piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział XXXI







„Miłość po­cie­sza jak słońce po deszczu”

***

Powinniśmy się rozstać… – wyjaśniła bez owijania w bawełnę.
- Też o tym myślałem… - zaczął chłopak, lecz nie dane było mu skończyć, gdyż do pokoju wparował starszy brat szatynki.
- Katherine, przepraszam Cię za moje zachowanie, nie powinienem tak zareagować – wyjaśnił Harry, biorąc ją za ręce.
- Co Ci się stało? – wtrącił się zdziwiony Liam.
- W końcu zrozumiałem, że ona – tu wskazał na Kate – nie jest już dzieckiem – wytłumaczył Hazza.
- To już i tak nieważne – powiedziała szatynka – Oboje z Liam’em podjęliśmy decyzję o tym, że się rozstajemy – dodała.
- CO!? – wrzasnęli oboje.
- Przecież to uzgadnialiśmy… – westchnęła Katherine.
 - Ej, ej, przystopuj… Ja powiedziałem tylko, że się nad tym zastanawiałem, a nie, że od razu mamy ze sobą zrywać – wytłumaczył dziewiętnastolatek.
- Jeśli jesteście razem szczęśliwi, to się nie wtrącam – obiecał Harry.
- CO!? – tym razem Kate nie umiała uwierzyć w słowa brata.
Loczek podszedł do swojej siostry i popatrzył jej głęboko w oczy, tak inne od swoich własnych.
- Widzisz, ktoś mi dzisiaj uświadomił, że nie mam wpływu na Twoje uczucia – wyjaśnił – Mimo tego pamiętaj, że zawsze będę się o Ciebie martwił i troszczył – dodał.
W czekoladowych oczach szatynki zaszkliły się łzy. Nie była w stanie uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę… Wychodziło na to, że miała mieć kochającego chłopaka i brata, który w pełni akceptuje ten związek.
Kiedy Styles zobaczył łzy w oczach nastolatki, natychmiast ją przytulił. Wiedział, że jest jej ciężko przeżywać takie huśtawki nastrojów zaserwowane przez jedynego brata.
Gdy poczuł, że dziewczyna wystarczająco się uspokoiła, odsunął ją od siebie na wyciągnięcie ramion i powiedział:
- Mam tylko do Was taką małą prośbę…
- Jaką? – dopytywała się Katherine.
- Wasz związek jestem w stanie zaakceptować, ale proszę Was, nie okazujcie sobie przy mnie aż takich czułości… - powiedział brunet, krzywiąc się.
- To co możemy robić, abyś nie był zły? – zapytał Liam.
- No nie wiem, trzymanie się za ręce chyba jestem w stanie znieść - stwierdził najmłodszy chłopak z zespole One Direction.
- Tylko? – zapytał – No dobrze, postaramy się – odpowiedział Liam, szybko się poprawiając.
- Dziękuję Ci, Harry – powiedziała Kate, przytulając go.

***

Mimo okropnej pogody, panującej za oknem, Kate miała niesamowicie dobry humor. Wszystko w jej życiu było teraz na swoim miejscu. Mimo to, nadal była bardzo zdziwiona nagłą zmianą zdania swojego brata. Zastanawiała się z kim mógł rozmawiać… Kto mógł aż tak wpłynąć na jego zachowanie…?
Kiedy była już gotowa zeszła na dół, na śniadanie. Gdy weszła do kuchni zdziwiła się, gdyż gotowe śniadanko już na nią czekało, na stole obok, którego stał uśmiechnięty Liam.
- Dzień dobry – przywitała się dziewczyna, całując bruneta w policzek i siadając na krześle, które nastolatek szarmancko jej odsunął – Co Ty tu tak właściwie robisz? Myślałam, że ta godzina to jeszcze dla Was środek nocy – dodała.
- Z tego całego szczęścia, które ogarnęło mnie ze świadomością, że już nie musimy się ukrywać przez całą noc nie zmrużyłem oka – wyjaśnił z wyrzutem.
- Oj, moje Ty biedactwo. Spróbuję Ci to wynagrodzić – stwierdziła Katherine, pochylając się nad stołem, aby pocałować chłopaka siedzącego naprzeciw.
Niestety w tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka.
- Ale sobie ktoś moment wybrał… – jęknął Liam – Nie ma nikogo w domu! – krzyknął – Możesz kontynuować – dodał.
- Idź otworzyć, głuptasie – powiedziała Kate, siadając na swoim miejscu i biorąc do ręki tosta.
Brunet niechętnie wstał z krzesła i skierował się do drzwi wejściowych. Po chwili do uszu szatynki doszedł dźwięk otwieranego zamka i warknięcie:
- Nawet nie waż się komentować mojego stanu.
Mimo, że młodsza siostra Harry’ego była w kuchni to i tak wiedziała, kto do nich przyszedł. Szybko wstała z krzesła i poszła się przywitać.
Gdy tylko zobaczyła Rebekah, zrozumiała jej słowa powitania wobec Liam’a. Dziewczyna była cała przemoczona, można wręcz powiedzieć, że woda z niej kapała. Włosy były pozlepiane i przyklejone do twarzy, a na policzkach można było dostrzec ślady tuszu do rzęs.
- Wiem, że jestem zbyt szybko i przeszkadzam Wam nacieszyć się sobą, ale gdy zobaczyłam te chmury, to stwierdziłam, że może jakoś zdążę przed deszczem… – wyjaśniła Rebekah, szczękając zębami z zimna.
- Liam, bluza – powiedziała Katherine.
- Co…? – chłopak spojrzał na swoją dziewczynę pytającym wzrokiem.
- Bluza – powtórzyła - Szybko, nie widzisz jak się trzęsie? – zapytała retorycznie Kate, przy okazji wyciągając rękę po bluzę swojego chłopaka.
Nastolatek rozpiął swoją górną cześć ubrania, po czym ją zdjął i podał swojej dziewczynie, która następnie okryła nią blondynkę.
- Nie no, to już przesada, żebym nosiła bluzę Twojego chłopaka. Aż tak zimno to mi nie jest – stwierdziła.
- Nie marudź, tylko wkładaj – powiedziała Katherine.
- Będzie cała mokra… – zauważyła blondynka.
- Przecież to tylko woda, a Liam z pewnością się nie obrazi, prawda? – zapytała Kate, spoglądając na bruneta.
- Tak, tak… Przyniosę sobie nową – powiedział chłopak, biegnąc w stronę schodów.
W czasie nieobecności Payne’a młodsza siostra Harry’ego powiedziała:
- Trochę Ci się wykręciły włosy…
- Zdaję sobie sprawę, że wyglądam okropnie, ale na szczęście przewidziałam taka możliwość i wzięłam ze sobą prostownicę – oznajmiła siedemnastolatka – W szkole, przed lekcjami, postaram doprowadzić się do porządku - dodała
- Jak chcesz, to jest jeszcze trochę czasu, idź do łazienki, popraw makijaż i jak zdążysz, to wyprostuj sobie włosy – zaproponowała Katherine.
- W takim razie zaraz wracam – powiedziała blondynka, kierując się do łazienki.
Parę sekund później na dół zszedł Liam.
- Gdzie Rebekah? – zapytał.
- W łazience, poszła poprawić makijaż – odpowiedziała szatynka.
- Nie wiem po co Wam ten makijaż, skoro i tak musicie go później zmyć – stwierdził brunet.
 - Żeby wyglądać jako tako – odpowiedziała dziewczyna.
 - Dla mnie zawsze wyglądasz ślicznie – oznajmił chłopak.
- Ach, Ci faceci – westchnęła teatralnie.
- Jak chcecie, to mogę podwieźć Was do szkoły… – zaproponował Liam.
- Chętnie skorzystamy – odpowiedziała Katherine, dając chłopakowi buziaka w policzek.
W tym momencie do pomieszczenia weszła Rebekah. Liam spojrzał na dziewczynę.
- Tak troszeczkę włosy Ci się wykręciły – zauważył brunet, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
Według niego przyjaciółka Kate, wyglądała naprawdę zabawnie.
- Nie zdążyłam wyprostować… – ucięła szybko Rebekah, patrząc na niego wzrokiem miotającym błyskawicami.
- Liam zawiezie nas do szkoły – wtrąciła szatynka.
- Naprawdę sądzisz, że to dobry pomysł? – zapytała blondynka, oddając jej bluzę Liam’a.
- A czemu nie? – spytała.
- No nie wiem, szkoła, pełno ludzi, fanów zespołu… – uświadamiała powoli dziewczyna.
- Może i racja, to niezbyt dobry pomysł – zwątpiła Katherine.
- Dam radę, zaparkuję tak, żeby nikt mnie nie zauważył – obiecał chłopak.
- Skoro tak, to lepiej już jedźmy, bo przed lekcjami się nie wyrobię, musimy wstąpić jeszcze do szkolnej łazienki – stwierdziła blondynka.
- To idę tylko po kluczyki – oznajmił, kierując się do kuchni.
Kate, wykorzystując chwilę, poszła do swojego pokoju po torbę. Gdy wróciła, Rebekah i Liam już na nią czekali. Wyszli z domu i szybko tak, aby uniknąć deszczu, pobiegli do garażu, w którym znajdował się samochód. Po wydostaniu się z pomieszczenia przeznaczonego do przechowywania samochodów, skierowali się do szkoły której uczyły się dziewczyny.
Dotarli do niej w niecałe pięć minut. Liam zaparkował pod wielkim drzewem, które znajdowało się parę metrów od szkoły.
- Dziękujemy – powiedziały równocześnie.
Dziewczyny wyszły z samochodu i pobiegły do szkoły. W połowie drogi dołączyła do nich Dylan.
- Hej, dziewczyny – przywitała się – Skąd Wy znacie Liam’a z tego zespołu One Direction? – dodała.
- To nie był Liam, przewidziało Ci się – zbyła ją Rebekah.
- Nie przewidziałam się, wiem, co widziałam, no dalej, dalej już mi tu mówić calusieńką prawdę – zakomunikowała Dylan.
- Dobrze, nie będziemy kłamać – skapitulowała młodsza siostra Hazzy  - Znamy ich. Moje nazwisko to nie zwykły przypadek… Tak się składa, że jestem siostrą Harry’ego Styles’a, ale proszę nie mów tego nikomu. Niech to zostanie między nami – poprosiła Katherine.
- Że co? Znasz ich i o niczym nie powiedziałaś? –zapytała brunetka, kierując te słowa do blondynki.
- Nie mówiłam tylko dla dobra Kate. Proszę, nie mów tego nikomu – powtórzyła Rebekah.
- No dobrze, ale musicie mi obiecać, że kiedyś mnie z nimi poznacie – zastrzegła Dylan.
- Okej, nie ma sprawy, ale to nie może dotrzeć do nikogo, rozumiesz? – zapytała Katherine.
- Będę milczeć jak trup – obiecała Dylan.
Kiedy weszły do szkoły, okazało się, że zostało im jeszcze trochę czasu, więc szybko udały się do łazienki.
Przez kilka minut Rebekah doprowadzała swoje włosy do stanu używalności.
- Katherine, chcesz wyprostować? – zapytała blondynka, wskazując na prostownicę.
- W sumie jest jeszcze trochę czasu… – powiedziała, podchodząc i biorąc od dziewczyny prostownicę.
Nagle zabrzmiał dzwonek na lekcje. Nastolatki nie zwróciły na to uwagi. Po następnych pięciu minutach dziewczyny wbiegły zdyszane do sali, w której odbywała się lekcja języka hiszpańskiego.
- Przepraszamy za spóźnienie – powiedziała Dylan, zamykając drzwi.
- Siadajcie – powiedziała nauczycielka – Mogę chociaż poznać powód Waszego spóźnienia? – zapytała.
- No wie pani, bo ten deszcz trochę zepsuł Wam fryzury, więc byłyśmy w łazience… – wyjaśniła Rebekah, po czym Kate uderzyła się bezradnie ręką w czoło.
Gorszego wytłumaczenia, to już chyba znaleźć się nie dało…
- Od kiedy to fryzura jest ważniejsza od mojej lekcji? – spytała retorycznie pani od hiszpańskiego.
- No, ale ja nie mam zaległości z tego przedmiotu, a po za tym wyglądałam jak czarownica – powiedziała blondynka, na co reszta klasy wybuchła śmiechem.
- Może i Ty radzisz sobie jako tako z moimi lekcjami, ale co do Twoich koleżanek, to taka pewna bym nie była… Dylan po hiszpańsku umie tyle, co nic – po tej wypowiedzi brunetka zarumieniła się – A co do tej nowej uczennicy, to może sama wypowie się na ten temat… – zaproponowała nauczycielka.
- Może rewelacji nie ma, ale z podstawowymi rzeczami sobie radzę – wyjaśniła Kate.
- No więc, dziewczyny, macie się nie spóźniać. Następnym razem ten, kto spóźni się na moją lekcję zostanie na dodatkowych zajęciach – ostrzegła nauczycielka, co spotkało się z głośnym jękiem pozostałych uczniów.
Reszta lekcji minęła w miarę spokojnie. Oczywiście, nie obyło się bez kilku wpadek Dylan, której umiejętności z tego języka były naprawdę mierne…
Przez prawie całą lekcję Katherine miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Za każdym razem, gdy odwracała głowę w lewo, Marc, który siedział w sąsiedniej ławce, spuszczał wzrok. Strasznie ją to irytowało…
Kiedy dziewczyny kierowały się na kolejną lekcję, Dylan stanęła jak wryta na środku korytarza. Gdy nastolatki zorientowały się, że z brunetką stało się coś dziwnego, podeszły do niej i zapytały:
- Co jest?
- Chwila, chwila… Mówiłaś, że Twoim chłopakiem jest Liam, ten Liam Payne z One Direction…? – zapytała zaciekawiona Dylan, patrząc na szatynkę.
- Skoro wiesz już tyle, to lepiej, żebyś wiedziała absolutnie wszystko… Tak, to mój chłopak - potwierdziła Katherine.
- Wow, ale Ty jesteś szczęściarą – stwierdziła nastolatka.
- Dziękuję – odpowiedziała, rumieniąc się.
- Nie dość, że jesteś siostrą Harry’ego Styles’a, to jeszcze dziewczyną Liam’a Payne’a. Czego więcej można chcieć od życia? – zapytała retorycznie Dylan.
Po chwili zadzwonił dzwonek na lekcję. Dziewczyny weszły do klasy w samą porę. W planie miały lekcję biologii, na której zawsze były nudne tematy.
Wszyscy ze sobą rozmawiali, nawet zbytnio się z tym nie kryjąc. Tylko Marc słuchał z uwagą nauczycielki. Dla niej chłopak był idealnym uczniem i najchętniej zamieniłaby całą klasę na osoby o identycznym charakterze.
- Poproszę zeszyty: Katherine, Josh’a, Dylan, Jennifer, Marc’a, Rebekah i Alexa.
Dziewczyny, nie orientując się w słowach nauczycielki, zapytały:
- Marc, o co jej chodzi?
- Macie jej dać zeszyty z zadaniem domowym… – westchnął chłopak.
Nastolatki podeszły do biurka nauczycielki.
- Rebekah, możesz mi wyjaśnić. Dlaczego nie masz pracy domowej? – zapytała.
- Nie miałam wczoraj czasu – odpowiedziała blondynka.
- To może podzielisz się z klasą, co takiego ważnego robiłaś, że nie mogłaś jej odrobić? – zaproponowała.
- Yyy… Musiałam nauczyć się na sprawdzian z geografii, wyjść na spacer z psem, a później położyłam się spać – skłamała.
- Tak się składa, że w planie lekcji nie macie dziś geografii – zauważyła nauczycielka.
- Jak to nie? – zastanawiała się Rebekah – Dni mi się pomyliły – dodała.
- Och… Jaka szkoda – westchnęła teatralnie – Na następną lekcję przygotujesz referat o budowie komórki – nakazała nauczycielka.
- CO!? – zapytała.
- A koleżanka Dylan Ci pomoże, bo widzę, że też uczyła się wczoraj z geografii – kontynuowała.
- No, ale proszę pani… - jęknęły równocześnie.
- To naprawdę nie jest trudne – oświadczyła.
- Kiedy mamy to zrobić, jeżeli jutro mamy lekcje? – zapytała Dylan.
- Przecież masz całe południe i wieczór… – stwierdziła nauczycielka.
- A kiedy wyjdę na spacer z psem? – zapytała Rebekah, próbując się wywinąć.
- Spacer z psem zajmie Ci co najwyżej piętnaście minut – powiedziała.
- A nie możemy zrobić tego referatu na za tydzień? – zapytała Rebekah.
- Nie dyskutuj ze mną – ostrzegła - Jeżeli jutro nie przedstawicie tego referatu, to dostaniecie jedynki – oświadczyła nauczycielka tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- No, ale nie da się zrobić referatu w jeden dzień… - powiedziała Dylan.
Na szczęście w tym momencie zadzwonił dzwonek i reszcie się upiekło. Szybko wyszli z klasy i skierowali się na kolejną lekcję.
Humor Rebekah i Dylan był paskudny. Kolejna przerwa była bardzo krótka, więc dziewczyny nie zdążyły ze sobą porozmawiać, gdyż okazało się, że musiały już wchodzić do klasy i zajmować miejsca.         Kolejną lekcją okazała się matematyka, co ją jeszcze bardziej zdołowało blondynkę. Była to dla niej czarna magia.
Za to Katherine cieszyła się. Uwielbiała matematykę. Denerwowało ją jedynie uporczywe i świdrujące spojrzenie Marc’a, który siedział obok niej.
Rebekah niesamowicie ciążyły powieki. Momentami miała wrażenie, że przysypia. Budziła się dopiero wtedy, gdy głowa opadała jej na ławkę.
- Czy Ciebie nudzi moja lekcja? – zapytała pani od matematyki.
- Nie, ja tylko patrzę na… yyy… ławkę – powiedziała Rebekah.
- To może pójdziesz do tablicy? – zaproponowała nauczycielka.
- Wolałabym nie – stwierdziła.
- Chodź, chodź, może się w końcu czegoś nauczysz – oznajmiła.
Blondynka, choć niechętnie, wstała i podeszła do tablicy liczyć jakieś bliżej nieokreślone zadanie.
W tym samym czasie Kate usiłowała skupić się na rozwiązywaniu zadania, które jej przyjaciółka robiła na tablicy. Niestety nie była w stanie tego zrobić, gdyż co chwila czuła na sobie spojrzenie Marc’a.
W końcu zdenerwowana rzuciła długopis na zeszyt i odwróciła się w stronę chłopaka, na co on powiedział:
- Ładnie dziś wyglądasz.
Tym stwierdzeniem kompletnie zbił ją z tropu. Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć, ale po chwili udało się jej wydukać:
- Yyy… Dziękuję.
Po chwili zastanowienia i otrząśnięcia z szoku, szatynka znów wzięła długopis w rękę i zaczęła coś pisać w zeszycie.
Przez resztę lekcji brunet nie odezwał się do niej słowem i ku jej radości przestał na nią tak dziwnie patrzeć.
Kolejne lekcje minęły spokojnie, pomijając fakt, że Kate musiała zostać o godzinę dłużej… Przyczyna…? Dodatkowa matematyka. Otóż, nauczycielka tego przedmiotu stwierdziła, że w przyszłym tygodniu zajęć nie będzie, gdyż jedzie ze swoją klasą na wycieczkę, a lekcje trzeba szybko nadrobić, ponieważ konkurs zbliżał się wielkimi krokami. Niestety szatynka nie miała wyjścia. Czy chciała, czy nie musiała spędzić te czterdzieści pięć minut w towarzystwie Marc’a. Pewnie i tak nie mogłaby spotkać się z Rebekah i Dylan, gdyż te zajęte były referatem z biologii.
Na dodatkowych zajęciach oboje rozwiązywali zadania, nie odzywając się do siebie nawet słowem, a nauczycielka, co jakiś czas, pokazywała im, co można by było szybciej zrobić.
Katherine nawet się nie obejrzała, a już stała przed wyjściem ze szkoły. I tu pojawił się problem… Na dworze padało. Ba, to mało powiedziane. Raczej można to było nazwać oberwaniem chmury. Już miała wyjąć telefon z kieszeni, kiedy uświadomiła sobie, że jej brat i reszta ćwiczą piosenki z nowej płyty, która miała nazywać się „Take me home”. Ten album był dla nich bardzo ważny. Każdy z nich chciał, żeby sprzedawał się co najmniej tak dobrze jak „Up all night”. Od tego zależało czy pozostaną dalej na rynku muzycznym. Kate ani przez chwilę w nich nie zwątpiła. Miała przeczucie, że ten krążek będzie sprzedawał się jeszcze lepiej niż poprzedni...
Z zamyślenia wyrwał ją głos Marc’a:
- Odprowadzić Cię?
- Nie, dzięki, sama jakoś dam sobie radę – odpowiedziała oschle.
Chłopak zaśmiał się, ukazując rząd śnieżnobiałych i równych zębów.
- Z czego się śmiejesz? – warknęła, rzucając w jego stronę wrogie spojrzenie.
- Z Ciebie, a konkretnie z Twojej głupoty – powiedział jakby nigdy nic.
- SŁUCHAM!? – krzyknęła wściekła nastolatka.
- To co słyszałaś – odpowiedział spokojnie.
- Jak śmiesz? – zapytała oburzona.
- Nie będę Cię inaczej traktował tylko i wyłącznie z tego powodu, że jesteś siostrą słynnego, a za razem durnego Harry’ego Styles’a, bożyszcza większości nastolatek na tej planecie – wyjaśnił nastolatek – Powinnaś się cieszyć, że w ogóle zaproponowałem Ci to, iż Cię odprowadzę – powiedział.
Katherine tłumiła w sobie chęć utopienia go w pobliskiej kałuży.
- Nie denerwuj się tak, bo Ci się włosy puszą – podsumował najlepszy uczeń w klasie – Idziesz? – zapytał.
Szatynka założyła ręce na piersiach w pozycji obronnej i prychnęła:
- Z Tobą...? Nie dzięki.
- Okej. Jeżeli wolisz tu stać sama jak palec i czekać aż przestanie padać, co dzisiaj można nazwać cudem, to proszę bardzo – oświadczył brunet, rozkładając parasol i wychodząc na deszcz.
Młodsza siostra Harry’ego zwątpiła w słuszność swojej decyzji… Wiedziała, że chłopak ma rację. Nie uśmiechało się jej stanie i czekanie na ładną pogodę, co w deszczowej Anglii było wręcz rzadkością. Z jednej strony głupio było przystać na propozycję bruneta z powodu jej dumy, ale z drugiej było to rozsądne wyjście. Przecież nikt nie powiedział, że będzie musiała nawiązywać z nim jakąkolwiek konwersację… Chodził tylko o odprowadzenie do domu.
W końcu plusy jego dużego, czarnego parasola wygrały z minusami, dlatego wybiegła spod zakrywającego ją daszku i pognała wprost pod parasol Marc’a.
Chłopak obdarzył ją pytającym spojrzeniem swych ciemnych tęczówek.
- Wiesz co? Przemyślałam wszystkie za i przeciw i ostatecznie stwierdziłam, że ewentualnie mogę zgodzić się, żebyś mnie odprowadził – powiedziała szatynka.
- Kolejna, która nie umie oprzeć się mojemu urokowi osobistemu… – westchnął teatralnie brunet.
- Jakoś nie widać, żeby dziewczyny z naszej klasy nie umiał się oprzeć Twojemu „urokowi osobistemu” – zacytowała nastolatka, nakreślając w powietrzu cudzysłów.
- Może dlatego, że nie próbuje nim na nie działać? – zapytał retorycznie chłopak.
- Dlaczego? – zapytała zdezorientowana młodsza siostra Harry’ego.
- Bo nie są warte mojej uwagi – stwierdził chłopak.
Pytające spojrzenie dziewczyny mówiło samo za siebie.
- Jednak nie jesteś tak inteligentna jak myślałem – mruknął pod nosem – Albo udajesz, żeby dopasować się do poziomu pozostałych… - zastanawiał się na głos – W każdym bądź razie, o czym myśli każda przeciętna dziewczyna w naszym wieku? – zapytał Marc.
Kate już otwierała usta, aby mu odpowiedzieć, lecz on ją uprzedził.
- Pozwól, że ja Ci odpowiem – stwierdził – Każda, a przynajmniej większość dziewczyn w naszym wieku, interesuje się tylko ciuchami i możliwością poderwania jak największej liczby chłopaków. Po co zawracać sobie takimi osobami głowę…? – zapytał retorycznie Marc.
- Nie wszystkie dziewczyn są takie jak mówisz – powiedziała Kate.
- Większość – oznajmił chłopak.
- Ty lepszy nie jesteś – podsumowała Katherine – W szkole zachowujesz się zupełnie inaczej niż w tym momencie… Może wyjaśnisz dlaczego? – zapytała.
- Bo tak jest lepiej – odpowiedział.
- „Bo tak jest lepiej” – zacytowała znów szatynka – Co Ty w przedszkolu jesteś? Nie umiesz zbudować bardziej złożonej wypowiedzi? – zapytała, przekładając torbę na lewe ramię.
Chłopak zaśmiał się, gdy usłyszał odpowiedź młodszej siostry Harry’ego Styles’a, po czym stwierdził:
- Co jak co, ale charakterek to Ty masz. Odpowiadając na Twoje pytanie, w tym czasie, gdy od Ciebie wszyscy będą spisywać zadania i wykorzystywać na każdym kroku, ja będę iść z materiałem do przodu – wyjaśnił.
- Wcale tak nie będzie… – zaprzeczyła nastolatka, choć nie dość stanowczo.
- Poczekaj tydzień, maksymalnie dwa – stwierdził Marc – Wtedy wszyscy zorientują się, że jesteś dość zdolna, bo nie powiesz mi, że dziewczyna, która jest na tyle dobra z matematyki, nie poradzi sobie z innymi przedmiotami – powiedział.
- Dziwny jesteś… – podsumowała Kate, marszcząc czoło.
- A Ty niby nie? Zastanawiam się tylko czemu ukrywasz to kim jesteś? – zapytał.
- Ja nic nie ukrywam – zaprzeczyła szatynka – I dziwna też nie jestem – dodała.
- Braciszek nie byłby zadowolony, że nie przyznajesz się do niego – powiedział chłopak.
- Dobrze wiesz, że to nie chodzi o to, że się go wstydzę czy coś w tym stylu. Po prostu tak jest lepiej. Zresztą i tak niedługo się dowiedzą. Chyba długo nie zajmie im skojarzenie nazwiska – wyjaśniła nastolatka.
- Nie dziwiłbym się, gdybyś się go wstydziła… – mruknął pod nosem.
- PRZESTAŃ! – krzyknęła dziewczyna, uderzając go w ramię.
- Czy Ty właśnie mnie uderzyłaś? – zapytał Marc, dziwnie na nią patrząc.
- Owszem – odpowiedziała dziewczyna, odwracając głowę w drugą stronę.
- Nie będę oddawał, bo nie biję dziewczyn – powiedział.
Powoli zbliżali się do domu Kate.
- Może lepiej nie idź dalej, dam sobie już radę – powiedziała Kate.
- Dlaczego? – zapytał.
- Nie chcę, żeby ktoś Cię zobaczył – powiedziała szczerze dziewczyna, bojąc się reakcji Liam’a.
- Wstydzisz się, że wróciłaś ze mną do domu? – zapytał Marc.
- Tego nie powiedziałam – zaprzeczyła Katherine – Bardzo Ci dziękuję, gdyby nie Ty, to wyglądałabym jak mokra kaczka – zaśmiała się.
- W takim razie do jutra – pożegnał się Marc.
Dziewczyna, aby uniknąć nadmiernego deszczu, szybko pobiegła do domu, natychmiast znikając w jego drzwiach.

***
Czeeeść, skarby ;* Katherine powróciła z nowym rozdziałem ;D
Co prawda, przerwa pomiędzy notkami była dość długa, ale złożyło się na to bardzo dużo przeróżnych czynników. Szkoła, śliczna pogoda, wspólne wyjazdy na rolki i kilka innych… ;P
Jak pewnie zauważyliście rozdział jest wyjątkowo długi ;D Co dla mnie jest męczarnią, bo jego sprawdzanie zajęło mi naprawdę dużo czasu ;/
Pod ostatnim rozdziałem pojawiło się dużo gróźb związanych z naszym kochanym Haroldem ;P No i widzicie, wszystko się ładnie ułożyło, Harry przestał mącić <przynajmniej na razie> ;P
We wtorek jadę na etap rejonowy mojego konkursu, dlatego proszę Cię Anka trzymaj za mnie bardzo, bardzo mocno kciuki ;*** Mam nadzieję, że nie zajmę ostatniego miejsca, bo to by była porażka na całego…
Wasza Katherine ;*

14 komentarzy:

  1. Sweet rozdział <3
    Pisz kolejny JAK NAJSZYBIEEEEJ !! ;**
    P.s : Powodzenie na konkursie <3
    Pozdro ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! mam nadzieję,że kolejny rozdział będzie bardzo fajny

    TRZYMAM KCIUKI NA KONKURSIE! MAM PRZECZUCIE,ŻE BĘDZIESZ NA 1 MIEJSCU ;-):-):-D

    Ana HS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, mam nadzieję, że nie na pierwszym, ale od końca ;P

      Usuń
  3. Fajny rozdział ale musze szczerze pwoiedzieć ze bardzo brakuje mi jednego. Ja sie pytam gdzie Rebekah i Harry. Ciągle jest Kate, Kate i tyle. Sorrki ale można by było tez pisac wiecej co sie w tym samym czasie dzieje z nimi. Inaczej ten blog staje sie taki odrobine nudny ;(. Wime pojechałam wam ale takie moje zdanie i przepraszam . Lubie ten blog ale chce wiecej akcji.
    Pozdrawiam/ Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, spokojnie, wszystko w swoim czasie ;D A tak nawiasem mówiąc to nikt nigdy nie powiedział, że Harry będzie z Rebekah...
      Zresztą, dlaczego ja się tłumaczę...? Powiem tak, Rebekah jest odpowiedzialna za tą parę i to ona decyduje, ile w danym rozdziale jej jest. Ona tak samo wymyśla w stosunku do nich akcję, itp. Mamy uczciwy podział i nam to pasuje... Wyjaśniać wszystko powinna Rebakah, ale że ja jestem odpowiedzialna za komentarze robię to ja... Także jeżeli są z tym jakieś problemy, to proszę pytać na asku i skierować to pytanie bezpośrednio do niej ;)
      Nie masz za co przepraszać, każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie i ja w żaden sposób nie czuję się urażona ;)

      Usuń
    2. Może nikt nie powiedział, ze Rebekah i Harry będą razem ale przecież to w niektóych fragmentach wszystko na to wskazuje więc nietrudno sie domyślić.
      Skoro mówisz, że masz ze swoją koleżanką ukłąd i wam odpowiada to ok ;)ale zrozum nie jedna czytelniczka kocha osobe Harrego i czeka na jakis zwrot akcji w jego wątku :) A co do twojej pary to naprawdę podoba mi sie ich zwiazek nie powiem, bo nie jest to takie banalne. Mam nadzieję, że ten blog jeszcze mnie miło zaskoczy choc teraz też jest cudowny
      Pozdrawiam/Ania

      Usuń
    3. Dobrze, może i to widać, ale ja nie będę poganiała Rebekah, a to ona w pełni decyduje o swojej parze i ja za bardzo nie mam nic do gadania ;P Ja rozumiem, że są tu fanki Harry'ego, ale naprawdę nie mam wpływu na akcję między nimi...
      Heh, cieszę się, że chociaż coś się podoba,a co do pary Rebekah + Harry, to polecałabym cierpliwość ;D

      Usuń
    4. A kto pwoiedział, że nie jestem cierpliwa. Po prostu zwróciląm na to uwagę, bo Liama i Kate związek to bardzo szybko zaczęł się między nimi i w pewnych rozdziałach nie było nawet wzmianki o Rebekah. Tylko chciałam powiedziec to bo byc moze jest to trafna sugestia, nie uważasz ;)

      Usuń
    5. Ale ja nic takiego Ci nie zarzuciłam... Po prostu powiedziałam, że polecam cierpliwość, to wszystko...
      Czy trafna...? Hmmm... Spierałabym się ;P Ale ja lubię się spierać ;P A może po prostu chcemy to rozwiązać w sposób bardziej chronologiczny, uporządkowany...? Może najpierw chciałyśmy zająć się jednymi,a później wrócić do tych drugich...? Też tak może być. Albo i nie ;P Zresztą gdyby to zależało wyłącznie ode mnie to zmieniłabym troszeczkę akcję, ale moja kochana współautorka, która wścieknie się jak to przeczyta, suszyła mi głowę o to, żebym dalej nie wymyślała komplikacji dla związku Kate i Liam'a i żeby w końcu się zeszli ;P
      Ale mimo wszystko, dziękuję za komentarze, bo wiem, że są osoby, które naprawdę angażują się w naszego bloga ;D

      Usuń
    6. Masz mądrą współautorke kochana ;P. Czasem wypadało by chyba jej słuchać ale teraz blog jest dobry więc wiesz myślę, ze będzie jeszcze lepszy ;)jak zacznie się coś dziać z Harrym i Rebeakah.

      Usuń
    7. Wiem ;D
      Ależ ja Rebekah słucham cały czas... Bez niej nie podejmuje żadnych poważnych decyzji i konsultuję się z nią we wszystkich ważnych sprawach ;)
      No ja mam nadzieję, że z rozdziału na rozdział będzie lepszy ;D Chyba głupio by było, gdybyśmy się w tej kwestii cofały i pisały coraz gorzej ;P

      Usuń
  4. Kiedy będzie nowy rozdział? :-?
    P.S. Powodzenia na konkursie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najprawdopodobniej w weekend majowy ;D
      Konkurs już się odbył ;P

      Usuń