„Być może dla świata
jesteś tylko człowiekiem, ale dla niektórych ludzi jesteś całym światem”
***
W otwartych drzwiach stała uśmiechająca się Caroline.
Przyjaciółka Katherine, która zrezygnowała z jej przyjaźni, gdy tylko jej brat
stał się sławny. Swoje odwrócenie się od szatynki uzasadniała tym, iż nie chce
żyć w cieniu siostry sławnego Styles’a. Odpuściła sobie znajomość trwającą
kilka długich lat, tak po prostu, tak ot, jakby niczym nie była. Poza nią Katherine
miała jeszcze parę koleżanek, ale mimo wszystko nie były one dla niej tak
bliskie jak ona. Tak naprawdę to zachowanie blondynki było głównym powodem
wyjazdu Kate z Holmes Chanel. Nie wyobrażała sobie sytuacji, w której miałaby
mijać się z nią na szkolnych korytarzach lub na ulicach i nie odezwać się
słowem. Ta decyzja niezmiernie ją bolała, ale po pewnym czasie wiedziała, że
dobrze zrobiła. Ona ułożyła sobie życie z piątką wariatów, przyzwyczaiła się do
ich towarzystwa i pokochała jak braci, a Caroline najprawdopodobniej znalazła
nową „najlepszą przyjaciółkę”, gdyż nigdy nie miała problemów z nawiązywaniem
bliższych znajomości. To właśnie była główna cech różniąca ją od młodszej
siostry Harry’ego… Niesamowicie szybko potrafiła zaufać, a dziewczyna Liam’a
niestety tej cechy nie posiadała. Na jej zaufanie trzeba było sobie zasłużyć.
Może i pogodziły się w czasie wakacyjnego pobytu szatynki u mamy, ale obie
świetnie zdawały sobie z tego sprawę, że ich wcześniejsza relacja nigdy nie
wróci. Ból towarzyszący jej rozerwaniu był zbyt duży i pozostawił po sobie
trwały ślad w sercach obu nastolatek.
-
Co... Ty... Ty... tu... robisz? - wyjąkała zaskoczona Kate.
-
Chyba zbytnio nie cieszysz się na mój widok... - mruknęła blondynka – Jeżeli
chcesz, to mogę sobie pójść.
Blondynka sądziła, że zachowanie jej
byłej (lub obecnej?) przyjaciółki będzie zupełnie inne… Choć po chwili
zastanowienia sama przyznała, że to, czego się spodziewała byłyby wręcz
niemożliwe. Raczej wątpiła, żeby młodsza siostra Harolda rzuciła się jej na
szyję i z okrzykiem zachwytu powitała w progu swojego domu. Skarciła się za to,
że zapomniała o wszystkich złych rzeczach, które wyrządziła Katherine. W końcu
wiedziała, że zawieść jej zaufanie jest naprawdę prosto, ale problemem jest
jego późniejsze odzyskanie, co do rzeczy łatwych i prostych nie należało.
-
Nie, no coś Ty, Caroline, wchodź - zaprosiła ją Katherine - Twoja wizyta...
Hmmm... No cóż... Troszeczkę mnie zaskoczyła.
„Troszeczkę” to raczej mało
powiedziane… Wcześniej spodziewałaby się całkowitej akceptacji swojego związku
z Liam’em przez Hazzę
niż jej odwiedzin.
-
No to będziesz musiała przyzwyczaić się do moich wizyt, bo przyjęli mnie do
Saint Lennox, co prawda, będę mieszkać w internacie, ale... - zaczęła
nastolatka, ale nie dane jej było skończyć, gdyż Kate jej przerwała. Jeżeli
wcześniej była zaskoczona, to teraz jej zdziwienie sięgnęło zenitu.
-
Chwilę, chwilę... Do jakiej szkoły Cię przyjęli?
-
Do Saint Lennox - powtórzyła Caroline.
-
Kate, czy to przypadkiem nie jest..? - zaczął Liam.
-
Tak, to jest szkoła, do której ja chodzę - potwierdziła Katherine.
O, nie. Czyżby Caroline upatrzyła sobie
powrót do jej życia akurat w tym momencie, gdy wszystko się ułożyło…? Kiedy w
końcu szczęśliwie się zakochała, kiedy znalazła dziewczynę niesamowicie do
siebie podobną i której bez najmniejszego wahania powierzyłaby całe swoje
życie…?
Przecież blondynka nigdy nie wyrażała
chęci wyjazdu ze swojego rodzinnego miasteczka. Można wręcz rzec, że była tego
zagorzałą przeciwniczką. Zawsze uważała, że zostanie tam już do końca swojego
życia. Chciała tam znaleźć wymarzonego rycerza na białym koniu, wziąć ślub
rodem wyciągnięty z bajki, urodzić piękne dzieci i umrzeć w objęciach swojego
ukochanego po przeżyciu swojego istnienia w jak najlepszy sposób tylko mogła.
Co tak nagle strzeliło jej do głowy, żeby przyjechać tu, do Londynu…?
-
To świetnie, nareszcie będziemy częściej się widywać - ucieszyła się dziewczyna,
nie zwracając uwagi na zdziwienie malujące się na twarzy Katherine - Co u
Ciebie? Gdzie masz resztę?
-
Yyy... U mnie w porządku - powiedziała - Niall, Louis i Zayn, to nie wiem, a
Harry i Rebekah na górze.
-
Ooo... Widzę, że moja Kate ma chłopaka... Czemu mnie wcześniej nie
poinformowałaś? - zapytała Caroline.
Nie spodobało jej się to wyrażenie „moja
Kate”, ale starała się tego nie okazywać. Przestała nią być, kiedy ta tak
brutalnie wyrzekła się ich przyjaźni.
Katherine nieznacznie zarumieniła się, ale
odpowiedziała dziewczynie na pytanie:
-
Gdy ostatnio u Ciebie byłam, to my jeszcze... Eee... Nie byliśmy razem.
-
To jest ten, przez którego tak cierpiałaś w wakacje? - dopytywała blondynka.
Szeroki uśmiech spełzł z twarzy Liam'a. Szatynka
kiedyś napomknęła mu, że w wakacje czuła się samotna po jego wyjeździe do
matki. Okej, ale nigdy nie powiedziała mu, że czuła się z tym aż tak źle. Już
tuż po odjeździe uświadomił sobie, że nie powinien zostawiać jej tak ot, ze
zwykłym liścikiem, w którym tak naprawdę nie było żadnego sensownego i
usprawiedliwiającego go wyjaśnienia. Zachował się trochę jak tchórz.
Najzwyczajniej w świecie bał się, że czekoladowe tęczówki Kate sprawią, iż nie
pojedzie do swojego rodzinnego miasteczka, tylko podejdzie do nastolatki i w
końcu, bez żadnego owijania w bawełnę, wyzna jej miłości i zazna smaku jej
cudownie wyglądających ust.
Na szczęście, Harry z Rebekah uratowali Kate
od odpowiedzi. Jak…? Uśmiechając się i obejmując, schodzili po schodach, głośno
rozmawiając i co jakiś czas wybuchając śmiechem.
- Nawet nie żartujcie, że oni też są razem -
zastrzegła Caroline - Co to jakiś przytułek dla zakochanych w sobie par…? -
zapytała retorycznie - Co się z Wami ludzie dzieje?
Nikt nie palił się, aby udzielić jej
odpowiedzi na zadane przez nią pytania. No bo niby po co…? Przecież wszyscy do
znudzenia powtarzają, że każdy znajdzie swoją drugą połówkę. Taka kolej rzeczy…
-
Ooo... Kogo my tu mamy… - zdziwił się Hazza - Cześć, Caroline - przywitał się,
przytulając blondynkę - No i właściwie, to, pa, bo muszę odprowadzić Rebekah –
dodał, uśmiechając się na sam dźwięk imienia swojej dziewczyny.
Może i Harry był zdziwiony wizytą dawnej
przyjaciółki swojej siostry, ale akurat teraz nie miał zamiaru zajmować sobie
głowy, tak nieistotnymi sprawami.
-
Harry, jesteś tego stuprocentowo pewny? - zapytał chłopak jego siostry.
Hazza w tym momencie był całkowicie
zaślepiony spełnioną miłością i nie myślał o konsekwencjach swoich czynów…
Najwidoczniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że pokazanie mediom blondynki,
nie tylko jemu przyniesie problemy, ale również dziewczynie. Liam był pewny, że
ich menadżer ostro się wkurzy, bo nie znosił, gdy coś przed nim ukrywali lub
byli mu nieposłuszni. Traktował ich z góry, ale najprawdopodobniej taka była
jego rola. Za to znajomi nastolatki ten fakt mogli przyjąć w różny sposób.
Część mogłaby się od niej odwrócić, inna wręcz dążyć do przyjaźni z nią z
powodu jej sławy, a tylko Ci prawdziwi przyjaciele pozostaną z nią bez względu
na wszystko, nawet na to, że spotyka się ze popularnym Styles’em z One Diretion.
Payne nie miał nic przeciwko ujawnieniu
Rebekah, ba, on sam chciałby, żeby Katherine publicznie przyznała się do ich
związku. Jakie życie byłoby wtedy proste… Zero ukrywania się po kątach, zero
udawania. Szkoda tylko, że szatynka unikała tego tematu jak ognia, a sam
nastolatek nie chciał jej do niczego zmuszać. To była jej decyzja i miał
obowiązek czekać tak długo, aż w końcu całkowicie pewnie ją podejmie…
-
Ale czego? - zdziwił się Loczek.
-
Tego, że chcesz pokazać Rebekah światu - wyjaśnił brunet.
-
Kocham ją i nie mam zamiaru jej ukrywać - wyznał starszy brat szatynki.
Loczek miał chęć powiedzieć, że nie ma
zamiaru ukrywać jej tak, jak robi to jego przyjaciel z Kate. Jednak w ostatnim
momencie ugryzł się w język. Zdawał sobie sprawę, że to rozpętałoby kolejną
kłótnie, a dobrze wiedział, że ich sprzeczki nie wpływały dobrze na jego
siostrę. Dlatego postanowił odpuścić, ot tak, dla świętego spokoju…
-
A pomyślałeś o tym co zrobią Directioners? O tym, że jej życie już nie będzie
takie jak zawsze? - zapytał nastolatek - Paparazzi nie dadzą Wam spokoju…
-
Słuchaj - zaczął najmłodszy wokalista w zespole One Direction - Jak już mówiłem
wcześniej, kocham ją i nie mam zamiaru chować jej przed ludźmi - stwierdził -
Owszem, może i będzie to sensacja na pierwszych stronach gazet, ale w końcu
znudzi im się to i skupią się na następnych, nowych "ofiarach". A co
do Directioners, to przykro mi, ale będą musiały przyzwyczaić się do faktu, że
mam dziewczynę - wyjaśnił - Przecież do końca życia nie będę sam, tylko i
wyłącznie z tego powodu, żeby ich nie zranić...
-
Rób co uważasz za słuszne - wtrąciła młodsza siostra osiemnastolatka, widząc
nie do końca przekonaną twarz Liam'a i uspokajając go spojrzeniem.
-
Cieszę się, że chociaż Ty mnie popierasz - powiedział Styles, wychodząc wraz z
Rebekah z domu.
***
-
Już myślałem, że nigdy nie pójdzie… - westchnął Liam, siadając na kanapie obok
Katherine i obejmując ją ramieniem.
Szatynka zaśmiała się promiennie, po czym
powiedziała:
-
Poczekaj, poczekaj. Jej dzisiejsza wizyta była bardzo krótka, w porównaniu z
tym ile czasu spędzałyśmy razem w Holmes Chapel.
W tym względzie mówiła szczerą prawdę.
Potrafiły spędzić ze sobą cały dzień, a ciągle było im mało. Za każdym razem,
gdy miały się już żegnać, to pojawiał się nowy, bardzo ważny temat do
obgadania. Jednym słowem mogły się kiedyś nie rozstawać. No właśnie KIEDYŚ… A
teraz, to teraz…
-
Ale wtedy nie miałaś chłopaka - zauważył brunet.
-
A skąd Ty to niby możesz wiedzieć? - zapytała retorycznie nastolatka.
Ta odpowiedź zbiła go z tropu. W sumie, to nie
miał pojęcia czy była kiedykolwiek w jakimś poważnym związku. To, że podobała
się chłopakom było jasne i to od dawna. Ale czy w jej życiu był ktoś, kto na
dłużej zagościł w jej sercu…? Tego nie wiedział, ale postanowił znaleźć
odpowiedź na to pytanie.
-
Czy Ty... No wiesz... Miałaś kiedyś…? - jąkał się brunet.
-
Chłopaka? - dokończyła, patrząc na niego jakby nigdy nic.
Liam pokiwał twierdząco głową. Chciał
dowiedzieć się prawdy, ale z drugiej strony taka rozmowa wydawała mu się
niestosowna. Takie tematy były strasznie osobiste i sam do końca nie był pewny
czy chciałby „spowiadać” się siedemnastolatce z jego wcześniejszych związków. W
takim razie on nie miał prawa zażądać tego od niej…
-
To tak jakbym ja zapytała czy miałeś kiedyś dziewczynę... - stwierdziła -
Jasne, że miałam - dodała - Ale nie zajmujmy się przeszłością, lepiej skupmy
się na teraźniejszości - wymruczała wprost do jego ucha, po czym najpierw
pocałowała go w prawy policzek, a później to samo zrobiła z lewym.
-
Jestem po prostu ciekawy, ale możemy porozmawiać o tym później - powiedział
Liam - Ty się z nią przyjaźnisz? - zmienił temat, chcąc wybrnąć z krępującej
sytuacji.
-
Byłyśmy praktycznie rzecz biorąc nierozłączne - wyjaśniła Kate.
-
Nie przypadła mi do gustu - stwierdził Liam - Jest dziwna.
-
Może o niej nie rozmawiajmy, bo tylko dojdzie pomiędzy nami do kłótni, a
ja tam wolę zajmować się przyjemniejszymi rzeczami - stwierdziła młodsza
siostra Harry'ego - Na przykład takimi - powiedziała i nieśmiało go pocałowała.
W tym samym momencie do domu wkroczył Harry.
Gdy zobaczył całującą się parę, poczerwieniał. Z trudem powstrzymał się od
odepchnięcia chłopaka od ust swojej siostry.
-
Yyy... Widzę, że przyszedłem o pięć minut za wcześnie - powiedział Hazza,
zaciskając pięści.
-
To wyjdź i wróć za pięć minut - zaproponował Liam, nie trudząc się nawet
odsunięciem od swojej dziewczyny.
-
Sądzę, że wystarczy jak pójdę do swojego pokoju - powiedział chłopak, szybko kierując
się w stronę schodów.
Jeszcze tylko chwila, a był pewny, że
wda się z Liam’em w do niczego nie prowadzącą dyskusję. Dlatego wolał zostawić
ich samych sobie i jak najszybciej stamtąd zwiać. Zresztą wierzył, że Katherine
ma dość rozsądku i oleju w głowie.
-
Następnym razem przypomnij mi, żebym zabarykadował drzwi oraz okna i
wyłączył prąd zanim zaczniemy się całować - stwierdził brunet - Przynajmniej
wtedy nikt nam nie przeszkodzi… - jęknął, powracając do całowania słodkich ust
szatynki.
***
Katherine wychodząc wraz z Rebekah w
poniedziałek do szkoły nie sądziła, że blondynkę spotka aż takie piekło... Gdy
tylko weszły do budynku wszystkie oczy zwróciły się w ich kierunku.
-
Wiesz może o co im wszystkim chodzi? - zapytała Rebekah.
-
Hello! Jesteś dziewczyną sławnego Harry'ego Styles'a! - wyjaśniła szatynka.
-
A Ty jego siostrą i dziewczyną Liam'a Payne’a - skontrowała blondynka.
-
Taaa... Tylko nikt o tym nie wie - oznajmiła szatynka.
Dziewczyny szły korytarzem. Uczniowie szkoły
nadal się na nie patrzyli. Teraz obie zdały sobie sprawę z tego jak czuł się
zespół. Każdy Twój najdrobniejszy ruch zarejestrowany przez gapiów, ciągła
kontrola… Nie, to zdecydowanie nie życie dla nich…
Podeszły do swoich szafek, aby odłożyć
niepotrzebne rzeczy. Myślały, że chociaż na chwile uciekną od wścibskich
spojrzeń ludzi. Udało im się to dopiero wtedy, kiedy zadzwonił dzwonek,
zwiastujący rozpoczęcie się lekcji. W ich przypadku była to nudne zajęcia
historii, na których z pewnością uda im się porozmawiać o zaistniałej sytuacji
i może nawet znaleźć z niej wyjście…
***
Na każdej lekcji i przerwie wszystkie
spojrzenia skierowane były na blondynkę. Część z nich była przyjazna, ale
niektóre były mocno wrogie. W końcu w ich szkole nie brakowało Directioners,
które podświadomie marzyły o związku z którymś z chłopaków. A tak, jednego
trzeba już była wykreślić z „listy marzeń”…
***
-
Przestańcie się tak ciągle na mnie patrzeć! - krzyknęła blondynka, która miała
już tego dosyć.
No ile można…!? Rozumiała to, że każdy
z początku był w szoku, ale żeby w aż takim…? Była przedostatnia lekcja, a
wzrok uczniów dalej skupiał się na jej drobnej sylwetce. Katherine przestała
być ich obiektem obserwacji, ale ona nadal nim pozostawała. Dobry humor z
początku dnia wyparował. Teraz miała ochotę krzyczeć na każdego, niezależnie od
tego czy była to dziewczyna, czy chłopak, czy jej znajomy, czy wróg. Teraz
każdy, może z wyjątkiem szatynki, był dla niej kimś w rodzaju natrętnego owada,
który mimo wszystkich usilnych prób jego odpędzenia, ciągle się przy niej
kręcił.
Po jakiś piętnastu minutach bezsensownej
paplaniny nauczycielki, która w żadnym stopniu nie absorbowała uwagi
przyjaciółki Kate, poczuła ona wibrację, pochodzące z jej telefonu komórkowego,
znajdującego się w lewej kieszeni jej błękitnych rurek. Jak najdyskretniej
potrafiła wyjęła go i odczytała treść wiadomości, która zawierała tylko
uśmiechnięta minkę. Harry’emu najwidoczniej się nudziło albo najzwyczajniej w
świecie chciał przypomnieć o swojej obecności. Szkoda tylko, że z tej jednej
głupiej buźki wynikło później tyle złych i upokarzających rzeczy…
-
Rebekah, może podzielisz się swoimi wiadomościami z resztą klasy? -
zaproponowała nauczycielka.
-
Proszę pani, ona chodzi z tym sławnym Harrym Styles'em z tego zespołu One
Direction - odezwał się jakiś chłopak z tyłu klasy.
Blondynka szybko wybiegła z klasy. Na dzisiaj
miała już dość. Marzyła tylko o jednym. Aby jak najszybciej wydostać się z tego
pomieszczenia przepełnionego TYMI ludźmi…
-
Rebekah! - zawołała Katherine, wstając ze swojego miejsca, a później zwracając
się do reszty uczniów - Nie wiem, dlaczego tak czepiacie się Harry'ego. W końcu
to też człowiek. Zazdrościcie mu talentu? - zapytała retorycznie i wybiegła z
sali za przyjaciółką.
***
Czeeeść.! ;D Na samym
wstępie chciałabym przeprosić za spóźnienie z dodaniem rozdziału. Wiem, że
zawaliłam, bo rozdział miał być dwunastego czerwca, a pojawił się piętnastego. Złożyło
się na to mnóstwo czynników, a mianowicie nauka, sprawy osobiste, itd.
Końcówka mi się nie
podoba, ale nie miałam pomysłu na jej zmianę ;/
Koniec roku szkolnego zbliża
się wielkimi krokami, także walka o oceny w moim przypadku wygrana ;P A jak u
Was, cieszycie się z rozstaniem z klasą na dwa miesiące.?
No i przede wszystkim,
jakie macie plany na wakacje.? Jakiś wyjazd czy spędzenie ich w domu z
przyjaciółmi.? ;D
Aaa.. Zapomniałabym...
Tylko jednej osobie udało się rozszyfrować tożsamość tajemniczego gościa Kate
;P
No, już nie
przedłużając, zachęcam do komentowania ;D
Wasza Katherine ;*