Kocham Twoje ładne oczy,
Kocham kolor Twych warkoczy,
Kocham Twoją rączkę białą,
Ciebie, mila, kocham całą!
Kocham tylko Ciebie i tego się nie wstydzę,
Jest mi bardzo smutno, kiedy Cię nie widzę.
I tylko Tobie powiem jak mi serce bije,
Tylko Ciebie kocham i dla Ciebie żyję.
Już kierowała się do pokoju, kiedy wchodząc na pierwszy stopień schodów uderzyła w kogoś.
- Cześć, Katherine! Uważaj, bo kiedyś spadniesz z tych schodów albo, co gorsza, kogoś zrzucisz - powiedział Liam.
- Ooo... Cześć. Przepraszam, nie zauważyłam Cię. Zamyśliłam się - usprawiedliwiła się dziewczyna.
Chłopak zauważył kartkę, którą trzymała w dłoni i najzwyczajniej w świecie wyrwał ją, jakby była jego własnością. Jej zawartość już go tak nie zachwycała.
- Czyś Ty oszalała? Cieszysz się z czegoś takiego? A jeżeli pisze to jakiś oszołom, który chce Cię skrzywdzić? - zapytał wściekły, ale i zmartwiony chłopak.
- A może Ty po prostu jesteś zazdrosny? - spytała.
- Dlaczego miałbym być zazdrosny o Ciebie, przecież jesteś tylko siostrą mojego przyjaciela? - wyjaśnił.
- W każdym bądź razie to moja sprawa, kto do mnie wypisuje - powiedziała do chłopaka, mijając go i kierując się do siebie.
- Ja Cię tylko ostrzegam - powiedział chłopak, oddając jej kartkę - Powinnaś się cieszyć, że nie pójdę z tym do Harry'ego, bo byłoby niemiło - dodał brunet.
***
Katherine miała wielką ochotę iść dzisiaj na zakupy. Pierwszą osobą, która przyszła jej na myśl była Rebekah. Przy okazji podpytałaby się, co z nią i Harrym. Uważała, że blondynka jest świetną kandydatką na dziewczynę dla jej brata, ale przecież nie powie mu tego prosto w oczy, bo ten pomyśli, że może wybrać chłopaka dla niej, a to już do końca jej się nie podobało. Wykręciła, więc numer Rebekah, który dostała od Louis'a i zapytała, gdy ta odebrała połączenie:
- Hej! Masz może dzisiaj czas?
- Nic nie planowałam, a dlaczego pytasz? - spytała.
- Mam dzisiaj ochotę przejść się na zakupy, a nie bardzo mam z kim. Więc pomyślałam, że fajnie byłoby się lepiej poznać, a kupowanie ciuchów to świetna okazja - wytłumaczyła.
- A o której godzinie się spotkamy i gdzie? - zapytała.
- Teraz jest 10.00 - powiedziała szatynka, spoglądając na stary zegar wiszący naprzeciw jej łóżka - Zdążyłabyś się wyrobić na 11.00 i przyjść po mnie? - zapytała.
- Myślę, że tak. Do zobaczenia - powiedziała Rebekah rozłączając się.
***
Katherine czekając na Rebekah nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Chodziła od pokoju, do pokoju, niemiłosiernie się nudząc. W końcu podeszła do okna, ponieważ w ciągu dziesięciu minut zerwał się straszny wiatr. "Byle nie burza" -pomyślała. Lubiła, gdy padał deszcz. Przypominały się jej wtedy czasy dzieciństwa, kiedy Harry jeszcze nie był sławny. Gonili się wtedy po domu, grali w karty, a nawet czasami jej starszy brat śpiewał dla niej piosenki. Już wtedy kochał śpiewać i występować, a ona uwielbiała oklaskiwać jego występy. Nawet w czasie przesłuchań w "X-Factor" towarzyszyła mu za kulisami. Kiedy usłyszała, że odpadł w "Bootcampie" rozpłakała się, a on ją pocieszał i zapewniał, że spróbuje w następnej edycji i wtedy na pewno mu się uda. Gdy jeszcze raz zawołali go na scenę razem z Zayn'em Malikiem, Niall'em Horanem, Liam'em Paynem i Louis'em Tomlinsonem nie chciała go puścić. Kiedy ogłosili ich zespołem niesamowicie się ucieszyła, a gdy tylko go zobaczyła rzuciła mu się na szyję ze szczęścia. Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek do drzwi, które od razu pobiegła otworzyć.
- Cześć, Rebekah. Wejdź, wezmę tylko torebkę i powiem Harry'emu, że wychodzę - powiedziała Katherine i zaprosiła dziewczynę do środka.
- Dobrze, to idź - powiedziała blondynka.
Po paru minutach Kate zeszła na dół i powiedziała:
- No to idziemy.
Po tych słowach wyszły z domu kierując się w stronę centrum handlowego. Dziewczyny były bardzo zaskoczone, ponieważ z ładnej, słonecznej pogody zrobił się wiatr i zaczął padać deszcz, ale na szczęście Rebekah miała parasol, więc mogły trochę uciec od deszczu. Do centrum doszły zmoknięte lecz nadal uśmiechnięte. Gdy chodziły po sklepach cały czas rozmawiały i co jakiś czas wybuchały śmiechem. Dziewczyny po obejściu jakiś dziesięciu sklepów postanowiły odpocząć, gdyż już je bolały nogi. Usiadły prosto przy oknie wpatrując się w krople deszczu. Nagle na niebie pojawiła się błyskawica. Rebekah i Katherine wystraszyły się i postanowiły powoli wracać do domu, choć nie były zbyt zadowolone z tego, że nic sobie nie kupiły. A po za tym cieszyły się, że mogły się lepiej poznać.
- Wiesz, co może lepiej zadzwonię po Harry'ego, bo widzisz, ja panicznie boje się burzy - wyjaśniła Katherine.
- Jeżeli to konieczne, to zadzwoń - powiedziała Rebekah.
Szatynka wyciągnęła telefon i wybrała numer do brata. Już po pierwszym sygnale odebrał.
- Kate, gdzie Ty tyle czasu jesteś? Martwię się o Ciebie, a po za tym zaczyna się błyskać, pewnie za chwilę będzie burza - powiedział zmartwiony chłopak.
- Uspokój się. Jesteśmy jeszcze z Rebekah w centrum handlowym. A wracając do burzy, trochę boimy się same wracać. Mógłbyś po nas przyjechać? - zapytała.
- Będziemy za pięć minut, czekajcie na nas przy wejściu - powiedział i rozłączył się.
- Jak to na Was? - zapytał dziewczyna, ale odpowiedziała jej tylko cisza.
Dziewczyny czekając na Harry'ego patrzyły w niebo. Po niecałych pięciu minutach przyjechał Harry z Louis'em. Zdążyli przyjechać od razu przed największą ulewą, ponieważ, gdy wyszli z samochodu i przeszli niecałe dziesięć kroków byli cali mokrzy.
- Chodź na chwilę do mnie, Rebekah. Znajdę Ci coś do przebrania - powiedziała Katherine.
Po niecałych dziesięciu minutach Rebekah zeszła do salonu już przebrana. Burza rozpętała się już na dobre.
- Gdzie Katherine? - zapytał Harry.
- Jeszcze się przebiera - odpowiedziała blondynka.
- Muszę po nią pójść, ona strasznie boi się burzy - wyjaśnił Hazza.
- Ja po nią pójdę, Ty zostań z naszym gościem - zaproponował Liam wchodząc po schodach.
Wszedł do jej pokoju, ale jej tam nie zastał. Więc postanowił zrobić jej żart. Schował się pod łóżko i pomyślał, że wyskoczy podczas jakiegoś głośnego grzmotu. Kiedy dziewczyna weszła do pokoju nagle zgasło światło. Dziewczyna wystraszyła się nie na żarty, dlatego postanowiła, że zawoła swojego starszego brata, żeby po nią przyszedł.
- Harry, mógłbyś tu po mnie przyjść, bo wysiadło światło, a sama się boję!? - krzyknęła zdenerwowana Katherine.
- Liam po Ciebie poszedł, na dole też nie ma światła, właśnie szukamy z Rebekah świeczek, a tak przy okazji nie wiesz, gdzie mogą być? - odkrzyknął chłopak.
- Nie mam pojęcia, ostatnio Zayn je gdzieś przekładał - krzyknęła dziewczyna - Liam, gdzie ty jesteś? - zapytała już nieźle zdenerwowana, po czym usiadła na łóżku.
- Buuu... -krzyknął Liam wychodząc spod łóżka.
Dziewczyna aż podskoczyła ze strachu. Chłopak widząc reakcję dziewczyny roześmiał się.
- Zabawnie to tak straszyć osobę, która panicznie boi się burzy? - zapytała wściekła dziewczyna, schodząc po schodach, które oświetlała latarką w telefonie.
- No co Ty - powiedział Liam - błagam Cię, to był tylko żart, nie wiedziałem, że aż tak się przestraszysz, przepraszam - mówiąc to schodził za nią po schodach.
Gdy Kate usiadła na kanapie, to nie odezwała się ani słowem do chłopaka, który usiadł jak na złość obok niej.
- Macie w końcu te świeczki? Nie lubię siedzieć w ciemności - mruknęła z niezadowolenia Katherine.
- Kate, co jesteś taka markotna? - zapytał Harry.
- Zapytaj swojego przyjaciela - powiedziała z wyrzutem dziewczyna.
- Liam? Może opowiesz mi, co znów się tam stało? - spytał Hazza.
- Tylko troszkę ją przestraszyłem - odpowiedział cicho brunet.
- Troszeczkę, mało, co zawału nie dostałam! - krzyknęła - Schował się pod łóżkiem, a od razu po tym jak się błysnęło na niebie to spod niego wyszedł i mnie wystraszył - powiedziała wściekła Kate.
- Liam, czy Ty czasem myślisz? Nie wiedziałeś, że moja siostra boi się burzy? - powiedział zdenerwowany Harry.
- Wiedziałem, ale nie myślałem, że aż tak się przestraszy. To miał być tylko żart, ale wyszło lepiej niż się spodziewałem - powiedział chłopak dumny ze swojego pomysłu.
- Znalazłem świeczki! - krzyknął Louis, po czym porozkładał świeczki, gdzie tylko się dało.
Gdy je zapalił, Katherine poczuła się dużo pewniej. W tej chwili Zayn wpadł, mokry jak kaczka, do domu. Wszyscy na jego widok roześmiali się. Zaraz po tym jak wszedł, nieopodal uderzył piorun. Kate natychmiast wtuliła się w ramię swojego brata.
- Mówcie coś do niej. Wtedy więcej uwagi poświęci nam niż burzy - powiedział Harry.
- No, Katherine, burza to nic strasznego, uderzy w kilka rzeczy takich jak dom, drzewo lub samochód i przestanie - pocieszył ja Liam.
- Ty się już lepiej nie odzywaj - powiedziała do niego Katherine. - To nie ja boję się łyżek - dodała śmiejąc się.
- Bardzo śmieszne. To nie ja wybrałem sobie, czego mam się bać i już tego nie zmienię - powiedział chłopak.
- To już nie mój problem. Lepiej chyba bać się burzy niż łyżek - powiedziała lekko się śmiejąc.
- Dobra , przestańcie się kłócić - powiedział Harry.
Po godzinie burza minęła i włączyli prąd. Katherine bardzo się ucieszyła.
- Mogłabym zostać, aż deszcz przestanie padać? - zapytała Rebekah.
- No pewnie, nikt Cię przecież nie wygania - odpowiedział Harry.
- Może zrobimy sobie znów wspólny seans? - zapytał Louis.
- No dobra, a co będziemy oglądać? - spytali prawie równocześnie.
- Może "Harry Potter"? Co Wy na to? - zaproponowała Rebekah.
- To w takim razie, którą część obejrzymy? - zapytała Kate.
- Może "Czara Ognia"? - zapytał Harry.
Wszyscy zgodnie pokiwali głowami, Harry wstał i włączył film, po czym wrócił na miejsce. Gdy Voldemort się odradzał dziewczyny wystraszyły się i krzyknęły:
- Aaaa...
- Nie bójcie się - mówiąc to Harry, przytulił je do siebie.
Gdy film się skończył, Rebekah poszła do swojego domu, a reszta zajęła się swoimi sprawami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz