poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział XXV






Ooo… Cześć. Ty pewnie do Kate – powiedział Liam, otwierając drzwi Rebekah i wpuszczając ją do środka – Dzięki za wczoraj, naprawdę mi pomogłaś, bez Ciebie nic by nie wyszło – oznajmił, puszczając jej oczko.
- Nie ma sprawy – powiedziała – Jest w swoim pokoju? – zapytała blondynka.
- Chyba jeszcze śpi, ale możesz ją obudzić. Wystarczy leniuchowi spania – stwierdził brunet.
- To może ja przyjdę później – odpowiedziała.
- Przestań! Jest już przed 12.00. Najwyższa pora, aby wstała – powiedział chłopak.
- To pójdę do niej – powiedziała wchodząc na schody.
      Blondynka weszła do pokoju po wcześniejszym zapukaniu. Podeszła do łóżka Kate.
- Katharine, wstawaj – powiedziała dziewczyna.
      Dziewczyna nie zareagowała, nie licząc tego, że przewróciła się z lewego boku na prawy.
- Kate! – krzyknęła.
      Szatynka szybko podniosła się do pozycji siedzącej i z niepokojem rozejrzała się po pokoju. Napotkała na śmiejącą się twarz blondynki i powiedziała z wyrzutem:
- No wiesz co!
- Nie chciałaś wstać za pierwszym razem, więc musiałam coś zrobić… – wyjaśniła Rebekah.
- Wczoraj pisałaś Liam’owi, że masz do mnie sprawę – oznajmiła Katharine – A więc o co chodzi? – spytała.
- Muszę kupić jakąś sukienkę na rozpoczęcie roku szkolnego… Pauli nie ma, więc chciałabym żebyś poszła ze mną i mi coś doradziła – wytłumaczyła blondynka.
- Pewnie. Chętnie się z Tobą przejdę. Może sama coś sobie kupię – gdy to mówiła w jej głosie nie było słychać zbytniego zadowolenia.
- Co jest, Kate? – spytała Rebekah, widząc jej reakcję.
- Po prostu smutno mi, że gdy Ty będziesz spotykać się z przyjaciółmi, to ja będę siedzieć w domu i to na dodatek sama – wyjaśniła Kate.
- Przecież zawsze będę miała dla Ciebie czas, gorzej z zadaniami domowymi… – stwierdziła blondynka, uśmiechając się porozumiewawczo do Katherine.
- W razie czego Ci pomogę. A z czym masz największy problem? – zapytała szatynka.
- Matematyka – odpowiedziała – Mam taki pomysł… Może chciałabyś dołączyć do mojej klasy? – zaproponowała.
- Naprawdę myślisz, że to jest dobry pomysł? – zapytała niepewnie nastolatka.
- Tak, a czemu nie? Miałabym z kim rozmawiać – powiedziała blondynka.
- Jest tylko jeden problem… Nie wiem czy Harry się zgodzi – zastanawiała się dziewczyna.
- W takim razie chodźmy go zapytać – zaproponowała blondynka.
- Czemu nie…? Raz się żyje – oznajmiła Katherine i wraz z swoją przyjaciółką, wyszła ze swojego pokoju.
      Weszły do kuchni, w której akurat był chłopak i stanęły koło niego.
- Tak? – zapytał, zmieszany ich natarczywym spojrzeniem.
- Rebekah wpadła dzisiaj na pewien pomysł… - zaczęła młodsza siostra Harry’ego.
- Jaki? – dopytywał Hazza.
- Rebekah? – zapytała Katherine.
- A więc, może Katherine dołączyłaby do mojej klasy? – zapytała.
- Przecież ona ma indywidualne zajęcia – oznajmił Harry.
- Prosimy… – jęknęły równocześnie.
- No i co ja mam z Tobą, a raczej w Wami zrobić? – zapytał Loczek retorycznie – Jeżeli tak bardzo Ci na tym zależy to zgadzam się – dodał.
      Gdy tylko brunet wypowiedział to zdanie, Kate rzuciła mu się na szyję.
- Puść – powiedział, gdy powoli zaczęła go dusić.
      Kate posłusznie uczyniła to o co prosił ją brat.
- To idziemy? – zapytała Rebekah.
- No pewnie. Też muszę sobie coś kupić – wyjaśniła szatynka.
- Idź się przebrać – zaproponowała Rebekah.
      Katherine szybko poleciała na górę i po piętnastu minutach już była z powrotem. Dziewczyny wyszły z domu i skierowały się prosto do centrum handlowego.
      Przeszły z jakieś dziesięć sklepów zanim znalazły coś dla siebie. Katherine zdecydowała się na czarną spódniczkę umiejscowioną wysoko w talii oraz na białą bluzkę na trzy-czwarte. Rebekah kupiła czarną spódniczkę oraz białą bluzkę z krótkim rękawkiem i ozdobnym paskiem.
      Po zakupach wróciły do domów. Kiedy szatynka weszła do domu, zapytała Louis’a i Niall’a, grających w jakąś grę:
- Gdzie Harry?
- Pojechał załatwić Twoje przyjęcie do szkoły… Tak szybko wypadłaś z domu, że nie zdążył Ci uświadomić, iż formalności też są ważne i bez nich nigdzie Cię nie przyjmą – wytłumaczył blondyn.
- Kompletnie o tym zapomniałam… – przyznała się Kate – No nic, mam nadzieję, że wszystko uda mu się pomyślnie załatwić – oświadczyła – Idę do siebie odłożyć zakupy, gdy Harry przyjdzie dajcie mi znać – dodała.
      Oboje zgodnie pokiwali głowami, nie odwracając wzroku od ekranu. Kate poszła do swojego pokoju i starannie włożyła zakupy do szafy, po czym położyła się na łóżku, aby trochę odpocząć. Owszem, lubiła chodzić na zakupy, ale na dłuższą metę strasznie ją wykańczały.
      Po chwili usłyszała pukanie do swoich drzwi. Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, Liam już był w jej pokoju. Podszedł do łóżka i na nim usiadł.
- Cześć, co dzisiaj robiłaś? – zapytał.
- Byłam na zakupach z Rebekah – odpowiedziała szatynka – A Ty? – spytała.
- To, co zawsze, siedziałem w pokoju słuchając muzyki i dokończyliśmy z chłopakami piosenkę, którą pisałem podczas wyjazdu – odpowiedział.
- To świetnie! – ucieszyła się nastolatka – Może mi ją zagrasz? – zaproponowała młodsza siostra Harry’ego.
- To będzie niespodzianka. Usłyszysz ją w całości dopiero w dniu premiery – oznajmił brunet.
- Nie ma żadnych specjalnych względów dla mnie jako Twojej dziewczyny…? – spytała, trzepocząc rzęsami.
- Już postanowione, zresztą jeżeli chcesz, to potrafisz być bardziej przekonująca – stwierdził, bawiąc się jej włosami.
- No wiesz co! To nie fair! – powiedziała, robiąc minę smutnego pieska.
      Na to, chłopak wybuchnął śmiechem. Dziewczyna spojrzała na niego w taki sposób, że od razu ucichł.
- Przepraszam – oznajmił ze skruchą po chwilowej ciszy - Ja już będę leciał. Harry przyszedł – powiedział Liam, słysząc jego głos z dołu.
      Kate błyskawicznie podniosła się i pocałowała go w policzek.
- Teraz już możesz iść, kochanie – powiedziała, akcentując ostatnie słowo.
- Do zobaczenia, kotku – odpowiedział, wychodząc z pokoju szatynki i słysząc jej perlisty śmiech.
      Katherine, by nie budzić jakichkolwiek podejrzeń, z pokoju wyszła dopiero po dziesięciu minutach. Na korytarzu nikogo nie było. Zeszła na dół ale tam też nikogo nie zastała. Wychodziło na to, że wszyscy byli w swoich pokojach. Wtedy postanowiła skierować się do pokoju swojego starszego brata.
      Gdy weszła, Harry siedział na swoim łóżku i żonglował piłeczkami do tenisa.
- Jak tam? Udało się załatwić te wszystkie formalności? – zapytała Kate.
- Tak, od jutra będziesz chodzić z Rebekah do szkoły – powiedział, odkładając piłeczki.
- Dzięki, że wszystko załatwiłeś – oświadczyła Kate.
- Nie ma sprawy, w końcu jesteś moją jedyną siostrą – powiedział Harry.
      Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek.
- Pójdę otworzyć – oznajmiła szatynka, wychodząc z pokoju.
      Był to Jake. Kogo jak kogo, ale jego Katherine spodziewała się w najmniejszym stopniu…
- Cześć, Kate – przywitał się.
- Yyy… Cześć – odpowiedziała, otrząsając się z chwilowego zdziwienia – Proszę, wejdź – zaoferowała, wpuszczając go do środka.
- Nie, ja tylko na chwilkę. Przyszedłem się pożegnać, bo dzisiaj wyjeżdżam – powiedział Jake.
- Nie wiem, co mam Ci powiedzieć. Zepsułam Ci wakacje moim zachowaniem. Przepraszam za to – oświadczyła, spuszczając wzrok.
- Nie ma za co, wina leży też po mojej stronie…  Mimo tego, poznałem super ludzi – stwierdził - A więc do zobaczenia. Kiedyś Was jeszcze odwiedzę, tego możesz być pewna – powiedział.
- Serdecznie zapraszamy – oświadczyła.
- Mogę mieć do Ciebie jeszcze jedną prośbę, tak na pożegnanie? – spytał nieśmiało.
- Jasne – zgodziła się szatynka.
      Chłopak przytulił ją mocno i szepnął wprost do jej ucha:
- Życzę Wam szczęścia.
      Dziewczyna popatrzyła na niego pytającym wzrokiem.
- Widziałem jak cierpiałaś, gdy się z nim pokłóciłaś. To widać, że coś między Wami jest – powiedział kuzyn Rebekah – Zawołasz jeszcze resztę? – zapytał.
- Okey… – powiedziała zaskoczona Katherine – Chłopaki! – zawołała.
      Po chwili, wszyscy członkowie zespołu zeszli na dół. Liam, co prawda, nie był zachwycony widokiem bruneta w towarzystwie swojej dziewczyny, ale wiedział, że nic nie może zrobić, przynajmniej, w obecności Harry’ego…
- Przyszedłem się tylko pożegnać. Dzisiaj wyjeżdżam – powiedział Jake, podając rękę każdemu z nich z osobna.
- Życzymy Ci miłej podróży – oznajmił Niall.
- Dzięki, będę już leciał, bo rodzice czekają na mnie w domu Rebekah – powiedział.
- Cześć – powiedzieli wszyscy, po czym chłopak wyszedł.
      Mieszkańcy domu wrócili do swoich pokoi i wcześniej rozpoczętych zajęć.





***



      Katherine już zasypiała, gdy dostała sms-a. Nie była zadowolona opcją wstania z cieplutkiego łóżka, ale, no cóż, nie miała innego wyjścia. Treść wiadomości głosiła:


„Rozpoczęcie mamy o 11.00. Będę u Ciebie o 10.30. Słodkich snów.”


Wiadomość od Rebekah… Dobrze, że napisała chociaż o której mają rozpoczęcie roku szkolnego, bo spóźniłaby się już pierwszego dnia w nowej szkole. Ale byłby wstyd… Ustawiła budzik na 9.30, aby zdążyć się spokojnie wyszykować i wróciła do łóżka, natychmiast zapadając w objęcia Morfeusza.




***




Rankiem, gdy się tylko obudziła, wszyscy pozostali jeszcze spali. Zaczęła od zjedzenia śniadania. W końcu to najważniejszy posiłek dnia, prawda? Naszykowała sobie kanapkę z dżemem, ale nic nie chciało jej przejść przez gardło. Niby nie ma się czym stresować, a jednak… Później poszła do swojego pokoju, aby się ubrać. Jednak kolejnym problemem były jej włosy… Postanowiła, że upnie je w koka, gdyż rzadko zdarzają się, aż tak naturalnie skręcone włosy, a nie chce żeby wszyscy od razu stwierdzili, że jest jakąś pustą laską, która nigdzie nie rusza się bez lokownicy.

O wyznaczonej godzinie Rebekah była już przed jej domem i zadzwoniła do drzwi. Otworzył jej Liam ze zrezygnowanym wzrokiem.
- Weź jej wytłumacz, że najładniej wygląda w rozpuszczonych włosach, bo mnie nie chce słuchać. Tłumaczę jej to od godziny, ale nic do niej nie dociera. Może Tobie się uda – westchnął chłopak w ramach powitania.
- Gdzie ona jest? – zapytała blondynka.
- W swoim pokoju. Wyrzuciła mnie stamtąd, gdy siłą próbowałem wyjąć jej z włosów wsuwki – wyjaśnił Liam.
- Zawołaj ją, bo musimy się zbierać – powiedziała dziewczyna.
- Lepiej Ty to zrób, na mnie jest wściekła – odpowiedział brunet, nieznacznie się przy tym krzywiąc.
- Kate! – krzyknęła blondynka.
- Co!? – odkrzyknęła Katherine.
- Chodź, bo się spóźnimy – powiedziała dziewczyna.
- Nie umiem spiąć włosów – poskarżyła się Kate.
- To chodź w rozpuszczonych. Masz tu być za trzy sekundy, bo inaczej będzie źle – groziła.
- No dobrze – skapitulowała szatynka, schodząc po schodach.

Ubrania, które wczoraj kupiła świetnie do niej pasowały i wyglądała w nich naprawdę rewelacyjnie.
- No wreszcie – szepnęła dziewczyna do Liam’a, stojącego obok.
- Słyszałam – odpowiedziała, ciągnąc Rebekah za sobą i wychodząc z domu.





***



- I jak? Zdenerwowana przed pierwszym dniem w szkole? – zapytała blondynka.
- Bardzo – odpowiedziała Katherine, cała się trzęsąc.
- Nie będzie tak źle – pocieszała Rebekah.
- Niby wiem, ale i tak się stresuje – wyjaśnił Kate – Mam nadzieję, że Twoja, a właściwie, to teraz nasza klasa, dobrze mnie przyjmie – dodała.
- Są otwarci na nowe znajomości, a zwłaszcza chłopacy – odpowiedziała.
- Akurat Ci mnie nie interesują – zaśmiała się szatynka.
- Dlacze… - zaczęła – Aaa… - dodała po chwili.
- No właśnie – odpowiedziała nastolatka – A to ładnie tak za plecami swojej koleżanki planować jej randkę? – zapytała.
- Ja nic takiego nie planowałam… – odpowiedziała, odwracając głowę w drugą stronę.
- Taaa, jasne, nie planujesz, tylko i wyłącznie pomagasz – oznajmiła Katherine.
- Pomagać też nie pomagam – odpowiedziała.
- A kto pomógł Liam’owi wyrzucić z domu chłopaków? – zapytała retorycznie Kate.
- A skąd ja to mam niby wiedzieć? – zapytała.
- Nie udawaj, przecież wiem, że to Twoja sprawka – stwierdziła szatynka.
- Tak ładnie prosił… Nie mogłam mu odmówić – wyjaśniła dziewczyna.
- Potrafi być przekonujący, gdy chce – powiedziała Katherine.
- Tak, tak – odpowiedziała Rebekah.
- Mam się komuś nie narażać w Twojej klasie? – zapytała nastolatka, zmieniając temat.
- Takiej blondynce, która chodzi z nami do klasy – odpowiedziała dziewczyna.
- Jak ma na imię? – zapytała ciekawska młodsza siostra Harry’ego.
- Na imię jej Rebekah – odpowiedziała blondynka, szczerząc się do niej.

Katherine zaśmiała się, a później zapytała:
- Dlaczego?
- Tak jakoś. A tak całkowicie na serio, to jest taka jedna dziewczyna o czarnych włosach, brązowych oczach i sportowym ubiorze. To znaczy ze mną Ci raczej nic nie grozi, bo kolegujemy się – odpowiedziała.
- Daleko jeszcze? – spytała nastolatka.
- Nie, jeszcze tylko parę kroków – oznajmiła blondynka.

Do szkoły doszły w niecałe trzy minuty. Rebekah z daleka rozpoznała swoje koleżanki i pociągnęła zestresowaną Katherine w ich stronę.
- Hej – przywitała się dziewczyna.

Wszystkie zaczęły się przytulać i całować.
- To jest Katherine. Będzie chodzić z nami do klasy – przedstawiła przyjaciółkę Rebekah.
- Cześć – odezwała się nieśmiało dziewczyna.
- Ooo… Cześć – przywitały się dziewczyny, również ją ściskając.

Nastolatka zdziwiła się ich bezpośredniością, ale cieszyła się, że bez problemów ją zaakceptowały i polubiły. Zadzwonił dzwonek.
- Do Sali gimnastycznej – powiedziała jedna z nich.

Sala gimnastyczna znajdowała się w osobnym budynku, dlatego dziewczyny, czym prędzej, się tam udały. Dla Katherine było to coś zupełnie nowego. Szkoła, do której chodziła była dużo mniejsza, ale bardziej przytulna. Tutaj miało się wrażenie, jakby znajdowało się w jednej z tych monumentalnych świątyń.

Po przemówieniu dyrektora oraz powitaniu pierwszoklasistów, uczniowie udali się na spotkanie ze swoimi wychowawcami. Klasa Katherine i Rebekah liczyła dwadzieścia sześć osób. Trzynaście dziewczyn, trzynastu chłopaków. Kiedy Kate to zauważyła, pomyślała, że chyba lepiej już być nie może. Gdy nauczycielce udało się w końcu dojść do głosu, co nie jest łatwe z aż tak rozgadana młodzieżą, pragnącą pochwalić się w jaki sposób spędzili wakacje, odchrząknęła i oznajmiła:
- W tym roku, jak już pewnie zauważyliście, do naszej klasy doszła nowa uczennica, Katherine Styles. Mam nadzieję, że będziecie dla niej mili i pomożecie jej w tych pierwszych, trudnych dla niej dniach – wygłosiła nauczycielka.

Była to szczupła, niska kobieta, koło czterdziestki. Jej czarne krótkie, do ramion, włosy okalały jej twarz o promiennym uśmiechu i jasnych niebieskich oczach. Miała taką jakąś dziwną cechę, że nie dało się jej nie lubić. Miała takie niepowtarzalne i pozytywne podejście do życia. Była ubrana bardzo skromnie. Biała bluzka i czarne spodnie, bez jakichkolwiek dodatków. Jedyne, co w jej wyglądzie mogło budzić zainteresowanie, to bardzo wysokie i zarazem piękne szpilki. Choć Katherine, świetnie zdawała sobie sprawę, że umie chodzić na wysokich obcasach, mimo, że okropnie tego nie lubi, to te były poza jej zasięgiem. Gdyby je założyła skończyłaby, w najlepszym wypadku, ze skręconą kostką i dwutygodniowym zwolnieniem z wf-u, który przecież, tak bardzo uwielbiała.
- No, Katherine, wstań i pokaż się klasie – zaproponowała wychowawczyni.

Szatynka wiedziała, że nie musi tego robić, bo i tak wszystkie spojrzenia skierowane były w jej stronę. Mimo to wstała, stwierdzając, że nie ma sensu już pierwszego dnia narażać się nauczycielce. Po paru sekundach usiadła na krześle obok Rebekah. Ławki były pozłączane tak, aby mogło w nich usiąść sześć osób.

Po dość długiej dyskusji, wszyscy poszli do domów. Kate i Rebekah wracały razem z koleżanką blondynki, Dylan, ponieważ ta mieszka blisko ich domów. 




***



Kiedy Kate weszła do domu, zobaczyła Liam’a, siedzącego w kuchni przy stole i pijącego herbatę. Nawet nie zauważył, że ktoś wchodzi do kuchni. Był tak mocno zamyślony, że patrzył tylko w jedno miejsce.
- Cześć – przywitała się szatynka.
- Hej – powiedział, odwracając powoli głowę w jej stronę.
- Co tam? – zapytała nastolatka.
- Nic ciekawego, a jak tam pierwszy dzień w szkole? – zapytał Liam.
- Dobrze – odpowiedziała.
- To fajnie – powiedział chłopak.
- Jakoś nie słyszę w Twoim głosie entuzjazmu – powiedziała, siadając naprzeciw niego.
- Dlatego, że mnie tak potraktowałaś dzisiaj rano… – odpowiedział brunet.
- Oj, przepraszam, byłam zdenerwowana – odpowiedziała Katherine.
- No nie wiem czy Ci wybaczę – powiedział.
- Nie wybaczysz swojej dziewczynie? – zapytała wstając, siadając mu na kolanach i obejmując mu rękoma szyję.
- Wiem, że umiesz być bardziej przekonująca, ale no cóż, wybaczam Ci – odpowiedział Liam.
- To się cieszę – odpowiedziała, wstając.

Chłopak najwidoczniej miał, co do niej inne plany, gdyż nie puścił dziewczyny.
- A Ty, gdzie się wybierasz? – spytał brunet, obejmując ją mocniej w talii i opierając głowę na jej ramieniu.
- Liam, wygnieciesz mi bluzkę – upomniała go Kate, czując jego oddech na szyi.
- Bluzka ważniejsza ode mnie? – zapytał, patrząc w jej czekoladowe oczy.
- Hmmm… Muszę się poważniej zastanowić… – zastanawiała się na głos szatynka.

Jej chłopak nadal spoglądał na nią swoimi ciemnobrązowymi, głębokimi oczami.
- Znów tak na mnie patrzysz – poskarżyła się nastolatka.
- Wolisz mnie czy bluzkę? – zapytał, nie zmieniając tematu.
- Nie bądź głupi. Jasne, że Ciebie – wyjaśniła dziewczyna, wtulając się w jego tors – Wiesz, że Cię kocham? – spytała.
- Domyślam się. Ja Ciebie też i to bardzo – odpowiedział Liam.
       Nagle tylne drzwi, znajdujące się w kuchni, otworzyły się z hukiem i stanął w nich Zayn, trzymający Alice za rękę. Reakcja Katherine była natychmiastowa. Szybko podniosła się z kolan Liam’a, przy okazji uderzając o stół...


***


Czeeeść.! ;D Chciałabym tylko krótko podziękować za ponad 6000 wyświetleń i wszystkie oddane przez Was komentarze ;D Jesteście kochani.! ;***
Katherine ;) 

4 komentarze:

  1. "bluzka ważniejsza ode mnie?" - rozwaliło mnie to zdanie :D
    akcja na końcu świetna, mam nadzieję, że Zayn nie wsypie Liam'a i Kat...
    jeśli się tak stanie...
    i Harry się dowie...
    i będzie robił wyrzuty siostrze...
    Kat będzie miała wyrzuty sumienia, że okłamywała brata...
    zerwie z Liam'em...
    i chłopak się załamie...
    to przysięgam, że najpierw znajdę i zamorduję tego ciemnego z piękną twarzyczką, a potem ukatrupię Styles'a, za to że nie pozwala żyć siostrze własnym życiem i samej decydować o sobie!!!!
    szczerze to zabrakło mi tchu, bo ja to pisałam, to mówiłam do siebie na głos i... Jezu muszę pamiętać, żeby oddychać ;p
    podsumowując: rozdział świetny i nie mącić mi w tej przepięknej miłości!!! (bo was też znajdę xD)
    także tego... piszcie szybko ^^
    Kocham <3
    Peace :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ dłuuugi komentarz ;D Nie muszę go czytać, a już go lubię ;*
      Też uwielbiam to zdanie ;P
      No wiesz, z Zayn'em różnie może być... Ale ciii... ja nic więcej nie zdradzę ;D
      Ach, myślę, że Liam tak od razu to się nie załamie ;P
      Jeju, chcesz zamordować 2/5 zespołu.? Coś czuję, że Rebekah by Ci tego nie darowała ;P
      Pamiętaj: wdech, wydech, wdech, wydech... ;) ;D
      Ooo... Widzę, że ostatnio ja groziłam Tobie, a teraz role się odwróciły ;P
      Ale tak całkiem poważnie, to chyba nie byłabym sobą gdybym czegoś między nimi nie popsuła ;P
      Ależ mam zaciesz przez ten Twój CUDNY komentarz, bo inaczej to się go określić nie da ;D
      Dziękuję, dziękuję, dziękuję ;***

      Usuń
  2. Siemka. Chcę Cię poinformować, że nominowałam twój blog do Liebster Award.!! Więcej info znajdziesz na moim blogu http://seeyoureyes1d.blogspot.com/. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy za nominację, ale brałyśmy już w tym udział ;)

      Usuń