czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział XXXIX




„Ktoś, kto mówi, że miłość nie przy­nosi strachu, nig­dy nie był zakochany”

***

Kiedy Katherine wróciła w środę ze szkoły, była strzępkiem  nerwów.
Po pierwsze, dzisiaj odbyły się wybory do samorządu szkolnego, w którym startowała. Bała się, że nie otrzymała wystarczającej ilości głosów, aby się do niego dostać. No bo kto mógłby na nią głosować? Przecież chodziła do tej szkoły niecałe dwa miesiące.
Po drugie, pisała strasznie ważny test z hiszpańskiego, a była pewna, że zawaliła połowę pytań. Tajemnicą nie było, że nie znosiła tego przedmiotu. Mógłby dla niej w ogóle nie istnieć i z pewnością nie obraziłaby się z tego powodu.
Po trzecie, na dodatkowych, pozalekcyjnych, zajęciach kolejny raz pokłóciła się z Marc'iem. Oboje wyszli z klasy wzburzeni i na pożegnanie nie odezwali się do siebie ani słowem. Pomyśleć tylko, że poszło o tak błahą rzecz, jaką jest Liczba Pi. Brunet był w stanie założyć się o własne życie, że wyrecytuje większą liczbę cyfr po przecinku niż dziewczyna. Za to ona zbyła go prychnięciem i stwierdziła, że w poprzedniej szkole była w tym najlepsza. Ich spór rozstrzygnęła dopiero nauczycielka, twierdząc, że ta dyskusja do niczego nie prowadzi i byłoby dobrze, żeby zabrali się do liczenia zadań przygotowujących ich do konkursu zamiast zajmować się takimi bezsensownymi sprzeczkami. Po chwili dodała również, że jak na razie, u żadnego z nich nie widać nawet cienia postępu, bo większość czasu spędzają na kłótniach. Natomiast, jeżeli zdecydują się to kontynuować, to bez żadnych oporów wyrzuci ich oboje z konkursu, co wiąże się z niższą ocenę na semestr, a także na koniec roku. Z początku była wściekła zarówno na nauczycielkę, jak i na Marc'a, ale później uświadomiła sobie, że jej słowa są tylko groźbami bez pokrycia.
Po czwarte, miała dzisiaj odbyć razem z Liam'em ważną rozmowę o wyjeździe do rodziców bruneta. Była prawie pewna, że Harry się nie zgodzi, a w najlepszym przypadku będzie stawiać znaczne opory. Szczerze mówiąc, cieszyłaby się jak głupia, gdyby jej brat kategorycznie jej tego zabronił. Bała się tego jak przyjmą ją rodzice jej chłopaka. Przecież może im się nie spodobać...
I tak oto, siedziała na kanapie przed telewizorem w żadnym stopniu nie skupiając się na ekranizacji "Romea i Julii", którą miała na jutro obejrzeć. Zamiast tego jej umysł zaprzątały pesymistyczne myśli, a ręce drżały jakby od lat zmagała się z chorobą Alzhaimera.
Zespół miał wrócić dwie godziny po jej przyjściu ze szkoły. Teraz nagrywali pewnie jedną z piosenek lub wygłupiali się, co zdarza im się dość często.
Członkowie boysbandu One Direction wrócili pół godziny wcześniej niż się tego spodziewała Kate. Niall z Louis'em zaraz po wejściu rzucili się na jedzenie znajdujące się w lodówce. Zayn wbiegł po schodach na górę, tylko po to, żeby po chwili wrócić i zakomunikować, że wychodzi do Alice. Za to ostatnia para, czyli Liam i Harry byli pogrążeni w dyskusji, przy czym Loczek gestykulując tłumaczył coś swojemu przyjacielowi.
Kiedy Hazza dostrzegł, że jego siostra się w niego wpatruje, obdarzył ją szerokim uśmiechem. Trasę kilku metrów pokonał pięcioma długimi krokami i ucałował ją w policzek. Po chwili usiadł koło niej i zapytał:
- Jak w szkole…?
- Średnio - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
Może sytuacja w klasie nie była aż taka zła jak parę dni wcześniej, ale do najmilszej zaliczyć jej nie było można… 
- Liam mówił mi o waszym zaproszeniu do jego rodziców - powiedział jej starszy brat - Owszem, przyznaję, że początkowo nie byłem zachwycony tym pomysłem… - zaznaczył, marszcząc czoło - Ale ostatecznie rozważając wszystkie za i przeciw, zgadzam się - powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej.
Ostatnia nadzieja na wykaraskanie się z wyjazdu bezpowrotnie zniknęła... Szatynka była tak zaskoczona, że mało myśląc wykrzyczała:
- Słucham!?
Harry zmarszczył brwi z zaciekawieniem.
Dopiero po chwili zorientowała się jak głupio postąpiła.
- Yyy... To znaczy... No... Nie sądziłam, że tak szybko się na to zgodzisz…- wyjaśniła Katherine, jąkając się – Po prostu mnie zaskoczyłeś…
- Widzisz czasami jestem nieprzewidywalny - zaśmiał się Hazza, ukazując rządek białych i równych zębów - Chętnie bym z wami jeszcze podyskutował, ale umówiłem się z Rebekah i jestem już spóźniony – wytłumaczył, podnosząc się z sofy i szybko wychodząc.

***

Gdy Katherine udało się otrząsnąć z niespodziewanego szoku, postanowiła policzyć kilka dodatkowych zadań z matematyki.
W domu było wyjątkowo cicho, dlatego nalała sobie szklankę soku wieloowocowego, poszła do torebki po potrzebne przybory i usadowiła się na wygodnej sofie przed telewizorem.
Nie minęło nawet piętnaście minut, a dołączył do niej Liam.
Z początku nie sprawiał żadnych problemów. Najzwyczajniej w świecie oglądał sobie zagadnienia, które zostały jej jeszcze do zrobienia.
Później  jednak przeszedł samego siebie... Najpierw położył jej włosy na lewą stronę. Już po chwili delikatnie całował szyję dziewczyny.
Mimo tego, że jej oczy same prosiły się o zamknięcie, a mózg o całkowite poddanie się pieszczocie, Kate postanowiła, że będzie na tyle zdeterminowana i nie oderwie się od  wcześniej pochłaniających jej uwagę zajęć. Jej cierpliwość szybko została wystawiona na próbę. Brunet delikatnie masował jej kark i spięte plecy, jednocześnie, co jakiś czas, całował w szyję.
- Rozpraszasz mnie! - jęknęła nastolatka, przymykając powieki.
- Jesteś dzisiaj wyjątkowo spięta… - wymruczał chłopak, wprost do ucha, co sprawiło, że przez jej ciało przeszły ciarki.
Niby nastolatek nie powiedział nic złego, ale mimo tego, tykająca w jej ciele bomba, postanowiła wybuchnąć, dlatego po chwili znienacka zaatakowała:
- No nie wiem, czemu ja miałabym być spięta…? - zapytała retorycznie - Hmmm... Pomyślmy... - udała, że się nad czymś pilnie zastanawia - Może dlatego, że miałam dzisiaj ważny test z hiszpańskiego i jestem pewna, że go zawaliłam…? Może dlatego, że odbyły się wybory do samorządu szkolnego, w którym startowałam…? Może dlatego, że nauczycielka, z którą mam dodatkową matematykę, zagroziła, że jeżeli nie zacznę robić postępów, to mnie z nich wyrzuci…? A może dlatego, że strasznie stresuję się wyjazdem do Twoich rodziców….? – szatynka nadawała jak najęta - Przecież mogę im się nie spodobać, a do tego... – mówiłaby dalej, gdyby nie fakt, że Liam brutalnie jej przeszkodził, zamykając usta pocałunkiem.
Mimo, że jeszcze przed chwilą, młodsza siostra Harry'ego była na niego zła, to jej wściekłość wyparowała w sekundę, a może jeszcze mniej…
Teraz liczył się tylko on.
On i jego usta.
Z umysłu Katherine zniknęły wszystkie zmartwienia. Można by rzec, że w ogóle przestała myśleć….
 "Co on ze mną robi…?" - przemknęło nastolatce przez myśl, gdy chłopak po jakimś czasie się od niej odsunął, po czym zapytał:
- Lepiej?
Siedemnastolatka miała ochotę na niego warknąć, a brunet, widząc jej niezadowoloną minę, chciał coś powiedzieć. Jednak młodsza siostra Harry’ego uciekała spojrzeniem od jego brązowych tęczówek. Dlatego wziął ją za obie ręce i odezwał się:
- Kate, posłuchaj mnie uważnie. Moi rodzice będą Tobą zachwyceni. Nawet nie wiesz jak moja mama cieszyła się, że związałem się z normalną dziewczyną, a nie żadną gwiazdą jak Danielle… Zobaczysz, będzie dobrze - zapewnił - A zresztą wystarczy Twój promienny uśmiech, a ich serca będą leżały u Twoich stóp – oświadczył z pewnością w głosie - Tak jak moje – dodał, głaszcząc ją po rozgrzanym policzku.
- Dziękuję - szepnęła dziewczyna, po czym wtuliła się w jego tors.

***

Z resztą zespołu pożegnali się już wieczorem, przed pójściem spać. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że po co mają tak szybko wstawać, skoro jest weekend i chociaż wtedy należy im się chwila na poleniuchowanie.
Harry z jakieś dziesięć razy powtórzył Liam'owi, że ma jechać ostrożnie i uważać na Kate, bo jeśli szatynce spadnie choć włos z głowy, to brunet będzie mógł pożegnać się z życiem.
Chłopak Katherine zapewnił, że z nim jest w pełni bezpieczna, a sama zainteresowana zbyła ich rozmowę cichym prychnięciem.

***

- Kate, obudź się, zaraz dojeżdżamy - oznajmił dziewiętnastolatek, nie spuszczając wzroku z ulicy.
Nastolatka nie miała pojęcia, kiedy zasnęła, ale z górującego na niebie słońca wywnioskowała, że przespała ładnych parę godzin. Nie myliła się... Przez ten czas zdrętwiały jej mięśnie, tym samym odmawiając posłuszeństwa. Pamiętała budynki mijane jeszcze w Londynie i swoje zdziwienie brakiem korków na ulicy. Później widziała już tylko pustkę. Szczerze mówiąc, nie dziwiła się sobie, że zapadła w tak głęboki sen.
Chłopak wjechał na podjazd swojego rodzinnego domu. Zgasił silnik, po czym wyszedł, aby otworzyć drzwi szatynce.
Katherine czuła się tak zestresowana jak jeszcze nigdy.
Brunet chwycił dziewczynę za rękę, po czym poszli w kierunku drzwi wejściowych.
Zanim weszli, Liam szepnął do ucha dziewczyny krótkie "Nie stresuj się", po czym weszli do domu.
- Jesteśmy! - krzyknął brunet.
Im oczom ukazała się mama chłopaka, która od razu posłała im uśmiech.
- Wejdźcie, nie stójcie tak w progu - powiedziała, prowadząc ich do salonu - Obiad już prawie gotowy.
- Mamo, poznaj, to jest Katherine, o której tyle Ci opowiadałem - przedstawił chłopak swoją dziewczynę.
- W końcu znalazłeś sobie jakąś normalną dziewczynę. Ta cała Danielle tylko Cię wykorzystywała - podsumowała matka Liam’a - W rzeczywistości jesteś jeszcze ładniejsza niż w relacjach mojego syna – powiedziała, tym razem zwracając się do szatynki, która zarumieniła się nieznośnie, po czym grzecznie podziękowała za komplement.
- Mamo… - jęknął brunet.
Cała trójka usiadła przy stole w salonie.
Po chwili dołączył do nich także ojciec Liam'a.
- Tato, to jest Kate - poinformował brunet.
- Domyśliłem się... Twoja matka już od tygodnia szykuje dom na jej przyjazd - stwierdził mężczyzna.
Para uśmiechnęła się do rodziców chłopaka. Matka Liam'a poszła do kuchni i już po chwili wróciła z talerzami.
- Może w czymś pani pomóc? - spytała kulturalnie nastolatka.
- Nie, nie. Ty tutaj jesteś gościem - stwierdziła kobieta.
- Ale ja chętnie pomogę - zapewniła młodsza siostra Harry'ego.
- W takim razie chodź - powiedziała ze zrezygnowaniem kobieta.
Szatynka wstała od stołu i udała się za matką swojego chłopaka. We dwie szybko się uwinęły i już po chwili usiadły znów przy stole.
- To może opowiecie nam jak się poznaliście? - zaproponował ojciec bruneta.
- To siostra Harry’ego, także znamy się już ponad dwa lata… - wyjaśnił brunet.
- Nie widzisz tego podobieństwa pomiędzy nimi? - spytała kobieta.
- Więc, od kiedy jesteście razem? - dopytywał mężczyzna.
- Tak naprawdę, to chyba od dziewiętnastych urodzin Liam'a - tym razem odezwała się szatynka, patrząc na swojego chłopaka, zajętego jedzeniem.
- A co u reszty zespołu? – zapytała kobieta - Katherine, częstuj się – dodała, nakładając sobie sałatki.
- Chłopaki nagrywają właśnie swój drugi album więc większość czasu spędzają w studio - wyjaśniła nastolatka - Myślę, że "Take Me Home" odniesie jeszcze większy sukces niż "Up All Night”.
- To wręcz oczywiste. W końcu teraz są bardziej popularni i mają więcej fanek, które z chęcią wykupią płyty - stwierdził mężczyzna.
- Moim zdaniem nawet piosenki są dużo lepsze - oznajmiła młodsza siostra Styles'a.
- Może troszkę… - odezwał się Liam z pełną buzią jedzenia.
- Liam, zachowuj się - upomniała go matka
- Oj, nie przesadzaj, przecież jestem we własnym rodzinnym domu - prychnął brunet.
- Co nie oznacza, że masz być niekulturalny - powiedziała kobieta.
- Dobrze, już dobrze - powiedział chłopak.
- Ja Cię tego nie uczyłam... – westchnęła z rezygnacją - A już tym bardziej pyskowania…
- Przecież ja Ci nigdy nie pyskowałem – oświadczył pewnym głosem chłopak Katherine - Można by rzec, że byłem wręcz dzieckiem-aniołem.
Kate o mało nie zakrztusiła się sokiem pomarańczowym, którym właśnie popijała przepyszne potrawy serwowane przez panią Payne, gdy usłyszała wypowiedź przyjaciela jej starszego brata.
- Aniołek…? – zapytała retorycznie - Jakoś nie wyobrażam sobie Ciebie bez tych złośliwych docinek kierowanych w moją stronę...
- Przecież w stosunku do Ciebie nie zachowuję się w ten sposób - stwierdził Payne.
- Teraz może nie, ale kiedyś... - powiedziała szatynka, przypominając sobie dawne czasy, kiedy na początku swojej znajomości nie mogli na siebie patrzeć, a już o zwyczajnej i kulturalnej rozmowie nie było mowy.
- To było dawno - sprostował Liam, patrząc na swoją dziewczynę.
- Myślałam, że zakochani w waszym wieku zachowują się troszeczkę inaczej… - przerwała im mama Payne'a.
- To są tylko małe sprzeczki – powiedział brunet.
- Często Wam się to zdarza? - wtrącił ojciec chłopaka.
- Czasami… - zbył ich nastolatek – Chyba najważniejsze jest to, że się nie kłócimy, prawda…?
- Prawdziwe kłótnie to przeżywaliśmy, zanim zostaliśmy parą - powiedziała Kate.
- To jak to się stało, że jesteście razem, skoro ciągle się kłóciliście? - dopytywał tata Liam'a.
- Właściwie to nie wiem... - westchnęła szatynka, nie bardzo wiedząc jak to wyjaśnić - To się stało tak… automatycznie…
- Ej, ej, wypowiadaj się za siebie – odezwał się brunet, zwracając się do szatynki - W moim przypadku było zupełnie inaczej - stwierdził - Kate zaczęła mi się podobać na początku roku, podczas naszej trasy koncertowej. Na brak urody narzekać nigdy nie mogła, ale wtedy bardzo wydoroślała. Nie tylko pod względem fizycznym, ale też psychicznym – wyjaśnił - Niestety nic nie mogłem jej pokazać ze względu na umowę, którą zawarliśmy z jej bratem.
- Czekaj, czekaj... – zastanawiała się matka chłopaka - Przecież Ty jeszcze wtedy byłeś z Danielle…
- Moje uczucie do niej już dawno wygasło. Oboje dobrze wiedzieliśmy, że z tego, co do siebie czuliśmy, już nic nie pozostało – oświadczył.
- Synu, nie będę Cię oszukiwał, że bardzo cieszyliśmy się z matką z takiego obrotu sprawy - odpowiedział jego ojciec - Mamy tylko nadzieję, że do niej nie wrócisz… - dodał, uważnie go obserwując.
- Dlaczego tak strasznie jej nie lubicie? – zapytał, głośno odkładając sztućce na talerz i podnosząc wzrok na mężczyznę.
- Nie zauważałeś tego, że najzwyczajniej w świecie cię wykorzystywała, chcąc zdobyć sławę…? - zapytała kobieta retorycznie - Nie pamiętasz, że gdy byliście w „The X Factor”, to ciągle cię unikała i spławiała, a gdy już osiągnęliście sukces, to wręcz się do Ciebie kleiła?
Katherine przestała podobać się ta rozmowa.
Liam widząc to, postanowił zmienić, drażniący jego dziewczynę temat.
- Tak właściwie, to co u Was? - zapytał - Jak się czujesz, mamo?
- Czy wszyscy muszą pytać się o to samo…? - zapytała retorycznie - Wszystko w porządku.
- Jestem po prostu ciekawy. Przecież nie widzieliśmy się ani nie rozmawialiśmy odkąd wyszłaś ze szpitala - powiedział Liam.
- Widzisz, jest na to świetna rada... Wystarczyło od czasu do czasu zadzwonić - oznajmiła kobieta z nutką ironii w głosie.
Brunetowi zrobiło się głupio. Odkąd zaczął związek z Kate rzadko kontaktował się z rodzicami. Zaniedbał ich i nie może tego tak po prostu zrzucić na brak czasu spowodowany pracą…
Reszta posiłku minęła spokojnie.
Rodzice chłopaka zadali nastolatce jeszcze kilka kontrolnych pytań, na które bez problemu odpowiedziała.
- Jeżeli już zjedliście, to może oprowadzisz Katherine po okolicy? - zaproponowała matka chłopaka, zwracając się do niego.
- Świetny pomysł! - stwierdził Liam z entuzjazmem w głosie - Pokażę Ci, gdzie się wychowałem - tym razem swoje słowa skierował do szatynki, spoglądając na nią z boku.
- Dobrze, ale najpierw pomożemy Twojej mamie posprzątać - oznajmiła Kate - Obiad był pyszny, bardzo dziękuję.
- Ależ Ty jesteś uczynna – zachwycała się kobieta - Całkowite przeciwieństwo tej całej Danielle… - po wymówieniu tego imienia skrzywiła się nieznacznie - Pomożesz mi po kolacji, a teraz zmykajcie, bo zbliża się deszcz, a zmoknąć chyba nie chcecie - powiedziała - Zresztą bardzo bym nie chciała, żeby zniszczyły się twoje starannie wymodelowane loki – dodała, delikatnie unosząc jednego z nich i okręcając dookoła palca.
Liam nie był w stanie utrzymać powagi sytuacji i wybuchł śmiechem.
Nastolatka zmroziła go spojrzeniem, a jego matka ze zdziwieniem zapytała:
- Z czego się śmiejesz? Czyżbym powiedziała coś zabawnego?
- Nie wiem, co w tym śmiesznego… - powiedziała z wyrzutem dziewczyna - Biorąc pod uwagę to, że to ty masz obsesję na punkcie włosów – dodała, uśmiechając się i jednocześnie patrząc jak szeroki uśmiech schodzi z twarzy chłopaka.
- Teraz to przegięłaś… - warknął brunet, zaczynając łaskotać siedemnastolatkę.
- Liam... proszę... przestań... - błagała młodsza siostra Harry'ego, zanosząc się od śmiechu.
- Teraz widać, że jesteście w sobie zakochani - powiedziała kobieta, uśmiechając się do wyrywającej się Kate.
Wtedy chłopak zamiast potraktować dziewczynę kolejną serią łaskotek, objął ją w talii i pocałował w policzek.
- Nie ruszajcie się! - rozkazała matka bruneta - Zrobię Wam zdjęcie – dodała, idąc do salonu po aparat.
W tym czasie głos zabrał tata nastolatka:
- Przypominacie mi mnie i Karen...
- Uśmiech! - zawołała matka Liam'a, wracając z urządzeniem w dłoni.
Para uśmiechnęła się szeroko, czekając na błysk flesza.

10 komentarzy:

  1. Ale zajefajny rozdział !! Myślałam ,że spotkanie u rodziców skończy się źle ,bo ta gadanina o Danielle i wgl. a tu taka pozytywna niespodzianka . Mamie Liama od razu spodobała się Kate!! Kocham tego bloga !!! Czekam na nowy rozdział /Magda

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział ekstra, naprawdę! I fajnie, że taki długi. Piszecie wspaniale! Dodawajcie częściej, bo w końcu wakacje się kończą i wkrótce będzie mniej czasu... No, bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      Długi, bo fajne rzeczy teraz będą, także no... ;P
      Szczerze mówiąc ten koniec wakacji mija mi niesamowicie szybko, ogólnie wszystko, co dobre, szybko się kończy... Ale mówcie sobie, co chcecie, ja i tak cieszę się z pójścia do szkoły we wrześniu.! ;D
      Jak znajdę czas, którego ostatnio mam coraz mniej, to dodam szybciej. Obiecuję.! ;D
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Ja tak czekałam na ten rozdział że masaaaaaakra. Ale rozdzialik extra no i tyle tylko częściej dodawajcie;).Misia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne, że się doczekałaś.! ;D
      Dziękuję ;)
      Z tym częstszym dodawaniem, to uwierzcie, robię, co mogę...
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. Super rozdział. Bardzo spodobał mi się opis wizyty u rodziców Liama.
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  5. piszecie świetnie tak dalej :) szybko następny pozdrawiam lidii

    OdpowiedzUsuń