czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział X


Następnego dnia, Paula obudziła się jako pierwsza i postanowiła zbudzić resztę dziewczyn. Gdy już wstały, do jednej ręki wzięły szklanki z wodą, a do drugiej zabrały poduszki. Poszły do pokoju, w którym spali chłopacy. Dziewczyny ochlapały ich wodą, a następnie zaczęły bić ich poduszkami. Przez trzydzieści minut była walka na poduchy, w której niektórzy się poddali. Kate wpadła na pomysł by upiec wspólnie ciasto. Dziewczyny ubrały się i zaczęły robić śniadanie. Po chwili Rebekah krzyknęła:
- Chłopcy chodźcie na śniadanie!
- Zaraz, tylko się ubierzemy! - odkrzyknął Harry.
- Dobra, zaczekamy - powiedziała blondynka.
- To jakie ciasto będziemy robić? - zapytała Alice.
- No nie wiem, może krówkę? - zapytała Paula.
Po chwili chłopcy zeszli do kuchni. Śniadanie zjedli przy różnych rozmowach, nawet nieraz co niektórzy wybuchali śmiechem. Kiedy skończyli Harry podszedł do Rebekah i zapytał:
- Czy jesteś na mnie zła za wczorajszy pocałunek?
- Trochę tak, bo zrobiłeś to bez mojej zgody - oznajmiła Rebekah.
- Przepraszam, ale sama wiesz, że by nie odpuścili - odpowiedział Harry.
Po tej wymianie zdań Rebekah i Harry zabrali się do pracy.

***

- Liam, mógłbyś się odsunąć? Chciałabym sięgnąć mąkę - wyjaśniła dziewczyna.
- Przecież bez problemu ją sięgniesz, wcale nie muszę się odsuwać - powiedział chłopak.
Katherine popatrzyła na niego krzywo, ale mimo jego nieustępliwości spróbowała dosięgnąć mąki, wspinając się na palce. Udało jej się przesunąć torebkę, ale jak się później okazało trochę za mocno. Spadła ona bowiem na głowę Liam'a, a że była otwarta jej zawartość wysypała się na jego głowę. Całe jego włosy były pokryte białym proszkiem. Kate roześmiała się szczerym śmiechem, kiedy udało jej się nabrać oddechu powiedziała:
- Do twarzy Ci z białymi włosami. Będziesz świetnie wyglądał jako staruszek - podsumowała go szatynka.
- Zobaczymy jak będzie Tobie w białych włosach - powiedział Liam i nabrał garść mąki, po czym wysypał ją na jej włosy.
- Liam, ja tego nie zrobiłam specjalnie, a Ty wręcz przeciwnie. Spójrz jak ja teraz wyglądam - powiedziała z wyrzutem dziewczyna, wytrzepując mąkę z włosów.
- Tak, wiem, ale naprawdę bardzo Ci ładnie z taką ilością bieli we włosach - powiedział, śmiejąc się.
- Może szybko wyjdzie za mąż... - zażartował Harry.
Dziewczyna popatrzyła się na nich z miną "Jeszcze się policzymy" i powróciła do wyrabiania ciasta.
Tak naprawdę, do pracy przy placku zabrały się same dziewczyny, chłopacy natomiast byli pogrążeni w rozmowie.
- Harry, podaj mi jajka - powiedziała Rebekah, gdy tylko zorientowała się, że nic nie robią.
Harry wstał i poszedł w stronę lodówki. Gdy wyjął jajka, to zapatrzył się na chłopaków, którzy akurat rozmawiali o piłce i nawet nie zauważył jak Rebekah podłożyła mu nogę.
- Rada na przyszłość: patrz pod nogi - powiedziała blondynka, gdy brunet leżał już na ziemi.
Cała reszta zaczęła się z niego śmiać. Gdy tylko się podniósł, spojrzał na Rebekah, która również zaczęła się z niego śmiać, ponieważ całą swoją twarz miał wysmarowaną roztrzaskanym jajkiem.
- To było nie fair, co ja Ci takiego zrobiłem? - zapytał Hazza.
- No nie wiem. Najpierw wczorajszy wieczór, a dziś siedzicie zamiast nam pomagać - powiedziała Rebakah.
- To dziewczyny są od pieczenia ciast, my takich rzeczy nie potrafimy - wyjaśnił Louis, stawając w obronie swojego najlepszego przyjaciela.
- No, ale przydałoby się nam trochę pomocy w takich prymitywnych rzeczach, jak zdjęcie mąki czy też podanie jajek - oznajmiła blondynka.
- No faktycznie, może jesteśmy trochę leniwi, ale doceniamy Waszą pracę i będziemy komplementować to ciasto i może przy okazji Was. A wracając do tematu, to kiedy będzie gotowe, bo jesteśmy głodni? - powiedział i zapytał Louis.
Za swoją wypowiedź dostał ścierką po głowie od Katherine.
- Skoro jesteście głodni, to idźcie do sklepu po jajka, bo Harry wszystkie roztrzaskał - powiedziała Rebekah.
- Nie ma mowy żebym w takim stanie poszedł do sklepu - powiedział, wskazując na swoją czuprynę.
- Ja też raczej tak nie pójdę - powiedział Harry.
- To może my z Alice się przejdziemy? - zaproponował Zayn - Musisz nam tylko wytłumaczyć, gdzie jest ten sklep - wyjaśnił.
- Gołąbeczki potrzebują trochę prywatności - szepnął Harry wprost do ucha Katherine, która zaśmiała się pod nosem.
- Może chciałbyś się z nami czymś podzielić? - zapytał Zayn, unosząc lekko prawą brew ku górze.
- Nie ma takiej potrzeby - odpowiedział Harry, śmiejąc się.
Zayn już otwierał usta żeby mu coś odpowiedzieć, ale Alice przerwała tą kłótnię słowami:
- To może, Rebekah, wytłumacz nam, gdzie jest ten sklep.
- Jak wyjdziecie z tego domu, to kierujcie się w lewo, później pierwszy zakręt w prawo i tyle - wytłumaczyła blondynka.
- OK, dzięki, to my idziemy - powiedział Zayn, biorąc Alice za rękę i wychodząc.
- Niall, może Ty nam pomożesz? - zapytała Paula - Chyba, że jesteś tak leniwi jak pozostali chłopacy - dodała.
- Przecież Tobie zawszę pomogę - powiedział Niall - Czy chciałabyś iść ze mną wieczorem na spacer? - dodał.
- Chętnie - odpowiedziała Paula.
- Może weźcie się do pracy, a nie do rozmowy - przerwała im Rebekah.
- No dobrze. Już wracamy do pracy - powiedzieli równocześnie Paula i Niall - Nie denerwuj się - dodała Paula.
- Ja się nie denerwuję, tylko mówię - odpowiedziała blondynka.
- Ubijcie śmietanę i przesmarujcie warstwę ciasta kremem krówkowym, a my będziemy nakładać krakersy - wytłumaczyła Rebekah.
Po dziesięciu minutach do domu blondynki wrócił Zayn ze swoją dziewczyną. Kiedy wchodzili trzymali się za ręce i uśmiechali się do siebie. Widać było, że jest im ze sobą dobrze. Po godzinie ciasto było już gotowe do spożycia. Paula nakryła do stołu, Rebekah zajęła się robieniem kawy lub herbaty w zależności, co kto chciał. Katherine za to kroiła placek krówkowy, który Jake przekładał na talerzyki i kładł na stole. W końcu wszystkim udało się usiąść i zjeść swoją porcję. Spośród wszystkich nie było choćby jednej osoby, która nie poprosiłaby o dokładkę. Nawet dziewczyny, dbające o linię nie powstrzymały się od jedzenia. Gdy wszyscy się najedli, można było śmiało stwierdzić, że z placka zostały już tylko okruszki. Mimo wszystkich różnic jakie ich dzieliły, wszyscy rozmawiali ze sobą i śmiali się z własnych żartów lub po prostu wpadek.
- Mam pomysł. Może my teraz odpoczniemy i porozmawiamy, a Wy posprzątacie - zaproponowała Rebekah.
Chłopcy nie mieli nic do powiedzenia, więc ze spuszczonymi głowami zabrali się do sprzątania. Szło im to dość mizernie, ale nie mieli wyjścia. Dziewczyny za to, usadowiły się w pokoju obok kuchni. Usiadły na kanapie i włączyły telewizor. Na jednej ze stacji muzycznych, trafiły na teledysk do piosenki "One thing".
- Ile można tego słuchać - prychnęła Katherine.
Reakcja chłopaków była automatyczna. Zaczęli śpiewać swoje kwestie, co u dziewczyn wywołało salwę śmiechu, a u Jake'a zdziwienie na twarzy. Alice podeszła do rozsuwanych drzwi, które dzieliły te dwa pokoje i natychmiast je zamknęła. Jake najchętniej schowałby się razem z dziewczynami lecz nie miał wyboru, ponieważ musiał sprzątać razem z nimi. Za to zespół, miał bardzo uśmiechnięte twarze, a żeby dodatkowo zdenerwować dziewczyny, zaczęli śpiewać coraz głośniej. Tym razem zabrali się za piosenkę "Gotta be you". Gdy przyszedł czas na kwestię Harry'ego, Katherine krzyknęła:
- A teraz czas na wycie do księżyca.
- Bardzo śmieszne - zdążył odkrzyknąć Harry.
Śmiech dziewczyn było słychać nawet w kuchni. Kiedy chłopakom udało się w końcu skończyć sprzątać, członkowie zespołu One Direction oraz Katherine i Alice, zaczęli zbierać się do domu. Oczywiście, nie obyło się bez problemów...

***

- Dziękuję Ci bardzo, Liam, całą drogę do domu będę musiała mieć kaptur na głowie. Będę wyglądała jak jakaś idiotka, tym bardziej, że słoneczko tak ładnie świeci - marudziła Katherine.
- Nie marudź, bo nie jest tak źle - odpowiedział Liam.
- Radziłabym udać się do okulisty, skoro uważasz, że nie jest źle - odpowiedziała dziewczyna.
- Wystarczy jak zrobi się tak - powiedział Liam i z włosów zrobił jej szopę.
- Lepiej strzeż się w nocy, bo nie ręczę za siebie - zagroziła dziewczyna, wygładzając swoje włosy.
- Nie boję się Ciebie, młoda - odpowiedział chłopak.
- Zostawić Was na chwilę i już się kłócicie - powiedział Harry, schodząc ze schodów - Dalej idziemy - dodał.
- To nie kłótnia, tylko sprzeczka - odpowiedział Liam.
Do własnego domu szli pół godziny. Kiedy dotarli, pierwsze, co zrobiła Katherine, to pójście do łazienki. Przy okazji pokłóciła się z  Liam'em, który też tak jak i dziewczyna chciał umyć włosy. W końcu stanęło, no tym, że jako gentleman pozwolił jej pierwszej wejść do łazienki. Gdy umyła i wysuszyła włosy, wpadła do jego pokoju, po wcześniejszym zapukaniu i powiedziała:
- Żeby Ci na bardzo dużo czasu nie zajmować łazienki, stwierdziłam, że wytrzymam jakoś bez prostowania włosów.
- Dzięki - powiedział Liam, po czym wstał z łóżka i poszedł do łazienki.
Katherine w tym czasie stwierdziła, że pójdzie zobaczyć czy przyszła jakoś korespondencja. Zbytnio nie zdziwiła się, gdy zobaczyła kopertę zaadresowaną do niej. W środku, jak zawsze, znajdowało się czerwone serce, na którym napisane było:


Kocham Ciebie, Twoje oczy,
Kocham uśmiech Twój uroczy,
Kocham imię Twe najmilsze,
Które sercu jest najbliższe.
Kocham Cię w każdej godzinie,
Kocham Cię w każdej minucie,
Być może tym kiedyś sposobem
Zdobędę i Twoje uczucie! 



Na początku cieszyła się z tych listów, ale teraz coraz bardziej chciała poznać tożsamość tajemniczego wielbiciela. Kopertę, jak zwykle, odniosła do swojego pokoju i włożyła między kryminały. Przez całe popołudnie zastanawiała się kim on może być. Do głowy przychodziły jej różne propozycje lecz i tak szybko je odrzucała. Rozmyślania przerwał jej jeden z chłopaków, pukając i wchodząc do jej pokoju. 
- Hej. Widziałaś może gdzieś moją komórkę - zapytał Harry.
- Ostatni raz widziałam ją dzisiaj jak wróciliśmy, na półce, koło kosmetyków w łazience - wyjaśniła.
- Dobra, dzięki. A tak ogóle, to planowaliśmy pójść dzisiaj do kina. Chcesz iść? - zapytał Hazza.
- A na co idziecie i kto idzie? - zapytała ciekawska Katherine.
- Ja idę - powiedział Niall.
- No ja mogę iść, ale zależy na jaki film - wyjaśniła Kate.
- Może przeszłaby się z nami Paula i Rebekah? - zapytał Harry - i oczywiście Alice - dodał.
- Oczywiście, że mogą z nami iść - odpowiedział Zayn.
- A wracając do filmu, to może "Piraci z Karaibów"? - zapytał Harry, głównie patrząc na Katherine.
- Jak dla mnie OK, ale nie wiem jak reszta - oznajmiła dziewczyna.
- O czym Wy tak rozmawiacie? - zapytał Liam, wchodząc do pokoju, oczywiście, bez pukania.
- Nie umiesz pukać? - zapytała z sarkazmem Kate - Wybieramy się do kina na "Piratów z Karaibów na Nieznanych Wodach". Idziesz z nami? - spytała.
- Wolałbym iść na...
- Tak, wiemy, na "Toy Story", Liam, nie jesteśmy już dziećmi żeby ciągle na to chodzić, a po za tym znasz ten film na pamięć - odpowiedziała dziewczyna.
- OK, OK. Już się nie gorączkuj, jakoś przemęczę się na tych "Piratach z Karaibów..." - oznajmił chłopak.
- Lecą o godzinie 20.30, to błagam Was, bądźcie gotowi na 20.00, bo założę się, że będzie dużo ludzi - powiedział Harry, po czym wyszedł z pokoju.
- Daj znać Pauli i Rebekah, że idziemy do kina - powiedział najstarszy chłopak do Kate i wyszedł z pokoju razem z resztą zespołu.
- Dobra - odpowiedziała Katherine i zadzwoniła do Rebekah.
- Hej. Miałabyś może ochotę przejść się ze mną i resztą do kina na "Piratów z Karaibów na Nieznanych Wodach"? Lecą o 20.30 - zapytała i wyjaśniła Kate.
- Tak, wezmę jeszcze ze sobą Paulę - odpowiedziała Rebekah.
- No to, widzimy się wieczorem - odpowiedziała szatynka i się rozłączyła.
Po chwili Kate poszła do salonu oglądać telewizję. Kiedy zeszła ze schodów ujrzała Liam'a, który siedział na fotelu i oglądał "Toy Story".
- Czy Ty ciągle musisz to oglądać? Może też bym chciała pooglądać telewizję. Dasz mi pilota? - zapytała Katherine.
- Tak, może lubię to oglądać. Za pięć minut Ci dam - powiedział chłopak.
Po pięciu minutach Liam oddał dziewczynie pilota, tak jak obiecywał, a Kate włączyła jeden z kanałów muzycznych i słuchała piosenek. Po chwili zaczęła lecieć piosenka "What makes you beautiful". Gdy oglądała ten teledysk, bardzo często wybuchała śmiechem. Po chwili znudziło się jej słuchanie, więc wyłączyła telewizor i postanowiła, że zacznie się szykować. Pierwsze, co przyszło jej na myśl to, to, że wyprostuje sobie włosy. Poszła, więc do łazienki, ale po przeszukaniu jej centymetr po centymetrze stwierdziła, że ktoś musiał zabrać ją ze sobą, aby zrobić jej za złość. Takie coś, nie zdarzyło się już pierwszy raz. Kilka tygodni temu, Harry, jak to ujął "dla żartów" schował jej prostownicę w piekarniku. Po kilku minutach była już w pokoju swojego brata. 
- Harry, gdzie jest moja prostownica? - zapytała spokojnym tonem.
- Powinna być w łazience - powiedział, ale napotykając spojrzenie dziewczyny, zrozumiał o co jej chodzi - Nie ma jej tam? Tym razem to nie ja ją zabrałem, przysięgam. Ostatnią osobą, którą widziałem, wychodzącą z łazienki, był Liam - wyjaśnił chłopak.
Dziewczyna wpadła wręcz w istny szał. Najpierw sypie jej mąkę we włosy, potem wchodzi bez pukania do jej pokoju, a teraz to... Tym razem to ona wpadła do jego pokoju bez pukania. 
- I kto tu nie umie pukać? - zapytał Liam, nie odwracając się nawet od ekranu komputera.
- Oddaj mi to, co mi bez pozwolenia zabrałeś. Natychmiast - rozkazała, ignorując jego wcześniejszą wypowiedź.
- Jak sądzę w łazience - powiedział spokojnie chłopak, śmiejąc się pod nosem.
- Słuchaj, przeszukałam naszą łazienkę centymetr po centymetrze i jej tam nie znalazłam. Harry mówi, że tym razem to nie on ją schował, a ostatnią osobą wychodzącą z łazienki byłeś Ty - powiedziała, podchodząc do niego.
- Myślę, że może być gdzieś za oknem - odpowiedział brunet.
- Przynieś mi ją w tym momencie! - rozkazała Kate.
- Nie, po pierwsze lepiej Ci w lokowanych włosach, po drugie nie chcę mi się, a po trzecie zniszczysz sobie tylko włosy - uzasadnił Liam.
- Kłamiesz. Oboje wiemy, że lepiej mi w prostych. A to Twoje wytłumaczenie z tym, że Ci się nie chce, nie bardzo mnie interesuje. Masz po nią iść, teraz - oznajmiła szatynka.
- Coś mi się wydaję, że już się rozpadła - powiedział Liam, patrząc przez okno.
- Tylko mi nie mów, że ją wyrzuciłeś - powiedziała ostro zdenerwowana nastolatka.
- Nie... No dobra, ale to nie było zamierzone, chciałem ją tylko położyć na parapecie - wytłumaczył chłopak, znów wracając do wpatrywania się w ekran komputera. 
- Nie wiem, jak chcesz to zrobić, ale za pięć minut moje włosy mają być proste - powiedziała szatynka.
- To nie jest możliwe - powiedział spokojnie.
- Nie interesuje mnie to! Możliwym też nie jest fakt, wyrzucenia "przypadkowo" prostownicy przez okno - oświadczyła.
- Najwidoczniej jest, ale nie mam pojęcia, jak Ci je wyprostować - odpowiedział Liam.
- Czyli mam iść, tak? - zapytała i wskazała na swoje długie loki.
- Tak, właśnie o to chodzi. Według mnie lepiej Ci w lokach, tylko nigdy mnie nie słuchasz - powiedział Liam.
- Ja Cię nie słucham? - zapytała dziewczyna - Naprawdę sądzisz, że lepiej mi w tych lokach? - zapytała.
- Gdybym tak nie sądził, to bym nie wyrzucał Twojej prostownicy za okno - odpowiedział brunet.
- Czyli jednak wyrzuciłeś ją specjalnie? - zapytała bystrze dziewczyna.
- Można tak powiedzieć - odpowiedział chłopak.
- Radziłabym Ci uciekać. Mam ochotę potraktować Cię tak jak Ty moją prostownicę - ostrzegła go Kate.
- Dobrze wiesz, że się Ciebie nie boję, prawda? - zapytał chłopak.
- Czasami powinieneś - powiedziała nastolatka.
- Naprawdę? W jakich momentach, bo na pewno nie w takich - powiedział chłopak.
- Jesteś pewny? - zapytała, biorąc do ręki butelkę z wodą i wylewając całą jej zawartość na głowę bruneta. Zanim chłopak zdążył coś zrobić lub powiedzieć, dziewczyna podbiegła do drzwi i zamknęła ich w środku, a kluczyk zacisnęła w lewej dłoni.
- Skoro ja pójdę w kręconych włosach, to Ty pójdziesz z szopą na głowie - oznajmiła.
- Spokojnie, grzebień akurat mam przy sobie, ale wiesz, że i tak w końcu będziesz musiała mnie wypuścić, bo tak się składa, że jestem głodny - powiedział brunet.
- Ten kluczyk również "przypadkowo" może wylądować za oknem - oznajmiła.
- Ale może najpierw daj mi coś do jedzenia - zaproponował Liam.
- Ja będę musiała obyć się bez mojej prostownicy, a Ty bez jedzenia. Widzisz, przez Twoje dziecinne zachowanie oboje ponieśliśmy stratę - powiedziała dziewczyna, siadając na jednym z foteli.
- A pomyślałaś może, co Harry pomyśli, jak zobaczy Cię u mnie z zamkniętymi drzwiami? - zapytał.
- Nie bój się, Harry'ego biorę na siebie. Zrozumie mnie - oświadczyła szatynka.
- Dla głupiej prostownicy zamknęłaś nas w pokoju - powiedział.
- Owszem - odpowiedziała spokojnie - Jeżeli o mnie chodzi, to znajdę sobie jakieś zajęcie. Ooo... Na przykład pooglądam sobie albumy ze zdjęciami, kiedy byłeś mały, ale będę miała ubaw... - wyjaśniła.
- Zostaw je w spokoju - powiedział szybko.
- Zmusisz mnie? - zapytała, sięgając po pierwszy z albumów.
- Oddaj to natychmiast albo Ciebie także wyrzucę przez okno - odpowiedział, po czym wyjął jej album z rąk.
- Widzę, że w końcu się zdenerwowałeś. A co do okna, doskonale wiemy, że mnie nie wyrzucisz - oświadczyła.
- Ale zawsze mogę zabrać Twoje kryminały - powiedział - Jak mnie wypuścisz - dodał.
- No właśnie, jak Cię wypuszczę - oznajmiła dziewczyna.
- Lepiej ich pilnuj, bo kiedyś może ich zabraknąć. A może wypuścisz mnie jak zacznę puszczać "Toy Story", bo dobrze wiem, że nie przepadasz za tym filmem - powiedział Liam.
- Nawet nie wiesz, ile jestem w stanie znieść żeby odegrać się na Tobie - powiedziała dziewczyna.
- Owszem wiem, ale pomyślmy czego Ty nie lubisz... - rozmyślał chłopak.
- Myśl dalej - prychnęła dziewczyna i zaczęła bawić się z nudów swoimi włosami.
- Jestem głodny, daj mi chociaż coś do zjedzenia - powiedział - Nie da się myśleć, jak słychać burczenie w brzuchu - dodał i popatrzył na nią proszącymi oczami.
- Na mnie te sztuczki nie działają - oświadczyła - Może zawołaj, któregoś z chłopaków. Zlitują się i podają Ci coś przez okno, o ile dorzucą - zaproponowała ze śmiechem.
- Mam lepszy pomysł - powiedział - Harry! - krzyknął Liam.
Do drzwi podszedł chłopak, ale nie umiał ich otworzyć.
- Czemu się zamknąłeś? - zapytał.
- Zapytaj swojej siostrzyczki - powiedział Liam - Ale najpierw przynieś mi coś do jedzenia, bo umieram z głodu - dodał szybko chłopak.
- Doskonale wiesz, Liam, że i tak nie otworzę tych drzwi - oświadczyła, zakładając nogę na nogę. 
- Zobaczymy - odpowiedział chłopak.
Po pięciu minutach przyszedł Harry z jedzeniem. 
- Katherine, otwórz proszę drzwi, bo chcę podać Liam'owi kanapki - powiedział Harry, stojąc przy drzwiach.
- Jeżeli mnie przeprosi i obieca, że odkupi prostownicę, którą wyrzucił przez okno - powiedziała szatynka.
- Kate. Już! - odpowiedział Harry.
- Niech obieca - oznajmiła Katherine.
- Obiecuję. Lepiej Ci? - zapytał Liam i dodał:
- Otwórz mi te drzwi, chcę jeść. 
- OK - powiedziała dziewczyna i wręczyła mu kluczyk do ręki - Osiągnęłam, co chciałam - dodała.
- Dziękuję - powiedział Liam, otworzył drzwi, zabrał jedzenie, które Harry trzymał na talerzu, podziękował mu, zamknął mu drzwi przed nosem i je zakluczył, po czym wyrzucił go przez okno.
- Liam, czyś Ty oszalał!? Jak my wyjdziemy? - zapytała.
- Myślę, że przez okno - odpowiedział.
- Nie mam ochoty kończyć jak moja biedna prostownica - odpowiedziała.
- No to będziesz siedziała tu do końca swojego życia - odpowiedział Liam.
- Z Tobą? Nie, dziękuję! - powiedziała.
- Nie, ja sobie pójdę - powiedział chłopak.
- Zostawisz mnie tu samą? - zapytała.
- A jednak wolisz siedzieć tu ze mną niż sama, tak? - zapytał.
- Nie łap mnie za słówka - odpowiedziała szatynka.
- Ale tak jest. Prawda? - spytał.
- Ohhh... Daj mi już lepiej spokój - powiedziała, otwierając jego szafę - Krata, krata, krata i jeszcze raz krata.Czy Ty nie kupujesz innych rzeczy? - zapytała.
- Kupuję, ale otwarłaś akurat tą szafę, w której mam same koszule w kratę. A tak ogólnie, to nie przeglądaj moich szaf - powiedział i wstał. 
- A co mi innego zostało do roboty? - zapytała, otwierając kolejną szafę.
- Odejdź od tych szaf i usiądź - powiedział Liam, wziął ją na ręce i posadził na fotelu.
- Wiesz, że mnie denerwujesz? - zapytała.
- O to mi właśnie chodzi - odpowiedział.
- A mnie chodzi o to żeby stąd wyjść - wyjaśniła.
- Szybko stąd nie wyjdziesz - odpowiedział.
Wściekła dziewczyna wstała z fotela, na który zaniósł ją Liam, podeszła do drzwi i zaczęła w nie walić pięściami, przy tym krzycząc:
- Wypuśćcie mnie!
- Uspokój się. Przecież dobrze wiesz, że nie ma zapasowych kluczy i nikt Cię nie wypuści - uspakajał chłopak.
- Wypuśćcie mnie! - dziewczyna, nie przestawała krzyczeć.
- No to cześć - powiedział Liam, po czym wyszedł przez okno, przy którym była uwieszona drabinka.
- Ja tak nie wyjdę, w ogóle mowy nie ma - powiedziała Katherine, patrząc na schodzącego chłopaka.
Liam zszedł na sam dół, podniósł kluczyk i przyszedł do domu. Poszedł do swoich drzwi i zapytał:
- I co teraz? Ja jestem tu, a Ty tam. Przeprosisz mnie, że mnie tam zamknęłaś?
- Jeżeli tego nie zrobię, to rozumiem, że stąd nie wyjdę? - zapytała dla upewnienia dziewczyna.
- Dobrze myślisz, a więc co? - spytała.
- Przepraszam - powiedziała - Zadowolony? Proszę Cię, otwórz już te drzwi - oznajmiła.
- No dobrze - powiedział Liam i otworzył jej drzwi.
Kiedy przechodziła koło niego, szepnęła mu do ucha: 
- Prostownica ma być jutro rano w łazience.
- Chyba śnisz - odpowiedział brunet - Jak będziesz dla mnie miła przez cały jutrzejszy dzień, to może... - powiedział.
- To jest niewykonalne - oznajmiła Kate.
- To możesz się pożegnać z prostownicą - odpowiedział.
- OK, spróbuję - oświadczyła z rezygnacją w głosie.
Gdy tylko Katherine wyszła z jego pokoju, to zamknął sobie drzwi, aby puścić muzykę. Po godzinie wszyscy wybrali się do kina. Film średnio im się podobał, ale ważniejsze było, to, że byli razem, jako gromadka przyjaciół. Jednak najgorsze było, to, że jakaś stuknięta fanka dała znać paparazzi i kiedy wychodzili z kina napadli ich reporterzy z mnóstwem aparatów fotograficznych i jeszcze większą ilością pytań o ich prywatne życie. Najbardziej męczone były: Paula, Rebekah i Alice, które nie były jeszcze znane, tak jak Katherine. Mimo wszystkich niedogodności udało im się dostać do samochodów i spokojnie dotrzeć do domów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz