„Świat to skomplikowane
miejsce o trudnych regułach, gdzie każdy gra taką rolę, jaką wyznaczył
mu los. I nie zawsze można wybierać”
***
Rebekah pobiegła na schody, którymi wychodziło się ze
szkoły i usadowiła się na nich. Wraz z wyjściem z sali przestała kontrolować
łzy, które teraz spływały jej po policzkach strumieniami.
Cały czas nie była w stanie uwierzyć w to, że
tak bliskie jej osoby, bo dotychczas tak o nich myślała, mogły okazać się tak
bezwzględne w obliczu zaistniałej sytuacji. Może i związała się ze słynnym
Harrym Styles’em z One Direction,
ale czy to znaczy, że trzeba ją tak traktować…? Z pewnością nie… Przecież każdy
miał prawo do szczęścia, które spotkało blondynkę właśnie przy boku tego
chłopaka.
Katherine po chwili do niej dołączyła. Wiedziała,
że w tym trudnym dla jej przyjaciółki momencie nie może jej tak po prostu
zostawić. Miała gdzieś to, co pomyślą sobie o niej ludzie z klasy. Owszem, byli
jej kolegami i koleżankami, ale na pewno nie w takim stopniu jak nastolatka.
Doskonale zdawała sobie sprawę z popularności
jaką niesie za sobą „zadawanie” się z jej bratem. Przechodziła to samo w swojej
dawnej szkole, w Holmes Chanel. Tyle, że ona długo do niej nie pochodziła, gdyż
Hazza zabrał ją stamtąd, gdy tylko dowiedział się jak jest traktowana przez
tamtejszych ludzi.
-
Ej, nie przejmuj się nimi , nie ma sensu, nie są tego warci - stwierdziła szatynka,
przytulając Rebekah.
Zorientowała się, że dopóki nie ma przy
niej Loczka, to ona powinna ją pocieszyć, pokazać, że tacy ludzie są
bezwartościowi.
-
Nie rozumiem dlaczego tak się zachowują... Po kim jak po kim, ale po nich nie
spodziewałam się czegoś takiego…
Dawno nie zawiodła się na kimś w tym
stopniu. Zresztą, ostatnimi czasy w jej życiu dużo rzeczy układało się po jej
myśli, a można nawet rzec, że jeszcze lepiej, także odwrót sytuacji tłumaczyła
sobie jako nauczkę od życia. W końcu pomiędzy szczęściem, a cierpieniem musi
zachować się jakaś równowaga…
Rebekah cierpiała, a Katherine
doskonale była tego świadoma. Wiedziała, że powrót do klasy wcale nie pomoże
jej w zabliźnieniu ran, ale dopiero teraz zdawała sobie sprawę z konsekwencji ich czynu. Zapewne
nauczycielka nie zrozumie całej tej sytuacji, w której znalazła się blondynka.
Kate bała się tego, co belferka uczyni po ich wręcz nagannym zachowaniu…
-
Wracajmy lepiej, bo nauczycielka zabije mnie za samą przemowę, którą wygłosiłam
naszej "kochanej" klasie – oświadczyła szatynka, wstając i podając
jej rękę.
-
Lekcja kończy się za pięć minut... Jak chcesz, to idź, ja tu zostanę chociaż do
końca tej lekcji - powiedziała Rebekah.
To rozwiązanie wcale nie przypadło do
gustu młodszej siostrze Harry’ego. Nie chciała zostawiać nastolatki samej, ale
nie miała ochoty zmuszać jej do swojej obecności. Może właśnie w tamtym
momencie potrzebowała chwili samotności na przemyślenie paru spraw i
wyciągnięcie poprawnych wniosków…? Mimo to, wolała się upewnić…
-
Jesteś pewna, że chcesz zostać sama? – zapytała siedemnastolatka.
-
Tak – potwierdziła dziewczyna Hazzy, spuszczając głowę – Nie bój się, niedługo
do Ciebie dołączę – zapewniła, zmuszając się do uśmiechu.
-
Dobrze, wezmę przy okazji Twoje rzeczy - zaoferowała nastolatka, po czym
skierowała się w stronę klasy, którą przed momentem opuściła.
Kiedy weszła, spojrzenie całej klasy padło na
nią, ale ona nic sobie z tego nie robiąc, powoli poszła do swojej ławki.
Doskonale zdawała sobie sprawę, że obie z swoją przyjaciółką przez jakiś czas
będą znajdowały się na językach wszystkich uczniów. No bo, gdzie znajdą
ciekawszy temat…? Dla niektórych ludzi „żywienie” się plotkami o innych było
wręcz niezbędne do życia, napawało dumą i dawało poczucie spełnienia. Z drugiej
strony zrozumiała, że ich wybryk nie ujdzie im płazem i będą musiały za niego
odpowiedzieć. Pytanie tylko jak…
-
A gdzie ta druga? - zapytała ostro nauczycielka, gdy dziewczyna powróciła na
swoje stałe miejsce i wygodnie rozsiadła się w ławce.
-
Już dzisiaj nie wróci na pani lekcję - odpowiedziała młodsza siostra Hazzy,
sztucznie się uśmiechając.
Nauczycielka zdawała się wręcz oburzona
odpowiedzią Katherine. Rzadko spotykała się z taką bezczelnością u swoich
uczniów, którzy akurat na jej lekcjach byli wzorem do naśladowania. Próbowała
przypomnieć sobie, kiedy to ostatnio ktoś zachował się w podobny sposób, ale
jej pamięć aż tak daleko nie sięgała. Dlatego postępowanie dziewczyn wymagało
specjalnych środków. Przecież nie pozwoli, żeby jeden głupi wybryk uruchomił
ich lawinę wśród pozostałych podopiecznych…
-
Lepiej żeby wróciła, ponieważ za Wasze dzisiejsze zachowanie mam zamiar
zadzwonić do Waszych rodziców - wyjaśniła.
Właśnie w tym momencie w głowie
szatynki zaświeciła się czerwona lampka. Gdyby faktycznie zadzwoniła do mamy,
to nie przejęłaby się tym nawet w najmniejszym stopniu, ale to Harry zapisywał
ją do tej szkoły i wypełnił wszystkie stosowne dokumenty, które upoważniały go
w pełni do znajomości wszystkich jej ocen, zachowania, a także udostępnił swój
numer telefonu komórkowego w razie jakiś nagłych i nieprzewidzianych wypadków,
a zdaje się, że dzisiejsza sytuacja mogła być do tego typu zaliczona…
Wiedziała, że jej brat z pewnością zadowolony nie będzie, o ile jego reakcji
nie będzie łatwiej przyrównać do wściekłości. Rebekah zapewne się upiecze, gdyż
nastolatek winą za to zdarzenie obarczy siebie, bo to w końcu on nie chciał
ukrywać się z ich związkiem. Za to Kate takiego wytłumaczenia nie miała… Brunet
nie będzie chciał słuchać o jej lojalności w stosunku do przyjaciółki i tego,
iż nie miała innego wyjścia, niż pobiec za nią i spróbować pocieszyć oraz
podeprzeć na duchu. Pozostawała jeszcze jedna kwestia… Jeżeli belferka
zamierzała telefonicznie poinformować chłopaka o jej czynie, to była w stanie to
znieść. Hazza pokrzyczałby trochę, wygłosił długie kazanie… Pewnie nie
omieszkałby również uświadomić nastolatce o tym, że na jej działanie ma wpływ
jej związek z Liam’em, którego on nie akceptuje i nie zanosi się na to w
najbliższej przyszłości. Gorzej byłoby gdyby profesorka zdecydowała się wezwać
go na rozmowę, tu, do szkoły. Wtedy byłoby prawdziwie piekło. Przecież ktoś
mógłby rozpoznać w nim członka zespołu One Direction… Dlatego najlepszym
sposobem na złagodzenie ich obecnego położenia będzie udawanie wielce
skruszonej. Młodsza siostra Loczka miała nadzieję, że to wystarczy i jakoś im
się upiecze… Stąd zamiast odpowiedzieć na pytanie zadane przez kobietę,
opuściła głowę i zaczęła analizować swój przedmiotowy zeszyt.
-
Ona po prostu się zdenerwowała -
wtrąciła się Dylan, broniąc swojej koleżanki - Od rana wszystkie spojrzenia
padają na nią, a nie jest przyzwyczajona do takiego życia…
Z Rebekah znały się już dość długo i
zdecydowanie była dla niej kimś więcej niż tylko koleżanką z ławki. Pamiętała
czasy, kiedy to we trzy, ona, blondynka i Paula, spotykały się po lekcjach i
godzinami plotkowały, mimo tego, że miały zajmować się odrabianiem lekcji lub
przygotowaniem projektów. Nie zamierzała siedzieć cicho i przypatrywać się jej
problemom, byłoby to nie fair. Zresztą, pomimo tak krótkiej znajomości z
Katherine również ją polubiła i sądziła, że ta znajomość może wyjść poza
granicę koleżeństwa, że kiedyś, niekoniecznie w najbliższej przyszłości,
zostaną przyjaciółkami.
-
Po Twoich rodziców też mam zadzwonić? - zapytała wściekle nauczycielka.
Okej, takiej odpowiedzi się nie spodziewała.
Nie sądziła, że stając w obronie blondynki może narazić się nauczycielce. Mimo
to, próbowała dalej…
-
Niech pani się postawi na jej miejscu - powiedziała Dylan.
-
Dość tych dyskusji - wrzasnęła nauczycielka, całkowicie tracąc nad sobą
kontrolę.
To ona była belferką i to ona ustalała zasady
panujące w tej klasie. Nie mogła pozwolić sobie na niesubordynację, nie przez
dwie, a właściwie trzy, uczennice. Podważyłaby to cały jej autorytet, na który
pracowała przed wiele długich i ciężkich lat.
Na szczęście w tym momencie zadzwonił dzwonek
na przerwę. Dylan i Katherine szybko się ulotniły. Bały się kolejnego wybuchu
nauczycielki, która prawdopodobnie była zdolna do wszystkiego.
Pod następną klasą czekała na nie Rebekah.
Widać, że to, co stało się na poprzedniej lekcji, wpłynęło zarówno na jej
wygląd fizyczny, jak i psychikę. Ślady po łzach nadal były wyraźne, pomimo
nałożenia znacznej ilości pudru. Z jej twarzy na dobre znikł uśmiech i
wyglądało na to, że nie zamierzał się tam szybko pojawić.
-
Niech zgadnę… Jest na mnie wściekła, prawda? - zapytała blondynka, gdy tylko je
zobaczyła.
-
Powiedziała, że zadzwoni do naszych rodziców, ale myślę, że to ściema -
stwierdziła szatynka.
-
Obawiam się Kate, że to nie jest ściema - oznajmiła Rebekah - Moja mama
dzwoniła do mnie przed chwilą, zapytać się z jakiego powodu za godzinę ma
stawić się w szkole - wyjaśniła.
Jakby na potwierdzenie jej słów telefon Kate
zaczął wibrować. Szatynka szybko wyciągnęła go z kieszeni spodni. Kiedy
popatrzyła na wyświetlacz momentalnie zbladła, ale zdecydowała się odebrać.
-
Możesz mi wyjaśnić, dlaczego jestem wzywany do szkoły? - zapytał wściekły
Styles.
-
No… to… jest raczej trudne do wyjaśnienia, ale proszę Cię nie denerwuj się -
odpowiedziała Kate.
-
Okej, nie chcesz mówić, to nie i tak wszystkiego się dowiem – prychnął chłopak
– Ale może zacznę inaczej… Wiesz z czym to się wiąże? - spytał - Będę musiał przyjechać tam za godzinę, gdy
w szkole są jeszcze uczniowie!
-
Ale wtedy są lekcje, wszyscy będą w klasach - uspokajała dziewczyna.
-
Mimo wszystko, to duże niebezpieczeństwo kolejnego skandalu, a przecież wiesz,
że teraz przed premierą płyty, musimy mieć nienaganną opinię - powiedział.
-
Tak wiem, ale i tak nic nie zmienię - powiedziała Kate - Po prostu stawiłam się
za przyjaciółką - dodała.
-
Jak to stawiłaś się za przyjaciółką? - zapytał Harry – Katherine, masz mi to
natychmiast wyjaśnić!
-
W dużym skrócie: nasza klasa czepia się Rebekah o to, że jest z Tobą - powiedziała
szatynka, spoglądając na blondynkę.
Przez długi moment w słuchawce panowała
cisza. Najwidoczniej Hazza musiał przetrawić w spokoju słowa swojej młodszej
siostry. Prawdopodobnie dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, co zrobił.
Naruszył życie normalnej nastolatki, dość brutalnie wprowadzając ją w świat
showbiznesu. A jednak Liam miał rację…
-
Myślę, że Wy też będziecie musiały być przy tej rozmowie, więc błagam, zachowujcie
się - poprosił brunet, w końcu przerywając niezręczną ciszę.
Ta uwaga była akurat całkowicie nie na
miejscu. O tym dziewczyna Payne’a już dawno pomyślała. Przecież nie będzie
kłócić się z nauczycielką w obecności swojego starszego brata. Poza tym,
wystarczająco dużo już dzisiaj nabroiły…
-
Nie musisz mi tego mówić, wiem, że mam zachowywać się kulturalnie, nie pyskować
i nie robić Ci wstydu - wymieniała szatynka - Muszę kończyć, właśnie przyszła
nauczycielka - dodała, po czym się rozłączyła.
***
-
Przepraszam bardzo, ale szukam Katherine Styles i powiedziano mi, że właśnie w tej
sali ma lekcje - odezwał się zachrypnięty głos zza drzwi, na szczęście dla
szatynki, jego właściciela nie było widać.
Kiedy tylko Kate usłyszała ten głos zamarła.
Poznałaby go wszędzie i to o każdej porze. "Po co ON tu przylazł!? Nie
mógł mnie zawołać ktoś inny!? Dlaczego akurat ON!?" - krzyknęła w myślach.
Szybko podniosła się z miejsca i popatrzyła na
puste siedzenie obok. Rebekah nie było już od piętnastu minut, a ona siedziała
jak na szpilkach i czekała aż przyjdzie moment na nią. Usprawiedliwiła się
przed nauczycielką i wyszła na korytarz, gdzie czekał już na nią jej brat.
-
A teraz rozwiń ten swój duży skrót - zażądał na przywitanie jej brat.
-
Jakiś chłopak wygarnął Rebekah, że spotyka się z Tobą, a ona po prostu tego nie
wytrzymała i wybiegła, a ja pobiegłam za nią, przecież to moja przyjaciółka,
nie mogłam jej tak po prostu zostawić i... – nastolatka nadawała jak katarynka.
-
Powiedzmy, że już wszystko wiem - przerwał jej Harry.
Kate dawno nie widziała swojego brata
aż tak opanowanego. Mimo, że ta sytuacja wynikła właśnie przez niego i go
bezpośrednio dotyczyła on był nadzwyczaj spokojny. Wysoko uniesiona głowa i skupiony wyraz twarzy dobitnie to ukazywały. W
tym momencie nie zachowywał się jak roztrzepany osiemnastolatek i gwiazda
boysbandu One Direction, tylko jak dorosły, jak prawdziwy… mężczyzna, który
jest gotowy wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.
Powoli dochodzili do sekretariatu, w którym belferka
miała rozmawiać z opiekunami dziewczyn. Harold nie stracił panowanie nad sobą,
za to jego siostra bezpowrotnie je utraciła. Jeszcze nigdy nie była wzywana na
tego typu rozmowę. Jeżeli już stawiała się w takich miejscach, to aby odebrać
nagrody za udział w konkursach albo za zasługi dla szkoły, także nie było
powodu, aby dziwić się jej, że jest wyjątkowo zdenerwowana i spięta, czego
objawem były trzęsące się ręce.
Rebekah i jej mama już tam były. Blondynka nie
zaszczyciła Styles’a nawet jednym spojrzeniem. Za to, kiedy jej matka na niego
spojrzała, po jego plecach przeszedł zimny dreszcz. To, że kobieta go nie
znosiła było raczej oczywiste. Przecież kto, jak nie on, wprowadził tyle zamętu
w życie jej dotychczas idealnej córeczki…
-
Siadajcie - rozkazała nauczycielka.
Kate i Harry posłusznie zajęli miejsca.
Pomieszczenie było duże, ale urządzone bardzo
przytulnie. Centralnym punktem było mahoniowe biurko, na którym stał
przestarzały komputer, a powierzchnie wokół niego pokryte były mnóstwem
różnokolorowych papierów. Po jednej jego stronie stało ozdobne krzesło,
najprawdopodobniej przeznaczone dla nauczycielki, a po drugiej cztery niczym
się nie wyróżniające siedzenia. Ściany miały odcień mięty i świetnie współgrały
z ciemnymi i lśniącymi meblami. Poza światłem dobiegającym z niewielkiego okna,
zastawionego kilkoma doniczkami z różnymi bujnymi, ale jednocześnie pięknymi roślinami,
pokój rozświetlał duży i ekstrawagancki żyrandol. Na przeciwległej ścianie od
okna wisiał stary, ozdobny zegar, a tuż obok niego dość duży obraz,
przedstawiający zachód słońca nad rozległym jeziorem i plażą, porośniętą wysokimi
trawami, nad którymi swobodnie latały stada ptaków. W rogu stała ogromna
kserokopiarka, przy której sekretarka właśnie kserowała jakieś potrzebne sobie
dokumenty. Gdy tylko wyszła nauczycielka postanowiła zacząć dyskusję, która nie
zapowiadała się na miłą pogawędkę.
-
Może macie coś do powiedzenia, dziewczynki? - zapytała.
-
Nie powinniśmy wychodzić z sali podczas pani lekcji - stwierdziła ze skruchą w
głosie Katherine - Bardzo panią przepraszam za moje zachowanie i obiecuję, że
to się nigdy nie powtórzy.
Mówiła to całkowicie szczerze. Już
dawno zdała sobie sprawę z tego, że obie przegięły. Mimo całej tej sytuacji,
kobiecie należał się szacunek, należny jej ze względu na stanowisko. One
natomiast całkowicie nie zwróciły na to uwagi, wręcz zignorowały. Zresztą,
nigdy nie umiała kłamać przez co, była raczej marną aktorką.
-
Czy dziewczyny pochwaliły się państwu, co zrobiły na mojej dzisiejszej lekcji?
- zapytała kobieta.
-
Tak i przyznaję, że to było bardzo nierozsądne - odpowiedziała matka Rebekah.
Nie miała pojęcia, co wstąpiło w jej
zwykle ułożoną córkę. Nigdy nie sprawiała, żadnych problemów wychowawczych. Nie
licząc sprzeczek z nauczycielką wf-u, którego nie cierpiała, dlatego też jej
matka nie wyciągała w związku z tą sprawą żadnych konsekwencji. Nie osiągała
wybitnych wyników w nauce, zawsze była pośrodku klasy. Natomiast zachowanie
zawsze miała bardzo wysokie. Zawdzięczała to chęci ingerowania w życie szkolne
oraz klasowe. Jeszcze niedawno uwielbiała organizować różne imprezy
okolicznościowe, ogniska, spotkania klasowe… A teraz…?
Jednak to, co wydarzyło się dzisiaj przeszło
już wszystkie granice… Podejrzewała, że jej zachowanie wynikało z związku
Rebekah z Harrym Styles’em. Nie znała tego chłopaka osobiście, a już wiedziała,
że nigdy nie da rady go polubić. Słyszała o nim wystarczająco dużo, zanim
jeszcze jej córka w ogóle go poznała. Odkąd tylko dowiedziała się o istnieniu
zespołu One Direction, stał się on dla niej prawdziwym idolem i wzorem do
naśladowania. Ściany jej pokoju oblepione były mnóstwem plakatów z jego
wizerunkiem. Na niektórych zdjęciach towarzyszyli mu również przyjaciele. Ale
tylko jej matka wiedziała, że taki związek nie będzie miał szansy przetrwać.
Celebryta z przeciętną dziewczyna…? Nie, jakoś nigdy jej to nie pasowało…
No i teraz są tego konsekwencje… Jej córka
znacznie pogorszyła się w nauce, jej zachowanie również pozostawia dużo do
życzenia, a przede wszystkim stała się dużo bardziej pyskata. Nikt jej nie
wmówi, że ten sławny chłopak dobrze na nią działa…
-
Znam Katherine na tyle dobrze, że wiem, iż więcej nie przysporzy tego rodzaju
problemów - zapewnił Styles.
Również zachowanie jego siostry go
zdziwiło. Kate i ucieczka z klasy…? Nie, to zdecydowanie do niej nie pasowało.
Dlatego obiecując, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy, był tego
absolutnie pewny. W końcu każdy ma prawo do błędów…
-
Miejmy taką nadzieję – ucięła nauczycielka – Ale, co do Rebekah... – udała, że
się zastanawia - To już jest Twój drugi wybryk. Zresztą jestem prawie
stuprocentowo pewna, że panienka Styles nie wyszłaby z mojej lekcji, gdyby nie sprowokowałoby
jej do tego opuszczenie klasy przez Ciebie…
Rebekah schyliła głowę w dół, wpatrując się w
swoje buty i analizując każdy ich szczegół. Nie, wcale nie było jej wstyd.
Przynajmniej nie przez to, że uciekła… Jeżeli sytuacja miałaby się powtórzyć,
zrobiłaby dokładnie to samo. Zresztą, to nawet nie chodziło o nią... Bała się,
że jej przyjaciółka, za wstawienie się za nią i chęć wsparcia na duchu, może
mieć przez nią problemy, czego szczerze nie chciała. Proszę bardzo, mogli
wstawiać jej nagany, ale niech nie obciążają odpowiedzialnością Kate, bo
dziewczyna nie była niczemu winna!
-
Katherine, dzisiaj wyjątkowo przymknę oko na Twoje zachowanie, ale co do
Rebekah... - zastanawiała się kobieta - Może zrobimy tak... Od jutra będziesz
musiała zostawać godzinę po lekcjach w sali numer 15 - powiedziała po chwili -
Dziewczyny na lekcje, a państwo możecie pójść do domu – dodała, wstając i
wyciągając rękę, zarówno do młodego Styles’a, jak i, matki blondynki.
Harry grzecznie przepuścił w drzwiach
wszystkie kobiety znajdujące się w pomieszczeniu. Cieszył się, że jego w
stosunku do jego siostry nie zostały wyciągnięte żadne konsekwencję, choć z
drugiej strony martwił się o to, iż Rebekah, mimo całej tej sytuacji, panującej
w jej klasie, która, jak nie patrząc, przemawiała na jej korzyść, tę karę
będzie musiała ponieść… I tak mieli bardzo niewiele czasu na spotkania, a teraz
odebrali im kolejną godzinę możliwą do spędzenia w swoim towarzystwie…
Jednak niespodziewanie odezwała się
rodzicielka jego dziewczyny.
-
Nie życzę sobie, żebyś spotykał się z moją córką!
-
Ale... Ale dlaczego? - zająknął się starszy brat Katherine.
-
Wystarczająco już przysporzyłeś jej problemów... - wyjaśniła.
-
Mamo! - wrzasnęła dziewczyna - Nie możesz zabronić mi spotykać się z Harrym!
-
Owszem mogę - stwierdziła spokojnie matka Rebekah.
-
Będę się spotykać z kim tylko zechcę, a Ty nie możesz mi tego zabronić -
podkreśliła blondynka.
-
Nie widzisz, że ten chłopak nie jest dla Ciebie odpowiedni? - zapytała.
-
Wiem czego chcę - odpowiedziała Rebekah.
-
Nie będę z Tobą rozmawiać w takim miejscu - stwierdziła kobieta - Wrócimy do
tego tematu w domu - zastrzegła, po czym bez jakiegokolwiek pożegnania z
uniesioną głową skierowała się w stronę wyjścia z budynku.
Gdy tylko zniknęła trójce nastolatków z oczu,
Rebekah wtuliła się w tors swojego chłopaka, a tym samym brata swojej
przyjaciółki, która zmieszanym głosem powiedziała:
-
No to może ja Was zostawię.
Katherine doskonale zdawała sobie
sprawę, że ta niezręczna wymiana zdań nie była łatwa dla żadnego z nich… W
końcu kochali się, a postronny obserwator mógłby mieć wrażenie, że cały świat
stoi przeciwko ich związkowi…
-
Nie ma takiej potrzeby - odezwał się Harry – Najlepiej będzie, jeżeli jak
najszybciej, wrócicie na lekcje - stwierdził - Rebekah, pogadamy o tym
wszystkim w domu – oświadczył - Przyjadę po Was – zaoferował, po czym pocałował
ją w policzek i odszedł w stronę wyjścia ze szkoły, a jego dziewczyna wraz ze
swoją przyjaciółką wrócił do sali, w której odbywała się ich ostatnia
dzisiejsza lekcja.
***
Czeeeść, kochani.! ;*
Gdy pytaliście się mnie o datę publikacji rozdziału XXXVI odpowiadałam, że
nastąpi to w roczek naszego bloga, czyli 3 lipca. Pojawił się dzień wcześniej,
gdyż właśnie w ten dzień obie wyjeżdżamy i na blogu obecne będziemy dopiero 16
lub 17 lipca… Także na wszystkie komentarze i pytania odpowiemy, gdy tylko
wrócimy znad morza ;D
A powracając do naszej
„rocznicy”… Nie jestem w stanie uwierzyć, że minął już rok. Pamiętam jakby to
było dzisiaj, że gdy Rebekah rzuciła pomysł założenia tego bloga, byłam temu
maksymalnie przeciwna, że początki fabuły wymyślałyśmy w czasie burzy, a później
i tak wszystko zmieniłyśmy, że pisałyśmy w każdym wolnym czasie, czemu
towarzyszyły wścibskie spojrzenia innych ludzi ;P Gdyby ktoś wtedy, w lipcu,
powiedział mi, że za dokładnie rok będziemy miały ponad dwadzieścia osiem
tysięcy wejść i aż tylu stałych czytelników, którzy pod każdym postem wyrażą
swoje zdanie na temat notki, to z pewnością wyśmiałabym go. Nawet nie wiecie,
ile słońca wprowadziliście w moje życie, dlatego bardzo, ale to bardzo Wam za
to dziękuję. Jesteście najwspanialsi.! ;***
No, jak nie patrząc,
rozpisałam się, zresztą jak zwykle. Także nie przedłużając, życzę Wam na maksa
udanych wakacji i do zobaczenia, a właściwie napisania, za dwa tygodnie ;D
Wasza Katherine ;*
Super rozdział,udanych wakacji no i Wszystkiego Najlepszego z okazji "roczku" bloga.Jesteście naprawdę utalentowane,a blog jest świetny.
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo ;D
UsuńOby do kolejnego ;P
nie jestem z wami od początku bloga ale wszystkiego najlepszego z okazji roczku oraz powodzenia w dalszym tworzeniu jego :)
OdpowiedzUsuńrozdział oczywiście genialny :) ciekawi mnie jak potoczą się losy Harrego i Rebeki ? :D
Dziękujemy, nie do końca wierzymy, że minął już rok ;D
UsuńJak się potoczą, to dowiesz się w dalszej części opowiadania ;D
Pozdrawiam ;)
Bardzo fajny rozdział. Poważny Harry to niespodzianka ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;D
UsuńNa razie nie przewidujemy więcej scen z "poważnym Harrym" ;P
Jakoś tak obie wolimy go w luźniejszej wersji ;)
Pozdrawiam ;)
Fajny rozdział ja wyjeżdżam w sobotę. ŻYCZĘ wam SUPER wakacji!!!
OdpowiedzUsuńDziękujmy ;D
UsuńMy już po wakacjach, ale było świetnie.! ;D
Kocham tego bloga. Uwielbiam ja piszesz. Sama dzięki takim właśnie blogom założyłam swój. Serdecznie zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://awesomeworld1d.blog.pl/
Przepraszam za SPAM
Awww...! Dziękuję ;D
UsuńCieszę się, że natchnęłyśmy Cię do pisania własnego bloga ;)
W wolnym czasie wpadnę ;)
mmm, poważny Hazza :D podoba mi się to :) czekam na next'a. miłych wakacji życzę! /Ola xx
OdpowiedzUsuńCieszę się ;D
UsuńNiestety już po wyjeździe, a było tak fajnie ;D
Jak zwykle supeeeeeeeeeeeerowy rozdział ;****** tylko jest jedno ale : HARRY NIGDY NIE JEST OPANOWANY ;) heheheehhehehehhe pięknie...
OdpowiedzUsuńDziękuję ;D
UsuńU nas Harry ma przeróżne oblicza ;P
Hej, ja jestem tu nowa, ale wczoraj trafiłam na tego bloga i dosłownie oderwać się nie mogłam od czytania. Teraz skończyłam i muszę czekać na kolejne opowiadania, to nie fair!!! Ja już tak mam... A tak w ogóle to super piszecie!
OdpowiedzUsuńCzeeeść, witam nową czytelniczkę i bardzo cieszę się, że do nas dołączyłaś ;D
UsuńTy od wczoraj przeczytałaś całe XXXVI rozdziałów...? Dziewczyno, podziwiam Cię, mi by oczy wysiadły przy połowie...
Dziękujemy ;*
Pozdrawiam ;)
No kiedy następny rozdział?! Czekam...
OdpowiedzUsuńPostaram się sprawdzić go do piątku ;D
Usuń