opaliła - oznajmił chłopak i zniknął gdzieś pod wodą.
- Jasne... - mruknęła - I doprowadziła swoje włosy do artystycznego nieładu - dokończyła myśl chłopaka.
Dziewczyna poczuła tylko jak belka się rusza. Podejrzewała, że to Liam.
- Bardzo zabawne, Liam - zawołała do wynurzającego się bruneta.
- Wejdziesz do wody? Czy nadal mam trząść belką? - zapytał.
- Nie, nie wejdę - powiedziała, kierując się na pomost, aby uciec przed atakami chłopaka.
Liam chwycił ja za nogę, tak, że nie umiała się poruszyć.
- Puść - rozkazała tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Nie - odpowiedział.
Dziewczyna próbowała sama sobie poradzić i wyjąć nogę lecz chłopak był zbyt silny. Gdy tylko mocniej szarpnęła, chłopak sprytnie postanowił ją puścić. Dodał sobie dwa do dwóch: siła odrzutu + niezdarność Katherine = upadek do wody. Kate momentalnie straciła równowagę i wpadła do wody.
- Zadowolony? - zapytała, odgarniając włosy z czoła.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedział, uśmiechając się do niej.
Dziewczyna zmroziła go spojrzeniem, na co on uśmiechał się jeszcze szerzej.
- Słodko wyglądasz, gdy się denerwujesz - oświadczył, podchodząc bliżej i zakładając jej na prawe ucho zbłąkany kosmyk.
Gdy podszedł bliżej, nastolatka miała wrażenie jakby jej serce na moment przestało bić, a później ruszyło z podwójną mocą.
- Ja zawsze wyglądam słodko - zaśmiała się Kate.
- Z grzeczności nie zaprzeczę - powiedział Liam - Skoro już doprowadziłem do swojego celu to proponuje powrót na plażę - oświadczył, zmieniając temat.
- Jakoś tak zaczęło mi się tu podobać - powiedziała, a duchu pomyślała: "Bo jesteś tak blisko".
- No dobrze - powiedział zdziwiony jej decyzją chłopak.
Katherine uśmiechnęła się i ten uśmiech za każdym razem doprowadzał go do szaleństwa. Sam nie wiedział, kiedy jego twarz znalazła się tak blisko jej twarzy. Zaszło słońce, ale to teraz się nie liczyło. Ważniejsza w tym momencie była Kate. Teraz istniała tylko ona i jej usta. Były już tak blisko, a ona się nie odsunęła. Nagle, oboje usłyszeli jakieś dźwięki i wołania.
- Cześć - krzyknął Louis, widząc ich z daleka.
Para natychmiast odsunęła się od siebie.
- A oni co tu robią? - zapytał zdenerwowany Liam - Mówiłaś coś Harry'emu lub komuś innemu? - spytał.
- Nie, Harry nawet nie wiedział, że wyjeżdżam - oznajmiła zdziwiona dziewczyna.
- Może lepiej tam chodźmy - powiedział brunet.
Dziewczyna niechętnie poszła za chłopakiem. Gdy byli już przy brzegu, Liam zapytał:
- Lou... Skąd Wy tutaj?
- Harry stwierdził, że jest tak ciepło i fajnie byłoby się gdzieś przejechać, dlatego spakowaliśmy się i jesteśmy - wytłumaczył brunet.
- Harry... - powiedział cicho Liam.
- Fajnie, że przyjechaliście - powiedziała Kate choć zbytnio zadowolona z tego faktu nie była.
- O cześć. Nie spodziewałem się, że tu będziecie - powiedział Harry, który właśnie do nich podszedł.
- Naprawdę? - zapytał Liam, nie wierząc w ten zbieg okoliczności.
- Tak, naprawdę. Szukaliśmy Was żeby Wam o tym powiedzieć, ale nie mogliśmy Was nigdzie znaleźć, więc przyjechaliśmy sami - wytłumaczył Hazza - I tutaj się spotkaliśmy - dodał.
- Daj mu spokój. Widocznie to prawda. Przecież Harry by nie kłamał, po co miałby to robić? - wyjaśniła Katherine.
Na tych słowach dyskusja się skończyła. Pozostali przyszli się rozłożyć obok Liam'a i Kate. Chłopaki jak chłopaki, same wygłupy, a dziewczyny wolały unikać wody, leżeć na kocach, plotkując i opalając się. Harry skutecznie zajmował Liam'a, tak aby nie mógł nawet spojrzeć na Katherine. Dziewczyna za to nie spuszczała chłopaka z oczu. Zastanawiała się, co by się stało, gdyby Harry wraz z paczką, przyjechał pięć minut później. Nagle do koca, na którym leżały dziewczyny podszedł Lou, wziął pierwszą z brzegu na ręce i zrzucił z pomostu, prosto do wody. Była to Alice, która nie była z tego powodu zadowolona, można powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Na koc wróciła cała przemoczona, spotykając się ze śmiechem pozostałych dziewcząt. Nie wiedziały, co jeszcze może wpaść chłopakom do głowy, więc trzymały się na baczności.
- Dziewczyny, wszystkie umiecie pływać? - zapytała Kate, obmyślając plan.
Wszystkie zgodnie pokiwały głowami.
- Ja nie mogę wejść do wody - powiedziała Rebekah, wskazując na swoją rękę.
- Co Ci chodzi po głowie? - zapytała Alice.
- Może ich trochę przestraszymy? -  zapytała Kate, uśmiechając się pod nosem.
- Ale jak? - spytała Alice.
- Wejdziemy do wody i wszystkie popłyniemy w przeciwnych kierunkach. Wtedy Rebekah krzyknie, że nas nie widzi, a my zanurkujemy. Przestraszą się i to nieźle - zaśmiała się Kate.
- OK - powiedziały wszystkie równocześnie.
Wszystkie trzy pobiegły do wody i zaczęły spokojnie pływać. Kiedy były już dość daleko, Rebekah zawołała, wstając i szybko biegnąc do wody:
- Dziewczyny mi zniknęły z oczu. Nigdzie ich nie widzę.
- Gdzie popłynęły? - zapytał Harry.
- Tam - odpowiedziała Rebekah, patrząc przed siebie.
- Dobra, niech każdy szuka innej - zaproponował Zayn.
- Ja poszukam Kate - powiedział równo Harry i Liam.
- Wy się dogadajcie. Ja pójdę poszukać Alice - powiedział Zayn, na którego twarzy malowało się przerażenie.
- Ja idę szukać Pauli - oświadczył Niall.
- To może oboje jej poszukamy - zaproponował dyplomatycznie Harry.
- No to, idźcie, ja zostanę z Rebekah - powiedział Louis.
Oboje wskoczyli do wody, szukając szatynki. Harry popłynął na lewo, a Liam na prawo. Choć rozdzielili się, to mimo wszystko, dziewczyny nadal nie było nigdzie widać. Harry zaczął martwić się jeszcze bardziej, mimo tego, że wiedział, iż jego siostra bardzo dobrze pływa. Nie wiadomo, co może przyjść do głowy tej zwariowanej szatynce. Liam, za to, wariował z niepokoju o dziewczynę. W końcu ją zobaczył. Leżała na plecach, na wodzie, nie ruszając się. Jak najszybciej potrafił, podpłynął do niej. Nadal nic. Wyjął ją na brzeg i położył na kocu, obok Rebekah.
- Louis, idź po Harry'ego i powiedz, że znalazłem Kate, ale nie porusza się - powiedział zmartwiony Liam - Szybko! - ponaglił chłopaka, który szybko pobiegł w kierunku wody, z której właśnie wychodził starszy brat nastolatki.
Kiedy Liam odwrócił głowę napotkał błysk czekoladowych tęczówek Katherine i zobaczył jej uśmiech.
- Katherine... - powiedział Liam, gdy tylko zrozumiał o co chodzi.
- Słucham? - spytała, nie wiedząc o co chodzi.
- Już Ty dobrze wiesz o co mi chodzi. Martwiłem się o Ciebie - oznajmił.
- To była taka mała zemsta za zachowanie Louis'a - wytłumaczyła Kate.
Nagle przy kocu znalazł się Harry, przytulił Katherine i powiedział:
- Jak dobrze, że nic Ci się nie stało. Louis mówił, że jesteś nieprzytomna...
Katherine milczała, starając się nie wybuchnąć śmiechem.
- No co? - zapytał Hazza - Kate... - dodał.
W oddali było słychać krzyki. Zayn i Alice się kłócili.
- Przestraszyłaś mnie i to nie na żarty. Więcej tak nie rób, nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem - powiedział Zayn.
- Spokojnie - oznajmiła tylko Alice.
- Spokojnie? Czy Ty nie rozu... - przerwał chłopak, gdyż Alice skutecznie zamknęła mu usta pocałunkiem.
- Lepiej? - spytała, odrywając się od niego.
- O czym myśmy rozmawiali? - zapytał chłopak, uśmiechając się.
Dziewczyna roześmiała się, po czym wzięła go za rękę i zaprowadziła na koc. Po chwili także Paula z Niall'em wrócili.
- To była nauczka za to, że Louis wrzucił Alice do wody. Możecie mu podziękować - powiedział Rebekah.
- Chyba wyszłaś z tym wszystkim najlepiej, bo nikt nie może Cię wrzucić do wody - powiedziała Paula.
- Czasami fajnie, a czasami ominie mnie jakaś fajna zabawa, ale cieszę się, że już jutro zdejmują mi gips i znów wrócę do normalnych zajęć - powiedziała blondynka.
- Już jutro? - zapytał Lou.
- Tak, nawet szybko minęło - stwierdziła dziewczyna.
- No to trzeba tu przyjechać i pomóc Ci nadrobić dzisiejszy dzień, wrzucić do wody - zażartował Harry.
- Nie ma takiej potrzeby - powiedziała, uśmiechając się.