Rebekah
***
Gdyby ktoś spytał którąś z nich o której zasnęły, obie zgodnie przyznałyby, że nie mają pojęcia. Obudziły się dopiero około południa. Zeszły do kuchni, w której czekał już na nie Jake.
- Cześć, dziewczyny - przywitał się.
- Hej - powiedziała Rebekah, zaglądając do lodówki - Z czym chcesz kanapkę? - zapytała blondynka, patrząc na szatynkę.
- Dzięki, ale na razie nie chcę mi się jeść - wyjaśniła Katherine.
- Nawet nie zaczynaj... - zagroziła Rebekah.
- Naprawdę nie jestem gło... - zaczęła Kate.
Nie dane jej było dokończyć, gdyż Jake włożył jej swoją kanapkę z serem i ogórkiem do ust, tym samym uniemożliwiając jej marudzenie.
- No dobrze, zjem jedną, malutką kanapkę - skapitulowała dziewczyna.
Blondynka usiadła naprzeciwko niej.
Po śniadaniu, dziewczyny wybrały się na spacer do parku. Po drodze, spotkały kilku znajomych Rebekah. W większości byli to chłopacy. Z każdym zamieniła choć jedno słowo.
- Koledzy ze szkoły? - zapytała szatynka.
- Dokładniej to z klasy - odpowiedziała - O nie, tylko nie on... - powiedziała dziewczyna, widząc z daleko dość wysokiego bruneta.
- Nie lubisz go? - spytała młodsza siostra Harry'ego, spoglądając na chłopaka.
- Najgorszy chłopak w klasie, jak nie w szkole, musiałam z nim siedzieć w ławce przez jakieś pół roku, bo rozmawiałam z Paulą i dowiedziałam się dużo rzeczy, których nie chciałam wiedzieć - wyjaśniła blondynka.
- To znaczy, jakich rzeczy? - spytała znów nastolatka.
- Z jego życia, na przykład, że jego rodzice od dawna nie są razem, że się we mnie zakochał, i tak dalej, same nudy - odpowiedziała Rebekah, lekko kryjąc się za Katherine i mając nadzieję, że chłopak jej nie zobaczy.
- Ooo... Cześć Rebekah. Co tam u Ciebie? - zapytał chłopak, podchodząc do nich - A to kto? - dodał, wskazując na Kate.
- Cześć, to jest Katherine - powiedziała blondynka.
- Hej, jestem Tom - przedstawił się brunet, wyciągając rękę do Katherine.
- Kate - odpowiedziała, podając mu dłoń.
- Przepraszam, ale trochę się śpieszymy - okłamała Rebekah.
- Szkoda, zaprosiłbym Ciebie i Twoja ładną koleżankę na kawę - oświadczył Tom.
- Może następnym razem, do zobaczenia - pożegnała się dziewczyna, ciągnąc Kate za sobą.
***
Następnego dnia, do Rebekah przyszedł sms.
"Cześć. Robię jutro imprezę urodzinową i będę zaszczycony mogąc Cię na niej zobaczyć. Jeśli chcesz, to przyprowadź ze sobą Katherine, bo zauważyłem, że się przyjaźnicie.
Tom"
Dziewczyna postanowiła, że na nią pójdzie, ale musi najpierw powiadomić o tym Kate. Rebekah poszła do domu zespołu. Otworzył jej Louis.
- Louis, jest Kate? - zapytała.
- Tak, jest - odpowiedział Lou.
Po uzyskaniu odpowiedzi, blondynka skierowała się do pokoju przyjaciółki. Zapukała do drzwi, a następnie weszła.
- Cześć - przywitała się.
- Ooo... Hej. Miło, że wpoadłaś - powiedziała szatynka.
- Mam dla Ciebie propozycję - powiedziała, pokazując jej wiadomość od Toma.
Gdy tylko przeczytała sms-a, nie była pewna czy jest to dobry pomysł.
- No nie wiem - powiedziała Kate.
- Błagam Cię, chodź ze mną. Chyba nie chcesz przepuścić takiej okazji, prawda? - zapytała Rebekah.
- Nie wiem czy Harry się zgodzi... - powiedziała Katherine.
- Powiesz, że będziesz u mnie do późna i ma się nie martwić - zaproponowała dziewczyna.
- Niech będzie, ale ja nie umiem kłamać... - odpowiedziała szatynka, wstając z krzesła.
- Tym będziemy się przejmować, gdy już dojdzie do rozmowy z Harrym - stwierdziła - Teraz może chodźmy na zakupy? - zapytała blondynka.
- Dobrze, kupimy sobie coś fajnego na wieczór - powiedziała Katherine.
Gdy weszły do pokoju Harry'ego, to znalazły tam też Louis'a.
- Hej, Harry. Idę na zakupy z Rebekah, aaa i wrócę dzisiaj późno... - zaczęła Katherine.
- Bo mamy dużo spraw do obgadania - dokończyła Rebekah.
- Bo mamy dużo spraw do obgadania - dokończyła Rebekah.
- Tylko wróć do 22.00 - powiedział Hazza.
- Postaram się, ale gdybym się spóźniła, to nie martw się - powiedziała szatynka.
- Kate, masz czas do 22.00, jasne? - zapytał chłopak, głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- No dobrze - odpowiedziała niechętnie dziewczyna, po czym wyszła z jego pokoju i zaczęła szykować się na zakupy.
Pierwsze, co zrobiły, to poszły do centrum handlowego, aby kupić jakieś fajne sukienki na imprezę u Toma. Po sklepach chodziły około trzech godzin. Później poszły z zakupami do domu Rebekah. Kupiły prawie identyczne sukienki, gdyż różniły się tylko odcieniem niebieskiego. Do imprezy zostały tylko niecałe dwie godziny, a dziewczyny nie miały jeszcze założonych dodatków i nie były pomalowane. Wyrobiły się w półtorej godziny, ale za nic, nie umiały znaleźć domu Toma...
świetnie piszesz! <33
OdpowiedzUsuńjestem na twoim blogu pierwszy raz, ale bardzo mnie zaciekawił.
wpadniesz do mnie?
wymuszony-usmiech.blogspot.cm
Dziękuję i bardzo się cieszę, że blog się podoba ;)
UsuńFajny :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny xd
Jak zwykle świetny...
OdpowiedzUsuńzapraszam na mój nowy blog o One Direction :D
http://one-direction-take-me-home.blogspot.com/
Jak zwykle świetny rozdział... Kiedy następny? Nie mogę się doczekać!!!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do odwiedzenia mojego... :*
http://one-direction-take-me-home.blogspot.com/
Dziękujemy, dziękujemy ;*
UsuńHmmm... Następny rozdział... Jest już w sumie przepisany, ale mój wewnętrzny leń nie pozwala mi go sprawdzić i poprawić ;P
Oooo... Czyżby nowy blog.? ;)
Na twoim blogu znalazłm się przez przypadek, ale po przeczytaniu XIX rozdziału bardzo mnie zainteresowało to opowiadanie.. <3
OdpowiedzUsuńCzekam ze zniecierpliwieniem na nn...;^^
Zapraszam do mnie na pierwszy rozdział http://my-life-wolud-suck-you.blogspot.com/
Przepraszam za spam;p pozdrawiam i życzę dalszej weny do pisania następnych cudnych rozdziałów ;D
Dziękuję ;)
UsuńZa świetnego bloga nominejszon do Libster Award, pytania znajdzisz na moim blogu http://my-life-wolud-suck-you.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <33
Wspaniały rozdział
OdpowiedzUsuńOstatnio trafiłam na twojego bloga i go uwielbiam.