czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział XXXVII




„Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie is­tnieje żaden powód do miłości„

***

W ciągu następnego tygodnia sytuacja w klasie zbytnio się nie zmieniła, a Rebekah musiała zostawać po lekcjach. Uczniowie dalej świdrowali ją spojrzeniem i szeptali w jej towarzystwie. Jednak ona już uodporniła się na takie zachowanie. Wtedy podnosiła głowę do góry, prostowała się i nie patrzyła w ich stronę. Traktowała ich tak jakby w ogóle nie istnieli…
W czasie swojej „kary” segregowała jakieś dokumenty, co było dość nużącym zajęciem. Przecież, ile można przekładać papiery…? Jedynym pocieszeniem był fakt, iż sankcja miała niedługo minąć.
         Katherine się upiekło i jej irracjonalne zachowanie nie przyniosło żadnych bolesnych konsekwencji. Jednak jej popołudnia najczęściej zajmowały dodatkowe zajęcia matematyczne, spędzane w towarzystwie Marc’a Smith’a, z którym zaczynała się powoli dogadywać. Ich relacje znacznie się ociepliły, choć przyjaźnią tego jeszcze nazwać nie było można…

***

- Podziwiam Cię za tą całą przemowę w obronie Rebekah... Nie każdy byłby w stanie to zrobić – stwierdził Smith, gdy nauczycielka wyszła z klasy skserować im jakieś dodatkowe materiały.
         Brunet coraz częściej ją zaskakiwał. Przykładem były jego wcześniejsze słowa. Po kim, jak po kim, ale po nim nie spodziewałaby się usłyszeć czegoś tak… miłego. Może to nawet była pochwała…? Marc i pochwała…? Dziwne i to bardzo…
Prawdą było jednak, że rzadziej zdarzały się pomiędzy nimi kłótnie, a większość czasu spędzali na przyjemnej rozmowie. Dyskutowali na przeróżne tematy, jednak wyjątkowo często była to matematyka, królowa wszystkich nauk. Dla nastolatka było ona zdecydowanie oczkiem w głowie i jego ulubionym przedmiotem, odkąd tylko zaczął uczęszczać do szkoły. Już od podstawówki wyrażał niesamowite zainteresowanie tymże przedmiotem. Z każdym kolejnym rokiem był coraz lepszy, aż zaczął wybiegać poza materiał realizowany na lekcjach i niektóre rzeczy próbował opanować samodzielnie, co przeważnie w każdym wypadku mu wychodziło. Dodatkowo zawsze mógł pochwalić się tytułem pupilka nauczycielki. Mimo takiego wybicia, mógł stracić swoją pozycję, o którą dbał tyle długich i pracowitych lat. I to tylko przez dołączenie do klasy jednej kruchej osóbki o burzy loków i wyjątkowym charakterze. Gdy tylko zorientował się o jej umiejętnościach matematycznych, które wykazała podczas pisania testu diagnostycznego, postanowił uprzykrzać jej życie w klasie. Nie mógł pozwolić, żeby zrujnowała jego opinię. Z początku myślał, że jest typem kujonki, ale po kilku rozmowach z nią przeprowadzonych, już wiedział, że ma do czynienia z zupełnie kimś odmiennym. Dzięki swojej inteligencji potrafiła wybrnąć z każdej sytuacji, znaleźć argument potwierdzający jej tezę i przede wszystkim, zawsze odpyskować mu tak, że sam nie wiedział, co odpowiedzieć. Z czasem jednak uświadomił sobie, że lubi z nią rozmawiać. Tłumaczył to sobie tym, iż była jedyną osobą w klasie, która chciała z nim takie konwersacje prowadzić, gdyż resztę zdążył już do siebie zrazić. Mimo, że te zajęcia służyły do przygotowania ich do konkursu, to on doskonale zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę mają one drugie dno, którego Katherine najwidoczniej była całkowicie nieświadoma. Nauczycielce nie chodziło tylko i wyłącznie o ich doszkalanie, chciała bowiem dodatkowo zobaczyć, które z nich jest lepsze… Na początku starał się rywalizować z szatynką, ale szybko wyszło na jaw, że było to bezsensu… Im bardziej on się starał, tym na większego idiotę w jej oczach wychodził. W końcu całkowicie odpuścił i zadania najczęściej rozwiązywali wspólnymi siłami, gdzie żadne z nich nie wychylało się ponad drugie.
- Każdy zrobiłby to w obronie bliskiej osoby - powiedziała Kate, wyciągając z torebki długopis i kładąc ją na parapet, przy którym siedziała.
- Niekoniecznie - oznajmił brunet - Dylan zna Rebekah dłużej niż Ty, a nawet nie ruszyła się z miejsca – zauważył, napotykając spojrzenie Kate – No dobra, odezwała się, ale to dopiero później.
         Nastolatka już miała odpowiedzieć Marc’owi, kiedy poczuła w kieszeni spodni wibracje. Zręcznym ruchem wyjęła telefon i spojrzała na wyświetlacz.
- Muszę na chwilę wyjść, mam ważny telefon – oświadczyła Katherine -  Zaraz wracam – dodała, szybko podnosząc się z miejsca i wychodząc na korytarz.
- Mam zajęcia, Liam - poinformowała szatynka swojego chłopaka.
- Wiem, dlatego dzwonię - odpowiedział brunet - Przyjadę po Ciebie – zaproponował.
Logiki faceta nigdy nie zrozumiesz…
- Przecież cały dzień mieliście spędzić w studio - stwierdziła dziewczyna.
         To akurat była prawda. Zespół dość intensywnie pracował nad nową płytą, tym samym spędzając większość swojego czasu wolnego właśnie tam. Wyjeżdżali wcześnie rano, zazwyczaj równo z siedemnastolatką, ale wracali późnym wieczorem, gdy ona najczęściej już spała, zmęczona trudnym dniem w szkole. Dlatego też dużo rzadziej widywała się i rozmawiała z Liam’em…
- Chłopcy tam jeszcze muszą zostać, ale ja uwinąłem się wcześniej i stwierdziłem, że Cię odbiorę - wyjaśnił Liam.
- Okej - zgodziła się dziewczyna - Muszę już kończyć - powiedziała, po czym rozłączyła się i wróciła do klasy.
Po chwili do sali przyszła też nauczycielka i rozdała każdemu uczniowi po karcie pracy. Poprosiła o ich rozwiązanie, a w razie jakichkolwiek problemów o zwrócenie się do niej. Zarówno Kate, jak i Marc’owi wydawały się one banalnie proste, tym bardziej, gdy rozwiązywali je w dwójkę, toteż skończyli wyjątkowo szybko.

***

Gdy tylko szatynka spakowała się, wyleciała z klasy jak oparzona. Kiedy wyszła ze szkoły od razu rzucił jej się w oczy samochód Liam'a, mimo to, że zaparkowany był w dyskretnym miejscu. "Dobrze, że większość skończyła już lekcje" - pomyślała. Spokojnym, ale zdecydowanym krokiem ruszyła w kierunku samochodu swojego chłopaka. Nie mogła doczekać się spotkania z nim i spędzenia razem chociaż jednego krótkiego popołudnia. Była tak bardzo spragniona jego bliskości, że powoli zaczynała wariować.
Brunet, gdy tylko zobaczył swoją dziewczynę, uśmiechnął się szeroko. Dla niego również był to ciężki okres. Jedynym kontaktem, który utrzymywali, póki co, było tylko przyglądanie się jej podczas snu i głaskanie po policzku lub włosach, co musiał robić niewiarygodnie ostrożnie, gdyż nawet najdelikatniejszy dotyk na jej skórze, powodował niespokojność w jej śnie. Gdy weszła do jego samochodu od razu poczuł się znacznie lepiej. Jakby jakaś cząstka w jego sercu znów powróciła na swoje miejsce.
- Hej, co tam? – przywitał się Liam, całując ją w policzek - Jak w szkole?
- Cześć, bez zmian, ciągle się czepiają - wyjaśniła nastolatka, kładąc swoją torebkę na kolanach.
- Po weekendzie pewnie zapomną... Nie no, zapomnieć to raczej nie, ale pewnie skończą o tym gadać i z pewnością znajdą sobie wiele innych, lepszych tematów do rozmów - stwierdził chłopak, odpalając silnik samochodu.
- Mam nadzieję, gdyż myślę, że Rebekah długo tak nie wytrzyma… - oznajmiła młodsza siostra Loczka – W końcu z dnia na dzień, stała się sławna.
- Przez dwa dni może wybuchnąć tyle skandalów z udziałem bardziej popularnych gwiazd, że głowa mała… - powiedział brunet - Chciałabyś może dzisiaj gdzieś wyjść? – zaproponował Liam, drastycznie zmieniając temat.
Nie chciał, żeby Katherine zajmowała się takimi sprawami akurat teraz, kiedy mogli w końcu spędzić trochę czasu razem i to bez wścibskiego spojrzenia brata szatynki.
- Wiesz co, dałabym wszystko za posiedzenie w domu przed telewizorem - stwierdziła.
         Przez cały tydzień była tak zaganiana, że jej jedynym marzeniem było obejrzenie jakiegoś filmu w towarzystwie koca oraz ciepłych i zarazem opiekuńczych ramion Liam’a. Niepotrzebne jej były żadne wystawne i drogie lokale, gdzie na każdym kroku śledziliby ich paparazzi… Wystarczyła sama obecność jej ukochanego.
- Na pewno? Nie chciałabyś pójść do kina? Restauracji na kolację? Czy na plażę, póki nie jest jeszcze tak zimno? - zapytał brunet.
- Przecież w tych wszystkich miejscach są paparazzi - stwierdziła niechętnie Katherine.
- Skoro tak Ci zależy, to możemy ten dzień spędzić w domu. Ważne, że będziemy razem – powiedział, wjeżdżając na szeroki podjazd.
Para weszła do domu, trzymając się za ręce. Gdy dziewczyna odłożyła torbę, rozsiedli się na sofie. Ciszę przerwał Liam.
- W następny weekend jesteśmy zaproszeni do moich rodziców na obiad - oświadczył.
         „Świetnie, kolejny stracony weekend” – pomyślała szatynka, a na głos powiedziała:
- Będę tęsknić…
- JESTEŚMY zaproszeni - powtórzył brunet, kładąc nacisk na pierwsze wypowiedziane przez siebie słowo - Ja i moja nowa dziewczyna, czyli Ty.
O, nie, nie, NIE! Ona jedząca z nimi obiad, pijąca herbatę, rozmawiająca na przeróżne tematy… Nie i jeszcze raz NIE! Nawet nie była w stanie wyobrazić sobie tego, a co dopiero przeżyć na żywo. Rodzice Liam’a zapewne ciągle przyglądaliby się jej i zadawali pytania, na które ona z pewnością nie umiałaby znaleźć inteligentnej odpowiedzi z tego całego stresu. Później dziwiliby się z kim ich syn się związał. Nie dość, że przeciętna uroda, to jeszcze całkowicie nietowarzyska… Perspektywa tego spotkania ogromnie ją przerażała. Czuła czysty, niepohamowany strach…
- Słucham…? – spytała, niedowierzając.
- Ciebie też zapraszają – powiedział, uśmiechając się do dziewczyny, która najwidoczniej była bardzo zaskoczona tym pomysłem.
- A jeżeli ja się im nie spodobam... - zmartwiła się Kate.
- Na pewno Cię polubią, nie ma innej opcji - odpowiedział pewnie chłopak.
         Czego jak czego, ale tego akurat był stuprocentowo pewny. Po niecałych dwóch latach związku z Danielle, zaakceptują naprawdę każdą dziewczynę, gdyż ich niechęć do Peazer była nawet nieskrywana. Nie lubili ją za dosłownie wszystko. Nie mogli znieść jej sposobu ubioru, wyglądu zewnętrznego, ale najbardziej drażniło ich jej zachowanie. Gdy powiedział im o końcu ich związku byli wniebowzięci. Jeszcze chwila, a skakaliby do sufitu z tej ogromnej euforii, która ich ogarnęła. To nie tak, że byli przeciwni temu związkowi od samego początku… Danielle pokazała pazurki dopiero wtedy, gdy była przekonana, iż Liam nie zerwie z nią z powodu braku szacunku do rodziców chłopaka. Jak nie patrząc, rozstali się z całkowicie innego powodu, którym była urocza siostra jego przyjaciela, w której bez pamięci się zakochał.
- Niekoniecznie - stwierdziła szatynka, wyrywając go tym samym z zamyślenia.
- Nie martw się na zapas... Spodobasz się im. Jesteś cudowna, niesamowita, przepiękna, urocza, no i mądra - wymieniał Liam.
- Przestań, zawstydzasz mnie - wyznała Kate, nieznośnie się rumieniąc.
Para usłyszała jak jakiś samochód zatrzymuje się przed ich domem. To by było na tyle intymności…
Po chwili do domu wszedł Harry z Rebekah.
- Liam, nagrywamy jeszcze jedną piosenkę i kazali Cię wezwać - poinformował Hazza – O Kate się nie martw, nie będzie się jej nudzić, bo spotkałem niedaleko Rebekah, a one znajdą sobie jakieś zajęcie – oświadczył – Tylko bądźcie mi tu grzeczne… - powiedział, ostrzegawczo machając im palcem.
- Przecież powiedzieli, że na dzisiaj mam wolne - westchnął chłopak, ale mimo wszystko niechętnie wstał z sofy - Przepraszam Cię, Kate - powiedział i pocałował szatynkę w policzek - Wrócę jak najszybciej się da - zapewnił.

***

Czeeeść.! Obiecałam, że rozdział pojawi się w piątek, ale jakoś tak szybciej udało mi się z nim uwinąć i jest dzisiaj ;D Może dlatego, że jest krótszy od pozostałych… No nic, ważne, że jest ;)
Z znad morza przyjechałyśmy wypoczęte, opalone, z naładowanymi akumulatorami i co najważniejsze z nowymi pokładami weny, bo tam też nie próżnowałyśmy ;D
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze opublikowane pod ostatnim postem i zachęcam do dalszego wyrażania swojego zdania ;)
Wasza Katherine ;*

16 komentarzy:

  1. No wreszcie!
    Zaglądałam tutaj często i czekałam...
    I się doczekałam! Rozdział fajny, jak zawsze zresztą. Kiedy następny...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja odpowiedziałam Ci pod ostatnim postem, że rozdział będzie w piątek, a że udało mi się sprawdzić go wcześniej, to stwierdziłam, że zrobię Wam niespodziankę i dodam już dzisiaj ;D
      Dziękuję ;D
      Wow,, dopiero dzisiaj dodałam nową notkę, a następnej jeszcze nie zdążyłam sprawdzić, ale myślę, że rozdziały powinny ukazywać się tak co tydzień, ze względu na trwające wakacje ;)

      Usuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Mam nadzieję, że wizyta u rodziców Liama przebiegnie bez żadnych kłopotów i niespodzianek ;) Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;D
      Co do wizyty, to się jeszcze okażę ;P Zostało do niej jeszcze parę rozdziałów, ale napisana już jest ;D
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Już się nie mogę doczekać aby o tym poczytać ;)

      Zostałyście nominowane do The Versatile Blogger. Więcej informacji w zakładce The Versatile Blogger na http://pomimoboluszczesciewzyciu.blogspot.com/

      Usuń
    3. No, będzie co czytać, tak czuję ;D
      Już byłyśmy nominowane, a poza tym stwierdziłyśmy, że nie chce nam się w to bawić i wolimy skupić się na treści na blogu... Ale bardzo ładnie dziękujemy za nominowanie nas ;*
      Pozdrawiam ;D

      Usuń
  3. Rozdział oczywiście świetny, jak zawsze. Cieszę się że jesteście wypoczęte. No i chyba coś się zacznie dziać między Marc'iem a Katherine?! Choć to tylko ze strony Marc'a (tak przypuszczam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ dziękuję ;*
      Katherine i Marc... No nie wiem, nie wiem ;P Choć ja tego nie widzę...

      Usuń
    2. Ja troszeczkę tak.Marcowi zaczyna się podobać Katherine,ale ona nic do niego nie czuje,ale gdyby Liam dowiedziałby się o tym,byłby zazdrosny.

      Usuń
    3. Marc raczej nie jest typem faceta, który od razu się zakochuje ;p Zreszta skąd wniosek, że Katherine nic do niego nie poczuje...? Liam póki co nie zna Marc'a, także nie bardzo ma być o kogo zazdrosny... Pozdrawiam ;d

      Usuń
  4. Jeee! Kolejny rozdział, a ja go dopiero teraz widzę?!
    Super! Czekam na następny ;D

    Zapraszam do czytania opowiadania o 1D.
    Obserwuję ^^ Zrewanżujesz się? Bardzo mi zależy, dopiero zaczynam.
    http://letsstartfromthebeginning-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że w ogóle zauważyłaś ;P
      Dzięki ;D
      Przykro mi, ale nie bawię się w coś takiego jak obserwowanie... Jeżeli jednak zabiorę się do czytania bloga, to go czytam ;) W wolnej chwili z chęcią wpadnę ;D

      Usuń
  5. Zapraszam na 1 rozdział
    http://sophieandzayn.blogspot.com/
    Lubię waszego bloga, może wam spodoba się nasz :)

    Aga <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i obiecuję, że w wolnej chwili zajrzę ;)

      Usuń
  6. JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU. Błagam, szybciej bo umrę. ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błagam, nie umieraj, nie chcę Cię mieć na sumieniu... ;P

      Usuń