wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział XI


Następnego dnia, wczesnym rankiem, w domu zespołu One Direction, na telefon domowy zadzwonił nieznany numer. Usłyszała go tylko Katherine, więc bardzo powolnym tempem wyszła z łóżka i zeszła na dół, aby go odebrać. Na twarzy Kate nie było widać zadowolenia, że tak wcześnie ktoś ich budzi. Gdy była już przy telefonie podniosła słuchawkę i powiedziała:
- Tu automatyczna sekretarka. O tej porze w tym domu jeszcze wszyscy śpią. Proszę zadzwonić za godzinę lub zostawić wiadomość po sygnale.
- Kate, nie wygłupiaj się. To ja manager chłopaków. Chciałem Was tylko poinformować, że za dwie godziny wyjeżdżacie w tygodniową trasę koncertową po Irlandii - powiedział.
- OK. Przekażę to im. Cześć - powiedziała dziewczyna, nie kontaktując połowy z jego słów i rozłączając się.
Już wracała do góry, aby położyć się z powrotem w swoim łóżku, ale ktoś ją zaczepił i zapytał:
- Kto dzwonił?
- Trzeba było iść i odebrać, a nie wyrzucać mnie z łóżka o tej godzinie - powiedziała wściekła dziewczyna, a później dodała:
- Dzwonił Wasz manager, za dwie godziny gdzieś wyjeżdżacie, już nie pamiętam gdzie - oświadczyła szatynka, ziewając.
- No faktycznie coś ostatnio wspominał o tygodniowej trasie po Irlandii - przypomniał sobie Liam - A wracając do tematu to jedziemy, a nie jedziecie. Przecież oboje doskonale wiemy, że Harry Cię tu samej nie zostawi - dodał chłopak.
- Ja nigdzie nie jadę, mój plan na dzisiejszy ranek to spanie - odpowiedziała Katherine, zatrzaskując brunetowi drzwi przed nosem.
Liam poszedł do swojego pokoju, aby się ubrać, oczywiście w koszule w kratę, która była jego znakiem rozpoznawczym i spakować, a następnie obudzić Katherine i resztę zespołu. Po jakiś piętnastu minutach, gdy był już spakowany i ubrany wszedł jak zwykle do pokoju Kate bez pukania, po czym podszedł po cichu do jej łóżka i powiedział:
- Katherine, wstawaj. Trzeba obudzić resztę, bo się spóźnimy.
- Nie - powiedziała stanowczo dziewczyna i zakryła sobie twarz poduszką.
- Kupiłem Ci prostownicę - powiedział Liam, pochylony nad jej łóżkiem.
Dziewczyna natychmiast podniosła się do pozycji siedzącej i zapytała:
- Gdzie?
- Jak Ciebie łatwo jest nabrać... - westchnął chłopak - Wstawaj, Kate. Musisz ubrać się, spakować i pomóc mi obudzić resztę - wyjaśnił.
- Ile razy mam Ci to powtarzać? - zapytała - Nie! - powiedziała stanowczo.
- Sama tego chciałaś - powiedział Liam, podchodząc do jej szafy i wyrzucając pół jej zawartości na łóżko.
- Co Ty robisz!? - zapytała wściekła Kate.
- Pakuję Cię - wyjaśnił spokojnie Liam.
- Dobra, dobra, już wstaję  - powiedziała zrezygnowana dziewczyna.
- Za pięć minut przychodzę tu i masz być gotowa - powiedział chłopak, wychodząc.
Tak jak powiedział, tak też zrobił. Kiedy wszedł szatynka była już ubrana i spakowana. Męczyła się jedynie z włosami, stojąc przed lustrem.
-Gdybyś mi nie rozwalił prostownicy byłoby dużo prościej - oświadczyła dziewczyna.
- Ona jest aż tak dla Ciebie ważna? - zapytał Liam - Odkupię Ci ją, tylko po tym jak będziesz dla mnie miła. Ale według mnie lepiej Ci w lokach - dodał.
- Nie dam Ci spokoju póki mi jej nie odkupisz. A co do loków to dobrze wiesz, że lepiej mi w prostych włosach - powiedziała uparcie Katherine.
- No dobrze, nie denerwuj się już tak - odpowiedział - A teraz chodź obudzić resztę - dodał chłopak.
- Zaraz. Najpierw muszę je splątać w kitkę - oznajmiła Kate.
- Nic nie będziesz splątywać - powiedział chłopak, podchodząc do niej - Tak Ci najładniej - oznajmił Liam, zgarniając jej włosy na prawy bok.
Dziewczyna nieznacznie zarumieniła się, kiedy zobaczyła jego brązowe tęczówki wpatrujące się w nią.
- Lepiej chodźmy już budzić chłopaków. Ja wezmę na siebie Harry'egi i Zayn'a, a Ty pozostałych - zaproponowała Katherine.

***

Liam wszedł do pokoju Niall'a. Gdy podszedł do jego łóżka powiedział:
- Niall, pobudka, jedziemy w trasę koncertową.
- Co? W jaką trasę? - zapytał blondyn.
- Tygodniową, po Irlandii. Wyjeżdżamy o 10.00. Przed chwilą dzwonił manager. Lepiej się pospiesz, bo nie zostało zbyt dużo czasu - powiedział Liam.
- Dobra już się zbieram - powiedział Niall, wychodząc z łóżka.
Po tych słowach Liam wyszedł z jego pokoju.

***

Katherine w tym czasie skierowała się do pokoju swojego brata. Podeszła do jego łóżka i zaczęła głaskać go po jego bujnej grzywce.
- Hej, braciszku, obudź się - powiedziała cichutko wprost do jego ucha.
- Co? - zapytał Harry, nie otwierając jeszcze oczu i poprawiając grzywkę, którą jego zdaniem Kate zepsuła.
- Wyjeżdżamy w trasę koncertową po Irlandii - wyjaśniła Kate.
- Jeszcze chwilę. A kiedy wyjeżdżamy i na ile dni? - zapytał zaciekawiony chłopak.
- Wyjeżdżamy za czterdzieści pięć minut, na tydzień - wytłumaczyła.
- No to może daj mi się ubrać? - powiedział Harry i szybko wstał z łóżka.
- Już idę - powiedziała i wyszła.

***

Liam poszedł do pokoju Louis'a. Podszedł do jego łóżka i powiedział:
- Wstawaj... Wyjeżdżamy w tygodniową trasę koncertową.
- Za chwilę - odpowiedział.
- Wstawaj Louis - nalegał Liam.
- No dobra wstaję - powiedział Lou i podniósł się z łóżka.
 Liam wyszedł z jego pokoju i skierował się do salonu.

***

Katherine musiała jeszcze iść obudzić Zayn'al, więc skierowała się do jego pokoju.
- Zayn wstawaj - powiedziała Kate.
- Nie! Po co mnie budzisz? Jest tak wcześnie - powiedział chłopak.
- Wyjeżdżamy w trasę koncertową po Irlandii - wyjaśniła dziewczyna.
- Kiedy? - zapytał ze zdziwieniem Zayn.
- Teraz, zaraz. Ubieraj się, a później pakuj. Czekamy na Ciebie w salonie - oświadczyła szatynka i wyszła z jego pokoju.

***

Gdy Katherine zeszła do salonu, to czekał na nią już Liam z Niall'em, Louis'em i Harry'm. Wszyscy byli spakowani i gotowi do wyjazdu. Po dziesięciu minutach do salonu dotarł także Zayn. Choć powinni się cieszyć z wiadomości, iż wyjeżdżają w tygodniową trasę koncertową po Irlandii, to na ich twarzy raczej nie malowało się zadowolenie i szczęście. Za to przeważała złość przez to, że nie mogli się wyspać. Ale był jeden wyjątek, którym był Niall, gdyż cieszył się on, że będzie mógł spędzić chociaż tydzień w swoim rodzinnym kraju. Ciszę przerwała Katherine.
- Zayn chyba zadzwoniłeś do Alice... - powiedziała.
- Tak, a czemu pytasz? - zapytał Zayn.
- Myślałam, że o niej zapomniałeś. O tej godzinie można zapomnieć o tak oczywistych i ważnych rzeczach - wyjaśniła - I co ona na to? - zapytała.
- Zadowolona nie była. No, ale cóż to jest mój obowiązek - odpowiedział Zayn.
- My nie mamy takich problemów, bo nie mamy dziewczyn - powiedział Louis wskazując na resztę chłopaków.
- No teraz tak, ale kiedyś też Was ten problem dopadnie - powiedział chłopak.
- Przyjechała limuzyna. Chodźmy - oznajmił Hazza.
Wszyscy wyszli z domu i skierowali się do limuzyny. Gdy tam dotarli, każdy zajmował się czymś innym, choć większość odsypiała dzisiejszy poranek.


***

Kiedy Paula obudziła się, sięgnęła po komórkę, która leżała na szafce nocnej, w celu sprawdzenia godziny. Przy okazji dostrzegła, że otrzymała wiadomość o następującej treści:


Hej! 
Wiem, że takich wiadomości nie przekazuje się przez sms'a, ale jest dość wcześnie, a nie chciałam Cię budzić. Nie wiem, o której godzinie odbierzesz tą wiadomość, ale pewnie będziemy już w samolocie. Chłopacy mają tygodniową trasę koncertową w Irlandii, a ja musiałam, jak zwykle, jechać z nimi. Będę bardzo tęskniła. =)*

***


Identyczną wiadomość otrzymała Rebekah, której również zrobiło się smutno z powodu wyjazdu przyjaciół.

***

Po czterech godzinach zespół i Kate dolecieli do Irlandii. Na lotnisku czekała już na nich limuzyna lecz trudno było się do niej dostać, gdyż stało przy niej mnóstwo fanek, które tylko czekały na przyjazd zespołu. Na szczęście do Katherine i chłopaków podeszło czterech mężczyzn, którzy mieli ich chronić przed fankami, przez cały tydzień. To właśnie dzięki nim dostali się do limuzyny, która miała ich zawieźć do hotelu, w którym powinien już na nich czekać manager. 

***

Tydzień ten minął niesamowicie szybko. Chłopacy ciągle rozdawali autografy, podpisywali płyty lub po prostu koncertowali. Kiedy jechali z lotniska do domu marzyli tylko i wyłącznie o tym żeby się porządnie wyspać. Jednak przed drzwiami czekała na nich bardzo miła niespodzianka. Rebekah, Paula, Alice i Jake czekali na nich z muffinkami. Gdy wszyscy się już wyściskali, Paula powiedziała, podnosząc babeczki do góry:
- Stwierdziliśmy, że po tygodniu Waszej nieobecności lodówka zieje pustkami, dlatego zrobiłyśmy to.
- Wejdźcie - powiedział Harry, zapraszając ich do domu.
- Jak tam trasa koncertowa? - zapytała Rebekah.
- Dobrze, mamy teraz trochę wolnego żeby odpocząć i zregenerować głos - wyjaśnił Niall.
- No to super - powiedziała blondynka.
Wszyscy zajadali się babeczkami, a że nie było ich aż tydzień, to mieli bardzo dużo tematów do obgadania, a zwłaszcza Zayn z Alice.

czwartek, 19 lipca 2012

Drodzy czytelnicy!!!


Mamy dla Was coś specjalnego!

Jak myślicie kto może być "Tajemniczym Wielbicielem" Katherine?

Odpowiadajcie wszyscy. Będziemy bardzo zadowolone jeśli udzielicie na to pytanie odpowiedzi.

Życzymy miłego czytania naszych dalszych opowiadań!




Rozdział X


Następnego dnia, Paula obudziła się jako pierwsza i postanowiła zbudzić resztę dziewczyn. Gdy już wstały, do jednej ręki wzięły szklanki z wodą, a do drugiej zabrały poduszki. Poszły do pokoju, w którym spali chłopacy. Dziewczyny ochlapały ich wodą, a następnie zaczęły bić ich poduszkami. Przez trzydzieści minut była walka na poduchy, w której niektórzy się poddali. Kate wpadła na pomysł by upiec wspólnie ciasto. Dziewczyny ubrały się i zaczęły robić śniadanie. Po chwili Rebekah krzyknęła:
- Chłopcy chodźcie na śniadanie!
- Zaraz, tylko się ubierzemy! - odkrzyknął Harry.
- Dobra, zaczekamy - powiedziała blondynka.
- To jakie ciasto będziemy robić? - zapytała Alice.
- No nie wiem, może krówkę? - zapytała Paula.
Po chwili chłopcy zeszli do kuchni. Śniadanie zjedli przy różnych rozmowach, nawet nieraz co niektórzy wybuchali śmiechem. Kiedy skończyli Harry podszedł do Rebekah i zapytał:
- Czy jesteś na mnie zła za wczorajszy pocałunek?
- Trochę tak, bo zrobiłeś to bez mojej zgody - oznajmiła Rebekah.
- Przepraszam, ale sama wiesz, że by nie odpuścili - odpowiedział Harry.
Po tej wymianie zdań Rebekah i Harry zabrali się do pracy.

***

- Liam, mógłbyś się odsunąć? Chciałabym sięgnąć mąkę - wyjaśniła dziewczyna.
- Przecież bez problemu ją sięgniesz, wcale nie muszę się odsuwać - powiedział chłopak.
Katherine popatrzyła na niego krzywo, ale mimo jego nieustępliwości spróbowała dosięgnąć mąki, wspinając się na palce. Udało jej się przesunąć torebkę, ale jak się później okazało trochę za mocno. Spadła ona bowiem na głowę Liam'a, a że była otwarta jej zawartość wysypała się na jego głowę. Całe jego włosy były pokryte białym proszkiem. Kate roześmiała się szczerym śmiechem, kiedy udało jej się nabrać oddechu powiedziała:
- Do twarzy Ci z białymi włosami. Będziesz świetnie wyglądał jako staruszek - podsumowała go szatynka.
- Zobaczymy jak będzie Tobie w białych włosach - powiedział Liam i nabrał garść mąki, po czym wysypał ją na jej włosy.
- Liam, ja tego nie zrobiłam specjalnie, a Ty wręcz przeciwnie. Spójrz jak ja teraz wyglądam - powiedziała z wyrzutem dziewczyna, wytrzepując mąkę z włosów.
- Tak, wiem, ale naprawdę bardzo Ci ładnie z taką ilością bieli we włosach - powiedział, śmiejąc się.
- Może szybko wyjdzie za mąż... - zażartował Harry.
Dziewczyna popatrzyła się na nich z miną "Jeszcze się policzymy" i powróciła do wyrabiania ciasta.
Tak naprawdę, do pracy przy placku zabrały się same dziewczyny, chłopacy natomiast byli pogrążeni w rozmowie.
- Harry, podaj mi jajka - powiedziała Rebekah, gdy tylko zorientowała się, że nic nie robią.
Harry wstał i poszedł w stronę lodówki. Gdy wyjął jajka, to zapatrzył się na chłopaków, którzy akurat rozmawiali o piłce i nawet nie zauważył jak Rebekah podłożyła mu nogę.
- Rada na przyszłość: patrz pod nogi - powiedziała blondynka, gdy brunet leżał już na ziemi.
Cała reszta zaczęła się z niego śmiać. Gdy tylko się podniósł, spojrzał na Rebekah, która również zaczęła się z niego śmiać, ponieważ całą swoją twarz miał wysmarowaną roztrzaskanym jajkiem.
- To było nie fair, co ja Ci takiego zrobiłem? - zapytał Hazza.
- No nie wiem. Najpierw wczorajszy wieczór, a dziś siedzicie zamiast nam pomagać - powiedziała Rebakah.
- To dziewczyny są od pieczenia ciast, my takich rzeczy nie potrafimy - wyjaśnił Louis, stawając w obronie swojego najlepszego przyjaciela.
- No, ale przydałoby się nam trochę pomocy w takich prymitywnych rzeczach, jak zdjęcie mąki czy też podanie jajek - oznajmiła blondynka.
- No faktycznie, może jesteśmy trochę leniwi, ale doceniamy Waszą pracę i będziemy komplementować to ciasto i może przy okazji Was. A wracając do tematu, to kiedy będzie gotowe, bo jesteśmy głodni? - powiedział i zapytał Louis.
Za swoją wypowiedź dostał ścierką po głowie od Katherine.
- Skoro jesteście głodni, to idźcie do sklepu po jajka, bo Harry wszystkie roztrzaskał - powiedziała Rebekah.
- Nie ma mowy żebym w takim stanie poszedł do sklepu - powiedział, wskazując na swoją czuprynę.
- Ja też raczej tak nie pójdę - powiedział Harry.
- To może my z Alice się przejdziemy? - zaproponował Zayn - Musisz nam tylko wytłumaczyć, gdzie jest ten sklep - wyjaśnił.
- Gołąbeczki potrzebują trochę prywatności - szepnął Harry wprost do ucha Katherine, która zaśmiała się pod nosem.
- Może chciałbyś się z nami czymś podzielić? - zapytał Zayn, unosząc lekko prawą brew ku górze.
- Nie ma takiej potrzeby - odpowiedział Harry, śmiejąc się.
Zayn już otwierał usta żeby mu coś odpowiedzieć, ale Alice przerwała tą kłótnię słowami:
- To może, Rebekah, wytłumacz nam, gdzie jest ten sklep.
- Jak wyjdziecie z tego domu, to kierujcie się w lewo, później pierwszy zakręt w prawo i tyle - wytłumaczyła blondynka.
- OK, dzięki, to my idziemy - powiedział Zayn, biorąc Alice za rękę i wychodząc.
- Niall, może Ty nam pomożesz? - zapytała Paula - Chyba, że jesteś tak leniwi jak pozostali chłopacy - dodała.
- Przecież Tobie zawszę pomogę - powiedział Niall - Czy chciałabyś iść ze mną wieczorem na spacer? - dodał.
- Chętnie - odpowiedziała Paula.
- Może weźcie się do pracy, a nie do rozmowy - przerwała im Rebekah.
- No dobrze. Już wracamy do pracy - powiedzieli równocześnie Paula i Niall - Nie denerwuj się - dodała Paula.
- Ja się nie denerwuję, tylko mówię - odpowiedziała blondynka.
- Ubijcie śmietanę i przesmarujcie warstwę ciasta kremem krówkowym, a my będziemy nakładać krakersy - wytłumaczyła Rebekah.
Po dziesięciu minutach do domu blondynki wrócił Zayn ze swoją dziewczyną. Kiedy wchodzili trzymali się za ręce i uśmiechali się do siebie. Widać było, że jest im ze sobą dobrze. Po godzinie ciasto było już gotowe do spożycia. Paula nakryła do stołu, Rebekah zajęła się robieniem kawy lub herbaty w zależności, co kto chciał. Katherine za to kroiła placek krówkowy, który Jake przekładał na talerzyki i kładł na stole. W końcu wszystkim udało się usiąść i zjeść swoją porcję. Spośród wszystkich nie było choćby jednej osoby, która nie poprosiłaby o dokładkę. Nawet dziewczyny, dbające o linię nie powstrzymały się od jedzenia. Gdy wszyscy się najedli, można było śmiało stwierdzić, że z placka zostały już tylko okruszki. Mimo wszystkich różnic jakie ich dzieliły, wszyscy rozmawiali ze sobą i śmiali się z własnych żartów lub po prostu wpadek.
- Mam pomysł. Może my teraz odpoczniemy i porozmawiamy, a Wy posprzątacie - zaproponowała Rebekah.
Chłopcy nie mieli nic do powiedzenia, więc ze spuszczonymi głowami zabrali się do sprzątania. Szło im to dość mizernie, ale nie mieli wyjścia. Dziewczyny za to, usadowiły się w pokoju obok kuchni. Usiadły na kanapie i włączyły telewizor. Na jednej ze stacji muzycznych, trafiły na teledysk do piosenki "One thing".
- Ile można tego słuchać - prychnęła Katherine.
Reakcja chłopaków była automatyczna. Zaczęli śpiewać swoje kwestie, co u dziewczyn wywołało salwę śmiechu, a u Jake'a zdziwienie na twarzy. Alice podeszła do rozsuwanych drzwi, które dzieliły te dwa pokoje i natychmiast je zamknęła. Jake najchętniej schowałby się razem z dziewczynami lecz nie miał wyboru, ponieważ musiał sprzątać razem z nimi. Za to zespół, miał bardzo uśmiechnięte twarze, a żeby dodatkowo zdenerwować dziewczyny, zaczęli śpiewać coraz głośniej. Tym razem zabrali się za piosenkę "Gotta be you". Gdy przyszedł czas na kwestię Harry'ego, Katherine krzyknęła:
- A teraz czas na wycie do księżyca.
- Bardzo śmieszne - zdążył odkrzyknąć Harry.
Śmiech dziewczyn było słychać nawet w kuchni. Kiedy chłopakom udało się w końcu skończyć sprzątać, członkowie zespołu One Direction oraz Katherine i Alice, zaczęli zbierać się do domu. Oczywiście, nie obyło się bez problemów...

***

- Dziękuję Ci bardzo, Liam, całą drogę do domu będę musiała mieć kaptur na głowie. Będę wyglądała jak jakaś idiotka, tym bardziej, że słoneczko tak ładnie świeci - marudziła Katherine.
- Nie marudź, bo nie jest tak źle - odpowiedział Liam.
- Radziłabym udać się do okulisty, skoro uważasz, że nie jest źle - odpowiedziała dziewczyna.
- Wystarczy jak zrobi się tak - powiedział Liam i z włosów zrobił jej szopę.
- Lepiej strzeż się w nocy, bo nie ręczę za siebie - zagroziła dziewczyna, wygładzając swoje włosy.
- Nie boję się Ciebie, młoda - odpowiedział chłopak.
- Zostawić Was na chwilę i już się kłócicie - powiedział Harry, schodząc ze schodów - Dalej idziemy - dodał.
- To nie kłótnia, tylko sprzeczka - odpowiedział Liam.
Do własnego domu szli pół godziny. Kiedy dotarli, pierwsze, co zrobiła Katherine, to pójście do łazienki. Przy okazji pokłóciła się z  Liam'em, który też tak jak i dziewczyna chciał umyć włosy. W końcu stanęło, no tym, że jako gentleman pozwolił jej pierwszej wejść do łazienki. Gdy umyła i wysuszyła włosy, wpadła do jego pokoju, po wcześniejszym zapukaniu i powiedziała:
- Żeby Ci na bardzo dużo czasu nie zajmować łazienki, stwierdziłam, że wytrzymam jakoś bez prostowania włosów.
- Dzięki - powiedział Liam, po czym wstał z łóżka i poszedł do łazienki.
Katherine w tym czasie stwierdziła, że pójdzie zobaczyć czy przyszła jakoś korespondencja. Zbytnio nie zdziwiła się, gdy zobaczyła kopertę zaadresowaną do niej. W środku, jak zawsze, znajdowało się czerwone serce, na którym napisane było:


Kocham Ciebie, Twoje oczy,
Kocham uśmiech Twój uroczy,
Kocham imię Twe najmilsze,
Które sercu jest najbliższe.
Kocham Cię w każdej godzinie,
Kocham Cię w każdej minucie,
Być może tym kiedyś sposobem
Zdobędę i Twoje uczucie! 



Na początku cieszyła się z tych listów, ale teraz coraz bardziej chciała poznać tożsamość tajemniczego wielbiciela. Kopertę, jak zwykle, odniosła do swojego pokoju i włożyła między kryminały. Przez całe popołudnie zastanawiała się kim on może być. Do głowy przychodziły jej różne propozycje lecz i tak szybko je odrzucała. Rozmyślania przerwał jej jeden z chłopaków, pukając i wchodząc do jej pokoju. 
- Hej. Widziałaś może gdzieś moją komórkę - zapytał Harry.
- Ostatni raz widziałam ją dzisiaj jak wróciliśmy, na półce, koło kosmetyków w łazience - wyjaśniła.
- Dobra, dzięki. A tak ogóle, to planowaliśmy pójść dzisiaj do kina. Chcesz iść? - zapytał Hazza.
- A na co idziecie i kto idzie? - zapytała ciekawska Katherine.
- Ja idę - powiedział Niall.
- No ja mogę iść, ale zależy na jaki film - wyjaśniła Kate.
- Może przeszłaby się z nami Paula i Rebekah? - zapytał Harry - i oczywiście Alice - dodał.
- Oczywiście, że mogą z nami iść - odpowiedział Zayn.
- A wracając do filmu, to może "Piraci z Karaibów"? - zapytał Harry, głównie patrząc na Katherine.
- Jak dla mnie OK, ale nie wiem jak reszta - oznajmiła dziewczyna.
- O czym Wy tak rozmawiacie? - zapytał Liam, wchodząc do pokoju, oczywiście, bez pukania.
- Nie umiesz pukać? - zapytała z sarkazmem Kate - Wybieramy się do kina na "Piratów z Karaibów na Nieznanych Wodach". Idziesz z nami? - spytała.
- Wolałbym iść na...
- Tak, wiemy, na "Toy Story", Liam, nie jesteśmy już dziećmi żeby ciągle na to chodzić, a po za tym znasz ten film na pamięć - odpowiedziała dziewczyna.
- OK, OK. Już się nie gorączkuj, jakoś przemęczę się na tych "Piratach z Karaibów..." - oznajmił chłopak.
- Lecą o godzinie 20.30, to błagam Was, bądźcie gotowi na 20.00, bo założę się, że będzie dużo ludzi - powiedział Harry, po czym wyszedł z pokoju.
- Daj znać Pauli i Rebekah, że idziemy do kina - powiedział najstarszy chłopak do Kate i wyszedł z pokoju razem z resztą zespołu.
- Dobra - odpowiedziała Katherine i zadzwoniła do Rebekah.
- Hej. Miałabyś może ochotę przejść się ze mną i resztą do kina na "Piratów z Karaibów na Nieznanych Wodach"? Lecą o 20.30 - zapytała i wyjaśniła Kate.
- Tak, wezmę jeszcze ze sobą Paulę - odpowiedziała Rebekah.
- No to, widzimy się wieczorem - odpowiedziała szatynka i się rozłączyła.
Po chwili Kate poszła do salonu oglądać telewizję. Kiedy zeszła ze schodów ujrzała Liam'a, który siedział na fotelu i oglądał "Toy Story".
- Czy Ty ciągle musisz to oglądać? Może też bym chciała pooglądać telewizję. Dasz mi pilota? - zapytała Katherine.
- Tak, może lubię to oglądać. Za pięć minut Ci dam - powiedział chłopak.
Po pięciu minutach Liam oddał dziewczynie pilota, tak jak obiecywał, a Kate włączyła jeden z kanałów muzycznych i słuchała piosenek. Po chwili zaczęła lecieć piosenka "What makes you beautiful". Gdy oglądała ten teledysk, bardzo często wybuchała śmiechem. Po chwili znudziło się jej słuchanie, więc wyłączyła telewizor i postanowiła, że zacznie się szykować. Pierwsze, co przyszło jej na myśl to, to, że wyprostuje sobie włosy. Poszła, więc do łazienki, ale po przeszukaniu jej centymetr po centymetrze stwierdziła, że ktoś musiał zabrać ją ze sobą, aby zrobić jej za złość. Takie coś, nie zdarzyło się już pierwszy raz. Kilka tygodni temu, Harry, jak to ujął "dla żartów" schował jej prostownicę w piekarniku. Po kilku minutach była już w pokoju swojego brata. 
- Harry, gdzie jest moja prostownica? - zapytała spokojnym tonem.
- Powinna być w łazience - powiedział, ale napotykając spojrzenie dziewczyny, zrozumiał o co jej chodzi - Nie ma jej tam? Tym razem to nie ja ją zabrałem, przysięgam. Ostatnią osobą, którą widziałem, wychodzącą z łazienki, był Liam - wyjaśnił chłopak.
Dziewczyna wpadła wręcz w istny szał. Najpierw sypie jej mąkę we włosy, potem wchodzi bez pukania do jej pokoju, a teraz to... Tym razem to ona wpadła do jego pokoju bez pukania. 
- I kto tu nie umie pukać? - zapytał Liam, nie odwracając się nawet od ekranu komputera.
- Oddaj mi to, co mi bez pozwolenia zabrałeś. Natychmiast - rozkazała, ignorując jego wcześniejszą wypowiedź.
- Jak sądzę w łazience - powiedział spokojnie chłopak, śmiejąc się pod nosem.
- Słuchaj, przeszukałam naszą łazienkę centymetr po centymetrze i jej tam nie znalazłam. Harry mówi, że tym razem to nie on ją schował, a ostatnią osobą wychodzącą z łazienki byłeś Ty - powiedziała, podchodząc do niego.
- Myślę, że może być gdzieś za oknem - odpowiedział brunet.
- Przynieś mi ją w tym momencie! - rozkazała Kate.
- Nie, po pierwsze lepiej Ci w lokowanych włosach, po drugie nie chcę mi się, a po trzecie zniszczysz sobie tylko włosy - uzasadnił Liam.
- Kłamiesz. Oboje wiemy, że lepiej mi w prostych. A to Twoje wytłumaczenie z tym, że Ci się nie chce, nie bardzo mnie interesuje. Masz po nią iść, teraz - oznajmiła szatynka.
- Coś mi się wydaję, że już się rozpadła - powiedział Liam, patrząc przez okno.
- Tylko mi nie mów, że ją wyrzuciłeś - powiedziała ostro zdenerwowana nastolatka.
- Nie... No dobra, ale to nie było zamierzone, chciałem ją tylko położyć na parapecie - wytłumaczył chłopak, znów wracając do wpatrywania się w ekran komputera. 
- Nie wiem, jak chcesz to zrobić, ale za pięć minut moje włosy mają być proste - powiedziała szatynka.
- To nie jest możliwe - powiedział spokojnie.
- Nie interesuje mnie to! Możliwym też nie jest fakt, wyrzucenia "przypadkowo" prostownicy przez okno - oświadczyła.
- Najwidoczniej jest, ale nie mam pojęcia, jak Ci je wyprostować - odpowiedział Liam.
- Czyli mam iść, tak? - zapytała i wskazała na swoje długie loki.
- Tak, właśnie o to chodzi. Według mnie lepiej Ci w lokach, tylko nigdy mnie nie słuchasz - powiedział Liam.
- Ja Cię nie słucham? - zapytała dziewczyna - Naprawdę sądzisz, że lepiej mi w tych lokach? - zapytała.
- Gdybym tak nie sądził, to bym nie wyrzucał Twojej prostownicy za okno - odpowiedział brunet.
- Czyli jednak wyrzuciłeś ją specjalnie? - zapytała bystrze dziewczyna.
- Można tak powiedzieć - odpowiedział chłopak.
- Radziłabym Ci uciekać. Mam ochotę potraktować Cię tak jak Ty moją prostownicę - ostrzegła go Kate.
- Dobrze wiesz, że się Ciebie nie boję, prawda? - zapytał chłopak.
- Czasami powinieneś - powiedziała nastolatka.
- Naprawdę? W jakich momentach, bo na pewno nie w takich - powiedział chłopak.
- Jesteś pewny? - zapytała, biorąc do ręki butelkę z wodą i wylewając całą jej zawartość na głowę bruneta. Zanim chłopak zdążył coś zrobić lub powiedzieć, dziewczyna podbiegła do drzwi i zamknęła ich w środku, a kluczyk zacisnęła w lewej dłoni.
- Skoro ja pójdę w kręconych włosach, to Ty pójdziesz z szopą na głowie - oznajmiła.
- Spokojnie, grzebień akurat mam przy sobie, ale wiesz, że i tak w końcu będziesz musiała mnie wypuścić, bo tak się składa, że jestem głodny - powiedział brunet.
- Ten kluczyk również "przypadkowo" może wylądować za oknem - oznajmiła.
- Ale może najpierw daj mi coś do jedzenia - zaproponował Liam.
- Ja będę musiała obyć się bez mojej prostownicy, a Ty bez jedzenia. Widzisz, przez Twoje dziecinne zachowanie oboje ponieśliśmy stratę - powiedziała dziewczyna, siadając na jednym z foteli.
- A pomyślałaś może, co Harry pomyśli, jak zobaczy Cię u mnie z zamkniętymi drzwiami? - zapytał.
- Nie bój się, Harry'ego biorę na siebie. Zrozumie mnie - oświadczyła szatynka.
- Dla głupiej prostownicy zamknęłaś nas w pokoju - powiedział.
- Owszem - odpowiedziała spokojnie - Jeżeli o mnie chodzi, to znajdę sobie jakieś zajęcie. Ooo... Na przykład pooglądam sobie albumy ze zdjęciami, kiedy byłeś mały, ale będę miała ubaw... - wyjaśniła.
- Zostaw je w spokoju - powiedział szybko.
- Zmusisz mnie? - zapytała, sięgając po pierwszy z albumów.
- Oddaj to natychmiast albo Ciebie także wyrzucę przez okno - odpowiedział, po czym wyjął jej album z rąk.
- Widzę, że w końcu się zdenerwowałeś. A co do okna, doskonale wiemy, że mnie nie wyrzucisz - oświadczyła.
- Ale zawsze mogę zabrać Twoje kryminały - powiedział - Jak mnie wypuścisz - dodał.
- No właśnie, jak Cię wypuszczę - oznajmiła dziewczyna.
- Lepiej ich pilnuj, bo kiedyś może ich zabraknąć. A może wypuścisz mnie jak zacznę puszczać "Toy Story", bo dobrze wiem, że nie przepadasz za tym filmem - powiedział Liam.
- Nawet nie wiesz, ile jestem w stanie znieść żeby odegrać się na Tobie - powiedziała dziewczyna.
- Owszem wiem, ale pomyślmy czego Ty nie lubisz... - rozmyślał chłopak.
- Myśl dalej - prychnęła dziewczyna i zaczęła bawić się z nudów swoimi włosami.
- Jestem głodny, daj mi chociaż coś do zjedzenia - powiedział - Nie da się myśleć, jak słychać burczenie w brzuchu - dodał i popatrzył na nią proszącymi oczami.
- Na mnie te sztuczki nie działają - oświadczyła - Może zawołaj, któregoś z chłopaków. Zlitują się i podają Ci coś przez okno, o ile dorzucą - zaproponowała ze śmiechem.
- Mam lepszy pomysł - powiedział - Harry! - krzyknął Liam.
Do drzwi podszedł chłopak, ale nie umiał ich otworzyć.
- Czemu się zamknąłeś? - zapytał.
- Zapytaj swojej siostrzyczki - powiedział Liam - Ale najpierw przynieś mi coś do jedzenia, bo umieram z głodu - dodał szybko chłopak.
- Doskonale wiesz, Liam, że i tak nie otworzę tych drzwi - oświadczyła, zakładając nogę na nogę. 
- Zobaczymy - odpowiedział chłopak.
Po pięciu minutach przyszedł Harry z jedzeniem. 
- Katherine, otwórz proszę drzwi, bo chcę podać Liam'owi kanapki - powiedział Harry, stojąc przy drzwiach.
- Jeżeli mnie przeprosi i obieca, że odkupi prostownicę, którą wyrzucił przez okno - powiedziała szatynka.
- Kate. Już! - odpowiedział Harry.
- Niech obieca - oznajmiła Katherine.
- Obiecuję. Lepiej Ci? - zapytał Liam i dodał:
- Otwórz mi te drzwi, chcę jeść. 
- OK - powiedziała dziewczyna i wręczyła mu kluczyk do ręki - Osiągnęłam, co chciałam - dodała.
- Dziękuję - powiedział Liam, otworzył drzwi, zabrał jedzenie, które Harry trzymał na talerzu, podziękował mu, zamknął mu drzwi przed nosem i je zakluczył, po czym wyrzucił go przez okno.
- Liam, czyś Ty oszalał!? Jak my wyjdziemy? - zapytała.
- Myślę, że przez okno - odpowiedział.
- Nie mam ochoty kończyć jak moja biedna prostownica - odpowiedziała.
- No to będziesz siedziała tu do końca swojego życia - odpowiedział Liam.
- Z Tobą? Nie, dziękuję! - powiedziała.
- Nie, ja sobie pójdę - powiedział chłopak.
- Zostawisz mnie tu samą? - zapytała.
- A jednak wolisz siedzieć tu ze mną niż sama, tak? - zapytał.
- Nie łap mnie za słówka - odpowiedziała szatynka.
- Ale tak jest. Prawda? - spytał.
- Ohhh... Daj mi już lepiej spokój - powiedziała, otwierając jego szafę - Krata, krata, krata i jeszcze raz krata.Czy Ty nie kupujesz innych rzeczy? - zapytała.
- Kupuję, ale otwarłaś akurat tą szafę, w której mam same koszule w kratę. A tak ogólnie, to nie przeglądaj moich szaf - powiedział i wstał. 
- A co mi innego zostało do roboty? - zapytała, otwierając kolejną szafę.
- Odejdź od tych szaf i usiądź - powiedział Liam, wziął ją na ręce i posadził na fotelu.
- Wiesz, że mnie denerwujesz? - zapytała.
- O to mi właśnie chodzi - odpowiedział.
- A mnie chodzi o to żeby stąd wyjść - wyjaśniła.
- Szybko stąd nie wyjdziesz - odpowiedział.
Wściekła dziewczyna wstała z fotela, na który zaniósł ją Liam, podeszła do drzwi i zaczęła w nie walić pięściami, przy tym krzycząc:
- Wypuśćcie mnie!
- Uspokój się. Przecież dobrze wiesz, że nie ma zapasowych kluczy i nikt Cię nie wypuści - uspakajał chłopak.
- Wypuśćcie mnie! - dziewczyna, nie przestawała krzyczeć.
- No to cześć - powiedział Liam, po czym wyszedł przez okno, przy którym była uwieszona drabinka.
- Ja tak nie wyjdę, w ogóle mowy nie ma - powiedziała Katherine, patrząc na schodzącego chłopaka.
Liam zszedł na sam dół, podniósł kluczyk i przyszedł do domu. Poszedł do swoich drzwi i zapytał:
- I co teraz? Ja jestem tu, a Ty tam. Przeprosisz mnie, że mnie tam zamknęłaś?
- Jeżeli tego nie zrobię, to rozumiem, że stąd nie wyjdę? - zapytała dla upewnienia dziewczyna.
- Dobrze myślisz, a więc co? - spytała.
- Przepraszam - powiedziała - Zadowolony? Proszę Cię, otwórz już te drzwi - oznajmiła.
- No dobrze - powiedział Liam i otworzył jej drzwi.
Kiedy przechodziła koło niego, szepnęła mu do ucha: 
- Prostownica ma być jutro rano w łazience.
- Chyba śnisz - odpowiedział brunet - Jak będziesz dla mnie miła przez cały jutrzejszy dzień, to może... - powiedział.
- To jest niewykonalne - oznajmiła Kate.
- To możesz się pożegnać z prostownicą - odpowiedział.
- OK, spróbuję - oświadczyła z rezygnacją w głosie.
Gdy tylko Katherine wyszła z jego pokoju, to zamknął sobie drzwi, aby puścić muzykę. Po godzinie wszyscy wybrali się do kina. Film średnio im się podobał, ale ważniejsze było, to, że byli razem, jako gromadka przyjaciół. Jednak najgorsze było, to, że jakaś stuknięta fanka dała znać paparazzi i kiedy wychodzili z kina napadli ich reporterzy z mnóstwem aparatów fotograficznych i jeszcze większą ilością pytań o ich prywatne życie. Najbardziej męczone były: Paula, Rebekah i Alice, które nie były jeszcze znane, tak jak Katherine. Mimo wszystkich niedogodności udało im się dostać do samochodów i spokojnie dotrzeć do domów.

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział IX


Idąc w stronę domu Rebekah, Katherine zaczęła wpychać Liam'a we wszystkie rowy, a raz nawet próbowała go wypchnąć na ulicę, gdy jechał samochód. Chłopak nie reagował na zaczepki dziewczyny lecz w końcu nie wytrzymał i zapytał:
- Dlaczego mnie zaczepiasz?
- Dawno się nie kłóciliśmy - oznajmiła dziewczyna.
- Ale to nie oznacza, że masz mnie wpychać na ulicę jak jedzie auto - powiedział dość miłym głosem Liam.
- Przecież doskonale wiesz, że martwiłabym się o Ciebie, gdyby coś Ci się stało - wyjaśniła dziewczyna.
- No wiem, a tak ogólnie to wiesz, w którą stronę mamy iść żeby dojść do domu Rebekah? - zapytał Liam, który nie był ani trochę zły na dziewczynę.
- Ja idę za resztą - powiedziała dziewczyna śmiejąc się - Dziwne, kiedyś byłeś wściekły za moje zachowanie, a teraz nawet na mnie nie krzyczysz, co się stało? - zapytała zaciekawiona dziewczyna znów go lekko popychając.
- Oni wiedzą gdzie ona mieszka? - zapytał Liam, udając, że nic nie poczuł.
- Jeżeli idą, to raczej wiedzą, ale nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie, dlaczego mnie ignorujesz, Harry Ci coś powiedział? - zapytała znów Katherine.
- Nic mi nie powiedział, ale stwierdziłem, że jeśli się bardziej denerwuje, to i tak później Harry zwraca nam uwagę, więc po co mi to? - spytał Liam.
- No fakt, masz rację. Jak tam oko? - spytała Kate, zmieniając temat.
- Już lepiej, choć nadal mnie boli, przez Ciebie - zarzucił brunet.
- Doskonale wiesz, że nie zrobiłam tego specjalnie. Wystraszyłeś mnie wtedy. Pamiętaj też o tym, że zrobiłam Ci okład i gdyby nie on, to jutro połowa Twojej ślicznej buźki byłaby fioletowa - oświadczyła szatynka.
- Dobrze, już się tak nie denerwuj, bo złość piękności szkodzi - powiedział znów bardzo spokojnie.
- Chyba bardziej mi zaszkodzić nie może - powiedziała nastolatka.
- Uważasz, że jesteś brzydka? - zapytał chłopak.
- Myślę, że są ładniejsze ode mnie - odpowiedziała.
- Zależy dla kogo - powiedział.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytała szybko Katherine.
- Nic, nic - odpowiedział szybko.
- Jeżeli się powiedziało "A" to należy powiedzieć też "B" - powiedziała Kate.
- Beee... - powiedział chłopak śmiejąc się.
- Jesteś nie fair - odpowiedziała przyspieszając kroku.
- Jestem bardzo fair - powiedział i ją dogonił.
- To dlaczego nie chcesz dokończyć tego, co zacząłeś? - zapytała szatynka.
- Mówię, że to jest nieważne - odpowiedział.
- Dla mnie tak - oznajmiła nastolatka.
- Może kiedyś Ci powiem, jak będę pijany lub coś w tym stylu, ale na pewno nie teraz, bo bym kogoś zawiódł - zażartował Liam.
- Zadanie na dzisiaj: upić Liam'a Payn'a- zażartowała.
- Nigdy Ci się to nie uda - odpowiedział Liam.
- Masz aż tak mocną głowę? - zapytała dziewczyna.
- Nie, ale założę się, że Ty tym bardziej nie dasz rady wypić ani łyka alkoholu - powiedział Liam, pokazując palcem na Harry'ego, który szedł kilka metrów przed nimi, ale na szczęście nie śłyszał prowadzonej przez nich rozmowy.
- Harry nie pozwoli mi pić, w końcu wiesz jaki jest, ale możemy się założyć, że kiedyś upijemy się i wtedy zobaczymy kto ma słabszą głowę - zaproponowała Katherine.
- Dla mnie bez problemu, ale muszę uważać na siebie, bo jak za dużo wypiję to przecież może mi się coś stać - powiedział Liam.
- Zrywam zakład - oświadczyła stanowczo dziewczyna.
- Dlaczego? Boisz się? - zapytał chłopak.
- O siebie nie, o Ciebie tak. Nie darowałabym sobie, gdyby coś Ci się stało - wyznała Kate rumieniąc się.
- Ale przyznasz, że trochę się o mnie boisz - powiedział brunet.
- Choć Ty możesz mnie nienawidzić, to nie znaczy, że ja nie będę uważała Cię za swojego przyjaciela - oświadczyła szatynka.
- Kto powiedział, że nie traktuję Cię jak przyjaciółkę? - zapytał chłopak.
- Mówiąc do mnie jędza, wiedźma i egoistka, raczej nie wyrażałeś swojej sympatii do mnie - powiedziała dziewczyna.
- To co mam powiedzieć jak mnie denerwujesz? Kocham Cię? Bo coś mi się nie wydaję - powiedział z sarkazmem chłopak.
- Miło to słyszeć z Twoich ust. Lecę powiedzieć Harry'emu - oznajmiła nastolatka.
- Ale co? - spytał chłopak.
- Ty już dobrze wiesz o jakie dwa wyrazy mi chodzi - odpowiedziała dziewczyna.
- Ale to był sarkazm - odpowiedział.
- Mimo to i tak miło to usłyszeć - powiedziała.
- A niby czemu Ci aż tak miło z tych słów? - zapytał podejrzliwie brunet.
- Nie szukaj żadnych podtekstów, tak mi się po prostu powiedziało - oznajmiła szatynka.
- To po co chcesz iść to powiedzieć Harry'emu - spytał.
- Przecież żartowałam - odpowiedziała nastolatka.
- No mam nadzieję, bo dostałoby mi się na pewno za ten sarkazm - powiedział z ulgą.
- Tego to akurat jestem pewna - odpowiedziała.
Powoli dochodzili do ulicy przy której mieszkała Rebekah, więc wszystkie rozmowy ucichły.  Teraz tylko skupiali się na odnalezieniu numeru domu, w którym miało odbyć się spotkanie. Zayn, gdy tylko znalazł dom o o numerze 2, to krzyknął, że go widzi i wie, w którą stronę się kierować. Podeszli do domu i zadzwonili. Drzwi otworzyła im Rebekah.
- Ooo... Hej. Jednak trafiliście - przywitała się blondynka i dodała:
- Zapraszam.
Wszyscy posłusznie weszli. Dziewczyny skierowały się za Rebekah do jej pokoju, a chłopacy za Jake'iem. Po paru minutach wszyscy znów znaleźli się w salonie. Po chwili niezręcznej ciszy Katherine zapytała:
- To co robimy?
- Może zagramy w pytanie czy wyzwanie? - zaproponowała blondynka.
Reszta zaakceptowała jej pomysł. W końcu, co innego mieli robić.
- To kto w takim razie zaczyna? - zapytał Harry.
- Może Katherine? Bo siedzi tak cicho - powiedziała Rebekah.
- To kto mi zadaje pytanie? - zapytała szatynka.
- To może ja - powiedział Jake - Masz chłopaka? - zapytał.
W oczach Liam'a widać było zazdrość i złość.
- Nie - odpowiedziała dziewczyna.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytała Kate, kierując pytanie do Zayn'a.
- Wyzwanie - odpowiedział.
- Zaśpiewaj kawałek piosenki, którą najbardziej lubisz - powiedziała dziewczyna.
Zayn zaśpiewał refren piosenki "More than this". Po jej zaśpiewaniu zadał pytanie patrząc na Louis'a.
- Też wyzwanie - odpowiedział najstarszy chłopak.
- Zadzwoń do Pauli i powiedz żeby się pośpieszyła, bo straci połowę tego wieczoru - powiedział Zayn.
Chłopak wykonał swoje wyzwanie, a potem zwrócił się do Liam'a.
- Pytanie - odpowiedział chłopak.
- Co najbardziej przeszkadza Ci w dziewczynach? - zapytał Louis.
- Myślę, że gdy nie są wobec mnie szczere - odpowiedział i pytanie skierował do Niall'a.
- Pytanie - odpowiedział.
- W którym z krajów najbardziej podobał Ci się nasz koncert? - zapytał Liam.
- Wiadomo, że w Irlandii, w końcu tam się urodziłem - wyjaśnił.
- Pytanie czy wyzwanie, Rebekah? - zapytał Niall.
- Pytanie - oznajmiła blondynka.
- Słyszałem, że jesteś fanką naszego zespołu. Którego z nas lubiłaś najbardziej, oczywiście zanim bliżej nas poznałaś? - zapytał.
- Wszystkich, ale najbardziej Harry'ego - odpowiedziała Rebekah.
Harry, gdy to powiedziała uśmiechnął się pod nosem, co nie uszło uwadze Katherine., w końcu siostra widzi wszystko. Rebekah zadała pytanie Kate.
- Wyzwanie - powiedziała.
- Może zatańczysz? - spytała dziewczyna.
- Nie lubię sama tańczyć - oznajmiła - Mogę sobie kogoś wybrać? - spytała.
- Tak, możesz - powiedziała Rebekah.
- Jake? - zapytała, patrząc na chłopaka.
- Czemu nie - odpowiedział.
Dziewczyna wyciągnęła do niego dłoń, którą on od razu chwycił. Rebekah puściła muzyką po czym zajęła miejsce, aby mieć lepszy widok na tańczącą parę. Liam patrzył się na nich z widoczną nienawiścią do Jake'a. Był bardzo zazdrosny, ale nic nie powiedział. Kiedy piosenka się skończyła dziewczyna wróciła na swoje miejsce. To samo zrobił chłopak.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytała Katherine Jake'a.
- Wyzwanie - odpowiedział chłopak.
- Zacytuj fragment tekstu ze swojej ulubionej książki - powiedziała.
- "Lepiej kochać, a potem płakać. Następna bzdura. Wierzcie mi, wcale nie lepiej. Nie pokazujcie mi raju, żeby potem go spalić". Fragment pochodzi z książki Harlana Cobena "Nie mów nikomu"  - zacytował Jake. Następnie zapytał Louis'a:
- Pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie - odpowiedział.
- Co najbardziej Ci się podoba w dziewczynach? - zapytał Jake.
- Chyba najbardziej zwracam uwagę na charakter. Lubię, gdy dziewczyna jest sympatyczna i przede wszystkim szczera - odpowiedział - Zayn, pytanie czy wyzwanie? - zapytał.
- Pytanie - odpowiedział.
- Czego najbardziej się boisz? - zapytał Louis.
W tej chwili do drzwi zadzwonił dzwonek.
- Pójdę otworzyć - powiedziała Rebekah.

***

Rebekah podeszła do drzwi i ujrzała w nich Paulę. 
- Cześć. Wejdź - przywitała się Rebekah i wpuściła ją do środka, po czym skierowały się do salonu, gdzie zgromadziła się  reszta gości.
 
***

- Najbardziej to chyba boję się pająków, choć wiem, że jest to dziwne - odpowiedział Zayn, po czym spojrzał na Alice i zapytał:
- Pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie - odpowiedziała.
- Pić mi się chcę. Może nalejesz nam coś do picia? - powiedział Zayn.
- Dobrze - odpowiedziała i skierowała się do kuchni.
- Pójdę jej pokazać, gdzie są szklanki - powiedziała Rebekah i poszła do kuchni - A Ty Paula, skoro przyszłaś ostatnia, wymyśl jakąś nową zabawę - dodała.
- W butelkę? - zaproponowała.
W pokoju zapadła cisza. Nawet Alice i Rebekah zdążyły przyjść z napojem.
- I w co gramy? - zapytała Rebekah, kładąc tacę na stolik.
- Zaproponowałam butelkę. Ktoś ma inną propozycję czy się zgadzacie? - zapytała Paula.
- Wygląda na to, że zostaniemy przy butelce, skoro nikt nie ma innych propozycji - oświadczył Harry.
- Kto kręci pierwszy? - zapytała Katherine.
- Jake? - zapytała Rebekah.
- No dobrze - powiedział i zakręcił butelką. 
Jake zakręcił butelką i wylosował Rebekah, ona wylosowała Harry'ego. Kiedy znów zakręciła wypadł po raz kolejny. Rebekah zgodnie z zasadami gry, podeszła do Harry'ego i pocałowała go w policzek, po czym wróciła na miejsce. Harry wykręcił raz Alice, więc musiał pocałować ją w rękę. Ona za to miała szczęście, bo wylosowała swojego chłopaka, Zayn'a, trzy razy. Zayn wylosował Louis'a i musiał pocałować go w rękę, przy ogólnym śmiechu reszty. Louis wykręcił Paulę, która później musiała pocałować Niall'a w policzek. Gdy Paula go pocałowała zakręciła butelką i wylosowała Liam'a. Pocałowała go w rękę. Liam zakręcił butelką i wylosował Kate, później wylosował ją jeszcze dwa razy i musiał pocałować ją w usta. 
- No chyba żartujecie. Mowy nie ma żeby on mnie pocałował - oznajmiła.
- Tak wypadło, Katherine, takie są zasady - powiedziała Rebekah.
Dziewczyna niechętnie zgodziła się, ponieważ nie miała innego wyjścia, ale nie można powiedzieć żeby była z tego zadowolona.
Liam podszedł nieśmiało do Katherine i ją pocałował, nie wiedząc jak ona na to zareaguje. 
- Zadowoleni? - spytała dziewczyna.
- Tak - odpowiedzieli wszyscy równocześnie, oprócz Liam'a i Kate.
Ku zdziwieniu wszystkich nawet Harry nie zaprotestował temu, aby jego młodsza siostrzyczka się całowała. Kate wylosowała Harry'ego i pocałowała go w rękę. Harry wylosował aż cztery razy Rebekah i musiał ją pocałować w usta.
- Nie! - krzyknęła blondynka, po czym wstała.
- Jak mówiłaś, zasady to zasady - powiedziała Kate, uśmiechając się ironicznie do dziewczyny i ciesząc się, że teraz to ona znalazła się w niekomfortowej sytuacji.
- Nie zgadzam się! - stanowczo powiedziała Rebekah.
Po tych słowach Harry podszedł do blondynki i pocałował ją bez jej wyraźnego pozwolenia, po czym, powiedział:
- Wykonane.
- Harry! - krzyknęła dziewczyna.
Rebekah, gdy zakręciła butelką trafiła na Zayn'a i musiała pocałować go w rękę. Zayn później wylosował Paulę. Brunetka zakręciła butelką i wylosowała trzy razy Niall'a, więc musiała pocałować go w usta. Niall wylosował Alice i pocałował ją w rękę. Alice wylosowała Liam'a aż cztery razy. W tym momencie Zayn się zdenerwował i krzyknął:
- Zakończmy tą grę! 
- To co będziemy robić? - zapytała Alice.
- Może nie zauważyliście, ale jest już po 24.00 i myślę, że powoli powinniśmy się zbierać do pokoi - powiedziała szatynka.
Reszta przystała na jej pomysł i po dziesięciu minutach wszyscy byli w przydzielonych wcześniej pokojach. Inną sprawą było to, że pozasypiali około godziny 3.00, gdyż mieli dużo wspólnych tematów do rozmów i nie umieli przestać wzajemnie się zagadywać.

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział VIII


Rankiem, gdy Rebekah wstała i poszła do kuchni, ujrzała swojego kuzyna Jake'a.
- Ooo... Hej! - powiedziała dziewczyna, uwieszając mu się na szyję. - Myślałam, że przyjedziesz później.
- Jednak przyjechałem wcześniej i zostaje aż na tydzień! Mam nadzieję, że się cieszysz i poznasz mnie ze swoimi przyjaciółmi - powiedział szczęśliwy chłopak, popijając herbatę.
- Jasne, że się cieszę. A co do przyjaciół, to mogę Cię z nimi zapoznać nawet dzisiaj, bo jesteśmy umówieni. Na pewno ich polubisz. A gdzie Twój kot? - odpowiedziała i zapytała dziewczyna.
- Mam nadzieję, że oni polubią mnie... A może opowiesz mi coś o nich? Kot leży na korytarzu, nie bój się, nie zapomniałem go zabrać - zaproponował.
- Paulę już miałeś przyjemność poznać, więc zacznę może od Katherine. Jest w naszym wieku, brunetka i jest bardzo miła i szczera do bólu, Alice też jest w naszym wieku, jest sympatyczną dziewczyną. A co do chłopaków to jest ich pięciu i już o nich słyszałeś. Domyślasz się może kim mogą być? - zapytała blondynka.
- Nie gadaj, że to Ci z tego zespołu, który tak ubóstwiasz - powiedział z niedowierzaniem chłopak.
- To właśnie oni, więc ich opisy już znasz, ale chcę żebyś wiedział, że Katherine to młodsza siostra Harry'ego, a Alice to dziewczyna Zayn'a - dodała dziewczyna.
- Czyli mam rozumieć, że Alice jest nietykalna? - zapytał Jake.
- Tak dokładnie, a Katherine ma bardzo opiekuńczego brata, więc trzeba mieć się na baczności - ostrzegła Rebekah.
- Jak bardzo? - spytał.
- Baaardzooo. Na przykład, nie wrzucać jej do jeziora, jak ostatnim razem zrobił Liam - powiedziała.
- Będę się miał na baczności. Nie przepadam za One Direction, więc nie bój się, ją też zostawię w spokoju. Nie będziesz się musiała za mnie wstydzić - oznajmił chłopak.
- Poczekaj chwilkę, bo musze zadzwonić do Katherine, dowiedzieć się, o której mają czas - powiedziała blondynka po czym wzięła do ręki telefon.
- O cześć. Myślałam, że już nie odbierzesz. O której godzinie macie dzisiaj czas? - zapytała dziewczyna.
- Ja dopiero się obudziłam, ale słyszę, że chłopcy już buszują w kuchni. Właściwie to możesz wpaść jak szybko się wyrobisz. Będziemy na Ciebie czekać - oświadczyła Kate.
- No to, pa pa - powiedziała Rebekah, po czym się rozłączyła.
- Jake, jeśli chcesz to za pół godzinki możemy iść do nich - powiedziała dziewczyna i pobiegła do swojego pokoju.
Po godzinie kuzynostwo dotarło pod dom One Direction, zapukali, a drzwi otworzyła im Katherine.
- Hej, Rebekah! Ty pewnie jesteś Jake, kuzyn Rebekah, miło mi Cie poznać, jestem Katherine - przedstawiła się dziewczyna, wyciągając do niego rękę.
Chłopak uścisnął jej dłoń, ale nie był w stanie wykrztusić ani słowa. Nie spodziewał  się, że będzie wyglądać tak niesamowicie. Lekko polokowane włosy opadały jej na ramiona, a uśmiech rozjaśniał cały pokój. Jednak najpiękniejsze miała oczy.
- Zapraszam do środka - powiedziała.
- Dzięki, gdzie znajdę resztę? - zapytała blondynka.
- Są w salonie - oznajmiła szatynka.
- Chodź, zaprowadzę Cię - powiedziała Rebekah, po czym wzięła go za rękę i wprowadziła do salonu.
- Cześć chłopaki. To jest Jake - przedstawiła dziewczyna - A Ty już na pewno ich znasz - powiedziała dziewczyna, po czym zostawiła ich samych w pokoju i poszła do Kate.
- Co tam? Fajnego masz tego kuzyna, całkiem przystojny. Tylko mam wrażenie, że za mną nie przepada, bo wogóle się nie odezwał - oświadczyła szatynka.
- Na początku zawsze tak ma, ale się rozkręci. Zostaje na tydzień, z czego bardzo się cieszę, bo w końcu będę miała z kim rozmawiać wieczorami - odpowiedziała dziewczyna.
- Kiedyś możesz zostać na noc u nas. Będzie mi bardzo miło, zresztą chłopakom pewnie też. Żebyś wiedziała, co tu się wieczorami dzieje... Kłócimy się dosłownie o wszystko, ale i tak na końcu wychodzi na to, że wspólnie oglądamy film - wyjaśniła Kate.
- Myślę, że to nawet dobry pomysł. A tak ogólnie to myślałam, żeby Was zaprosić dzisiaj na takie jakby "Piżama Party". Chłopaki spaliby w pokoju razem z |Jake'iem, a my u mnie - zaproponowała blondynka.
- Masz aż tak duży dom, żeby nas wszystkich pomieścić? A co na to Twoi rodzice? - zapytała zaskoczona dziewczyna.
- Rodzice nie mieli nic przeciwko, bo wyjeżdżają do ciotki, a Jake ma u nas własny pokój, więc ze spaniem nie będzie problemu - powiedziała Rebekah.
- Ja bardzo chętnie, ale nie wiem, co na to chłopacy, będziesz musiała ich o to spytać - oznajmiła.
- To może później, nie chcę im przeszkadzać, niech się trochę poznają, bo Jake nie chciał mi uwierzyć, że się z Wami koleguję - oświadczyła blondynka.
- Nie dziwie mu się, gdybym była na jego miejscu też bym nie wierzyła - wyjaśniła nastolatka.
- Ale na szczęście go już przekonałam. Może pójdziemy się przejść? - spytała Rebekah.
- Chętnie bym się przeszła, ale ktoś w tym domu musi zająć się takimi prymitywnymi rzeczami jak obiad. A sama widzisz, że Harry ma problem z posługiwaniem się zwykłym nożem, a Liam boi się łyżek - powiedziała dziewczyna wyjmując składniki na spaghetti - A może zostaniecie na obiedzie? - zaproponowała.
- Jeżeli nie będziemy sprawiać problemu, to chętnie zostaniemy. Jak chcesz to mogę Ci pomóc, będziesz miała dodatkową parę rąk do pomocy - zaproponowała dziewczyna.
- Jeżeli masz ochotę mi pomóc, to nie mam nic przeciwko - oznajmiła szatynka z uśmiechem.
- To co mam zrobić? - spytała Rebekah.
- Umiesz przygotować sos do spaghetti? - zapytała Kate.
- Tak, to mam rozumieć, że właśnie tym mam się zająć? - spytała blondynka.
- Jakbyś mogła. Ja w tym czasie pozmywam i nakryje do stołu - wyjaśniła.
- No dobrze, gdzie znajdę garnek i łyżkę? - zapytała dziewczyna.
- W szafie, koło lodówki - odpowiedziała Katherine.
- Dzięki - powiedziała Rebekah biorąc się do przygotowania dania.

***

W tym czasie, gdy dziewczyny przygotowywały obiad, to chłopcy się zapoznali i rozmawiali na różne tematy. Nagle Liam zapytał:
- Skąd pochodzisz? 
- Z Los Angeles - odpowiedział Jake.
- A w jakim kierunku poszedłeś? Chodzi mi o zawód - zapytał Liam.
- Szkoła policyjna - powiedział chłopak.
- Mam nadzieję, że nie posadzisz nas za kratkami - wtrącił się Harry - A gdzie chodzisz do tej szkoły? - dodał zaciekawiony.
- Muszę dojeżdżać do Hollywood - oświadczył Jake.
- No to kawałek masz - powiedział Harry po czym dodał: 
- Poznałeś już moją siostrę?
- Tak, jest bardzo miła - oznajmił chłopak.
- Może od razu powiedz, że Ci się podoba... - powiedział zdenerwowany i trochę zazdrosny Liam poruszając temat Kate.
- Nie, o co Ci chodzi? Po prostu powiedziałem, że jest miła i tyle - wyjaśnił chłopak.
- Kto jest miły? - zapytała Katherine, która właśnie weszła do salonu.
- Nikt, a tak sobie rozmawiamy, na męskie tematy, nie zrozumiesz - odpowiedział szybko kuzyn Rebekah.
- Chodźcie na obiad! - krzyknęła z kuchni blondynka.
Chłopacy weszli do kuchni i od razu zajęli miejsca.
- Co jest na obiad? - zapytał Niall.
- Spaghetti - odpowiedziała Rebekah przynosząc do stołu sos i makaron.
- Mmm... - mruknął Zayn.
Nagle do domu wparował Louis, który w ręce miał kopertę i powiedział:
- Katherine coś do Ciebie.
Dziewczyna wzięła list od najstarszego członka w zespole i wstała od stołu. Tym razem w kopercie nie było wyschniętych płatków róży, ale dokładnie siedemnaście stokrotek. Na czerwonym sercu napisane było tym razem:


Kocham Cię bardzo słoneczko Ty moje.
Moje serduszko jest tylko Twoje.
Powiem Ci jeszcze koteczku skrycie,
Że jesteś dla mnie miłością na całe życie!


Dziewczyna po przeczytaniu zaniosła list do swojego pokoju i kiedy wróciła znów usiadła do stołu. Wszystko to działo się pod czujnym okiem Liam'a. Gdy dziewczyna rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie, prychnął z zażenowania. 
- Kto znów do Ciebie napisał? - zapytał po chwili brunet.
- Myślę, że to nie Twoja sprawa - odpowiedziała spokojnie dziewczyna patrząc mu się prosto w oczy.
- Czyli znów Twój tajemniczy wielbiciel - powiedział Liam - pamiętaj co Ci mówiłem - dodał.
- Pamiętam i nie bój się jestem ostrożna. Przecież nie mogę zakazać mu do siebie pisać - wyjaśniła dziewczyna.
- Możecie mi wyjaśnić o czym Wy mówicie? - zapytał zdenerwowany Harry.
- Od trzech dni dostaje jakieś listy podpisane "Tajemniczy Wielbiciel", to wszystko - wyjaśniła Kate.
- Mam nadzieję, że mu nie odpisujesz, ani nic z tych rzeczy? - zapytał Hazza.
- Jak już mówiłam, jestem ostrożna - wytłumaczyła Katherine.
- To się cieszę - powiedział Harry.
- Chłopcy... Chciałabym zorganizować razem z Jake'iem takie jakby "Piżama Party". Oczywiście będzie Alice, Katherine, Paula, Jake, ja, no i oczywiście jeśli się zgodzicie, to Wy - opowiedziała i zapytała Rebekah.
- Ja się zgadzam, a Wy? - powiedział Niall.
- Czemu nie. Bardzo chętnie - odpowiedział Harry.
- Jeżeli Harry idzie, to ja też - oznajmił Louis.
- Opuścić taką zabawę? Nigdy - powiedział Zayn.
- Zostałeś tylko Ty - Rebekah mówiąc to spojrzała na Liam'a.
- Skoro wszyscy idą, to ja też - oświadczył nastolatek.
- Zadzwonię może do Pauli i powiem jej o naszym spotkaniu, a Ty, Zayn może zadzwoń do Alice? Aaa... Rebekah o której to będzie godzinie? - powiedział i zapytał Niall.
- Myślałam o 18.00. Niall nie musisz dzwonić do Pauli, bo o wszystkim już wie. Planowałyśmy ten wieczór jeszcze zanim Was poznałyśmy, ale Ty, Zayn, możesz zadzwonić do Alice, bo tak się składa, że nie mam jej numeru telefonu - wyjaśniła dziewczyna.
- A ma coś ze sobą zabrać ? - zapytał Zayn.
- Tak, nich weźmie śpiwór. Harry może wziął byś ze sobą kota, zapoznalibyśmy go z kociakiem Jake'a - zaproponowała Rebekah.
- OK. Zabiorę go. Dusty lubi wycieczki - oznajmił Hazza.
- Ja idę się już powoli szykować, bo jest już 14.00. Ależ ten czas szybko płynie - powiedziała Katherine.
- Wiecie co, mam pomysł. Może rozejdziemy się teraz i przygotujemy, a o 18.00 spotkamy się u Rebekah? - zaproponował Harry.
- Też tak myślę, bo ja i Jake musimy wszystko przygotować - odpowiedziała dziewczyna i wzięła kuzyna za rękę.
Po piętnastu minutach wszyscy się rozeszli. W domu One Direction panował niebywały bałagan. Chłopacy nie umieli znaleźć co niektórych rzeczy, przez co wchodzili bez pukania do pokoju Katherine, aby im podpowiedziała, gdzie mogą daną rzecz znaleźć. Ona natomiast była wściekła ich postępowaniem, gdyż strasznie ceniła sobie prywatność. Po godzinie była już spakowana i wyszykowana. Postanowiła, więc zejść na dół i czekając na chłopaków, poczytać swoje ulubione kryminały autorstwa Harlana Cobena. Tym razem wybrała "Nie mów nikomu". Czytała ją już wiele razy, ale niebywale ją lubiła. Chciałaby żeby jej chłopak był w niej zakochany tak jak David Beck w Elizabeth Parker. Zdecydowała, że weźmie ją do Rebekah, ponieważ ma problemy z zaśnięciem, gdy nic nie przeczyta. Do tego stopnia wczuła się w tę historię, że nie usłyszała jak ktoś schodzi ze schodów i podchodzi do niej. Zorientowała się dopiero, gdy tajemniczy "ktoś"  zasłonił jej oczy. Zareagowała instynktownie, podnosząc książkę do góry i uderzając w napastnika. 
- Auć... - krzyknął Liam, trzymając się za prawe oko.
- Przepraszam, nie chciałam, a zresztą co Ci przyszło do głowy podchodząc do mnie od tyłu, gdy czytam kryminały? - zapytała Katherine, wstając szybko z kanapy i podchodząc do chłopaka.
- Tak jakoś wyszło - odpowiedział.
- Pokaż mi to - rozkazała dziewczyna.
- Po co? Zaraz przestanie boleć - wytłumaczył chłopak.
- I przy okazji będziesz miał pół twarzy w fiolecie. Świetny pomysł - prychnęła odsuwając jego dłoń z niemałym wysiłkiem - Niedobrze to wygląda. Pójdę po lód, a Ty zostań - znów rozkazała dziewczyna.
- Będę u siebie, bo jak Harry mnie tu zobaczy, to nie będzie zadowolony - powiedział Liam chwilowo idąc za nią, ale później kierując się na schody. 
Kiedy dziewczyna wyciągnęła lód, skierowała się do niego. Weszła bez pukania i podeszła do niego siadając przy nim.
- Połóż się - powiedziała.
Tym razem chłopak nie protestował, gdyż zaczęło mu się kręcić w głowie. Katherine położyła mu worek z lodem na prawym oku jak najdelikatniej potrafiła, przy okazji odgarniając mu grzywkę z czoła. Nie wiedziała czy zadrżał pod wpływem jej dotyku czy z zimna. 
- Kiedy byliśmy na dole powiedziałeś, że Harry nie byłby zadowolony, widząc Cię. Co miałeś na myśli? - zapytała szatynka.
- To, że gdyby zobaczył mnie tam z Tobą. Sama wiesz jak on reaguje, kiedy widzi nas razem - odpowiedział chłopak i spojrzał jej prosto w oczy.
- Wiesz jaki jest Harry. Denerwuje go dużo rzeczy. Nie patrz się tak na mnie, dziwnie się czuje - powiedziała spuszczając wzrok.
- No dobrze. Nie wiedziałem, że Cię to, aż tak denerwuje - powiedział Liam kierując swój wzrok w stronę okna.
- Nie o to chodzi, po prostu dziwnie się czuje - wyjaśniła dziewczyna.
Po paru minutach ciszy do pokoju wparował Harry.
- Co tu się dzieje? - zapytał idąc w stronę łóżka, na którym akurat znajdował się Liam z Katherine - Liam co Ci się stało? - zapytał.
- To nic poważnego - powiedział Liam, spoglądając momentami na Kate.
- Liam, co się stało? - zapytał bardziej zdenerwowany Harry.
- Przewróciłem się i uderzyłem o biurko, a Katherine to usłyszała i przyniosła mi tylko lód - wytłumaczył chłopak, okłamując przyjaciela.
- Aha, jesteście już spakowani do Rebekah? - zapytał Hazza.
- Ja tak - odpowiedziała Kate.
- O 17.30 wychodzimy z domu, więc macie być już gotowi, przyjdę po Was - powiedział chłopak i wyszedł z pokoju, zostawiając ich samych.
- Dzięki, że mnie kryłeś. Nie musiałeś - powiedziała Kate.
- Owszem musiałem, bo nie chciałem, żeby Ci się dostało od Harry'ego - powiedział Liam i uśmiechnął się do dziewczyny.
Katherine zdjęła woreczek z lodem z oka Liam'a i dotknęła opuchlizny.
- Myślę, że oko nie będzie fioletowe - oznajmiła.
- Jesteś pewna? - zapytał chłopak, zaczynając pakować się do Rebekah - Wiesz gdzie mieszka Rebekah? - zapytał Liam, męcząc się z włożeniem śpiwora do torby.
- Nie, ale mam jej numer telefonu. Napisze do niej - powiedziała Kate, po czym wyciągnęła komórkę.
- Hej, Rebekah. Jak nazywa się ulica, przy której mieszkasz? - zapytała dziewczyna.
- Beautiful Street 2. Mam nadzieję, że traficie. Do zobaczenia! :) - odpisała Rebekah.
O godzinie 17.25 wszyscy byli już gotowi do wyjścia i co niektórzy siedzieli w salonie czekając na resztę. Po dziesięciu minutach ostatnia osoba, którą był Harry, zszedł na dół tłumacząc się tym, że musiał poszukać Dusty.