sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział XXXII






„Do­piero po kłótni zaczy­na się naj­większy test przyjaźni”

***

Cześć – zawołała Katherine, kładąc torbę na szafce.
Zza drzwi wyłoniła się bujna czupryna Harry’ego.
- Mogłaś zadzwonić, przyjechałbym po Ciebie – powiedział – Jak to się stało, że nie jesteś mokra, skoro nie miałaś parasola? – zapytał brunet, podejrzliwie mrużąc oczy – Pewnie wróciłaś z koleżanką – dodał.
Szatynka nie zamierzała wyprowadzać go z błędu. Gdyby dowiedział się, że wracała z chłopakiem, który totalnie nim gardzi… Brrr… Aż strach pomyśleć… Zresztą Liam, także nie byłby zachwycony.
- Mogłaś ją zaprosić – zaproponował Hazza, wyrywając ją z zadumy.
- Czyżbyś braciszku szukał dziewczyny? – zapytała.
- Nie… - wyparł się Loczek - Co tam w szkole? – zapytał, zmieniając temat.
- A może już znalazłeś? – zapytała, kontynuując rozpoczęty wcześniej temat.
- Nie…? – powiedział odwracając wzrok.
- To dlaczego na mnie nie patrzysz? – zapytała Katherine.
- Może… Zjesz coś? – zapytał Harry, kierując się do kuchni.
- Harry, stój – zawołała, doganiając go – Znam ją? – zapytała ze wzrastającą ciekawością.
- A tego to ja Ci nie powiem – odpowiedział brunet.
- No wiesz co… Jedynej, ukochanej siostrzyczce nie powiesz? – spytała szatynka, robiąc minę smutnego pieska.
- Też mi nie powiedziałaś, że chodzisz z Liam’em – powiedział Hazza, wyciągając asa z rękawa.
Po minie siedemnastolatki widać było, że trafił w czuły punkt. Chyba nadal dusiła w sobie poczucie winy o ukrywaniu swojego związku przed najmłodszym członkiem zespołu One Direction.
- Bo wiedziałam, że nie będziesz zadowolony – wytłumaczyła jego młodsza siostra, krzywiąc się na samo wspomnienie tej sytuacji.
- A skąd mam wiedzieć czy Ty będziesz zadowolona? – zapytał chłopak.
- Obiecuję, że nie będę kwestionować Twojej decyzji – przyrzekła nastolatka.
- I tak Ci nie powiem… – westchnął brunet.
- Prędzej czy później się dowiem – stwierdziła dziewczyna.
- W takim razie dowiesz się później – odpowiedział chłopak.
- Skoro tak wolisz… - powiedziała Katherine, odpuszczając.
Wiedziała, że jeżeli dojdzie do czegoś, to Harry pierwszy przyjdzie i jej to powie, także w tej sytuacji najlepsze było cierpliwe czekanie.
- A teraz zjesz coś? – zapytał.
Nagle usłyszeli jak ktoś zbiega ze schodów. Rodzeństwo Styles’ów odwróciło głowy w stronę źródła hałasu. Był to Liam, który od razu podszedł do Kate.
- Hej, kochanie. Jak w szkole? – zapytał, dając jej buziaka w policzek.
- Ja tu jestem – upomniał Harry, wzdrygając się z obrzydzeniem.
- Przecież widzę – odpowiedział Liam.
- A co mówiłem o okazywaniu sobie uczuć w moim towarzystwie? – zapytał.
- Dobrze, przepraszam – powiedział brunet - Czy mógłbym prosić szanownego pana Styles’a o pozwolenie porwania Katherine do końca dnia? – zapytał, kłaniając się nisko.
- Jak odrobi lekcje – odpowiedział – Po co Ty się kłaniasz? Nie rób z siebie debila – dodał.
Katherine nie umiała opanować się od śmiechu. Sprzeczki pomiędzy jej bratem, a chłopakiem momentami były bezcenne…
- Ja robię z siebie debila? – zapytał retorycznie dziewiętnastolatek – A Ty to co? Nie pozwalasz mi nawet dotknąć swojej siostry, mimo tego, że jest moją dziewczyną - stwierdził.
- A jaka była umowa? – zapytał.
- Chyba nie sądzisz, że będę się jej trzymał…? – odpowiedział.
- Znałem Cię od innej strony… Kiedyś byś jej nie złamał – stwierdził Harry - Co takiego Ci się stało? – zapytał brunet.
- Po prostu się zakochałem – odpowiedział Liam, obejmując szatynkę w talii.
- Akurat w mojej siostrze… - westchnął z rezygnacją Hazza - Jakby był to inny z chłopaków to nie byłbym zły, ale Ty…? – zapytał wściekły, zaciskając zęby.
- Czemu nie umiesz pogodzić się z tym, że chodzę z Kate? – zapytał chłopak.
- Już się z tym pogodziłem, tylko Ty jak zwykle musisz łamać moje zasady – powiedział Harry.
- Niby jakie zasady…? Po za tym one są po to, żeby ktoś mógł je łamać – wyjaśnił Liam.
- Jasno było mówione, że nie macie sobie okazywać czułości w moim towarzystwie – powiedział Hazza.
- Skoro tak, to mogę porwać ją na cały dzień? Abyś nie musiał na to patrzeć? – zapytał brunet tym razem już spokojniej.
- Jak odrobi lekcje i będzie jej się chciało to droga wolna – odpowiedział.
- Nie może ich odrobić jak wrócimy? – zapytał Liam.
- Jak się ze mną kłócisz, to mija Wam cenny czas, a ja decyzji i tak nie zmienię – oznajmił stanowczo Harry.
Liam nie wiedząc, co odpowiedzieć, poszedł do swojego pokoju, zostawiając swoją dziewczynę sam na sam z jej bratem. Może i te ich „kłótnie” bywały śmieszne, ale z czasem młodszej siostrze Hazzy zaczynało się to coraz mniej podobać. No bo przecież, ile można sprzeczać się z tego samego powodu i to ze swoim przyjacielem…?
- Zjesz coś? – zapytał Harry tak, jakby nic się nie stało.
- Dlaczego taki dla niego jesteś? – spytała Katherine.
- Bo mnie denerwuje. Zawarliśmy umowę, a on ją złamał. Zresztą boję się, że zrobi z Tobą to, co z Danielle – wyjaśnił Hazza.
- Przecież on mnie nie skrzywdzi, a po za tym jest Twoim przyjacielem – powiedziała.
- Chyba nie jesteś tego na sto procent pewna. Ten chłopak traktuje dziewczyny jak zabawki… – tłumaczył brunet.
- Lepiej już o nim nie rozmawiajmy, ale proszę Cię, postaraj się zmienić nastawienie do naszego związku… – poprosiła szatynka, patrząc mu w oczy.
Chłopak uciekał spojrzeniem od jej brązowych tęczówek, gdyż nie był pewien czy kiedykolwiek w pełni zaakceptuje ich związek. Trudno było mu pogodzić się z tym, że jego jeszcze do niedawna „mała siostrzyczka” zakochała się i to ze wzajemnością. Nie chciał, żeby Liam stał się dla niej ważniejszy…
Po chwili poszedł do swojego pokoju, nie odzywając się do niej już ani słowem. Słowami nie był w stanie wyrazić tego, co właśnie czuł…
Natomiast dziewczyna pozostała na dole, ale już po chwili jej telefon zaczął dzwonić. Spojrzała na wyświetlacz i zobaczyła numer Rebekah. Nacisnęła zieloną słuchawkę i znużonym głosem powiedziała:
- Halo…
- Cześć - przywitała się blondynka - Nie umiemy poradzić sobie z projektem, a przypomniało mi się, że gdy złamałam rękę, Harry wspomniał, że jesteś całkiem dobra z biologii – wyjaśniła dziewczyna – Mogłabyś nam odrobinkę pomóc? – spytała.
- Dobrze, to co, wpadniecie tu czy ja mam przyjechać do którejś z Was? – spytała młodsza siostra Harry’ego.
- Katherine, wszystko okej? – zapytała Rebekah – Masz taki jakiś dziwny głos… – wyjaśniła.
- Liam z Harrym znów się pokłócili – wytłumaczyła Kate – Wiecie co, Wy przyjdźcie do mnie – zaproponowała – Może Wam uda się jakoś rozluźnić tą napiętą atmosferę – dodała.
- Będziemy za piętnaście minut – powiedziała blondynka, po czym rozłączyła się.

***

- Wow, ale masz duży dom – stwierdziła Dylan, kiedy już razem z Rebekah dotarły do posiadłości zespołu.
- To dlatego, że jest nas tu sześcioro – wyjaśniła Katherine, prowadząc je do swojego pokoju.
Dylan przystanęła jednak przy jednym ze zdjęć Harry’ego i Katherine.
- Ależ Wy jesteście podobni – westchnęła brunetka - Jak mogłam być taka głupia i wcześniej tego nie zauważyć? – spytała samą siebie.
- Wydaje Ci się – stwierdziła szatynka – W bardzo wielu względach się różnimy – dodała.
- Jednak uparci jesteście w tym samym stopniu – wtrąciła się Rebekah.
- Rebekah! – oburzyła się Kate, po czym wszystkie trzy wybuchły śmiechem.
Na korytarz, zdziwieni hałasem, wybiegli Harry i Niall. Dziewczyny szybko umilkły. Dylan, gdy ich tylko zobaczyła, prawie zemdlała z wrażenia. Od jakiegoś roku była fanką ich zespołu, a spotkanie z nimi oko w oko wydawało jej się jakąś bajką…
- Dylan, halo – powiedziała szatynka, machając jej dłonią przed oczyma.
- Kate, kto to właściwie jest? – zapytał Hazza, podejrzliwie mrużąc oczy.
Po spojrzeniu brunetki widać było, że One Direction nie byli dla niej rzeczą obojętną…
- Koleżanka z klasy – powiedziała Katherine.
Dylan nagle zaczęła nadawać.
- To naprawdę oni, to naprawdę oni, to naprawdę oni… – powtarzała w kółko brunetka, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście i możliwość popatrzenia na Harry’ego Styles’a i Niall’a Horan’a z aż tak bliskiej odległości.
W jej oczach było widać jakiś niebezpieczny błysk. Wyglądało to tak jakby była jakąś bardzo drapieżną lamparcicą, a oni to stadko bezbronnych antylop.
- Może my już lepiej chodźmy do mojego pokoju… – zaproponowała Kate.
Nastolatki grzecznie skierowały się do pokoju szatynki.
- Bierzmy się do pracy – zaproponowała Katherine.
Z pomocą szatynki referat skończyły w godzinę.
- Dzięki, Kate. Nam zajęłoby to chyba cały dzień – podziękowała Rebekah.
- Przesadzacie, przecież to było banalnie proste – oznajmiła szatynka.
- Ale wiesz, my biologii nie umiemy – powiedziała Dylan.
Nagle do pokoju Katherine wszedł Liam i powiedział:
- Mógłbym Cię na chwilę prosić, Kate?
- Zaraz wracam – powiedziała do dziewczyn, wychodząc za chłopakiem.
- Myślałem, że ten dzień spędzimy razem – westchnął rozżalony.
- Przecież jeszcze jest dużo czasu…. Musiałam pomóc koleżankom – wyjaśniła siedemnastolatka.
- Stęskniłem się już za Tobą – wyznał Liam, przyciągając ją do siebie.
- Liam! – zaprotestowała Katherine – Co będzie, jeżeli Harry się tu za chwilę zjawi? – zapytała.
- Mam to gdzieś – stwierdził brunet, zbliżając usta do szyi dziewczyny.
- Ja muszę już wracać – powiedziała Kate, odsuwając ręce chłopaka ze swojej talii.
- To kiedy będziesz wolna? Spodziewasz się jeszcze jakiegoś gościa? – zapytał Liam.
- Jak tylko dziewczyny pójdą, jestem cała do Twojej dyspozycji – obiecała Kate.
- Wtedy przyjdź do mojego pokoju. Mam dla Ciebie małą niespodziankę – powiedział.
- Hmmm… Zapowiada się ciekawie – powiedziała na pożegnanie szatynka, znikając w drzwiach swojego pokoju.
- Idziesz się z nami przejść? – zapytała Dylan.
- Nie mogę… – zaprzeczyła dziewczyna.
- W takim razie będziemy się już zbierać – powiedziała Rebkah.
- Tylko wiecie, przeczytajcie sobie jeszcze parę razy ten referat, tak w razie czego… – oświadczyła nastolatka.
- Nie martw się o to – powiedziała Dylan.
Gdy brunetka podeszła do drzwi, aby je otworzyć, okazało się, że zrobił to ktoś od zewnątrz. Był to Niall. Wpadł do pokoju Katherine, oczywiści bez pukania…
- Kate, widziałaś gdzieś może mój telefon? – zapytał, bez owijania w bawełnę.
- U mnie na pewno go nie ma, ale radzę Ci sprawdzić w kuchni. Może się ładuje – doradziła młodsza siostra Hazzy.
- Dzięki. Jesteś niepowtarzalna – powiedział i pocałował ją w policzek, po czym pobiegł na dół.
- Ale z niego słodziak – pisnęła Dylan.
Katherine i Rebekah skierowały swoje spojrzenie na podekscytowaną brunetkę.
- No co? – zapytała dziewczyna.
- Uwierz, żaden z chłopaków na dłuższą metę nie jest taki słodki… - podsumowała Katherine.
Dylan zignorowała jej wypowiedź. Cały czas myślała o niebieskookim blondynie. Ile by dała, żeby zwrócił na nią uwagę… Zazdrościła Kate, że żyje w takim świecie. Zresztą, jak można uważać, że zespół One Direction nie jest słodki…? Przecież to absurd!

***

Czeeeść.! ;D Rozdział planowałam opublikować w weekend majowy, ale tak sobie pomyślałam, że zrobię Wam niespodziankę ;D Krótki, bo krótki, ale jest ;P Może następny wyjdzie dłuższy…? Zobaczymy ;D
Wraz z ciepłem wróciła do mnie energia, także notki w maju mogą ukazywać się dość często ;D
Na ten rok szkolny dość konkursów… Nareszcie ;P Aaa, zapomniałabym wszystkim, którzy życzyli mi powodzenia, bardzo, ale to bardzo DZIĘKUJĘ.!  Naprawdę się przydało, nie sądziłam, że może mi pójść aż tak dobrze ;)
Wasza Katherine ;*

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział XXXI







„Miłość po­cie­sza jak słońce po deszczu”

***

Powinniśmy się rozstać… – wyjaśniła bez owijania w bawełnę.
- Też o tym myślałem… - zaczął chłopak, lecz nie dane było mu skończyć, gdyż do pokoju wparował starszy brat szatynki.
- Katherine, przepraszam Cię za moje zachowanie, nie powinienem tak zareagować – wyjaśnił Harry, biorąc ją za ręce.
- Co Ci się stało? – wtrącił się zdziwiony Liam.
- W końcu zrozumiałem, że ona – tu wskazał na Kate – nie jest już dzieckiem – wytłumaczył Hazza.
- To już i tak nieważne – powiedziała szatynka – Oboje z Liam’em podjęliśmy decyzję o tym, że się rozstajemy – dodała.
- CO!? – wrzasnęli oboje.
- Przecież to uzgadnialiśmy… – westchnęła Katherine.
 - Ej, ej, przystopuj… Ja powiedziałem tylko, że się nad tym zastanawiałem, a nie, że od razu mamy ze sobą zrywać – wytłumaczył dziewiętnastolatek.
- Jeśli jesteście razem szczęśliwi, to się nie wtrącam – obiecał Harry.
- CO!? – tym razem Kate nie umiała uwierzyć w słowa brata.
Loczek podszedł do swojej siostry i popatrzył jej głęboko w oczy, tak inne od swoich własnych.
- Widzisz, ktoś mi dzisiaj uświadomił, że nie mam wpływu na Twoje uczucia – wyjaśnił – Mimo tego pamiętaj, że zawsze będę się o Ciebie martwił i troszczył – dodał.
W czekoladowych oczach szatynki zaszkliły się łzy. Nie była w stanie uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę… Wychodziło na to, że miała mieć kochającego chłopaka i brata, który w pełni akceptuje ten związek.
Kiedy Styles zobaczył łzy w oczach nastolatki, natychmiast ją przytulił. Wiedział, że jest jej ciężko przeżywać takie huśtawki nastrojów zaserwowane przez jedynego brata.
Gdy poczuł, że dziewczyna wystarczająco się uspokoiła, odsunął ją od siebie na wyciągnięcie ramion i powiedział:
- Mam tylko do Was taką małą prośbę…
- Jaką? – dopytywała się Katherine.
- Wasz związek jestem w stanie zaakceptować, ale proszę Was, nie okazujcie sobie przy mnie aż takich czułości… - powiedział brunet, krzywiąc się.
- To co możemy robić, abyś nie był zły? – zapytał Liam.
- No nie wiem, trzymanie się za ręce chyba jestem w stanie znieść - stwierdził najmłodszy chłopak z zespole One Direction.
- Tylko? – zapytał – No dobrze, postaramy się – odpowiedział Liam, szybko się poprawiając.
- Dziękuję Ci, Harry – powiedziała Kate, przytulając go.

***

Mimo okropnej pogody, panującej za oknem, Kate miała niesamowicie dobry humor. Wszystko w jej życiu było teraz na swoim miejscu. Mimo to, nadal była bardzo zdziwiona nagłą zmianą zdania swojego brata. Zastanawiała się z kim mógł rozmawiać… Kto mógł aż tak wpłynąć na jego zachowanie…?
Kiedy była już gotowa zeszła na dół, na śniadanie. Gdy weszła do kuchni zdziwiła się, gdyż gotowe śniadanko już na nią czekało, na stole obok, którego stał uśmiechnięty Liam.
- Dzień dobry – przywitała się dziewczyna, całując bruneta w policzek i siadając na krześle, które nastolatek szarmancko jej odsunął – Co Ty tu tak właściwie robisz? Myślałam, że ta godzina to jeszcze dla Was środek nocy – dodała.
- Z tego całego szczęścia, które ogarnęło mnie ze świadomością, że już nie musimy się ukrywać przez całą noc nie zmrużyłem oka – wyjaśnił z wyrzutem.
- Oj, moje Ty biedactwo. Spróbuję Ci to wynagrodzić – stwierdziła Katherine, pochylając się nad stołem, aby pocałować chłopaka siedzącego naprzeciw.
Niestety w tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka.
- Ale sobie ktoś moment wybrał… – jęknął Liam – Nie ma nikogo w domu! – krzyknął – Możesz kontynuować – dodał.
- Idź otworzyć, głuptasie – powiedziała Kate, siadając na swoim miejscu i biorąc do ręki tosta.
Brunet niechętnie wstał z krzesła i skierował się do drzwi wejściowych. Po chwili do uszu szatynki doszedł dźwięk otwieranego zamka i warknięcie:
- Nawet nie waż się komentować mojego stanu.
Mimo, że młodsza siostra Harry’ego była w kuchni to i tak wiedziała, kto do nich przyszedł. Szybko wstała z krzesła i poszła się przywitać.
Gdy tylko zobaczyła Rebekah, zrozumiała jej słowa powitania wobec Liam’a. Dziewczyna była cała przemoczona, można wręcz powiedzieć, że woda z niej kapała. Włosy były pozlepiane i przyklejone do twarzy, a na policzkach można było dostrzec ślady tuszu do rzęs.
- Wiem, że jestem zbyt szybko i przeszkadzam Wam nacieszyć się sobą, ale gdy zobaczyłam te chmury, to stwierdziłam, że może jakoś zdążę przed deszczem… – wyjaśniła Rebekah, szczękając zębami z zimna.
- Liam, bluza – powiedziała Katherine.
- Co…? – chłopak spojrzał na swoją dziewczynę pytającym wzrokiem.
- Bluza – powtórzyła - Szybko, nie widzisz jak się trzęsie? – zapytała retorycznie Kate, przy okazji wyciągając rękę po bluzę swojego chłopaka.
Nastolatek rozpiął swoją górną cześć ubrania, po czym ją zdjął i podał swojej dziewczynie, która następnie okryła nią blondynkę.
- Nie no, to już przesada, żebym nosiła bluzę Twojego chłopaka. Aż tak zimno to mi nie jest – stwierdziła.
- Nie marudź, tylko wkładaj – powiedziała Katherine.
- Będzie cała mokra… – zauważyła blondynka.
- Przecież to tylko woda, a Liam z pewnością się nie obrazi, prawda? – zapytała Kate, spoglądając na bruneta.
- Tak, tak… Przyniosę sobie nową – powiedział chłopak, biegnąc w stronę schodów.
W czasie nieobecności Payne’a młodsza siostra Harry’ego powiedziała:
- Trochę Ci się wykręciły włosy…
- Zdaję sobie sprawę, że wyglądam okropnie, ale na szczęście przewidziałam taka możliwość i wzięłam ze sobą prostownicę – oznajmiła siedemnastolatka – W szkole, przed lekcjami, postaram doprowadzić się do porządku - dodała
- Jak chcesz, to jest jeszcze trochę czasu, idź do łazienki, popraw makijaż i jak zdążysz, to wyprostuj sobie włosy – zaproponowała Katherine.
- W takim razie zaraz wracam – powiedziała blondynka, kierując się do łazienki.
Parę sekund później na dół zszedł Liam.
- Gdzie Rebekah? – zapytał.
- W łazience, poszła poprawić makijaż – odpowiedziała szatynka.
- Nie wiem po co Wam ten makijaż, skoro i tak musicie go później zmyć – stwierdził brunet.
 - Żeby wyglądać jako tako – odpowiedziała dziewczyna.
 - Dla mnie zawsze wyglądasz ślicznie – oznajmił chłopak.
- Ach, Ci faceci – westchnęła teatralnie.
- Jak chcecie, to mogę podwieźć Was do szkoły… – zaproponował Liam.
- Chętnie skorzystamy – odpowiedziała Katherine, dając chłopakowi buziaka w policzek.
W tym momencie do pomieszczenia weszła Rebekah. Liam spojrzał na dziewczynę.
- Tak troszeczkę włosy Ci się wykręciły – zauważył brunet, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
Według niego przyjaciółka Kate, wyglądała naprawdę zabawnie.
- Nie zdążyłam wyprostować… – ucięła szybko Rebekah, patrząc na niego wzrokiem miotającym błyskawicami.
- Liam zawiezie nas do szkoły – wtrąciła szatynka.
- Naprawdę sądzisz, że to dobry pomysł? – zapytała blondynka, oddając jej bluzę Liam’a.
- A czemu nie? – spytała.
- No nie wiem, szkoła, pełno ludzi, fanów zespołu… – uświadamiała powoli dziewczyna.
- Może i racja, to niezbyt dobry pomysł – zwątpiła Katherine.
- Dam radę, zaparkuję tak, żeby nikt mnie nie zauważył – obiecał chłopak.
- Skoro tak, to lepiej już jedźmy, bo przed lekcjami się nie wyrobię, musimy wstąpić jeszcze do szkolnej łazienki – stwierdziła blondynka.
- To idę tylko po kluczyki – oznajmił, kierując się do kuchni.
Kate, wykorzystując chwilę, poszła do swojego pokoju po torbę. Gdy wróciła, Rebekah i Liam już na nią czekali. Wyszli z domu i szybko tak, aby uniknąć deszczu, pobiegli do garażu, w którym znajdował się samochód. Po wydostaniu się z pomieszczenia przeznaczonego do przechowywania samochodów, skierowali się do szkoły której uczyły się dziewczyny.
Dotarli do niej w niecałe pięć minut. Liam zaparkował pod wielkim drzewem, które znajdowało się parę metrów od szkoły.
- Dziękujemy – powiedziały równocześnie.
Dziewczyny wyszły z samochodu i pobiegły do szkoły. W połowie drogi dołączyła do nich Dylan.
- Hej, dziewczyny – przywitała się – Skąd Wy znacie Liam’a z tego zespołu One Direction? – dodała.
- To nie był Liam, przewidziało Ci się – zbyła ją Rebekah.
- Nie przewidziałam się, wiem, co widziałam, no dalej, dalej już mi tu mówić calusieńką prawdę – zakomunikowała Dylan.
- Dobrze, nie będziemy kłamać – skapitulowała młodsza siostra Hazzy  - Znamy ich. Moje nazwisko to nie zwykły przypadek… Tak się składa, że jestem siostrą Harry’ego Styles’a, ale proszę nie mów tego nikomu. Niech to zostanie między nami – poprosiła Katherine.
- Że co? Znasz ich i o niczym nie powiedziałaś? –zapytała brunetka, kierując te słowa do blondynki.
- Nie mówiłam tylko dla dobra Kate. Proszę, nie mów tego nikomu – powtórzyła Rebekah.
- No dobrze, ale musicie mi obiecać, że kiedyś mnie z nimi poznacie – zastrzegła Dylan.
- Okej, nie ma sprawy, ale to nie może dotrzeć do nikogo, rozumiesz? – zapytała Katherine.
- Będę milczeć jak trup – obiecała Dylan.
Kiedy weszły do szkoły, okazało się, że zostało im jeszcze trochę czasu, więc szybko udały się do łazienki.
Przez kilka minut Rebekah doprowadzała swoje włosy do stanu używalności.
- Katherine, chcesz wyprostować? – zapytała blondynka, wskazując na prostownicę.
- W sumie jest jeszcze trochę czasu… – powiedziała, podchodząc i biorąc od dziewczyny prostownicę.
Nagle zabrzmiał dzwonek na lekcje. Nastolatki nie zwróciły na to uwagi. Po następnych pięciu minutach dziewczyny wbiegły zdyszane do sali, w której odbywała się lekcja języka hiszpańskiego.
- Przepraszamy za spóźnienie – powiedziała Dylan, zamykając drzwi.
- Siadajcie – powiedziała nauczycielka – Mogę chociaż poznać powód Waszego spóźnienia? – zapytała.
- No wie pani, bo ten deszcz trochę zepsuł Wam fryzury, więc byłyśmy w łazience… – wyjaśniła Rebekah, po czym Kate uderzyła się bezradnie ręką w czoło.
Gorszego wytłumaczenia, to już chyba znaleźć się nie dało…
- Od kiedy to fryzura jest ważniejsza od mojej lekcji? – spytała retorycznie pani od hiszpańskiego.
- No, ale ja nie mam zaległości z tego przedmiotu, a po za tym wyglądałam jak czarownica – powiedziała blondynka, na co reszta klasy wybuchła śmiechem.
- Może i Ty radzisz sobie jako tako z moimi lekcjami, ale co do Twoich koleżanek, to taka pewna bym nie była… Dylan po hiszpańsku umie tyle, co nic – po tej wypowiedzi brunetka zarumieniła się – A co do tej nowej uczennicy, to może sama wypowie się na ten temat… – zaproponowała nauczycielka.
- Może rewelacji nie ma, ale z podstawowymi rzeczami sobie radzę – wyjaśniła Kate.
- No więc, dziewczyny, macie się nie spóźniać. Następnym razem ten, kto spóźni się na moją lekcję zostanie na dodatkowych zajęciach – ostrzegła nauczycielka, co spotkało się z głośnym jękiem pozostałych uczniów.
Reszta lekcji minęła w miarę spokojnie. Oczywiście, nie obyło się bez kilku wpadek Dylan, której umiejętności z tego języka były naprawdę mierne…
Przez prawie całą lekcję Katherine miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Za każdym razem, gdy odwracała głowę w lewo, Marc, który siedział w sąsiedniej ławce, spuszczał wzrok. Strasznie ją to irytowało…
Kiedy dziewczyny kierowały się na kolejną lekcję, Dylan stanęła jak wryta na środku korytarza. Gdy nastolatki zorientowały się, że z brunetką stało się coś dziwnego, podeszły do niej i zapytały:
- Co jest?
- Chwila, chwila… Mówiłaś, że Twoim chłopakiem jest Liam, ten Liam Payne z One Direction…? – zapytała zaciekawiona Dylan, patrząc na szatynkę.
- Skoro wiesz już tyle, to lepiej, żebyś wiedziała absolutnie wszystko… Tak, to mój chłopak - potwierdziła Katherine.
- Wow, ale Ty jesteś szczęściarą – stwierdziła nastolatka.
- Dziękuję – odpowiedziała, rumieniąc się.
- Nie dość, że jesteś siostrą Harry’ego Styles’a, to jeszcze dziewczyną Liam’a Payne’a. Czego więcej można chcieć od życia? – zapytała retorycznie Dylan.
Po chwili zadzwonił dzwonek na lekcję. Dziewczyny weszły do klasy w samą porę. W planie miały lekcję biologii, na której zawsze były nudne tematy.
Wszyscy ze sobą rozmawiali, nawet zbytnio się z tym nie kryjąc. Tylko Marc słuchał z uwagą nauczycielki. Dla niej chłopak był idealnym uczniem i najchętniej zamieniłaby całą klasę na osoby o identycznym charakterze.
- Poproszę zeszyty: Katherine, Josh’a, Dylan, Jennifer, Marc’a, Rebekah i Alexa.
Dziewczyny, nie orientując się w słowach nauczycielki, zapytały:
- Marc, o co jej chodzi?
- Macie jej dać zeszyty z zadaniem domowym… – westchnął chłopak.
Nastolatki podeszły do biurka nauczycielki.
- Rebekah, możesz mi wyjaśnić. Dlaczego nie masz pracy domowej? – zapytała.
- Nie miałam wczoraj czasu – odpowiedziała blondynka.
- To może podzielisz się z klasą, co takiego ważnego robiłaś, że nie mogłaś jej odrobić? – zaproponowała.
- Yyy… Musiałam nauczyć się na sprawdzian z geografii, wyjść na spacer z psem, a później położyłam się spać – skłamała.
- Tak się składa, że w planie lekcji nie macie dziś geografii – zauważyła nauczycielka.
- Jak to nie? – zastanawiała się Rebekah – Dni mi się pomyliły – dodała.
- Och… Jaka szkoda – westchnęła teatralnie – Na następną lekcję przygotujesz referat o budowie komórki – nakazała nauczycielka.
- CO!? – zapytała.
- A koleżanka Dylan Ci pomoże, bo widzę, że też uczyła się wczoraj z geografii – kontynuowała.
- No, ale proszę pani… - jęknęły równocześnie.
- To naprawdę nie jest trudne – oświadczyła.
- Kiedy mamy to zrobić, jeżeli jutro mamy lekcje? – zapytała Dylan.
- Przecież masz całe południe i wieczór… – stwierdziła nauczycielka.
- A kiedy wyjdę na spacer z psem? – zapytała Rebekah, próbując się wywinąć.
- Spacer z psem zajmie Ci co najwyżej piętnaście minut – powiedziała.
- A nie możemy zrobić tego referatu na za tydzień? – zapytała Rebekah.
- Nie dyskutuj ze mną – ostrzegła - Jeżeli jutro nie przedstawicie tego referatu, to dostaniecie jedynki – oświadczyła nauczycielka tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- No, ale nie da się zrobić referatu w jeden dzień… - powiedziała Dylan.
Na szczęście w tym momencie zadzwonił dzwonek i reszcie się upiekło. Szybko wyszli z klasy i skierowali się na kolejną lekcję.
Humor Rebekah i Dylan był paskudny. Kolejna przerwa była bardzo krótka, więc dziewczyny nie zdążyły ze sobą porozmawiać, gdyż okazało się, że musiały już wchodzić do klasy i zajmować miejsca.         Kolejną lekcją okazała się matematyka, co ją jeszcze bardziej zdołowało blondynkę. Była to dla niej czarna magia.
Za to Katherine cieszyła się. Uwielbiała matematykę. Denerwowało ją jedynie uporczywe i świdrujące spojrzenie Marc’a, który siedział obok niej.
Rebekah niesamowicie ciążyły powieki. Momentami miała wrażenie, że przysypia. Budziła się dopiero wtedy, gdy głowa opadała jej na ławkę.
- Czy Ciebie nudzi moja lekcja? – zapytała pani od matematyki.
- Nie, ja tylko patrzę na… yyy… ławkę – powiedziała Rebekah.
- To może pójdziesz do tablicy? – zaproponowała nauczycielka.
- Wolałabym nie – stwierdziła.
- Chodź, chodź, może się w końcu czegoś nauczysz – oznajmiła.
Blondynka, choć niechętnie, wstała i podeszła do tablicy liczyć jakieś bliżej nieokreślone zadanie.
W tym samym czasie Kate usiłowała skupić się na rozwiązywaniu zadania, które jej przyjaciółka robiła na tablicy. Niestety nie była w stanie tego zrobić, gdyż co chwila czuła na sobie spojrzenie Marc’a.
W końcu zdenerwowana rzuciła długopis na zeszyt i odwróciła się w stronę chłopaka, na co on powiedział:
- Ładnie dziś wyglądasz.
Tym stwierdzeniem kompletnie zbił ją z tropu. Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć, ale po chwili udało się jej wydukać:
- Yyy… Dziękuję.
Po chwili zastanowienia i otrząśnięcia z szoku, szatynka znów wzięła długopis w rękę i zaczęła coś pisać w zeszycie.
Przez resztę lekcji brunet nie odezwał się do niej słowem i ku jej radości przestał na nią tak dziwnie patrzeć.
Kolejne lekcje minęły spokojnie, pomijając fakt, że Kate musiała zostać o godzinę dłużej… Przyczyna…? Dodatkowa matematyka. Otóż, nauczycielka tego przedmiotu stwierdziła, że w przyszłym tygodniu zajęć nie będzie, gdyż jedzie ze swoją klasą na wycieczkę, a lekcje trzeba szybko nadrobić, ponieważ konkurs zbliżał się wielkimi krokami. Niestety szatynka nie miała wyjścia. Czy chciała, czy nie musiała spędzić te czterdzieści pięć minut w towarzystwie Marc’a. Pewnie i tak nie mogłaby spotkać się z Rebekah i Dylan, gdyż te zajęte były referatem z biologii.
Na dodatkowych zajęciach oboje rozwiązywali zadania, nie odzywając się do siebie nawet słowem, a nauczycielka, co jakiś czas, pokazywała im, co można by było szybciej zrobić.
Katherine nawet się nie obejrzała, a już stała przed wyjściem ze szkoły. I tu pojawił się problem… Na dworze padało. Ba, to mało powiedziane. Raczej można to było nazwać oberwaniem chmury. Już miała wyjąć telefon z kieszeni, kiedy uświadomiła sobie, że jej brat i reszta ćwiczą piosenki z nowej płyty, która miała nazywać się „Take me home”. Ten album był dla nich bardzo ważny. Każdy z nich chciał, żeby sprzedawał się co najmniej tak dobrze jak „Up all night”. Od tego zależało czy pozostaną dalej na rynku muzycznym. Kate ani przez chwilę w nich nie zwątpiła. Miała przeczucie, że ten krążek będzie sprzedawał się jeszcze lepiej niż poprzedni...
Z zamyślenia wyrwał ją głos Marc’a:
- Odprowadzić Cię?
- Nie, dzięki, sama jakoś dam sobie radę – odpowiedziała oschle.
Chłopak zaśmiał się, ukazując rząd śnieżnobiałych i równych zębów.
- Z czego się śmiejesz? – warknęła, rzucając w jego stronę wrogie spojrzenie.
- Z Ciebie, a konkretnie z Twojej głupoty – powiedział jakby nigdy nic.
- SŁUCHAM!? – krzyknęła wściekła nastolatka.
- To co słyszałaś – odpowiedział spokojnie.
- Jak śmiesz? – zapytała oburzona.
- Nie będę Cię inaczej traktował tylko i wyłącznie z tego powodu, że jesteś siostrą słynnego, a za razem durnego Harry’ego Styles’a, bożyszcza większości nastolatek na tej planecie – wyjaśnił nastolatek – Powinnaś się cieszyć, że w ogóle zaproponowałem Ci to, iż Cię odprowadzę – powiedział.
Katherine tłumiła w sobie chęć utopienia go w pobliskiej kałuży.
- Nie denerwuj się tak, bo Ci się włosy puszą – podsumował najlepszy uczeń w klasie – Idziesz? – zapytał.
Szatynka założyła ręce na piersiach w pozycji obronnej i prychnęła:
- Z Tobą...? Nie dzięki.
- Okej. Jeżeli wolisz tu stać sama jak palec i czekać aż przestanie padać, co dzisiaj można nazwać cudem, to proszę bardzo – oświadczył brunet, rozkładając parasol i wychodząc na deszcz.
Młodsza siostra Harry’ego zwątpiła w słuszność swojej decyzji… Wiedziała, że chłopak ma rację. Nie uśmiechało się jej stanie i czekanie na ładną pogodę, co w deszczowej Anglii było wręcz rzadkością. Z jednej strony głupio było przystać na propozycję bruneta z powodu jej dumy, ale z drugiej było to rozsądne wyjście. Przecież nikt nie powiedział, że będzie musiała nawiązywać z nim jakąkolwiek konwersację… Chodził tylko o odprowadzenie do domu.
W końcu plusy jego dużego, czarnego parasola wygrały z minusami, dlatego wybiegła spod zakrywającego ją daszku i pognała wprost pod parasol Marc’a.
Chłopak obdarzył ją pytającym spojrzeniem swych ciemnych tęczówek.
- Wiesz co? Przemyślałam wszystkie za i przeciw i ostatecznie stwierdziłam, że ewentualnie mogę zgodzić się, żebyś mnie odprowadził – powiedziała szatynka.
- Kolejna, która nie umie oprzeć się mojemu urokowi osobistemu… – westchnął teatralnie brunet.
- Jakoś nie widać, żeby dziewczyny z naszej klasy nie umiał się oprzeć Twojemu „urokowi osobistemu” – zacytowała nastolatka, nakreślając w powietrzu cudzysłów.
- Może dlatego, że nie próbuje nim na nie działać? – zapytał retorycznie chłopak.
- Dlaczego? – zapytała zdezorientowana młodsza siostra Harry’ego.
- Bo nie są warte mojej uwagi – stwierdził chłopak.
Pytające spojrzenie dziewczyny mówiło samo za siebie.
- Jednak nie jesteś tak inteligentna jak myślałem – mruknął pod nosem – Albo udajesz, żeby dopasować się do poziomu pozostałych… - zastanawiał się na głos – W każdym bądź razie, o czym myśli każda przeciętna dziewczyna w naszym wieku? – zapytał Marc.
Kate już otwierała usta, aby mu odpowiedzieć, lecz on ją uprzedził.
- Pozwól, że ja Ci odpowiem – stwierdził – Każda, a przynajmniej większość dziewczyn w naszym wieku, interesuje się tylko ciuchami i możliwością poderwania jak największej liczby chłopaków. Po co zawracać sobie takimi osobami głowę…? – zapytał retorycznie Marc.
- Nie wszystkie dziewczyn są takie jak mówisz – powiedziała Kate.
- Większość – oznajmił chłopak.
- Ty lepszy nie jesteś – podsumowała Katherine – W szkole zachowujesz się zupełnie inaczej niż w tym momencie… Może wyjaśnisz dlaczego? – zapytała.
- Bo tak jest lepiej – odpowiedział.
- „Bo tak jest lepiej” – zacytowała znów szatynka – Co Ty w przedszkolu jesteś? Nie umiesz zbudować bardziej złożonej wypowiedzi? – zapytała, przekładając torbę na lewe ramię.
Chłopak zaśmiał się, gdy usłyszał odpowiedź młodszej siostry Harry’ego Styles’a, po czym stwierdził:
- Co jak co, ale charakterek to Ty masz. Odpowiadając na Twoje pytanie, w tym czasie, gdy od Ciebie wszyscy będą spisywać zadania i wykorzystywać na każdym kroku, ja będę iść z materiałem do przodu – wyjaśnił.
- Wcale tak nie będzie… – zaprzeczyła nastolatka, choć nie dość stanowczo.
- Poczekaj tydzień, maksymalnie dwa – stwierdził Marc – Wtedy wszyscy zorientują się, że jesteś dość zdolna, bo nie powiesz mi, że dziewczyna, która jest na tyle dobra z matematyki, nie poradzi sobie z innymi przedmiotami – powiedział.
- Dziwny jesteś… – podsumowała Kate, marszcząc czoło.
- A Ty niby nie? Zastanawiam się tylko czemu ukrywasz to kim jesteś? – zapytał.
- Ja nic nie ukrywam – zaprzeczyła szatynka – I dziwna też nie jestem – dodała.
- Braciszek nie byłby zadowolony, że nie przyznajesz się do niego – powiedział chłopak.
- Dobrze wiesz, że to nie chodzi o to, że się go wstydzę czy coś w tym stylu. Po prostu tak jest lepiej. Zresztą i tak niedługo się dowiedzą. Chyba długo nie zajmie im skojarzenie nazwiska – wyjaśniła nastolatka.
- Nie dziwiłbym się, gdybyś się go wstydziła… – mruknął pod nosem.
- PRZESTAŃ! – krzyknęła dziewczyna, uderzając go w ramię.
- Czy Ty właśnie mnie uderzyłaś? – zapytał Marc, dziwnie na nią patrząc.
- Owszem – odpowiedziała dziewczyna, odwracając głowę w drugą stronę.
- Nie będę oddawał, bo nie biję dziewczyn – powiedział.
Powoli zbliżali się do domu Kate.
- Może lepiej nie idź dalej, dam sobie już radę – powiedziała Kate.
- Dlaczego? – zapytał.
- Nie chcę, żeby ktoś Cię zobaczył – powiedziała szczerze dziewczyna, bojąc się reakcji Liam’a.
- Wstydzisz się, że wróciłaś ze mną do domu? – zapytał Marc.
- Tego nie powiedziałam – zaprzeczyła Katherine – Bardzo Ci dziękuję, gdyby nie Ty, to wyglądałabym jak mokra kaczka – zaśmiała się.
- W takim razie do jutra – pożegnał się Marc.
Dziewczyna, aby uniknąć nadmiernego deszczu, szybko pobiegła do domu, natychmiast znikając w jego drzwiach.

***
Czeeeść, skarby ;* Katherine powróciła z nowym rozdziałem ;D
Co prawda, przerwa pomiędzy notkami była dość długa, ale złożyło się na to bardzo dużo przeróżnych czynników. Szkoła, śliczna pogoda, wspólne wyjazdy na rolki i kilka innych… ;P
Jak pewnie zauważyliście rozdział jest wyjątkowo długi ;D Co dla mnie jest męczarnią, bo jego sprawdzanie zajęło mi naprawdę dużo czasu ;/
Pod ostatnim rozdziałem pojawiło się dużo gróźb związanych z naszym kochanym Haroldem ;P No i widzicie, wszystko się ładnie ułożyło, Harry przestał mącić <przynajmniej na razie> ;P
We wtorek jadę na etap rejonowy mojego konkursu, dlatego proszę Cię Anka trzymaj za mnie bardzo, bardzo mocno kciuki ;*** Mam nadzieję, że nie zajmę ostatniego miejsca, bo to by była porażka na całego…
Wasza Katherine ;*

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Prima Aprilis




Jak się pewnie orientujecie dzisiaj jest 1 kwietnia, czyli Prima Aprilis ;D
Poprzedni post był właśnie takim maleńkim żartem ;P
Mamy nadzieję, że u nikogo nie spowodowałyśmy zawału albo innych niepokojących skutków... Jeżeli tak, to bardzo przepraszamy ;D
Nie mamy zamiaru zawieszać bloga ani nic w tym stylu ;) Akcję mamy posuniętą dość daleko ;D Mogę zdradzić, że jesteśmy w pisaniu na etapie końca stycznia ;D
Tak sobie myślę, że od dzisiaj do godziny 15 jutro możecie zadawać nam pytania pod tym postem dotyczące dalszej akcji, a my na wszystkie szczerze postaramy się odpowiedzieć ;)
Ależ my jesteśmy łaskawe ;P
Katherine i Rebekah

Informacja




Mamy dla Was niemiłą informację...
Niestety musimy zawiesić bloga na co najmniej rok...
Przyczyną tego jest to, że każda z nas ma inną wizję na dalsze wydarzenia na naszym blogu ;/
Wszystkim odwiedzającym i komentującym naszego bloga bardzo dziękujemy ;)
Jednak zanim zawiesimy bloga zapraszamy Was na niespodziankę, którą dodamy dzisiaj o 18.00 ;D
Będzie to zakończenie losów bohaterów, które mieliśmy zaplanowane od samego początku pisania ;)
Katherine i Rebekah <3