„Ktoś, kto mówi, że miłość nie przynosi strachu,
nigdy nie był zakochany”
***
Kiedy Katherine wróciła w środę ze szkoły, była
strzępkiem nerwów.
Po pierwsze, dzisiaj odbyły się wybory do
samorządu szkolnego, w którym startowała. Bała się, że nie otrzymała
wystarczającej ilości głosów, aby się do niego dostać. No bo kto mógłby na nią
głosować? Przecież chodziła do tej szkoły niecałe dwa miesiące.
Po drugie, pisała strasznie ważny test z
hiszpańskiego, a była pewna, że zawaliła połowę pytań. Tajemnicą nie było, że
nie znosiła tego przedmiotu. Mógłby dla niej w ogóle nie istnieć i z pewnością
nie obraziłaby się z tego powodu.
Po trzecie, na dodatkowych, pozalekcyjnych,
zajęciach kolejny raz pokłóciła się z Marc'iem. Oboje wyszli z klasy wzburzeni
i na pożegnanie nie odezwali się do siebie ani słowem. Pomyśleć tylko, że
poszło o tak błahą rzecz, jaką jest Liczba Pi. Brunet był w stanie założyć się
o własne życie, że wyrecytuje większą liczbę cyfr po przecinku niż dziewczyna. Za
to ona zbyła go prychnięciem i stwierdziła, że w poprzedniej szkole była w tym
najlepsza. Ich spór rozstrzygnęła dopiero nauczycielka, twierdząc, że ta
dyskusja do niczego nie prowadzi i byłoby dobrze, żeby zabrali się do liczenia
zadań przygotowujących ich do konkursu zamiast zajmować się takimi
bezsensownymi sprzeczkami. Po chwili dodała również, że jak na razie, u żadnego
z nich nie widać nawet cienia postępu, bo większość czasu spędzają na kłótniach.
Natomiast, jeżeli zdecydują się to kontynuować, to bez żadnych oporów wyrzuci
ich oboje z konkursu, co wiąże się z niższą ocenę na semestr, a także na koniec
roku. Z początku była wściekła zarówno na nauczycielkę, jak i na Marc'a, ale
później uświadomiła sobie, że jej słowa są tylko groźbami bez pokrycia.
Po czwarte, miała dzisiaj odbyć razem z
Liam'em ważną rozmowę o wyjeździe do rodziców bruneta. Była prawie pewna, że
Harry się nie zgodzi, a w najlepszym przypadku będzie stawiać znaczne opory.
Szczerze mówiąc, cieszyłaby się jak głupia, gdyby jej brat kategorycznie jej
tego zabronił. Bała się tego jak przyjmą ją rodzice jej chłopaka. Przecież może
im się nie spodobać...
I tak oto, siedziała na kanapie przed
telewizorem w żadnym stopniu nie skupiając się na ekranizacji "Romea i
Julii", którą miała na jutro obejrzeć. Zamiast tego jej umysł zaprzątały
pesymistyczne myśli, a ręce drżały jakby od lat zmagała się z chorobą
Alzhaimera.
Zespół miał wrócić dwie godziny po jej przyjściu
ze szkoły. Teraz nagrywali pewnie jedną z piosenek lub wygłupiali się, co
zdarza im się dość często.
Członkowie boysbandu One Direction wrócili pół
godziny wcześniej niż się tego spodziewała Kate. Niall z Louis'em zaraz po
wejściu rzucili się na jedzenie znajdujące się w lodówce. Zayn wbiegł po schodach
na górę, tylko po to, żeby po chwili wrócić i zakomunikować, że wychodzi do
Alice. Za to ostatnia para, czyli Liam i Harry byli pogrążeni w dyskusji, przy
czym Loczek gestykulując tłumaczył coś swojemu przyjacielowi.
Kiedy Hazza dostrzegł, że jego siostra się w
niego wpatruje, obdarzył ją szerokim uśmiechem. Trasę kilku metrów pokonał
pięcioma długimi krokami i ucałował ją w policzek. Po chwili usiadł koło niej i
zapytał:
- Jak w szkole…?
- Średnio - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
Może sytuacja w klasie nie była aż taka zła
jak parę dni wcześniej, ale do najmilszej zaliczyć jej nie było można…
- Liam mówił mi o waszym zaproszeniu do jego
rodziców - powiedział jej starszy brat - Owszem, przyznaję, że początkowo nie
byłem zachwycony tym pomysłem… - zaznaczył, marszcząc czoło - Ale ostatecznie
rozważając wszystkie za i przeciw, zgadzam się - powiedział uśmiechając się
jeszcze szerzej.
Ostatnia nadzieja na wykaraskanie się z
wyjazdu bezpowrotnie zniknęła... Szatynka była tak zaskoczona, że mało myśląc
wykrzyczała:
- Słucham!?
Harry zmarszczył brwi z zaciekawieniem.
Dopiero po chwili zorientowała się jak głupio
postąpiła.
- Yyy... To znaczy... No... Nie sądziłam, że
tak szybko się na to zgodzisz…- wyjaśniła Katherine, jąkając się – Po prostu
mnie zaskoczyłeś…
- Widzisz czasami jestem nieprzewidywalny -
zaśmiał się Hazza, ukazując rządek białych i równych zębów - Chętnie bym z wami
jeszcze podyskutował, ale umówiłem się z Rebekah i jestem już spóźniony –
wytłumaczył, podnosząc się z sofy i szybko wychodząc.
***
Gdy Katherine udało się otrząsnąć z niespodziewanego
szoku, postanowiła policzyć kilka dodatkowych zadań z matematyki.
W domu było wyjątkowo cicho, dlatego nalała
sobie szklankę soku wieloowocowego, poszła do torebki po potrzebne przybory i
usadowiła się na wygodnej sofie przed telewizorem.
Nie minęło nawet piętnaście minut,
a dołączył do niej Liam.
Z początku nie sprawiał żadnych problemów.
Najzwyczajniej w świecie oglądał sobie zagadnienia, które zostały jej jeszcze
do zrobienia.
Później jednak przeszedł samego siebie... Najpierw
położył jej włosy na lewą stronę. Już po chwili delikatnie całował szyję
dziewczyny.
Mimo tego, że jej oczy same prosiły się o
zamknięcie, a mózg o całkowite poddanie się pieszczocie, Kate postanowiła, że
będzie na tyle zdeterminowana i nie oderwie się od wcześniej pochłaniających jej uwagę zajęć. Jej
cierpliwość szybko została wystawiona na próbę. Brunet delikatnie masował jej
kark i spięte plecy, jednocześnie, co jakiś czas, całował w szyję.
- Rozpraszasz mnie! - jęknęła nastolatka,
przymykając powieki.
- Jesteś dzisiaj wyjątkowo spięta… - wymruczał
chłopak, wprost do ucha, co sprawiło, że przez jej ciało przeszły ciarki.
Niby nastolatek nie powiedział nic złego, ale
mimo tego, tykająca w jej ciele bomba, postanowiła wybuchnąć, dlatego po chwili
znienacka zaatakowała:
- No nie wiem, czemu ja miałabym być spięta…?
- zapytała retorycznie - Hmmm... Pomyślmy... - udała, że się nad czymś pilnie
zastanawia - Może dlatego, że miałam dzisiaj ważny test z hiszpańskiego i jestem
pewna, że go zawaliłam…? Może dlatego, że odbyły się wybory do samorządu szkolnego,
w którym startowałam…? Może dlatego, że nauczycielka, z którą mam dodatkową
matematykę, zagroziła, że jeżeli nie zacznę robić postępów, to mnie z nich
wyrzuci…? A może dlatego, że strasznie stresuję się wyjazdem do Twoich rodziców….?
– szatynka nadawała jak najęta - Przecież mogę im się nie spodobać, a do
tego... – mówiłaby dalej, gdyby nie fakt, że Liam brutalnie jej przeszkodził,
zamykając usta pocałunkiem.
Mimo, że jeszcze przed chwilą, młodsza siostra
Harry'ego była na niego zła, to jej wściekłość wyparowała w sekundę, a może
jeszcze mniej…
Teraz liczył się tylko on.
On i jego usta.
Z umysłu Katherine zniknęły wszystkie
zmartwienia. Można by rzec, że w ogóle przestała myśleć….
"Co on ze mną robi…?" - przemknęło
nastolatce przez myśl, gdy chłopak po jakimś czasie się od niej odsunął, po
czym zapytał:
- Lepiej?
Siedemnastolatka miała ochotę na niego
warknąć, a brunet, widząc jej niezadowoloną minę, chciał coś powiedzieć. Jednak
młodsza siostra Harry’ego uciekała spojrzeniem od jego brązowych tęczówek. Dlatego
wziął ją za obie ręce i odezwał się:
- Kate, posłuchaj mnie uważnie. Moi rodzice
będą Tobą zachwyceni. Nawet nie wiesz jak moja mama cieszyła się, że związałem się
z normalną dziewczyną, a nie żadną gwiazdą jak Danielle… Zobaczysz, będzie
dobrze - zapewnił - A zresztą wystarczy Twój promienny uśmiech, a ich serca
będą leżały u Twoich stóp – oświadczył z pewnością w głosie - Tak jak moje –
dodał, głaszcząc ją po rozgrzanym policzku.
- Dziękuję - szepnęła dziewczyna, po czym
wtuliła się w jego tors.
***
Z resztą zespołu pożegnali się już wieczorem,
przed pójściem spać. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że po co mają tak szybko
wstawać, skoro jest weekend i chociaż wtedy należy im się chwila na
poleniuchowanie.
Harry z jakieś dziesięć razy powtórzył
Liam'owi, że ma jechać ostrożnie i uważać na Kate, bo jeśli szatynce spadnie
choć włos z głowy, to brunet będzie mógł pożegnać się z życiem.
Chłopak Katherine zapewnił, że z nim jest w
pełni bezpieczna, a sama zainteresowana zbyła ich rozmowę cichym prychnięciem.
***
- Kate, obudź się, zaraz dojeżdżamy - oznajmił
dziewiętnastolatek, nie spuszczając wzroku z ulicy.
Nastolatka nie miała pojęcia, kiedy zasnęła,
ale z górującego na niebie słońca wywnioskowała, że przespała ładnych parę
godzin. Nie myliła się... Przez ten czas zdrętwiały jej mięśnie, tym samym
odmawiając posłuszeństwa. Pamiętała budynki mijane jeszcze w Londynie i swoje
zdziwienie brakiem korków na ulicy. Później widziała już tylko pustkę. Szczerze
mówiąc, nie dziwiła się sobie, że zapadła w tak głęboki sen.
Chłopak wjechał na podjazd swojego rodzinnego
domu. Zgasił silnik, po czym wyszedł, aby otworzyć drzwi szatynce.
Katherine czuła się tak zestresowana jak jeszcze
nigdy.
Brunet chwycił dziewczynę za rękę, po czym
poszli w kierunku drzwi wejściowych.
Zanim weszli, Liam szepnął do ucha dziewczyny
krótkie "Nie stresuj się", po czym weszli do domu.
- Jesteśmy! - krzyknął brunet.
Im oczom ukazała się mama chłopaka, która od
razu posłała im uśmiech.
- Wejdźcie, nie stójcie tak w progu -
powiedziała, prowadząc ich do salonu - Obiad już prawie gotowy.
- Mamo, poznaj, to jest Katherine, o której
tyle Ci opowiadałem - przedstawił chłopak swoją dziewczynę.
- W końcu znalazłeś sobie jakąś normalną
dziewczynę. Ta cała Danielle tylko Cię wykorzystywała - podsumowała matka Liam’a
- W rzeczywistości jesteś jeszcze ładniejsza niż w relacjach mojego syna –
powiedziała, tym razem zwracając się do szatynki, która zarumieniła się
nieznośnie, po czym grzecznie podziękowała za komplement.
- Mamo… - jęknął brunet.
Cała trójka usiadła przy stole w salonie.
Po chwili dołączył do nich także ojciec
Liam'a.
- Tato, to jest Kate - poinformował brunet.
- Domyśliłem się... Twoja matka już od
tygodnia szykuje dom na jej przyjazd - stwierdził mężczyzna.
Para uśmiechnęła się do rodziców chłopaka.
Matka Liam'a poszła do kuchni i już po chwili wróciła z talerzami.
- Może w czymś pani pomóc? - spytała kulturalnie
nastolatka.
- Nie, nie. Ty tutaj jesteś gościem -
stwierdziła kobieta.
- Ale ja chętnie pomogę - zapewniła młodsza
siostra Harry'ego.
- W takim razie chodź - powiedziała ze
zrezygnowaniem kobieta.
Szatynka wstała od stołu i udała się za matką
swojego chłopaka. We dwie szybko się uwinęły i już po chwili usiadły znów przy
stole.
- To może opowiecie nam jak się poznaliście? -
zaproponował ojciec bruneta.
- To siostra Harry’ego, także znamy się już
ponad dwa lata… - wyjaśnił brunet.
- Nie widzisz tego podobieństwa pomiędzy nimi?
- spytała kobieta.
- Więc, od kiedy jesteście razem? - dopytywał
mężczyzna.
- Tak naprawdę, to chyba od dziewiętnastych urodzin
Liam'a - tym razem odezwała się szatynka, patrząc na swojego chłopaka, zajętego
jedzeniem.
- A co u reszty zespołu? – zapytała kobieta -
Katherine, częstuj się – dodała, nakładając sobie sałatki.
- Chłopaki nagrywają właśnie swój drugi album
więc większość czasu spędzają w studio - wyjaśniła nastolatka - Myślę, że
"Take Me Home" odniesie jeszcze większy sukces niż "Up All Night”.
- To wręcz oczywiste. W końcu teraz są
bardziej popularni i mają więcej fanek, które z chęcią wykupią płyty -
stwierdził mężczyzna.
- Moim zdaniem nawet piosenki są dużo lepsze -
oznajmiła młodsza siostra Styles'a.
- Może troszkę… - odezwał się Liam z pełną
buzią jedzenia.
- Liam, zachowuj się - upomniała go matka
- Oj, nie przesadzaj, przecież jestem we
własnym rodzinnym domu - prychnął brunet.
- Co nie oznacza, że masz być niekulturalny -
powiedziała kobieta.
- Dobrze, już dobrze - powiedział chłopak.
- Ja Cię tego nie uczyłam... – westchnęła z
rezygnacją - A już tym bardziej pyskowania…
- Przecież ja Ci nigdy nie pyskowałem –
oświadczył pewnym głosem chłopak Katherine - Można by rzec, że byłem wręcz
dzieckiem-aniołem.
Kate o mało nie zakrztusiła się sokiem
pomarańczowym, którym właśnie popijała przepyszne potrawy serwowane przez panią
Payne, gdy usłyszała wypowiedź przyjaciela jej starszego brata.
- Aniołek…? – zapytała retorycznie - Jakoś nie
wyobrażam sobie Ciebie bez tych złośliwych docinek kierowanych w moją stronę...
- Przecież w stosunku do Ciebie nie zachowuję
się w ten sposób - stwierdził Payne.
- Teraz może nie, ale kiedyś... - powiedziała
szatynka, przypominając sobie dawne czasy, kiedy na początku swojej znajomości
nie mogli na siebie patrzeć, a już o zwyczajnej i kulturalnej rozmowie nie było
mowy.
- To było dawno - sprostował Liam, patrząc na
swoją dziewczynę.
- Myślałam, że zakochani w waszym wieku
zachowują się troszeczkę inaczej… - przerwała im mama Payne'a.
- To są tylko małe sprzeczki – powiedział
brunet.
- Często Wam się to zdarza? - wtrącił ojciec
chłopaka.
- Czasami… - zbył ich nastolatek – Chyba
najważniejsze jest to, że się nie kłócimy, prawda…?
- Prawdziwe kłótnie to przeżywaliśmy, zanim
zostaliśmy parą - powiedziała Kate.
- To jak to się stało, że jesteście razem,
skoro ciągle się kłóciliście? - dopytywał tata Liam'a.
- Właściwie to nie wiem... - westchnęła
szatynka, nie bardzo wiedząc jak to wyjaśnić - To się stało tak… automatycznie…
- Ej, ej, wypowiadaj się za siebie – odezwał
się brunet, zwracając się do szatynki - W moim przypadku było zupełnie inaczej
- stwierdził - Kate zaczęła mi się podobać na początku roku, podczas naszej
trasy koncertowej. Na brak urody narzekać nigdy nie mogła, ale wtedy bardzo
wydoroślała. Nie tylko pod względem fizycznym, ale też psychicznym – wyjaśnił -
Niestety nic nie mogłem jej pokazać ze względu na umowę, którą zawarliśmy z jej
bratem.
- Czekaj, czekaj... – zastanawiała się matka
chłopaka - Przecież Ty jeszcze wtedy byłeś z Danielle…
- Moje uczucie do niej już dawno wygasło. Oboje
dobrze wiedzieliśmy, że z tego, co do siebie czuliśmy, już nic nie pozostało –
oświadczył.
- Synu, nie będę Cię oszukiwał, że bardzo
cieszyliśmy się z matką z takiego obrotu sprawy - odpowiedział jego ojciec -
Mamy tylko nadzieję, że do niej nie wrócisz… - dodał, uważnie go obserwując.
- Dlaczego tak strasznie jej nie lubicie? –
zapytał, głośno odkładając sztućce na talerz i podnosząc wzrok na mężczyznę.
- Nie zauważałeś tego, że najzwyczajniej w
świecie cię wykorzystywała, chcąc zdobyć sławę…? - zapytała kobieta retorycznie
- Nie pamiętasz, że gdy byliście w „The X Factor”, to ciągle cię unikała i
spławiała, a gdy już osiągnęliście sukces, to wręcz się do Ciebie kleiła?
Katherine przestała podobać się ta rozmowa.
Liam widząc to, postanowił zmienić, drażniący
jego dziewczynę temat.
- Tak właściwie, to co u Was? - zapytał - Jak
się czujesz, mamo?
- Czy wszyscy muszą pytać się o to samo…? -
zapytała retorycznie - Wszystko w porządku.
- Jestem po prostu ciekawy. Przecież nie
widzieliśmy się ani nie rozmawialiśmy odkąd wyszłaś ze szpitala - powiedział
Liam.
- Widzisz, jest na to świetna rada...
Wystarczyło od czasu do czasu zadzwonić - oznajmiła kobieta z nutką ironii w
głosie.
Brunetowi zrobiło się głupio. Odkąd zaczął
związek z Kate rzadko kontaktował się z rodzicami. Zaniedbał ich i nie może
tego tak po prostu zrzucić na brak czasu spowodowany pracą…
Reszta posiłku minęła spokojnie.
Rodzice chłopaka zadali nastolatce jeszcze
kilka kontrolnych pytań, na które bez problemu odpowiedziała.
- Jeżeli już zjedliście, to może oprowadzisz
Katherine po okolicy? - zaproponowała matka chłopaka, zwracając się do niego.
- Świetny pomysł! - stwierdził Liam z
entuzjazmem w głosie - Pokażę Ci, gdzie się wychowałem - tym razem swoje słowa
skierował do szatynki, spoglądając na nią z boku.
- Dobrze, ale najpierw pomożemy Twojej mamie
posprzątać - oznajmiła Kate - Obiad był pyszny, bardzo dziękuję.
- Ależ Ty jesteś uczynna – zachwycała się
kobieta - Całkowite przeciwieństwo tej całej Danielle… - po wymówieniu tego
imienia skrzywiła się nieznacznie - Pomożesz mi po kolacji, a teraz zmykajcie,
bo zbliża się deszcz, a zmoknąć chyba nie chcecie - powiedziała - Zresztą
bardzo bym nie chciała, żeby zniszczyły się twoje starannie wymodelowane loki –
dodała, delikatnie unosząc jednego z nich i okręcając dookoła palca.
Liam nie był w stanie utrzymać powagi sytuacji
i wybuchł śmiechem.
Nastolatka zmroziła go spojrzeniem, a jego
matka ze zdziwieniem zapytała:
- Z czego się śmiejesz? Czyżbym powiedziała
coś zabawnego?
- Nie wiem, co w tym śmiesznego… - powiedziała
z wyrzutem dziewczyna - Biorąc pod uwagę to, że to ty masz obsesję na punkcie
włosów – dodała, uśmiechając się i jednocześnie patrząc jak szeroki uśmiech
schodzi z twarzy chłopaka.
- Teraz to przegięłaś… - warknął brunet, zaczynając
łaskotać siedemnastolatkę.
- Liam... proszę... przestań... - błagała
młodsza siostra Harry'ego, zanosząc się od śmiechu.
- Teraz widać, że jesteście w sobie zakochani
- powiedziała kobieta, uśmiechając się do wyrywającej się Kate.
Wtedy chłopak zamiast potraktować dziewczynę
kolejną serią łaskotek, objął ją w talii i pocałował w policzek.
- Nie ruszajcie się! - rozkazała matka bruneta
- Zrobię Wam zdjęcie – dodała, idąc do salonu po aparat.
W tym czasie głos zabrał tata nastolatka:
- Przypominacie mi mnie i Karen...
- Uśmiech! - zawołała matka Liam'a, wracając z
urządzeniem w dłoni.
Para uśmiechnęła się szeroko, czekając na
błysk flesza.
Ale zajefajny rozdział !! Myślałam ,że spotkanie u rodziców skończy się źle ,bo ta gadanina o Danielle i wgl. a tu taka pozytywna niespodzianka . Mamie Liama od razu spodobała się Kate!! Kocham tego bloga !!! Czekam na nowy rozdział /Magda
OdpowiedzUsuńAleż dziękuję ;D
UsuńPozdrawiam ;)
Rozdział ekstra, naprawdę! I fajnie, że taki długi. Piszecie wspaniale! Dodawajcie częściej, bo w końcu wakacje się kończą i wkrótce będzie mniej czasu... No, bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńDługi, bo fajne rzeczy teraz będą, także no... ;P
Szczerze mówiąc ten koniec wakacji mija mi niesamowicie szybko, ogólnie wszystko, co dobre, szybko się kończy... Ale mówcie sobie, co chcecie, ja i tak cieszę się z pójścia do szkoły we wrześniu.! ;D
Jak znajdę czas, którego ostatnio mam coraz mniej, to dodam szybciej. Obiecuję.! ;D
Pozdrawiam ;)
Ja tak czekałam na ten rozdział że masaaaaaakra. Ale rozdzialik extra no i tyle tylko częściej dodawajcie;).Misia
OdpowiedzUsuńWażne, że się doczekałaś.! ;D
UsuńDziękuję ;)
Z tym częstszym dodawaniem, to uwierzcie, robię, co mogę...
Pozdrawiam ;)
Super rozdział. Bardzo spodobał mi się opis wizyty u rodziców Liama.
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. Weny życzę :*
Dziękuję ;D
UsuńPozdrawiam ;)
piszecie świetnie tak dalej :) szybko następny pozdrawiam lidii
OdpowiedzUsuńDziękujemy ;)
UsuńPozdrawiam ;)