niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział XXI


             Katherine delikatnie zapukała do drzwi. Weszła do domu, w którym spędziła większość życia. Tuż za nią kroczył Harry. W salonie była już ich mama i ojciec.
- Cześć, co Wy tu robicie? - zapytała zaciekawiona mama Harry'ego i Kate, przytulając ich bardzo mocno.
- Harry wpadł na pomysł żeby Cię odwiedzić i jesteśmy - wyjaśniła szatynka - Mamo, poznaj, to jest Rebekah, moja koleżanka. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko żeby została u nas przez kilka dni - powiedziała.
- Oczywiście. Będę mogła poznać w końcu jedną z Twoich koleżanek - oznajmiła.
- Dzień dobry - przywitała się Rebekah.
- Dzień dobry. Bardzo się cieszę, że przyjechaliście. Tak strasznie pusto tu bez Was - powiedziała mama Harry'ego i Katherine.
- To może my pójdziemy się rozpakować - zaproponował Harry.
- Katherine, miałabym do Ciebie prośbę... Skocz do sklepu po coś słodkiego. Po takiej podróży na pewno jesteście wykończeni. Przyda się Wam trochę cukru - oznajmiła Anna.
- OK. To Wy idźcie się rozpakować. Ja za piętnaście minut wracam z jakimś ciastkiem - oznajmiła nastolatka, biorąc siatkę na zakupy oraz pieniądze i wychodząc z domu.
             Po drodze mijała mnóstwo ludzi, ale oni jej nie poznawali. Czyżby aż tak się zmieniła? Ona nie widziała różnicy. 
             Gdy już kupiła trochę słodkości, wychodząc ze sklepu potknęła się i reszta, którą trzymała w ręce, wysypała się na ziemię. Zrezygnowana zabrała się do jej zbierania. Kiedy podnosiła się, usłyszała za plecami znajomy głos:
- Katherine, Katherine, Katherine, niezdarna, jak zawsze...
             Szatynka natychmiast odwróciła się i zobaczyła znacznie niższą od siebie blondynkę o niebieskich, dużych oczach. Jej włosy były idealnie proste choć doskonale wiedziała, że nie są traktowane prostownicą. Dziewczyna była ubrana skromnie choć nadzwyczaj stylowo. Tylko jedno słowo nasuwało się jej na myśl. Caroline. Nie wiedziała czy ma rzucić się jej na szyję, czy całkowicie zignorować. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć lub zrobić, blondynka znów zabrała głos:
- Widzę, że styliści chłopaków zdążyli wpłynąć również na Twój styl.
- Chodzi Ci o włosy? - zapytała Kate.
- Nie tylko. Po Twoim ubraniu wnioskuję, że ubierasz się zupełnie inaczej - wyjaśniła blondynka.
- Wiem do czego dążysz... Myślisz, że przez sławę chłopaków zmieniłam się, a to nie prawda. Jestem tą samą Katherine, co wcześniej - oświadczyła.
- A możesz mi to udowodnić? - zapytała dziewczyna.
- Owszem. W jakikolwiek tylko zechcesz sposób - oznajmiła dziewczyna.
- To opowiadaj, ja mam czas - powiedziała Caroline.
- A o czym chcesz wiedzieć? - spytała nastolatka.
- Jesteś teraz sławna, a Twój brat jeszcze bardziej. Powiedz mi, dlaczego masz lokowane włosy, a nigdy ich nie lubiłaś. Jak mówiłam, sława Cię zmieniła i to na gorsze - powiedziała blondynka.
- Poprawka: to chłopacy są sławni, nie ja. Harry stara się trzymać mnie od tego wszystkiego jak najdalej się tylko da. A jeżeli chodzi o włosy, to Liam, przyjaciel Harry'ego, a tym samym jeden z chłopaków z zespołu, wyrzucił ją przez okno. Tak jak już mówiłam, sława mnie nie zmieniła - wyjaśniła, podkreślając ostatnie zdanie.
- Czemu Ci ją wyrzucił? - zapytała Caroline.
- To bardziej skomplikowane niż się wydaje - powiedziała.
- Dobra, muszę lecieć - powiedziała blondynka.
- Caroline, proszę Cię, dlaczego nie możemy być przyjaciółkami tak jak kiedyś? - zapytała Katherine, tym samym zatrzymując blondynkę.
- Już Ci kiedyś to tłumaczyłam, nie chcę żyć w Twoim cieniu, a zresztą Ty tu nawet nie mieszkasz, nie wyobrażam sobie takiej przyjaźni - wyjaśniła dziewczyna.
- Nie wyjechałbym gdybyś mnie nie odrzuciła - zarzuciła Kate.
- Trochę się śpieszę, naprawdę muszę już iść - powiedziała Caroline.
- Jasne... Najlepiej uciekać od problemów i ważnych rozmów... To Ci zawsze wychodziło najlepiej - oświadczyła szatynka.
- Katherine, nie przesadzaj, a muszę iść dlatego, że moja mama czeka w aucie, bo jedziemy na kawę do ciotki - odpowiedziała dziewczyna.
- Skoro tak to może jutro wpadniesz do mnie? - spytała niepewnie.
- Może. Zobaczę jeszcze - odpowiedziała wymijająco Caroline - Naprawdę muszę już iść - dodała, kierując się w stronę auta, w którym czekała na nią mama wraz ze starszym bratem, Rogerem.
             To spotkanie wcale nie pomogło Katherine. Można powiedzieć, że wręcz odwrotnie, jeszcze bardziej ją zdołowało. 
             No i jeszcze dochodzi sprawa Rogera. Odkąd zaczęła przyjaźnić się z blondynką, był dla niej kimś wyjątkowym. Można śmiało powiedzieć, że była w nim bezgranicznie zakochana. Za to on, całkowicie ją ignorował. Może nie do końca... Traktował ją jak koleżankę siostry. Był uprzejmy, miły i zabawny. Kiedy wyjeżdżała była pewna, że to ten Jeden Jedyny, teraz wiedziała, że się myliła. Gdy go zobaczyła nie poczuła nic. Kompletna pustka... 
             "Kolejny dowód na to, że Liam nie jest mi obojętny" - pomyślała Kate. 
             Pewna dalszych niepewności i przemyśleń skierowała się do domu.



***


             W domu był a niespotykana cisza, ale nie można była powiedzieć, że będzie ona trwała długo. Gdy tylko Kate weszła do domu, skierowała się do kuchni, gdzie było można, jak zwykle spodziewać się jej mamy.
- Już jestem - powiedziała, odkładając ciastka na stół i idąc do swojego pokoju.
             Kiedy tylko do niego weszła, zobaczyła Rebekah, siedzącą na jej ulubionym miejscu, na parapecie wyłożonym poduszkami.
- Też lubię to miejsce - oznajmiła Katherine, siadając na przeciwko niej.
- Można tu przemyśleć parę spraw - wyjaśniła Rebekah.
- A o czym, a może, o kim myślisz? - spytała Kate.
- Tak naprawdę o wszystkim i o niczym - odpowiedziała blondynka.
- Czyli chłopak - stwierdziła szatynka.
- Może, możliwe... - odpowiedziała.
- Może myślisz o zejściu się z ... - ugryzła się w język młodsza siostra Harry'ego.
- Czekaj, czekaj zejdę się z kim? - zapytała dziewczyna.
- Nieważne - zbyła ją Katherine.
- Skoro zaczęłaś, to skończ - powiedziała blondynka.
- Będziesz zła - oznajmiła szatynka.
- Nie będę, przecież i tak zrobię co zechcę. Już, mów! - rozkazała dziewczyna.
- No bo... Ty... Nie, to jest bez sensu - powiedziała.
- Nic nie jest bez sensu - nalegała Rebekah.
- No dobrze. Powiem prosto z mostu. Co czujesz do mojego brata? - zapytała, spoglądając na nią.
- Co? To tylko przyjaciel, nic więcej - odpowiedziała.
- Jeżeli to tylko Twój przyjaciel, to dlaczego zaprosił Cię na bal? Miał tyle osób do wyboru - oznajmiła Kate.
- Jeżeli mi nie wierzysz, to zapytaj jego, ale dla mnie, to tylko przyjaciel - powiedziała nastolatka.
- Jeśli to tylko i wyłącznie Twój przyjaciel, to OK. Nie mam więcej pytań - powiedziała i roześmiała się.
- Dziewczyny macie przyjść na kawę i ciacha! - zawołał Louis z kuchni.
- Chodźmy - powiedziała Katherine, wstając.
             Po chwili były już w kuchni. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że przy ciastkach i kawie lepiej się rozmawia. 
             Najczęściej głos zabierał Louis, który przeważnie żartował lub opowiadał o wpadkach Harry'ego. Ten zaś z każdym kolejnym zdaniem, robił się coraz bardziej czerwony na twarzy. 
             Przybrany tata Harry'ego wypytywał jak blondynka poznała Kate. Kiedy dowiedział się, że kręciła filmiki z koleżanką i wstawiała je na YouTube bardzo zainteresował się tym faktem i cały czas zagadywał ją w tej sprawie. 
             Katherine natomiast myślami była gdzieś indziej, a konkretnie przy dzisiejszym spotkaniu z Caroline. Nie wierzyła, że blondynka zdecyduje się na kolejne spotkanie z nią. Uważała bowiem, że ma do niej zbyt duży żal. 
             Ocuciła ją Rebekah, przesuwając jej rękę przed oczami. 
             Po godzinie wszyscy rozeszli się do pokoi, aby odpocząć. Katherine była do tego stopnia zmęczona, że położyła się i nawet nie wiedziała, kiedy usnęła. Przepłakana noc z powodu wyjazdu Liam'a, impreza u Toma i wczesne wstawanie, zrobiło swoje. Natomiast Rebekah wróciła do rozmyślania, patrząc przez okno.


***


             Następnego dnia, Katherine obudziła się wyjątkowo wcześnie. Wszyscy jeszcze spali, więc Kate stwierdziła, że pójdzie pojeździć na rolkach. 
             Kiedy przyjaźniła się z Caroline, codziennie wyjeżdżały na takie przejażdżki. Spotykały się w parku, dokładnie dwie ulice od domu blondynki. Godzina jeżdżenia strasznie ją wyczerpała, więc skierowała się w stronę domu. 
             W środku nikt już nie spał i dlatego był taki hałas. Gdy tylko weszła do salonu, zobaczyła swojego brata, bijącego się na poduszki z Louis'em i biedną Rebekah, która próbowała oglądać swój ulubiony serial. 
- Chłopacy, uspokójcie się, Rebekah, przez Was nie może oglądać - powiedziała Katheirne, wyrywając Harry'emu poduszkę z dłoni.
- Ej... - powiedział Hazza.
- Masz jeszcze poduszkę na kanapie - powiedział Lou.
- Louis! - krzyknęła oskarżycielsko Kate.
- No dobra - odpowiedział Lou odkładając poduszkę. 
- Czy Wy naprawdę nie macie niczego innego do roboty? - spytała szatynka, siadając na sofie obok Rebekah.
- Nudzi nam się, a może Wy zagracie z nami? - zapytał Harry.
- W co? - spytała młodsza siostra Harry'ego.
- Bitwa na poduszki - powiedział Lou.
- Mowy nie ma. Jeszcze się pierze rozsypie, a znając Was, to ja to będę musiała sprzątać - wyjaśniła nastolatka. 
- Pomożemy Ci, obiecujemy - błagał Hazza.
- Nie wiem, co na to Rebekah - powiedziała, spoglądając na blondynkę.
- Możemy, ale dajcie mi obejrzeć ten serial, jeszcze trzy minuty - powiedziała Rebekah.
- To ja pójdę się napić - oświadczyła Katherine, wychodząc z salonu.
             Te kilka minut minęło bardzo szybko. Każdy już po chwili miał poduszkę w dłoni. Były sojusze, dziewczyny na chłopków. 
             Po dziesięciu minutach, poduszki Katherine i Louis'a, były na podłodze, we włosach i wszędzie gdzie się nie obejrzano, oczywiście pod postacią małych, białych piórek. 
- Uuu... Będzie dużo sprzątania - powiedział Lou.
- Będziesz mi to wyciągał z włosów - oznajmiła Kate.
- Taaa... - powiedział cicho Louis.
- Słyszałam - powiedziała szatynka, biorąc pełną garść pierza i kładąc mu je na głowę.

5 komentarzy:

  1. Wedłyg mnie już jesteście przyszłymi pisarkami...
    Rozdział świetny, a zwłaszcza podobał mi się wątek z bitwą na poduszki, szkoda tylko, ze go nie dokończyłyście, znów będę czekać ciekawa co będzie dalej...
    Widzę, że zmieniłyście wygląd bloga, szczrze mówiąc na początku nie umiałam się odnaleść, ale bardzo mi się podoba...
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że do pisarek jeszcze daleka droga, ale kto wie... ;P
      Dziękujemy ;*
      Zauważyłam, że ostatnio coś lubimy ucinać rozdział w najmniej spodziewanym momencie ;)
      Cieszę się, że nowy szablon się podoba. Jednak trzy godziny siedzenia przy jego zmianie opłaciły się ;D
      Nie martw się, my same, z początku nie umiałyśmy go ogarnąć ;)
      Dziękuję za każdy Twój komentarz, to daje mi taki zaciesz, że najchętniej dodawałabym już kolejną notkę ;* ;D

      Usuń
  2. Świetny blog ;)
    Z niecierpliwością czekam na nową notkę ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam się bez bicia, że nie czytałam bloga od początku, ale kilka ostatnich rozdziłów wprowadziło mnie w inny świat, niezapomniany..;^^
    Tylko zakończenie... no poprostu nie mogę doczekać się następnego no :**
    POZDRAWIAM <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękujemy za tak miłe skomentowanie naszego bloga... :)
    Już niedługo wstawimy następny rozdział :D
    My również pozdrawiamy :**

    OdpowiedzUsuń