piątek, 19 października 2012

Rozdział XVIII


Hmmm... Tak właściwie, to nie wiem, co miałabym tu napisać. Nic konkretnego mi się nie nasuwa. ;/
To, że ten tydzień był STRASZNY.? Pewnie nie tylko dla mnie... Nawet nie wiecie jak cieszę się, że w kocu mogłam przysiąść, oderwać się od rzeczywistości i poprawić ten rozdział.
Mam jedynie taką cichą nadzieję, że będzie się podobał. ;)
Tym razem nie dodaję podkładu, ponieważ mam całkowitą pustkę w głowie. W każdej piosence jest jakaś fraza, a czasami nawet słowo, które z chęcią bym wyrzuciła...
Nie przedłużając, zachęcam do przeczytania nowej notki i skomentowania. 
Aaa... Zapomniałabym o najważniejszym... Naprawdę bardzo, bardzo, bardzo dziękujemy za każdy Wasz komentarz. Od razu chce się przepisywać i poprawiać kolejną notkę. ;D
Jesteście niesamowici i dziękujemy za to.! ;* 
 
Katherine 




***


        Późnym rankiem, Kate obudziła się i zeszła do kuchni. Na stole zobaczyła kartkę, która była niestarannie wyrwana, co świadczyło o tym, że nadawca tej wiadomości najwidoczniej się spieszył. "Dziwne" - pomyślała. Jak się później okazało był to list od Liam'a. Gdy go przeczytała, poczuła dziwne ukłucie w okolicy serca. Niechętnie zrobiła sobie śniadanie i usiadła przy stole. Kiedy brała ostatniego kęsa kanapki do kuchni wszedł jej straszy brat.
- Cześć, co się stało? - zapytał, gdy tylko zobaczył jej wyraz twarzy.
- Liam wyjechał nawet się nie żegnając - wyjaśniła, podając mu kartkę.
- Przecież wróci niedługo, a poza tym, napisał wiadomość żebyśmy się nie martwili, a po za tym, na pewno będzie się z nami kontaktował - odpowiedział brunet.
- Niedługo? Napisał, że wróci tak za dwa tygodnie albo jeszcze później... Zdążą się już skończyć wakacje i będziemy musieli zacząć się uczyć, a Wy jeszcze dodatkowo będziecie przygotowywać materiał na nową płytę - stwierdziła Kate.
- Dlaczego Ci tak zależy żeby wrócił w trakcie wakacji? Jakoś nigdy nie paliłaś się żeby spędzać z nim czas... - powiedział Hazza.
- Bo wtedy byłam jeszcze małolatą, a teraz dorosłam i traktuję Was wszystkich, nie tylko Ciebie, jak braci - wytłumaczyła dziewczyna.
- Jakoś Ci to wynagrodzimy - powiedział chłopak, zmieniając temat.
W głębi duszy cieszył się, że chłopak wyjechał, gdyż zaobserwował, iż ostatnio ta dwójka nieźle się dogaduje, a to było niepokojące, wspominając, to jak jeszcze niedawno ignorowali się lub zażarcie kłócili.
- Taaa... Już to widzę. Katherine daj spisać zadanie - powiedziała, naśladując głos swojego starszego brata.
- Ja tak nie mówię! - oburzył się chłopak.
- Może Ty nie, ale Louis przychodził do mnie przynajmniej raz w tygodniu w takiej sprawie, a wszyscy dobrze wiemy, że Ty od niego spisujesz - oznajmiła.
- Nieee... - powiedział, udając, że nie wie o co chodzi.
Dziewczyna zaczęła się śmiać. On, natomiast, nie podejrzewał, że to jeden z ostatnich uśmiechów Katherine w te wakacje... Chłopak poszedł do swojego pokoju, a dziewczyna po chwili zrobiła to samo. Siedziała przy oknie, wpatrując się nieobecnym wzrokiem w widok za oknem, gdy nagle usłyszała dzwonek domowego telefonu. Poszła zapytać się, kto dzwoni i po co. Okazało się, że Louis trzymał słuchawkę w ręku. Kate stojąc obok niego, zapytała:
- Kto to?
- Liam - wyjaśnił - Chcesz z nim porozmawiać? -zapytał Lou.
- Właściwie, to czemu nie? - powiedziała, wyciągając rękę po słuchawkę.
- Hej - odezwała się nieśmiało.
- Cześć Kate, co robisz? - zapytał Liam.
 Kiedy tylko usłyszał jej głos, był pewny, że jego serce podwójnie zwiększyło obroty. Starał się mówić składnie żeby dziewczyna po tonie jego głosu nie wyczuła jak bardzo jest zdenerwowany.
-  Aaaa... Tak jakoś mi się nudzi. Nie robię nic twórczego - powiedziała - A Ty? - zapytała.
Ona również była zdenerwowana tą rozmową choć nie dała tego po sobie tak strasznie poznać.
- Siedzę cały czas w szpitalu, czekając aż mama się obudzi - odpowiedział chłopak.
- Jaki jest jej stan? - wypytała Katherine.
- Ciężki, ale stabilny - powiedział chłopak.
- Może powinniśmy do Ciebie przyjechać? Pomóc w ciężkich chwilach? - zapytała Kate - Jedno Twoje słowo i przyjeżdżamy tam do Ciebie - dodała.
- Dzięki, ale myślę, że to nie najlepszy pomysł. Paparazzi już próbują dostać się do szpitala. Nie wyobrażam sobie, co by było, gdyby reszta zespołu przyjechała - wyjaśnił brunet.
Jednak przez głowę przemknęły mu inne myśli: "Przyjedź tutaj, tak strasznie chciałbym Cię teraz zobaczyć i dowiedzieć się, co tak naprawdę do mnie czujesz...". Nagle w słuchawce usłyszał jakieś niezidentyfikowane szmery.
- Muszę już kończyć -oświadczyła- Zayn zaraz wyrwie mi telefon - wyjaśniła szatynka.
Miał ochotę powiedzieć, że nie ma ochoty gadać z Zayn'em, że w tym momencie obchodzi go tylko jej głos, ale wiedział, iż byłoby to nie fair w stosunku do przyjaciela. Bał się też reakcji dziewczyny, gdyż taką odzywką mógł ją przestraszyć, a tego z pewnością nie chciał.
 - Kate? - spytał nastolatek.
- Hmmm... - mruknęła.
- Tęsknię za Tobą - wyznał szybko, zmieniając temat: 
- Daj mi już tego Zayn'a, bo słyszę jak marudzi.
Dziewczyna posłusznie wręczyła telefon Zayn'owi i natychmiast, spłonęła rumieńcem, po czym z lekkim zadowoleniem poszła do swojego pokoju. Leżąc na łóżku myślała, co by robiła, gdyby Liam nie wyjechał. Pewnie tak jak obiecywał przejechaliby się gdzieś we dwoje i na pewno nie nudziłaby się.



***


        Po tygodniu, Harry był zmartwiony stanem psychicznym swojej siostry. Nie dość, że prawie nie wychodziła ze swojego pokoju, to nie chciała w ogóle jeść. Kompletnie nie wiedział czemu tak się dzieje, ale na wszelkie sposoby próbował ją rozbawić. Proponował zakupy. Nic. Lody. Nic. Kino. Nic. Wycieczkę rowerową, kręgle i wiele innych atrakcji, ale dziewczyna na wszystko znajdowała wymówkę. Pewnego dnia, chłopak zadzwonił po Rebekah, bo kto inny może lepiej zrozumieć dziewczynę niż sama dziewczyna. Blondynka przyszła jak najszybciej tylko mogła. Harry wpuścił ją do środka, a następnie zaprowadził do pokoju swojej siostry.
- Cześć, Katherine. Co u Ciebie? - zapytała.
- A nic ciekawego - odpowiedziała, nie podnosząc głowy znad książki.
- Kate czemu nie wychodzisz z pokoju i nie odpisujesz na moje sms-y? - Spytała blondynka, siadając obok niej na łóżku.
- Dostałam od Ciebie jakieś sms-y? - zapytała szatynka, biorąc do ręki swój telefon i patrząc na wyświetlacz - A faktycznie, miałam wyciszony telefon i dlatego nie odpisywałam - wytłumaczyła się nastolatka.
- To czemu nie wychodzisz z pokoju? Nie chcesz jeść? - zapytała dziewczyna.
- A jakoś tak ostatnio nie jestem głodna - wyjaśniła.
- Z tym się akurat zgodzę. Dziwne jest tylko to, że apetyt Ci nie dopisuje od czasu wyjazdu Liam'a - oznajmiła Rebekah.
- To wcale nie chodzi o Liam'a... - mruknęła Kate.
- A o co? - zapytała, nie wierząc w jej słowa.
- No dobra, chodzi o Liam'a - odpowiedziała szatynka.
- No proszę Cię, wiem, że za nim tęsknisz, ale musisz jeść - oznajmiła blondynka.
- Przecież jem - stwierdziła.
- Jesz mniej niż ptaszek, przynajmniej tak powiedział mi Twój brat, który nie domyśla się dlaczego jesteś w takim dołku - oświadczyła blondynka - Ci faceci, niczego sami nie potrafią się domyśleć... - dodała.
- Ja w cale nie jestem w dołku - zaprzeczyła młodsza siostra Hazzy.
- Skoro tak, to może przyjdziesz do mnie dzisiaj na noc? Chociaż na chwilę o nim zapomnisz - zaproponowała, powracając do drażliwego tematu.
- No nie wiem... - zastanawiała.
- Przecież tutaj wszystko Ci go przypomina - powiedziała Rebekah.
- No nie tak wszystko - oznajmiła nastolatka.
- No dobrze, skoro nie chcesz, to nie będę Cię zmuszać - odpowiedziała dziewczyna.
- To nie o to chodzi, że nie chcę iść, po prostu nie chcę Ci psuć dnia, bo widzisz, że ze mną ostatnio nie jest zbyt zabawnie - oświadczyła, przyznając się tym samym do swojego problemu.
- No co Ty, nie zepsujesz mi go. Ja miałam prawie cały czas zepsuty humor, gdy miałam rękę w gipsie, chyba gorzej być nie może - odpowiedziała.
- Wiesz co, przekonałaś mnie - odpowiedziała szatynka, wyjmując rzeczy z szafy i pakując je do torby.
- No to się cieszę - powiedziała blondynka - Ma się ten dar przekonywania - zaśmiała się.
Kiedy Katherine spakowała wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i powiedziała Harry'emu, że dzisiejszą noc spędzi u Rebekah, obie wyszły i skierowały się do domu blondynki. Gdy dotarły do celu, nie robiły niczego konkretnego, ale dużo rozmawiały. Można powiedzieć, że o wszystkim i o niczym. Obie dobrze czuły się w swoim towarzystwie. Dla Katherine, była to przede wszystkim możliwość oderwania myśli od pewnego, ciągle ją irytującego bruneta. To fakt, z początku nie lubiła go najbardziej z całego zespołu. Odbierała go jako faceta, który zrobi wszystko żeby poderwać maksymalną ilość dziewczyn, wykorzystując ten swój 'cudowny' głos. Później, zaczęła dostrzegać w nim kogoś więcej. Kogoś, kogo mogła nazwać przyjacielem. Jednak teraz sama zdawała sobie sprawę z tego, że przepadła. Przepadła w jego oczach, głosie, sposobie poruszania, gestach... Długo nie chciała się do tego przyznać. Udało się jej to dopiero wtedy, gdy chłopak wyjechał. Właśnie teraz, kiedy tak potrzebowała i pragnęła jego obecności... Tylko jeden wniosek przychodzi jej do głowy: "Dlaczego życie musi być takie okrutne?". Natomiast, Rebekah cieszyła się z tego, iż zdobyła nową przyjaciółkę. Osobę, na której zawsze można polegać, a szatynka właśnie taka była. Otwarta, zaradna, umiejąca wyrazić swoje zdanie, szczera do bólu... Ostatnio rzadko spotykała takich ludzi. Chyba jako jedyna zauważyła, że czuje coś do chłopaka, który prawdopodobnie nigdy nie będzie jej, który kompletnie nie zwraca na nią uwagi, przynajmniej nie w takim znaczeniu o jakim marzyła. Nawet Paula, dziewczyna z którą przyjaźniła się od dziecka, nie dostrzegła zmiany w jej zachowania w jego pobliżu. Zdolność prześwietlania osobowości przez szatynkę, była jej zdecydowaną zaletą.

11 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze cudny... Tylko zastanawia mnie: Kto podoba się Rebekah? I kiedy wróci Liam? Piszcie szybko, bo nie mogę się doczekać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i cieszymy się, że się podoba. ;)
      Myślę, że na odpowiedź na pierwsze pytanie będziesz musiała trochę poczekać ;P
      A co do Liam'a, to nie martw się, niedługo wróci ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Zapraszam na mojego nowego bloga... http://od-tej-chwili-kocham-zycie.blogspot.com/
      A co to tego zdjęcia początkowego, to jest super... Coś się zmieniło... :P

      Usuń
    4. Mi też się podoba ;)
      Rebekah się nudziło, więc szukała i znalazła coś odpowiedniego ;D

      Usuń
  2. Jak zawsze super ;)
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo mi się podoba , cudny zaskoczyłaś mnie .Niecierpliwie czekam na następny , zapraszam do mnie i liczę na szczere komentarze
    http://lolaa1881.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział, a w kim się kocha Rebekah.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, a w kim się kocha, to dowiesz się po przeczytaniu bloga w całości ;P

      Usuń