piątek, 31 sierpnia 2012

Drodzy czytelnicy!


Jedna z dziewczyn prowadzących bloga kompletnie olała sobie całą sprawę, a nawet to mało powiedziane... Większość napisanych rozdziałów jest tworzona tylko przez Katherine i Rebekah. Dalsze opowieści o Pauli i Niall'u nie będzie, jeżeli ktoś czekał na dalsze zmagania się tej pary to bardzo przepraszamy. Pretensję tylko proszę kierować do niej my możemy zawsze jej to przekazać.

Uwaga!

Bardzo dziękujemy za aż 2000 wejść na naszego bloga, jest to dla nas coś niesamowitego... Dlatego właśnie postanowiłyśmy ogłosić konkurs... Polega on na tym, że proponujecie nam pomysły na któryś z następnych rozdziałów tego bloga, wybieramy trzy miejsca... 
I miejsce - zostanie wykorzystany pomysł do tego bloga.
II miejsce - dedykacja jednego z rozdziałów.
III miejsce - trzy komentarze do Twojego bloga.
Serdecznie zapraszamy do wzięcia w nim udziału.

Katherine i Rebekah

czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział XV


Rankiem, gdy Rebekah przyszła do kuchni, spotkała Jake'a, który nie wyglądał na zadowolonego, za to wręcz przeciwnie. Głowę miał prawie cały czas spuszczoną i podniósł ją tylko, gdy chciał sprawdzić, kto wszedł do kuchni.
- O cześć - przywitał się chłopak - zrobiłem Ci śniadanie, bo stwierdziłem, że trudno Ci będzie je przyszykować z ręką w gipsie - powiedział.
- Dzięki. Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła - stwierdziła blondynka, siadając do stołu.
Chłopak podał jej talerz z kanapkami i herbatę.
- Jake, przecież widzę, że coś Cię dręczy - powiedziała Rebekah, gdy tylko chłopak lekko odsunął się od stołu.
- Nie martw się o mnie. Dam sobie radę - odpowiedział Jake.
- Nikomu nie powiem. Już, siadaj i opowiadaj - rozkazała blondynka.
Chłopak nie mając wyjścia, posłusznie usiadł i zaczął opowiadać:
- Ostatni raz, była u mnie Katherine i trochę się pokłóciliśmy...
- No to wszystko jasne - wtrąciła się dziewczyna.
- Okazało się, że spotykała się ze mną tylko dlatego, że chciała o kimś zapomnieć, a nie dlatego, że mnie lubiła - wytłumaczył chłopak, lekko spuszczając głowę.
W kuchni zapanowała niezręczna cisza lecz nie na długo, ponieważ Rebekah, była tak wściekła, że ledwo powstrzymała się od nieprzyzwoitych słów.
- Jak ona mogła? Myślałam, że jest moją przyjaciółką... Nie spodziewałam się tego po niej! - wykrzyknęła po chwili.
- Rebekah, spokojnie. Obudzisz zaraz wszystkich sąsiadów - ostrzegł chłopak.
- Niech ja ją tylko zobaczę... - groziła blondynka.
- Tylko błagam, powiedz, że do niej nie pójdziesz - poprosił Jake.
- Słuchaj, nie pozwolę żeby jakaś dziewczyna traktowała w ten sposób mojego kuzyna - odpowiedziała.
Chłopak nie chciał ciągnąć dalej tej rozmowy, gdyż wiedział, że nie wygra i dziewczyna zrobi to, co będzie uważała za słuszne. Blondynka, jedząc śniadanie, cały czas myślała o tej sytuacji i rozmyślała, co ma powiedzieć Katherine. Po paru minutach, poszła do swojego pokoju, aby się ubrać i przygotować do wyjścia. Gdy była gotowa, krzyknęła z dołu "Wychodzę", po czym szybko wyszła, aby Jake jej nie zatrzymał. Gdy dotarła pod drzwi domu chłopaków z zespołu "One Direction", ręce zacząły jej lekko drżeć ze strachu, ale odważyła się i zadzwoniła do drzwi. Otworzył jej Harry.
- Cześć Rebekah - przywitał się zaspany chłopak.
- Hej, jest Kate? - zapytała, lekko chwiejącym się głosem.
- Tak, jest - potwierdził - Zawołać ją? - spytał Hazza i wpuścił dziewczynę do środka.
- Jak byś mógł... - odpowiedziała blondynka.
Brunet poszedł do pokoju Kate, aby jej powiedzieć, że ma gościa i musi zejść na dół. Po paru minutach, Katherine, zeszła i przywitała się:
- Cześć, Rebekah. Miło Cię widzieć.
- Hej - powiedziała blondynka, nie wiedząc od czego zacząć  - Dlaczego potraktowałaś tak Jake'a? - zapytała po kilkusekundowej ciszy.
- A więc, Jake, wszystko Ci powiedział - stwierdziła szatynka, ściszając głos.
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami i że nie jesteś do czegoś takiego zdolna - powiedziała nastolatka.
- Ale... Rebekah, to naprawdę nie tak, jak myślisz. Ja go naprawdę bardzo lubię - wyjaśniła Kate.
- No to dlaczego tak go potraktowałaś? O kim, tak bardzo chciałaś zapomnieć, aby aż tak bawić się jego uczuciami? - zapytała blondynka.
Szatynce powoli napływały łzy do oczu. Nie wiedziała jak odpowiedzieć na te pytania.
- Nie chcę z Tobą rozmawiać - dodała Rebekah, gdy tylko zobaczyła łzy w oczach koleżanki. Po tych słowach wyszła.
Katherine, stojąc na schodach, naprawdę zrobiło się przykro więc, aby nikomu się nie pokazać, schowała się w swoim pokoju. Choć Katherine, była prawie stuprocentowo pewna, że Harry, gdy ją zawołał, skierował się do swojego pokoju, okazało się, że była w błędzie. Już po kilkunastu sekundach, wszedł do jej pokoju i kiedy zobaczył ją, siedzącą na łóżku i płaczącą, szybko do niej podszedł i mocno przytulił. Odkąd pamiętał, była niesamowicie wrażliwa, a te słowa ugodziły ją bardzo mocno, gdyż usłyszała je od swojej przyjaciółki. Gdy słyszał coraz cichszy szloch swojej siostry, zaczął wzrastać w nim gniew na blondynkę. Jak mogła jej coś takiego powiedzieć? No jak?
- Shh... Kate, spokojnie. Wszystko słyszałem. Nie płacz... To nie Twoja wina, że nic nie czujesz do tego chłopaka - wyjaśnił Harry.
- To wszystko, co mówiła, to prawda. Nie powinnam go zwodzić. Dlaczego muszę ranić wszystkich ludzi, którzy coś dla mnie znaczą? - zapytała Katherine, jeszcze bardziej wtulając się w swojego brata - Powinnam iść ich przeprosić - oznajmiła, próbując wstać lecz Harry ją zatrzymał.
- W tym stanie nigdzie nie pójdziesz. Jeszcze wpadniesz pod jakieś auto. Nie zgadzam się - zabronił kategorycznie nastolatek - Mam pomysł... Może ja pójdę wstępnie przeprosić ich za Ciebie. Spróbuję przyprowadzić tu zarówno Jake'a, jak i Rebekah. Co ty na to? - zaproponował.
- Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła - powiedziała dziewczyna, patrząc mu w oczy.
Chłopak szybko skierował wzrok w stronę okna. Nie chciał jej okłamywać... Owszem, pójdzie do domu blondynki, ale tylko po to żeby powiedzieć jej, że ma się więcej nie zbliżać do jego siostry.
- Może uda Ci się jeszcze zasnąć. Jest dość wcześnie - oświadczył, wstając i wychodząc.
Jedno wiedział na pewno. Nie może zostawić jej samej, nie w tym stanie. Jeżeli Liam tak pali się żeby spędzać z nią czas, to może w końcu okaże się pożyteczny. Kiedy wszedł do jego skromnie urządzonego pokoju, chłopak siedział na obrotowym krześle i brząkał coś na gitarze. Materiał na nowy album, który mieli nagrywać od września? Możliwe...
- Mam prośbę... Katherine jest w całkowitej rozsypce. Mógłbyś się nią zająć? Muszę gdzieś pilnie wyjść - wytłumaczył Harry.
- Pewnie, ale co się stało? - zapytał zdezorientowany Liam, odkładając gitarę.
- Wyjaśnię Ci jak wrócę - powiedział Hazza - A i jeszcze jedno. Nie pytaj o nic Kate, a tym bardziej nie mów jej, że to ja Cię przysłałem - oświadczył po czym wyszedł.
- Wiszę Ci przysługę.



***


Po paru minutach, dotarł do domu blondynki. Drzwi otworzył mu Jake.
- Cześć, Harry - przywitał się po czym dodał:
- Domyślam się w jakiej sprawie. Czyżby Rebekah była u Katherine? - zapytał chłopak, wpuszczając bruneta do środka. 
W tym czasie, ze schodów właśnie schodziła blondynka, aby sprawdzić kto przyszedł. Gdy tylko zobaczyła Harry'ego wszystko było dla niej jasne. Chłopak całkowicie zignorował wypowiedź Jake'a. Liczyło się tylko, to żeby dopiec blondynce, by chociaż przez moment poczuła się jak Katherine. Powoli, wręcz bardzo powoli, przeszedł przez pokój, a następnie wszedł po schodach, tak, aby mógł patrzeć jej w oczy. Chciał widzieć jak cierpi...
- Jesteś z siebie zadowolona? Wyrzucałaś Katherine, że to co zrobiła Jake'owi było podłe Ty nie jesteś lepsza... Jak można mówić tak do swojej przyjaciółki? - spytał retorycznie, obrzucając ją pogardliwym spojrzeniem swoich zielonych tęczówek.
- Wysłała teraz Ciebie? Ja nie jestem lepsza? Nigdy nikogo tak nie potraktowałam - odpowiedziała dziewczyna.
Jake patrzył na tą całą sytuację z boku. Dobrze wiedział, że kuzynka sobie poradzi, ale trochę dręczyło go poczucie winy, gdyż to właśnie przez niego dziewczyna ma teraz kłopoty.
- Kate, nie wie w jakiej sprawie tu przyszedłem, myśli, że chcę Cię przeprosić... - wytłumaczył Harry - Gdyby Twój szurnięty kuzyn, kolejny raz, nie przystawiał się do mojej siostry, nie byłoby całej tej afery - powiedział lekko uniesionym głosem.
- Mnie przeprosić? Lepiej niech przeprosi Jake'a. A tak poza tym, nie jest szurnięty i nie przystawiał się do niej. Ona go tylko wykorzystała - odpowiedziała wściekła dziewczyna.
- Chciała przeprosić również jego, ale była w takim stanie, że uważam, iż nie powinna nigdzie wychodzić, bo mogłoby jej się coś stać - wytłumaczył - Jak śmiesz? Niczego mu nie obiecywała, zresztą Ty miałaś jakieś chore wyobrażenia o tym, że fajnie do siebie pasują i powinni być razem... Wychodzi na to, że to wina głupiej blondynki - powiedział Hazza, uśmiechając się ironicznie.
- Głupiej? - zapytała - Nie miałam żadnych wyobrażeń, a po za tym, to była ich sprawa, a nie moja. Bynajmniej ja, nie traktuję nikogo, jak dziecko, w porównaniu do Ciebie - powiedziała, unosząc się Rebekah i wskazując na chłopaka palcem.
- Niektórych trzeba traktować jak dzieci. Na przykład Ciebie - powiedział brunet.
- Niby na jakiej podstawie tak sądzisz? - zapytała dziewczyna.
- No nie wiem... - chłopak udał, że się zastanawia - Może dlatego, że zachowujesz się jak mała, rozkapryszona dziewczynka - prychnął.
- Wcale nie - wykrzyknęła blondynka - Jak Cię jeszcze nie znałam, tak naprawdę, wydawałeś się zupełnie inny niż teraz - powiedziała dziewczyna, patrząc chłopakowi prosto w oczy.
- No nie! Następna pusta laska, uważająca Harry'ego Styles'a za nie wiadomo kogo. Kiedy Wy w końcu zrozumiecie, że jestem inny... Potrafię walczyć o swoje - odpowiedział.
- Mówię tylko prawdę. Jeżeli nie umiesz jej przyjąć, to po co jeszcze tu jesteś? - zapytała Rebekah.
- Po to, żeby uświadomić Ci, że moja siostra siedzi w tym momencie we własnej sypialni i płacze z powodu Twojego zachowania względem jej. Pozwolisz, że nie wspomnę o tym idiocie - wyjaśnił, wskazując na kuzyna blondynki.
- Nie mów tak o nim. Najwidoczniej, zasłużyła sobie na to - oznajmiła dziewczyna, spoglądając na Jake'a, który nie chciał wtrącać się do spraw swojej kuzynki.
- Nikt mi nie wmówi, że zasłużyła sobie na coś takiego. Jaka z Ciebie przyjaciółka, skoro ona teraz przez Ciebie płacze? - spytał Harry, tym razem spokojniej.
- Wykorzystała go. Tak ogólnie, to opowiedziała Ci, co się wydarzyło? Jeśli tak, to może wypadałoby jej tu przyjść samej do Jake'a, a nie znajdować sobie kogoś, kto zrobi to za nią - powiedziała Rebekah.
- Chciała tu przyjść... Nawet nie wiesz, do jakiego stopnia ona czuje się winna, ale rozumiem, że duma blondwłosej księżniczki nie pozwala przyznać się jej do błędu - powiedział.
- Nie popełniłam żadnego błędu, a Ty może skończ traktować ją cały czas jak dziecko, bo dobrze wiesz, że jest już dużą dziewczynką i sobie poradzi - powiedziała blondynka.
- Nie traktuję jej jak dziecko, ale czasami muszę jej bronić. To mój obowiązek w stosunku do młodszej siostry - wyjaśnił Harry.
- Tobie też czasami przydałaby się taka opieka, bo wcale nie jesteś taki dorosły, za jakiego się uważasz. Powiedz, kiedy ostatni raz widziałeś rodziców? - zapytała blondynka.
- To nie moja wina, że moja matka zaczęła świrować i chwalić się na prawo i lewo, że występuje w "X-Factor". Później interesowały ją tylko bankiety, nie ja i nie Katherine. Zarzucasz mi, że nie jestem dorosły... Utrzymuję siebie i swoją siostrę, to chyba o czymś świadczy - oznajmił nastolatek.
- W wywiadach mówisz, że matka jest dla Ciebie najważniejszą osobą na świecie. A więc kłamiesz - powiedziała, ignorując jego ostatnie słowo.
- A co mam innego powiedzieć? Że zależy jej tylko na mojej karierze? Zresztą to, że się z nią nie kontaktuję, nie znaczy, że jej nie kocham - wyjaśnił już dużo bardziej spokojnie i dojrzale.
- Harry, Ty oszukujesz nie tylko fanów, ale także siebie - oznajmiła dziewczyna.
- Najważniejsza zawsze była Kate, jest i będzie, dlatego właśnie tu przyszedłem żeby walczyć o Waszą przyjaźń, którą Ty w taki bezsensowny sposób chcesz rozwalić - powiedział.
-  Zraniła mojego kuzyna. Dla mnie rodzina będzie zawsze na pierwszym miejscu - oświadczyła Rebekah.
- Ona nikogo świadomie nie zraniła, to Wy, oboje, skrzywdziliście ją - oznajmił, wskazując najpierw na Jake'a, a później na blondynkę.
- Ona chciała tylko o kimś zapomnieć, dlatego właśnie spotykała się z Jake'iem - odpowiedziała dziewczyna.
- A skąd Ty o tym wiesz? - spytał Hazza.
- Powiedzmy, że mam swoje źródła. A Ty o tym nie wiedziałeś? - zapytała.
- Nie miałem pojęcia, ale to nieistotne. Masz natychmiast iść i przeprosić Kate - rozkazał.
- Nie jesteś nikim z mojej rodziny, aby mi rozkazywać - wykrzyknęła wściekła dziewczyna.
- Może i nie jestem Twoją rodziną, ale proszę Cię przeproś Katherine. Chociaż dla świętego spokoju. Obiecuję Ci, nie będę Cię więcej nachodził - poprosił Harry.
- Jeśli ona przeprosi Jake'a, to ja zrobię to samo - odpowiedziała dziewczyna, patrząc na swojego kuzyna.
- Ty chyba na serio zwariowałaś... Ona ma go przepraszać? Za co? Za to, że nie zakochała się w nim? - zapytał ironicznie najmłodszy chłopak z zespołu.
- Za to, że go oszukiwała - powiedziała lekko podnosząc głos, gdyż nie lubi się powtarzać.
- Niby w czym? - zapytał.
- Spotykała się z nim dlatego, że chciała o kimś zapomnieć, a nie dlatego, że naprawdę go lubiła - odpowiedziała - mówiłam już - dodała.
- Nie robiłaby tego. Znam własną siostrę. Nie przyszło Ci do głowy, że ona chciała się w nim zakochać, ale po prostu nie umiała? - zapytał.
- Nie - powiedziała - Tylko w tej sprawie przyszedłeś? Żebym poszła przeprosić Kate? Jeśli tak, to nie masz, na co liczyć - dodała po chwili.
- W takim razie mam nadzieję, że nie będzie musiała Cię więcej oglądać - krzyknął chłopak, po czym wyszedł, trzaskając drzwiami.
Dziewczyna natychmiast poszła do swojego pokoju, w którym się zamknęła i nie chciała nikogo wpuścić. Za to chłopak, szedł wściekły do domu, gdyż nie dość, że nic nie zdziałał, to jeszcze dodatkowo pokłócił się z Rebekah. Uważał, że strasznie dzisiaj przegięła. Kiedy tylko dotarł do domu, to od razu, poszedł do pokoju swojej młodszej siostry.
- Cześć - powiedział, gdy był już w pomieszczeniu, w którym znajdowała się Kate i Liam.
- No dalej, opowiadaj - zachęciła Kate.
- Można powiedzieć, że pokłóciłem się z Rebekah - zaczął brunet.
- Czyli nadal jest wściekła? - zapytała.
- Tak i to straszliwie. A o kim tak chciałaś zapomnieć, że spotykałaś się z Jake'iem? - zapytał zaciekawiony Harry.
Katherine nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Ma dwa wyjścia: powie Harry'emu prawdę i Liam dowie się, że jej na nim zależy lub skłamie... Nie, drugie wyjście odpada. Harry patrzył na nią, ciekawy jej odpowiedzi. Jednak, to nie jego spojrzenie zestresowało ją najbardziej. Liam patrzył na nią tak intensywnie, że na jej policzki wdarł się rumieniec. Właśnie wtedy wpadła, na pomysł odpowiedzi, no to bardzo trudne dla niej pytanie. Zmieni temat, może to odwróci jakoś ich uwagę.
- A co na to wszystko Jake? - spytała.
W Liam'ie wręcz zawrzało. Nie wierzył w to, że dziewczyna ma w sobie aż takie pokłady współczucia. Tak ją skrzywdził, a ona jeszcze o niego pyta...
- Kate, odpowiedz na moje pytanie. A co do Jake'a, to był bardzo cichy, nic nie mówił - odpowiedział Harry.
- Czyli jeszcze się złości... Chyba pójdę ich przeprosić - powiedziała dziewczyna, kierując się w stronę drzwi.
- Kogo? Żartujesz sobie? To Rebekah na Ciebie nakrzyczała - powiedział Harry, zatrzymując ją w drzwiach.
- Ale to ja zraniłam Jake'a - wyjaśniła, spuszczając głowę.
- Może mam Ci przypomnieć jak Jake Cię nazwał? Pamiętasz co wtedy czułaś? Jak było Ci przykro? To nie Ty powinnaś go przepraszać, tylko on Ciebie - wtrącił Liam.
 W oczach dziewczyny, na wspomnienie o tym smutku i rozpaczy, który czuła, kiedy Jake nazwał ją "podłą egoistką", pojawiły się łzy.
- Liam - ostrzegł Harry, przytulając do siebie siostrę - Nigdzie nie pójdziesz w tym stanie - oznajmił Hazza, patrząc na dziewczynę.
- No co? Przynajmniej podziałało. Myślę, że Kate na razie nie będzie miała ochoty z nim rozmawiać - wytłumaczył.
- Liam - upomniał jeszcze raz Harry - Co Ci tak zależy żeby nie rozmawiała z Jake'iem? - zapytał.
- Nie chcę, żeby płakała przez takiego idiotę. Zresztą Ty też tego chcesz - powiedział brunet, troszeczkę mijając się z prawdą.
Katherine popatrzyła się na dziewiętnastolatka. W jego oczach naprawdę było widać troskę...
- Nie zakaże jej rozmowy z nim, ale niech trochę ochłonie tą całą dzisiejszą sytuacją - wyjaśnił Hazza.
- Nie pójdę tam - zdecydowała stanowczo Kate - Nie chcę znów przez niego płakać. Liam ma rację - dodała szatynka.
Na twarzy chłopaka zawitał uśmiech.
- Zrobisz to, co będziesz uważała za słuszne - powiedział Harry - Ja już pójdę - dodał i wyszedł z jej pokoju.


***


W ciągu tygodnia żadna z dziewczyn nie wyciągnęła do drugiej ręki. Katherine całe dnie snuła się po domu bez celu. Harry z Liam'em próbowali ciągle ją czymś zajmować, niestety bezskutecznie. Proponowali jej basen, a nawet siatkówkę, ale zawsze odmawiała. Było widać, że jest bardzo smutna. Za to, Rebekah większość czasu spędzała z Paulą i innymi przyjaciółmi, z którymi dawno się nie widziała. Jake poznał kolegów, z którymi codziennie grał w piłkę nożną lub oglądał filmy. Choć obojgu brakowało chłopaków z zespołu i Katherine, to nie chcieli dać za wygraną.


***


- Mam tego dość! Dłużej nie zniosę tego, że Katherine prawie w ogóle nie mówi, a o tym, że uśmiechu na jej ustach nie widziałem od nie wiadomo, kiedy nawet nie wspomnę - powiedział Harry, nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć.
- Brakuje jej Rebekah, a najwidoczniej ciężko znosi takie straty - odpowiedział Liam, pochylony nad jakąś gazetą.
Trochę martwiło go zachowanie Katherine, ale widział w tym chociaż jedną dobra rzecz. Im dalej był Jake, tym lepiej.
- Tobie też brakuje tej blondynki? - zapytał Liam, podnosząc głowę znad gazety.
- Może trochę - powiedział wymijająco.
Liam uniósł jedną brew ku górze.
- No dobra, brakuje mi jej. Strasznie... - wyznał starszy brat Katherine - Czasami myślę o tym żeby iść i przeprosić ją za moje zachowanie.
- To dlaczego tego nie zrobisz? Duma Ci nie pozwala? - zapytał, czując, że trafił w czuły punkt.
Harry nic nie odpowiedział, a po chwili wyszedł z pomieszczenia. Poszedł do swojego pokoju. Musiał to wszystko przemyśleć. Brakowało mu Rebekah, a przede wszystkim uśmiechu Katherine, który z niebywałą łatwością blondynka umiała wywołać. Policzył wszystkie za i przeciw. Tych drugich, było zdecydowanie mniej. W końcu podjął decyzję: przeprosi Rebekah za swoje zachowanie i przyzna się do błędu. Szybko wstał z łóżka, na którym przed momentem leżał i wpatrywał się w sufit. Po chwili, skierował się w stronę domu blondynki.



***


Zadzwonił do drzwi. Były one bogato zdobione, a dzwonek przywodził na myśl dźwięk opuszczonego domu w jednym z horrorów, który niedawno oglądał. Po minucie, drzwi otworzyła mu Rebekah. Jej twarz nie wyrażała radości na jego widok, wręcz przeciwnie. "No nic, raz się żyje" - pomyślał, a na głos nieśmiało powiedział:

- Cześć.
- Hej - odpowiedziała - Wejdziesz? - zapytała po chwili.
- Nie chcę Ci przeszkadzać. Przyszedłem Cię przeprosić, zachowałem się strasznie i niedojrzale. Można powiedzieć, że nawet jak dziecko. Popełniłem błąd. Wiem, że jest już późno, na jego naprawienie, ale chciałbym żeby było jak dawniej - powiedział chłopak, patrząc jej prosto w oczy.
Kiedy to w końcu z siebie wyrzucił, poczuł się wolny jak ptak. Powiedział wszystko, co leżało mu na sercu. Reszta zależała już od blondynki. 
- Już dawno o tym zapomniałam, przecież to co się stało, to się już nie odstanie. Życie toczy się dalej - wyjaśniła - Na pewno nie chcesz wejść? - zapytała.
- Dzięki za zaproszenie, ale robi się późno, a muszę dzisiaj naszykować kolację dla Kate, bo nie chce ostatnio jeść - wyjaśnił Hazza.
- Przeszła na jakąś dietę? - zapytała blondynka.
- Od tej Waszej kłótni musimy ją z Liam'em błagać żeby cokolwiek zjadła. Strasznie się tym przejęła - wyjaśnił Harry.
- I tak przez cały tydzień? - zapytała niedowierzająca Rebekah.
- Owszem - potwierdził Harry - Zawsze tryskała masą pozytywnej energii, a teraz zachowuje się tak, jakby ktoś zabrał kawałek jej samej - dodał.
- No to zadbaj żeby zjadła, bo jeszcze zachoruje - powiedziała dziewczyna.
- Ostatnio była w takim stanie, gdy jej najlepsza przyjaciółka, Caroline, powiedziała, że nie chce się z nią przyjaźnić, ponieważ my robiliśmy się coraz bardziej popularni i ona również - wytłumaczył nastolatek.
- Współczuję - powiedziała szczerze blondynka - Jeśli chcecie, to możecie do mnie jutro przyjść. Wszyscy - dodała.
- Mam wątpliwości, co do tego, że Liam i Jake się nie pozabijają - zażartował.
- Dadzą radę. Chyba... To do jutra - pożegnała się Rebekah.
- Do jutra - powtórzył chłopak i skierował się w stronę swojego domu.
Za to Rebekah poszła powiadomić Jake'a, że jutro przyjdzie Katherine z chłopakami i Alice. Chłopak nie ucieszył się, gdy usłyszał imię szatynki. Nie był za bardzo zadowolony, ale zapewnił, że postara się nie zepsuć spotkania. Za to, kiedy Liam dowiedział się, że mają iść do Rebekah, postanowił, że nie spuści oka z Katherine i nie dopuści, aby zbyt długo przebywała w towarzystwie Jake'a. Katherine, od razu nabrała chęci do życia. Jej blade policzki w końcu nabrały rumieńców...



***


Następnego dnia, gdy miało odbyć się spotkanie, to Rebekah i Jake wstali bardzo wcześnie, aby wszytko przygotować, bo sprawę utrudniała ręka dziewczyny, która była jeszcze w gipsie. Pierwsze, co zrobili to pojechali na zakupy. Gdy tylko wrócili ze sklepu, wzięli się za sprzątanie i przygotowywanie posiłków. Po trzech godzinach wszystko było już gotowe.


***


Katherine wstała wyjątkowo późno. Pierwszy raz od tygodnia udało się jej przespać całą noc i tym samym porządnie się wyspać. Szybko załatwiła wszystkie poranne czynności i o godzinie 13.00, godzinę przed ich wyjściem, stała pod szafą, patrząc z rezygnacją w oczach na swoje ciuchy, nie wiedząc, co założyć. Ta bluzka za poważna, ta zbyt ekstrawagancka, ta sukienka zbyt krótka... W końcu zdecydowała się na czarne rurki i niebieską bluzkę, do łokcia, gdyż dzisiaj było dość zimno. Do tego, dodała czarne baletki i delikatne dodatki. Kiedy już przejrzała się w lustrze, była zadowolona z całościowego efektu. Brakowało jej tylko prostownicy, którą bardzo lubiła. Nawet nie obejrzała się jak minęła ta godzina, a już słyszała z dołu:
- Kate, chodź już - wołał Harry.
Szatynka posłusznie zeszła po schodach i razem z resztą wsiadła do samochodu, kierującego się pod dom Rebekah. Na szczęście, udało im się zgubić paparazzi. Kiedy wysiadali z auta, Kate zaczęła mieć wątpliwości czy na pewno dobrze robi, chcąc się spotkać z Jake'iem. "No cóż, teraz już się nie wycofam. Pomyśli jeszcze, że jestem tchórzem" - pomyślała. Louis szedł pierwszy, więc to on zadzwonił do drzwi. 
- Cześć, wejdźcie - przywitał się Jake i wpuścił ich do środka. 
Grupka weszła do salonu, w którym była już Rebekah. Katherine próbowała stać jak najdalej od Jake'a. Nie chciała patrzeć w jego ciemne oczy, zbyt dużo ją to kosztowało. Chwilami miała wrażenie, że Liam udaje jej cień. Gdzie by się nie posunęła, tam znajdował się on. Dziwne... Wszyscy usiedli na kanapie i zaczęli rozmawiać na różne tematy. Przez to, że nie widzieli się aż tydzień, to mieli dużo rzeczy do obgadania. Chyba wszyscy zauważyli, że Liam nie darzy Jake'a sympatią, ale wręcz przeciwnie. Zresztą w drugą stronę działało to podobnie. Jake był pod wrażeniem dzisiejszego wyglądu Katherine. Pomimo całej tej sytuacji, dziewczyna nadal mu się podobała. Nie tylko zresztą jemu i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Liam był groźnym konkurentem. Przystojny, wysportowany, sławny...  Ale ją zranił, co daje większe szanse kuzynowi Rebekah. Choć i tak było wiadomo, że wybierze tylko jednego lub żadnego. Po jakiejś godzinie, impreza rozpoczęła się już na dobre. Zayn z Alice, siedzieli na fotelu przy oknie i cały czas rozmawiali, jak gdyby nikt inny nie istniał. Było widać, że są naprawdę dobraną parą. Louis próbował robić lemoniadę, przy okazji wszystko upuszczając i demolując kuchnię blondynki. Harry wraz z Rebekah, próbowali go jakoś uspokoić, ale na niewiele, się to zdało. Do chłopaka nie dochodziły żadne argumenty. Uparł się i to z góry była przegrana sprawa. Liam z Jake'iem, siedzieli na kanapie, udając, że się lubią choć i tak większość osób wiedziała, jaka jest prawda. Katherine siedziała pomiędzy nimi. Po chwili wstała i poszła obserwować, co robią inni. Za dziewczyną natychmiast ruszył Liam.
- W co Ty się bawisz? - zapytała, gdy chłopak pomaszerował za nią do kuchni.
- Nic. Tak po prostu, chodzę sobie - odpowiedział brunet.
- Jak dla mnie to jest trochę dziwne. Chodzisz za mną krok w krok - wyjaśniła swoje spostrzeżenia dziewczyna.
- Tak wyszło. Nie będę chodzić za chłopakami z zespołu, to byłoby głupie - wytłumaczył chłopak.
-  Możesz jeszcze chodzić za Rebekah, Paulą lub Alice - zaproponowała Katherine.
- Nie chcę przeszkadzać Alice i Zayn'owi. Paula rozmawia z Niall'em, a Rebekah... Pilnuje Louis'a - oznajmił chłopak.
- Ktoś by tu mógł bajki pisać. Tylko, że ja już nie jestem dzieckiem i w nie, nie wierze - oznajmiła nastolatka - A może podasz mi prawdziwą wersję wydarzeń? - zaproponowała.
- Nudzi mi się trochę - powiedział Liam, idąc dalej za szatynką.
- Taaa... Taaa... Następna bajeczka - prychnęła nastolata.
- Dlaczego tak sądzisz? - zapytał.
- Bo Cię znam i wiem kiedy ściemniasz - wyjaśniła młodsza siostra Hazzy.
- Nie ściemniam. Nie udowodnisz mi tego - powiedział.
- Zaprowadzę Cie do wykrywacza kłamstw - zażartowała Katherine.
- Nie masz takiego urządzenia - oznajmił brunet.
- Zawsze mogę wziąć Cię do jakiegoś reality show - powiedziała Kate.
- Nie zrobiłabyś tego - powiedział Liam.
Gdy tak chodzili, przez dłuższy czas, to Harry zaczął zastanawiać się, co stało się Liam'owi, że tak ciągle chodzi za Kate. Postanowił, że gdy wrócą do domu, zapyta go o to. Reszta spotkania minęła spokojnie, oczywiście, nie obyło się bez wygłupów Louis'a. Niby najstarszy w zespole, ale najbardziej dziecinny. Kiedy już wszyscy znaleźli się w domu, Katherine od razu udała się w stronę swojego pokoju, twierdząc, że jest zmęczona. Pomimo całego tego przyjęcia, jej stosunki z Jake'iem nie zmieniły się. On raczej nie próbował nawiązać rozmowy choć patrzył się na nią z nieskrywanym zainteresowaniem. Gdy kuchnia opustoszała, Harry zdecydował się zapytać Liam'a o dzisiejsze popołudnie i wieczór. 
- Dlaczego ciągle chodziłeś za Kate? - zapytał, biorąc do ust orzeszka ziemnego i popijając go Coca-Colą.
- Nudziło mi się, a czemu pytasz? - zapytał Liam.
- Bo to zabawnie wyglądało dla postronnego obserwatora - wytłumaczył loczek.
- Musiałem znaleźć sobie jakieś zajęcie, więc chodziłem za Kate - odpowiedział brunet.
- Może. Nie wnikam. W każdym bądź razie wyglądało to przekomicznie - stwierdził Harry, poprawiając grzywkę. 
- No to cieszę się, że cię rozbawiłem - powiedział chłopak, wychodząc z pomieszczania.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział XIV


Następnego dnia, kiedy Katherine się obudziła była pewna niepewności związanych z dzisiejszym spotkaniem z jej Tajemniczym Wielbicielem. Trochę się tego bała, ale mimo tego była bardzo podekscytowana. Choć miała być na plaży dopiero o godzinie 15.00, to na spotkanie szykowała się od samego rana. Kiedy nadeszła odpowiednia pora, dziewczyna udała się w wyznaczone miejsce. Gdy chłopak spóźniał się już pół godziny, usiadła na pomoście i czekała. Nagle ktoś podszedł do niej od tyłu, zasłonił jej oczy i powiedział:
- Sądziłem, że nie przyjdziesz.
Gdy usłyszała głos wielbiciela zamarła. Doskonale wiedziała do kogo ten głos należy. Sama nie wiedziała, co czuje. Czy jest wściekła, czy wstrząśnięta. Chłopak odsłonił jej oczy i zapytał, jakby czytając jej w myślach:
- Jesteś zła?
- A myślałeś, że nie będę? Oszukałeś mnie! - krzyknęła wściekła nastolatka, a po chwili dodała:
- Dobrze się bawiłeś, patrząc jak cieszę się z każdej Twojej wiadomości?
- Gdybym Ci powiedział, to byłabyś jeszcze bardziej wściekła, więc pisałem listy - wytłumaczył Liam.
- Tylko, że w tych listach robiłeś coś, czego ja nienawidzę, kłamałeś, bo chyba nie powiesz mi, że coś do mnie czujesz - powiedziała drżącym głosem, patrząc w dal.
- Miałem Ci to już powiedzieć wcześniej... - powiedział cicho chłopak, siadając obok niej.
- Dlaczego tego nie zrobiłeś? Myślałeś, że rzucę Ci się na szyję, gdy wyjawisz to, iż jesteś Tajemniczym Wielbicielem? Wolałabym żebyś był szczery... - oznajmiła.
- Naprawdę nie chciałem Cię oszukać, ale tak wyszło... - powiedział chłopak, żałując swojej decyzji.
- Nie mam ochoty z Tobą gadać. Zresztą jestem umówiona - wyjaśniła dziewczyna.
- Z tym idiotą, Jake'iem? - zapytał Liam, doganiając ją.
- Nie Twój interes - odpowiedziała.
Chłopak został sam na pomoście, patrząc jak dziewczyna odchodzi.


***


Jake w tym czasie szykował się do meczu koszykówki. Podczas meczu, Katherine cały czas była nieobecna, gdyż myślała o Liam'ie. Pojawiła się także Rebekah, gdyż stwierdziła, że nie może opuścić tak ważnego meczu dla swojego kuzyna. Rywalizacja zakończyła się wygraną drużyny Jake'a, a on sam, został zawodnikiem meczu. Chłopak podszedł do Kate, która była razem z Rebekah.
- Hej, macie może ochotę na pizzę? - zaproponował Jake.
Blondynka zgodziła się, ale Kate wpatrywała się w boisko obojętnym wzrokiem. Po chwili podeszło do nich dwóch kolegów chłopaka.
- To Mike i Eric - przedstawił chłopak.
Katherine stała i prawie w ogóle nie zwróciła na nich uwagi. Ocknęła się dopiero wtedy, gdy ktoś wziął ją za rękę i pociągnął. Tak jak się domyślała, był to Jake. 
 - No, no, Jake, nie powiem, masz dobry gust, co do dziewczyn - oznajmił Mike.
- Mike, ciszej - powiedział szeptem chłopak.
- Dobra, dobra - odpowiedział jeszcze głośniej Mike.
- Ja nie jestem jego dziewczyną - wtrąciła Kate - My się tylko przyjaźnimy - dodała.
Rebekah, która również była z nimi, zauważyła zmianę zachowania koleżanki.
- O czym tak rozmyślasz? - zapytała blondynka, odsuwając ją na chwilę na bok.
- Nie ważne - odpowiedziała, ucinając temat.
- Przecież widzę, że coś Cię gryzie. Mnie możesz powiedzieć - oznajmiła nastolatka.
- To nic takiego. Nie przejmuj się - oznajmiła Katherine.
- Dobrze wiesz, że nikomu nie powiem - oznajmiła - Już powiedz - rozkazała dziewczyna.
- Od jakiegoś czasu mam wielbiciela, który przysyłał mi listy miłosne. Ostatnio jednak poprosił mnie o spotkanie. Poszłam i okazało się, że to Liam - wyjaśniła.
- Oszukiwał Cię przez ten cały czas? - zapytała blondynka, niedowierzająca jej słowom. 
- Zgadza się - przytaknęła Kate - Jeszcze mnie ostrzegał. Ale to nie to jest najgorsze. On przez cały ten czas mnie okłamywał pisząc, że mnie kocha - wytłumaczyła Katherine.
- I co teraz masz zamiar z tym zrobić? - zapytała dziewczyna.
- Chyba zacznę go unikać. Najgorsze jest to, że gdy patrzę w jego oczy, to czuję się tak dziwnie, jakbym już niczego do szczęścia nie potrzebowała - wyjaśniła Kate.
- Z jednej strony Ci współczuje, ale z drugiej, to jest nawet słodkie - oznajmiła dziewczyna.
- Co według Ciebie jest słodkie? To, że mnie okłamywał czy wyzywał od egoistek? - uniosła się.
- Ale się starał. Może chodźmy już do nich - powiedziała blondynka, ciągnąc ją za sobą.
Gdy Rebekah i Kate wróciły do grupki, stojącej obok ławek, od razu skierowali się w stronę wyjścia, a następnie do restauracji. Jak wyszli z pizzerii, wszyscy rozeszli się do swoich domów lecz Jake postanowił odprowadzić Kate. 
- Mam nadzieję, że jutro też się spotkamy - powiedział chłopak.
- Myślę, że tak - odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem, wchodząc do domu.
Kate wiedziała, że musi zapomnieć o Liam'ie, dlatego postanowiła, że będzie regularnie spotykać się z Jake'iem. Następnego dnia, z samego rana zdecydowała się odwiedzić Rebekah. Drzwi otworzyła jej blondynka.
- Kate, wejdź - powiedziała, zapraszając ją do środka.
- Przyszłam Ci pomóc z obiadem, ponieważ stwierdziłam, że z tą ręką, to Ci ciężko - oznajmiła Kate, idąc za Rebekah do kuchni.
Po chwili do pomieszczenia wszedł Jake.
- Cześć Kate, cześć Rebekah - przywitał się chłopak.
- Hej - powiedziała blondynka, odwracając się.
Po chwili zajęli się obiadem. Tak się rozgadali, że po Kate, musiał przyjechać Harry, który nie pozwolił swojej siostrze wracać samej po nocy.
- Mam nadzieję, że jutro też przyjdziesz - powiedziała Rebekah, gdy już mieli wychodzić.
Katherine w odpowiedzi kiwnęła tylko głową. Każdego dnia przez następny tydzień, Kate przychodziła do Jake'a pod pretekstem pomagania Rebekah. Większość czasu spędzali jednak u niego w pokoju rozmawiając. Prawie codziennie, po Katherine przychodził Harry, gdyż nigdy nie patrzyła na zegarek, ponieważ tak dobrze im się rozmawiało. Jednak, w piątek Jake znów próbował pocałować Katherine. Kiedy ich usta dzieliły milimetry, dziewczyna odwróciła głowę.
- Proszę Cię, Jake, nie rób tak więcej - poprosiła.
- Mam nadzieję, że się nie obraziłaś z tego powodu - powiedział chłopak i również odsunął się.
- Lubię Cię, ale jako przyjaciela - wyjaśniła nastolatka.
- To dlaczego tyle czasu mnie zwodziłaś? Byłem twoją zabawką, żeby o kimś zapomnieć? - zapytał chłopak.
- Oczywiście, że nie. Ja tylko bardzo Cię lubię, ale tylko jako przyjaciela, nic więcej - lekko oszukała Kate.
- Nie wierze Ci. Nie umiesz kłamać - powiedział, a później dodał:
- Jesteś podłą egoistką.
- Jake... - zaczęła szatynka ze łzami w oczach.
- Wyjdź - krzyknął brunet.
- Ale Jake... Proszę - błagała dziewczyna, nie wychodząc jeszcze z jego pokoju.
- Katherine, wyjdź - powtórzył Jake i usiadł na łóżku, odwracając się do niej tyłem.
Kate wybiegła z pokoju z płaczem. Całą drogę do domu płakała. Kiedy weszła, trzasnęła drzwiami i szybko skierowała się do swojego pokoju. Całą zaistniałą sytuację obserwował Liam.
- Co się stało? - zapytał, gdy wszedł do pokoju Kate - Nie mów mi tylko, że ten chłopak, Jake, Cię skrzywdził - dodał po chwili.
Kate siedziała na podłodze oparta o łóżko. Twarz miała mokrą od łez.
-Nic nie rozumiesz. On ma rację. Jestem podłą egoistką, zresztą Ty też tak jeszcze niedawno uważałeś - wyjaśniła.
- Kate, proszę Cię, dobrze wiesz, że tak nie myślę. Powidziałem tak, bo byłem na Ciebie zły. O co tak w ogóle Wam poszło? - zapytał chłopak, siadając koło niej.
- Próbował mnie pocałować, a ja powiedziałam, że jest dla mnie tylko przyjacielem. Wtedy się zdenerwował i mnie wyrzucił - wytłumaczyła.
- Tylko dlatego? Po prostu nie jest Ciebie wart - oznajmił Liam.
- Mylisz się. To ja nie jestem jego warta. Ja naprawdę go wykorzystałam żeby zapomnieć ooo ... - urwała Katherine.
- Żeby zapomnieć o kim? - zapytał zaciekawiony chłopak, patrząc na dziewczynę jeszcze bardziej uważnie.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - zapytała Kate - Chciałam zapomnieć o tym, co mi zrobiłeś, o tym, że mnie okłamałeś - wyjaśniła.
- Naprawdę Cię za to przepraszam - powiedział Liam.
Szatynka z niewiadomych przyczyn rozpłakała się. Liam przytulił ją, szepcząc jej do ucha:
- Shhh... 
Nastolatka mu nie odpowiedziała. Dopiero po chwili zorientował się dlaczego. Otóż zasnęła. Zasnęła w jego ramionach. Gdy spała była tak niewinna i bezbronna. Miał wrażenie, że gdy ją zostawi ktoś przyjdzie i zrobi jej krzywdę. Po chwili wziął ją na ręce i położył na łóżku. Nie umiał od niej oderwać wzroku, więc usiadł obok jej łóżka na krześle. Przez około godzinę siedział przy niej. Dziewczyna obudziła się, ale kilka chwil po tym, znów zapadła w niespokojny sen. Chłopak chciał ją odciągnąć od wszystkich zmartwień. Miał plan. Najdelikatniej i najciszej jak tylko umiał, przeniósł ją do swojego samochodu, a następnie wrócił do domu po kluczyki. Znał miejsce, które na pewno się jej spodoba. Po dwóch godzinach dziewczyna miała dziwne wrażenie jakby się poruszała. Otworzyła powoli oczy i przekonała się, że nie myliła się. Jechała samochodem, a zza kierownicy uśmiechał się Liam.
- Wyspana? - zapytał chłopak.
- Co ja tu robię? - zapytała zaskoczona Katherine, ignorując jego wcześniejsze pytanie.
- Stwierdziłem, że potrzebujesz odpoczynku, dlatego postanowiłem porwać Cię na dzisiejszy dzień - zażartował.
Dziewczyna nic nie powiedziała, tylko jechała grzecznie, bez żadnego marudzenia. Wiedziała, że chłopak ma rację, potrzebna jej była chwila wytchnienia. W końcu dojechali na miejsce. Liam wysiadł z samochodu, ale Kate nie ruszyła się z miejsca. Otworzył drzwi po jej stronie, pytając:
- Chcesz tu siedzieć czy pójdziesz ze mną podziwiać widoki?
- Idę, idę - powiedziała dziewczyna i również wysiadła z samochodu.
Liam zamknął drzwi od auta i próbował chwycić dziewczynę za rękę lecz ona natychmiast ją odsunęła. Kate przyspieszyła kroku, gdyż niezręcznie się czuła idąc koło Liam'a. 
- Poznajesz to miejsce? - zapytał.
- Tu kręciliście teledysk do "Gotta be you"? - zapytała.
- Tak, pamiętam, jak zawsze Ci się tu podobało. Chcesz może popływać kajakiem? - zapytał chłopak.
- Nie, dzięki - odpowiedziała Katherine, wpatrując się nieobecnym wzrokiem w taflę wody i na wschodzące słońce. Najwidoczniej było jeszcze bardzo wcześnie.
- No chodź, będzie fajnie, obiecuję - nalegał chłopak.
Dziewczyna chwilowo nie odpowiadała.
- Co mam zrobić żebyś ze mną popłynęła? - zapytał chłopak.
- No dobrze, już dobrze. Zgadzam się - poddała się Katherine, widząc, że nie wygra z jego upartością.
Para poszła na brzeg. 
- Poczekaj tu chwilkę, a ja pójdę wypożyczyć kajak - zaproponował Liam.
- Dobrze, to idź - powiedziała dziewczyna.
Po tych słowach chłopak poszedł w stronę wypożyczalni. Po dziesięciu minutach Liam wrócił.
- Chodź - powiedział, wziął ją za rękę i pociągnął w stronę kajaka.
Kiedy założyli kamizelki, zaczęli wiosłować, co nie wychodziło im najlepiej. Po piętnastu minutach, odpłynęli na odległość, około pięciu metrów. 
- Dlaczego nie da się płynąć dalej? - zapytała Katherine.
- Da się, ale właśnie zaczęliśmy się kręcić w kółko - odpowiedział Liam i zaczął się śmiać.
- Liam, czy Ty odwiązałeś ten kajak od pomostu? - zapytała Kate spoglądając na linkę ciągnącą się za łodzią.
- No... Yyy... Chyba o tym zapomniałem... - zmieszał się chłopak.
Szatynka wybuchnęła głośnym śmiechem.
- No co? - zapytał - Każdemu może się zdarzyć pomyłka - usprawiedliwił się chłopak - Płyniemy do brzegu odwiązać go - oznajmił Liam i zaczął wiosłować. Gdy Katherine odwiązała kajak, udało im się tym razem wypłynąć o wiele dalej. Nastolatka wystawiła twarz do słońca i zamknęła oczy, czując na policzkach wiaterek. Za to Liam patrzył na nią, bardzo zadowolony, ponieważ dziewczyna nie była, aż taka zła, na to, że ją porwał.
- Wiem, że nie chcesz poruszać tego tematu, ale chcę Ci wyjaśnić, dlaczego wysyłałem Ci te listy - zaczął.
Kate otworzyła oczy i syknęła:
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Chciałem dobrze, a tym bardziej, nie chciałem Cię okłamywać. Co mógłbym zrobić żebyś mi wybaczyła? - zapytał chłopak.
- Przestań o tym wspominać - poprosiła.
- Ale... - zaczął znów.
- Nie jestem gotowa żeby o tym mówić - wyznała, zamykając znów oczy.
- No dobrze. Na razie nie będę poruszać tego tematu - oznajmił brunet.
Przez cały ten czas, płynęli bardzo spokojnie, ale jak to Liam, musiał coś wywinąć, więc wywrócił kajak. Para od razu wpadła do wody, a łódka odwróciła się do góry dnem.
- Ja Cię zabije! - krzyknęła dziewczyna, wynurzając się z wody - Już drugi raz wrzuciłeś mnie do wody. Ile razy jeszcze to zrobisz? - dodała, chlapiąc go prosto w twarz.
- Nie denerwuj się - powiedział chłopak i także ją opryskał, po czym przewrócił kajak na właściwą stronę.
- Utopię Cię! - zagroziła Kate, wpadając w istny szał i podpływając do Liam'a.
- Spokojnie - powiedział, chwytając ją za nadgarstki.
Ich spojrzenia znów się spotkały. Zapadła kilkuminutowa cisza.
- Obydwoje dobrze wiemy, że tego nie zrobisz - powiedział Liam.
Dziewczyna przez chwilę nie odzywała się.
- Puść - rozkazała.
- Nie, przynajmniej teraz będziesz musiała mnie wysłuchać - oznajmił.
Katherine próbowała się wydostać, ale nastolatek był zdecydowanie silniejszy.
- Nie wydostaniesz się - oznajmił - Dopóki nie porozmawiasz ze mną, to nie wejdziemy na kajak - powiedział - Cały czas uważasz, że pisząc te listy zażartowałem z Ciebie, ale to nie o to chodzi. Nawet nie jesteś sobie w stanie wyobrazić jak na mnie działasz - wyjaśnił.
- Mogę już wejść na kajak? - zapytała, ignorując jego słowa.
- Gdy Cię widzę mam wrażenie, że moje serce wariuje, gdy patrzę w Twoje oczy czuję, że płynę przez ocean czekolady, są do takiego stopnia słodkie - wyznał Liam.
Dziewczyna zarumieniła się. 
- Liam... - Katherine nie wiedziała, co powiedzieć, gdyż nie wiedziała, że chłopak aż tak ładnie umie układać wiersze.
- Gdy patrzę na Twój uśmiech, to zmienia on mój zły dzień w lepszy. Gdy śpisz, to jesteś tak bezbronna, że czuję się odpowiedzialny za Twoje bezpieczeństwo. Nawet nie domyślasz się, ile razy patrząc na Twoje usta chciałem Cię pocałować - wyznał chłopak zwalniając uścisk na jej nadgarstkach.
Kate, mimo tego nie odsunęła się, czekając na jego reakcję. Chłopak o oczach dziewczyny, dostrzegł coś, co powstrzymało go przed pocałowaniem jej. Było widać, że nie jest jeszcze gotowa. "Muszę poczekać..." - pomyślał.
- Chodź, wskakuj na kajak - powiedział Liam i przechylił łódkę w jej stronę, po czym pomógł jej się tam dostać.
Katherine nie wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć. Jeżeli chłopak nie kłamał, a wszystko na to wskazywało, darzył ją jakimś uczuciem, a ona zaczynała uświadamiać sobie, że nie jest mu dłużna. Liam także wszedł na kajak i powiedział:
- No to do brzegu, bo jest już dosyć późno.
Gdy dotarli i oddali łódkę, to wsiedli do samochodu i pojechali do domu. Kiedy wjechali do miasta, w którym mieszkali, ciekawość Kate zwyciężyła...
- Dlaczego jeździsz tym starociem? - spytała.
- No wiesz, laski lecą na takie rzeczy - wyjaśnił.
Katherine roześmiała się i spojrzała w okno. Liam puścił jej ulubioną piosenkę. Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze mocniej.
- Nie wiem po co, wyrywasz dziewczyny na ten samochód, skoro ja szaleję, gdy patrzę w Twoje oczy - powiedziała, zanim ugryzła się w język.
- Co? A więc mam u Ciebie szansę? - zapytał chłopak. 
W tym momencie na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Hej, hej, nie zapędzaj się. Może i jesteś przystojny, ale to nie znaczy, że w moim typie. Najlepiej, to zapomnij o tym, co przed chwilą powiedziałam - oznajmiła.
Chłopak nic nie odpowiedział, ponieważ właśnie wjechali na podjazd.
- No to jesteśmy - powiedział chłopak, wyszedł z samochodu, a następnie otworzył szatynce drzwi.
- Mmm... Ale gentleman - mruknęła Katherine, szybko wspięła się na palce i pocałowała chłopaka w policzek - Dziękuję za dzisiaj, świetnie się bawiłam - dodała szatynka.
Chłopaka zwaliło z nóg, ale próbował tego nie okazywać. Weszli do domu, Liam poszedł odłożyć klucze, a Kate poszła do salonu.
- Halo - zawołała Katherine, ale nikt jej nie odpowiedział - Wiesz może gdzie oni wszyscy się podziali? - zapytała zdziwiona dziewczyna, gdyż w tym domu zawsze było bardzo głośno.
- Zayn na pewno u Alice, a reszta...? Nie mam pojęcia - powiedział Liam, wszedł do salonu i włączył telewizor.
- Chcesz coś zjeść? - zapytała Kate.
- Chętnie, tym razem wolałbym bez dodatku papryczki chili - oznajmił Liam, uśmiechając się.
Dziewczyna zaczęła się śmiać i po chwili poszła do kuchni naszykować kanapki.
- Pomóc Ci w czymś? - zapytał Liam, który właśnie wszedł do kuchni.
- Myślę, że sama sobie poradzę. Nie bój się, tym razem nie dodam papryczki. A może jednak? - zażartowała dziewczyna.
- No dobrze, to czekam w salonie. Jaki chcesz obejrzeć film? - zapytał Liam, który dobrze znał odpowiedź.
- Właściwie, to mi obojętnie. Wszystko, tylko nie "Toy Story"... - wytłumaczyła Kate, nalewając do szklanek sok pomarańczowy. Liam poszedł do salonu, nie odzywając się ani słowem. Chłopak postanowił włączyć film z sagi "Zmierzch". Wiedział, że dziewczyna lubi te filmy i dawno ich nie oglądała. Kate weszła do pokoju z tacą pełną jedzenia i zapytała:
- Co oglądamy?
- To niespodzianka - odpowiedział i włączył film.
Na ekranie pojawił się napis "Przed Świtem cz. 1". Dziewczyna z zaskoczeniem w oczach spojrzała na chłopaka i zapytała:
- Zmusisz się do oglądania tego filmu?
- Tak, wszystko dla Ciebie - wyznał chłopak.
Kate nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Zachowanie Liam'a bardzo ją intrygowało i ciekawiło. Na filmie Liam ledwo wytrzymywał, ale nie chciał jej tego pokazać.
- Możesz to wyłączyć, przecież widzę jak się męczysz - oznajmiła, chichocząc pod nosem.
- Jesteś pewna? Zostało jeszcze pół godziny filmu. Myślę, że wytrzymam - powiedział Liam, spoglądając na nią.
- Jak chcesz - odpowiedziała Kate.
Nagle drzwi od domu otworzyły się z hukiem. Stał w nich wściekły Harry, którego uspokajał Louis.
- Gdzie jest Liam? Jak on śmie zabierać gdzieś moją siostrę bez mojego wyraźnego pozwolenia? - krzyknął najmłodszy członek zespołu, nie zauważając Liam'a.
- Masz przechlapane - szepnęła Katherine, patrząc ze współczuciem na bruneta.
- Nie denerwuj się - powiedział Liam, wstając z kanapy.
Harry drżał cały ze złości, gdy tylko go zobaczył. 
- Spokojnie, przecież nic jej nie jest - uspokajał Lou, ale najwyraźniej chłopak go nie słuchał.
- Uduszę Cię - krzyknął Hazza, rzucając się na Liam'a.
- Harry, uspokój się - wtrąciła Katherine, próbując odciągnąć brata od bruneta. Niestety, bezskutecznie...
- O co Ci chodzi? Katherine się zgodziła. Daj jej decydować o sobie - powiedział spokojnie chłopak, lekko spoglądając na Kate.
- To nie chodzi o to! Nawet nie wiesz jak się o nią martwiłem. To najważniejsza osoba w moim życiu, a Ty ją zabierasz i przez cały dzień nie dajecie znaku życia! Pomyślałeś jakbyś się czuł w takiej sytuacji? - wyjaśnił chłopak puszczając Liam'a i podchodząc do siostry.
- Więcej tego nie rób - powiedział i przytulił dziewczynę.
- Mówiłeś, że najważniejszą osobą w Twoim życiu jest mama - powiedział brunet i poprawił bluzkę.
- Ty już się lepiej nie odzywaj. Kate jest najważniejsza - powtórzył.
Liam nic więcej nie powiedział, tylko poszedł do swojego pokoju, aby włączyć komputer.
- Aaa... Pozostaje jeszcze kwestia tego - oznajmił Harry, pokazując telefon, który trzymał w dłoni - Ktoś się cały czas do Ciebie dobija - dodał.
Katherine wzięła swój telefon z ręki brata i spojrzała na wyświetlacz. Natychmiast zbladła.
- No, oddzwoń, przecież widziałem jak się świetnie dogadujecie, będzie z Was piękna para - oświadczył chłopak.
Nagle telefon zaczął dzwonić. Dziewczyna szybko go wyłączyła i rzuciła na kanapę. Kiedy zobaczyła pytający wzrok brata, mruknęła tylko:
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Rób co chcesz - odpowiedział Harry i wyszedł z pokoju, tym razem postanawiając nie mieszać się w sprawy siostry.
Louis nie wiedział o co im chodzi, a tym bardziej nie domyślał się, kto dzwonił, ale nie chciał się dopytywać, więc także wyszedł. Katherine natomiast została sama w pokoju siedząc na kanapie i wpatrując się w telefon, który leżał obok niej.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział XIII


Następnego dnia Katherine wstała bardzo późno, a pierwsze, co zrobiła, to skierowała się do skrzynki na listy. Gdy tylko do niej zajrzała, to zobaczyła chyba z dziesięć listów zaadresowanych do siebie. Trochę się przestraszyła, ale to i tak nie zaćmiło jej radości. Jak zwykle, listy były w kształcie serca lecz tym razem w ostatnim z nich, zamiast wiersza, była prośba o spotkanie, które miało odbyć się, jutro, na moście, tuż obok baru, na plaży. Cieszyła się, że w końcu pozna swojego Tajemniczego Wielbiciela, choć z drugiej strony bała się iść tam sama. Przecież nie poprosi Harry'ego żeby z nią poszedł. Chłopak wpadłby w furię, gdyby się dowiedział, że dziewczynie choćby przeszło przez myśl, aby pójść na takie spotkanie. Zayn i Niall zajęci są swoimi dziewczynami, bo w przypadku blondyna pewne było to, że niedługo chłopak będzie z Paulą. Louis wszystko wygada Harry'emu, ponieważ są najlepszymi przyjaciółmi. Zostaje tylko jedna osoba, ale głupio jej prosić o cokolwiek Liam'a. Ewentualnie zostaje jeszcze Jake, ale uważała, że zna go zbyt krótko, aby poprosić go o coś takiego. Listy, jak zwykle, odłożyła do swojej tajemniczej skrytki. Kiedy skierowała się do kuchni, o mało co, nie dostała, po głowie, piłką od siatkówki.
- Może ktoś mi to wyjaśni? - zapytała, nalewając sobie sok jabłkowy do szklanki.
- Przepraszam - powiedział Harry - Może chcesz z nami pograć w siatkówkę? - zapytał.
- Jeszcze się pytasz? Doskonale wiesz, że uwielbiam grać w tą grę - oznajmiła dziewczyna - A gdzie będziemy grać? - zapytała.
- Wynająłem nam profesjonalną salę. Żaden dziennikarz się tam nie dostanie. Dzień bez paparazzi - powiedział zadowolony ze swojego pomysłu Lou.
Dziewczyna jak najszybciej poszła się przebrać, po czym wyszła na dwór, do reszty i wyrwała z rąk Zayn'a piłkę, którą następnie zaczęła odbijać.
- A tak właściwie, to na co czekamy? Ja już chcę grać - powiedziała niecierpliwie szatynka, tupiąc nogą i tym samym spotykając się z prychnięciem Liam'a.
- Czekamy na Alice, zaraz powinna tu być - odpowiedział Zayn.
- A Rebekah, Jake i Paula też będą? - spytała Katherine, serwując do swojego starszego brata, który z trudnością przyjął mocno podkręconą piłkę.
- Nie dzwoniliśmy po nich, ale jak chcesz, to możemy się po nich przyjść - zaproponował Louis.
- To może jak pojedziemy na salę, to po nich wstąpimy - zaproponowała Kate.
Wszyscy zgodnie pokiwali głowami. Po paru minutach dołączyła do nich także Alice, więc byli gotowi do wyjazdu. Gdy wsiedli do auta, to skierowali się na ulicę, przy której mieszkają dziewczyny. Po piętnastu minutach byli już na miejscu. Najpierw poszli po Paulę, która ucieszyła się i szybko wyszła na dwór. Następnie poszli po Rebekah i Jake'a. Zadzwonili do drzwi.
- Ooo... Cześć - przywitał się Jake i wpuścił ich do środka.
- Hej, chciałbyś razem z Rebekah zagrać z nami w siatkówkę? - zapytał najstarszy chłopak w zespole.
- No jasne - odpowiedział chłopak - Pójdę tylko po Rebekah - dodał, po czym poszedł do pokoju blondynki.
Z góry było słychać tylko głośne "NIE!". Mimo wszystkich sprzeciwów Jake wziął dziewczynę na ręce i zniósł na dół, ale nie obyło się bez bicia chłopaka w plecy pięściami.
- Cześć... - powiedziała spokojnie, gdy tylko Jake postawił ją na ziemi.
- Nie chcesz z nami jechać? - zapytała smutnym głosem Kate.
- Ja po prostu nie lubię sportu i nie umiem grać w siatkówkę - wytłumaczyła Rebekah.
- Niektórzy w tym towarzystwie też nie umieją grać - wyjaśniła Kate, spoglądając na Liam'a, który próbował zastraszyć ją wzrokiem.
- Ale ja nawet nie znam zasad, na W-F miałam zawsze zwolnienia - powiedziała blondynka.
- Wszystko Ci wyjaśnimy po drodze - zaoferował Hazza.
- No dobrze, ale jakby coś, to ostrzegałam - powiedziała dziewczyna.
Na tym zdaniu, skończyła się ich dyskusja. Kiedy w końcu dotarli na wynajętą salę postanowili, że Harry i Zayn będą wybierali składy:
- Ja wybieram pierwszy, ponieważ jestem młodszy - powiedział Harry odbijając piłkę o podłogę, a później dodał:
- Siostrzyczko, chodź pogramy sobie razem w drużynie. Z nami nie będą mieli szans - wytłumaczył Harry, śmiejąc się pod nosem.
Katherine kierując się w jego stronę podniosła rękę i przybiła mu piątkę, cały czas się do niego uśmiechając.
- Alice - powiedział Zayn.
Dziewczyna z uśmiechem na twarzy podeszła do chłopaka i podarowała mu buziaka w policzek.
- Rebekah - wybrał Hazza.
Blondynka choć niechętnie, podeszła do najmłodszego członka zespołu.
- Niall - powiedział Zayn.
Chłopak posłusznie podszedł do swojej drużyny.
- Louis - oświadczył brunet.
Louis, z uśmiechem na ustach, skierował się w stronę swojego najlepszego przyjaciela.
- Paula - oznajmił czarnowłosy.
Dziewczyna z jednej strony cieszyła się, że może być w drużynie z Niall'em, ale z drugiej, wiedziała, że mogą przegrać z takim składem.
- Jake - powiedział Harry, głównie za namową Rebekah.
Chłopak, gdy podszedł do swojej drużyny, to prawym ramieniem objął Rebekah, a lewym Katherine. Obie nie miały nic przeciwko, choć widać było, że Kate z jednej strony zdziwiła się, a z drugiej rozpromieniła. Liam za to był zdenerwowany, można powiedzieć, że wściekły na widok tego obrazu, a na dodatek został wybrany jako ostatni.
- Liam - powiedział Zayn.
Chłopak podszedł do swojej drużyny i stanął obok Niall'a.
- To zaczynamy - oznajmiła Kate - Możecie rozpocząć, bo i tak przegracie - powiedziała, robiąc minę do Liam'a.
- Ze mną wygrać? - roześmiała się blondynka. 
Za to Liam z trudem powstrzymał się, żeby nie odgryźć się Katherine.
- Po za Tobą, w drużynie jest jeszcze czterech dość dobrych graczy - wyjaśnił Lou.
- Tak, wiem, ale w szkole też tak było, a jak już grałam, to nikt nie chciał być ze mną w drużynie - wyjaśniła dziewczyna.
Kiedy wszyscy ustawili się na swoich pozycjach, Zayn rozpoczął grę. Faktycznie umiejętności w składach były dość nierówne. Już po pierwszych dziesięciu minutach widać było, że drużyna Harry'ego jest znacznie lepsza, pomimo tego, że Rebekah uciekała, kiedy miała odbić piłkę lub się do niej niebezpiecznie zbliżała. Na szczęście w takim momencie ktoś, najczęściej Harry, wchodził na jej miejsce. Za to, gdy tylko Katherine dostała piłkę, to próbowała uderzyć nią Liam'a, który zwykle stał na przeciwko niej i w żaden sposób nie umiał poradzić sobie z odbiorem jej ataków. Gdy zaserwowała, przypadkowo wcelowała w nos chłopaka.
- Katherine! - krzyknął chłopak i chwycił się za nos, z którego zaczęła lecieć krew.
- Przepraszam, nie chciałam - powiedziała nie na żarty przerażona dziewczyna, natychmiast do niego podbiegając, przechodząc pod siatką - Nic Ci nie jest? - zapytała.
- Krew mi leci - powiedział przerażony chłopak.
- Katherine, zabierz go do domu. Wyjdźcie tylnymi drzwiami, tam będzie czekać limuzyna - wyjaśnił Harry, również zdenerwowany.
Liam posłusznie wyszedł razem z Kate z sali, po czym wsiedli do limuzyny i pojechali w stronę domu.
- Dobrze byłoby gdybyś miał głowę wyżej niż resztę ciała - wyjaśniła, rozglądając się po wnętrzu samochodu - Nic tu takiego nie ma! - powiedziała, prawie krzycząc ze zdenerwowania i patrząc na bladego chłopaka - Mam pomysł! Połóż się na moich kolanach - oświadczyła młodsza siostra Harry'ego.
- Jeśli jest taka potrzeba - powiedział chłopak z nieskrywanym zadowoleniem i położył głowę na jej kolanach.
- Nie przyzwyczajaj się zbytnio - poinformowała Kate.
- Do czego? - zapytał brunet.
- Do leżenia na moich kolanach... A do czego innego niby? - zapytała szatynka.
- Może do tego, że jesteś dla mnie miła - odpowiedział chłopak.
- To ja Cię uderzyłam, więc przestraszyłam się, że coś Ci się stało. Dlatego byłam miła... Ale jeżeli życzysz sobie żebym była wredna, to nie ma sprawy - wyjaśniła.
- Nie, ale po prostu nigdy nie byłaś, aż tak miła - odpowiedział i uśmiechnął się do niej.
Limuzyna dojechała na miejsce. Liam i Kate wysiedli z samochodu i skierowali się w stronę domu. Dziewczyna, jakby nigdy nic, skierowała się w stronę telewizora i trochę onieśmielona jego słowami, usiadła na skraju kanapy w salonie. Liam, za to położył się na kanapie i bez zgody Kate, położył głowę na jej kolanach.
- Co to ma być? - zapytała zaskoczona Kate.
- Jeszcze mi leci krew- skłamał chłopak.
- Ale dlaczego położyłeś się akurat na moich kolanach? Masz tyle miejsca w tym domu... - wyjaśniła.
- Tak wyszło - powiedział chłopak.
- Dziwnie to wygląda... Ty leżący na moich kolanach... Dla potencjalnego obserwatora, wygląda to tak, jakbyśmy byli parą zakochanych, którzy za chwilę wyznają sobie jak bardzo się kochają - powiedziała dziewczyna - Pokaż mi ten nos - dodała, schylając się i próbując oderwać ręce chłopaka, znajdujące się właśnie w tam tym miejscu.
- Auć - syknął Liam, udając jak bardzo go boli.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - oznajmiła Kate, podnosząc ręce w geście poddania i pochylając się jeszcze bardziej nad chłopakiem.
Ich twarze dzieliło jakieś dziesięć centymetrów, ale chłopak, nie miałby nic przeciwko, gdyby nastolatka była jeszcze bliżej. Kiedy patrzył w jej oczy, wyobrażał sobie, że płynie przez ocean wypełniony czekoladą. Po chwili, dziewczyna uśmiechnęła się nieznacznie i powiedziała:
- Znów to robisz.
- Ale co? - zapytał, wyrwany z transu chłopak.
- Jakoś tak inaczej się na mnie patrzysz, czuję się tak jakbym nie umiała oderwać wzroku - wytłumaczyła Kate, rumieniąc się.


***


Po dwudziestu minutach z sali wyszła także Rebekah z Harrym. Po twarzy blondynki nie było widać zadowolenia i szczęścia, tylko złość i ból, jaki towarzyszył jej już od pięciu minut. Harry pojechał z nią do domu, aby Katherine zobaczyła, co jej się stało i doradziła, co mają zrobić. Kiedy Katherine usłyszała dźwięk otwieranych drzwi natychmiast zrzuciła Liam'a z własnych kolan. Ten syknął z bólu i popatrzył na dziewczynę z wyrzutem.
- Cześć Kate... Liam co Ty robisz na podłodze? - zapytał zdziwiony chłopak.
- Spadłem z kanapy - powiedział Liam, wstając.
- Dobra, nie wnikam. Kate zdarzył się taki wypadek... Mogłabyś sprawdzić, co jest z ręką Rebekah? - zapytał Harry.
Dziewczyna popatrzyła na niego lekko zdziwionym wzrokiem.
- Kate, przecież byłaś dobra z biologii w szkole. Jeździłaś na różnorodne konkursy i olimpiady - powiedział Harry.
- Umiesz ruszyć tą ręką? - zapytała młodsza siostra Hazzy.
Rebekah przecząco pokiwała głową.
- Pokaż mi to - rozkazała nastolatka.
Nastolatka pokazała Kate rękę. Gdy szatynka ją obejrzała, powiedziała z lekkim przerażeniem:
- Myślę, że ona może być złamana. Lepiej jedź z nią do szpitala.
Rebekah brakowało słów.
- Chodź, jedziemy do szpitala - powiedział Harry - Kate, jedziesz z nami? - zapytał brunet.
- Jedźcie sami. Ja zostanę z Liam'em, bo jeżeli sam spada z kanapy, to jeszcze nie jest z nim dobrze - wyjaśniła, śmiejąc się i patrząc na obrażonego bruneta.
-  No to, do zobaczenia - powiedział Harry, jeszcze raz popatrzył na Liam'a i wyszedł razem z Rebekah.
Gdy dojechali do szpitala, okazało się, że Katherine miała rację i ręka jest złamana. Blondynka była zaskoczona, że przez tą głupią grę, stało jej się coś takiego. Kiedy przyjechała, z bolącą ręką w gipsie, najbardziej zmartwiony był Jake, który miał bilet na film "Nie mów nikomu" oraz wejściówki na pogadankę z autorem książki wraz z możliwością zadawania pytań, dotyczących jego twórczości, a także życia osobistego. Rebekah już od jakiegoś czasu wiedziała, że podoba mu się Katherine, więc zaproponowała:
- Może Kate z Tobą pójdzie?
- Bardzo chętnie - odpowiedziała nastolatka.
- No to, życzę Wam miłej zabawy - powiedziała Rebekah - Ja już pójdę do domu - dodała, wzięła swoją torbę, po czym wyszła.
Gdy rodzice zobaczyli ją w tym stanie, byli mocno przerażeni i zaczęli zadawać mnóstwo pytań.


***


- O której jest ten seans? - zapytała Katherine.
- Jeżeli nie chcemy się spóźnić, to musimy już wychodzić - oznajmił chłopak.
Liam miał ochotę zabić Jake'a. Gdyby nie on, spędziłby resztę dnia z Kate, udając, że bardzo go boli i tym samym wzbudzając w niej poczucie winy. Dziewczyna zaczęła się szykować. Gdy była już gotowa, to razem z Jake'iem wyszła z domu, po czym zaczęli kierować się w stronę kina, w którym miał odbyć się seans. Choć Kate znała książkę, prawie na pamięć to i tak niektóre sceny ją przerażały. Wtedy Jake szeptał jej do ucha, że jest z nim bezpieczna i chwytał ją za rękę. Po jakiś dwóch godzinach, film skończył się i Kate z Jake'iem wyszli z kina. Chłopak odprowadził ją do domu.
- Dzięki, że ze mną poszłaś. Mam nadzieję, że Ci się podobało - powiedział Jake.
Nagle zaczęło padać. Kate pociągnęła Jake'a do domu śmiejąc się.
- Zrobię coś do picia - zaproponowała Katherine. 
Jednak chłopak miał inne plany, ponieważ usiadł na kanapie, ciągnąc ją za sobą. Kiedy jej twarz znalazła się milimetry od jego twarzy powiedziała, odsuwając się:
- Nie rób tak więcej.
- Co jest nie tak? - zapytał chłopak, również lekko się odsuwając.
- To, że poszłam z Tobą do kina, nie upoważnia Cię, do całowania mnie, a oboje wiemy, że chciałeś to zrobić - wyjaśniła dziewczyna.
Świadkiem całej tej niezręcznej sytuacji był Liam.
- Przepraszam - odpowiedział Jake.
- Co tu się dzieje? - zapytał zazdrosny Liam, udając, że dopiero wchodzi do salonu, w którym znajdowała się para.
- Nie Twój interes - warknął Jake, kiedy Katherine wstała i skierowała się w stronę kuchni.
- Tylko się pytam - powiedział Liam i poszedł do kuchni, gdzie znajdowała się szatynka.
- Jak tam seans? - zapytał Liam, gdy już był w pomieszczeniu.
- Fajnie, ale nie chcę o tym gadać - odpowiedziała krótko Katherine - Jak tam Twój nos? Boli jeszcze? - zapytała.
- Dobrze, choć przyznam, że jeszcze trochę boli - powiedział brunet, nalewając sobie sok pomarańczowy do szklanki.
Dziewczyna, bez słowa, wyszła z kuchni i skierowała się w stronę salonu razem z dwoma szklankami soku jabłkowego. 
- Dzięki - powiedział Jake, gdy tylko położyła szklanki na stoliku - Może później wybierzesz się ze mną na spacer? - zapytał po chwili, gdy już siedziała na kanapie.
- Proponujesz mi kolejną randkę? - zapytała - Jeżeli masz zamiar znów mnie całować, to możesz zapomnieć - wyjaśniła.
- Nie będę, słowo - obiecał chłopak, popijając sok.
- W takim razie, możemy iść - odpowiedziała, uśmiechając się.
Nagle do salonu, jak oparzony, wparował Harry.
- Katherine, możesz mi to wyjaśnić? - zapytał, rzucając na jej kolana jakieś kolorowe czasopismo.
Kiedy zobaczyła okładkę, zorientowała się, dlaczego Harry jest taki wściekły. Otóż, na pierwszej stronie była ona sama, razem z Liam'em, a nagłówek głosił: "Kim jest ta tajemnicza para?"
- A więc jak? Możesz mi to wytłumaczyć? - zapytał Harry, spoglądając na siostrę.
- Nie mam pojęcia, dlaczego zrobili z tego taką sensację - wyjaśniła Kate.
- A wyjaśnij mi, kiedy Ty tam byłaś i co to była za impreza - powiedział chłopak.
- To zdjęcie z balu maskowego - wyjaśniła - Nie wiem tylko dlaczego do mnie się przyczepili - dodała.
- Ja chyba się domyślam. Przecież wyglądałaś ślicznie - oznajmił Liam.
Harry w tym momencie zaczynał wszystko rozumieć. Zagubione kawałki układanki wracały na miejsce. Na balu nie widział Liam'a... Dlaczego? Bo był z Katherine i oboje postanowili to przed nim ukryć.
- Liam później sobie porozmawiamy - powiedział brunet.
- Czy ktoś mi może wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi? - zapytał Jake.
- Później Ci opowiem - zaproponowała szatynka.
- A Ty, Liam, powiedz mi byliście razem czy nie? - zapytał spoglądając na chłopaka.
- Ale... - zaczęła.
- Proszę Cię, spójrz mi prosto w oczy i powiedz, że z nim nie byłaś - powiedział Harry.
Kiedy Kate zobaczyła zielony błysk tęczówek brata, do oczu napłynęły jej łzy. Nie umiałaby go okłamać. Kłamstwo było, jest i będzie dla niej najgorszą rzeczą na świecie.
- Dość, przestań, Harry - powiedział Liam.
- Byliśmy razem, oczywiście, jako przyjaciele. Oboje nie mieliśmy partnerów, a chcieliśmy iść - wytłumaczyła.
- To dlaczego, tak to ukrywaliście? - zapytał Hazza.
- Dobrze wiedzieliśmy jak zareagujesz - dodał, spoglądając na Kate, która najwyraźniej myślała o tym samym.
- Nie chcę o tym gadać - powiedziała Kate, kończąc temat - Idziemy na ten spacer? - zwróciła się do Jake'a.
- Z Tobą zawsze i wszędzie - oznajmił chłopak, po czym wstał z łóżka i wziął ją za rękę.
Wyszli z domu i kierowali się w kierunku plaży.
- Może opowiesz mi coś o sobie? - zapytał Jake - Czym się interesujesz? - dodał.
- Lubię grać w siatkówkę, ale to już wiesz no i jestem wielką fanką kryminałów Harlana Cobena - wyjaśniła dziewczyna - A Ty jakie masz hobby? - zapytała.
- Bardzo lubię czytać, również kryminały. Lubię grać w siatkówkę, piłkę nożną i koszykówkę - odpowiedział chłopak.
- Ja za to, nie cierpię grać, oglądać albo robić cokolwiek, co ma jakiś związek z piłką nożną - wyjaśniła Katherine.
- No to szkoda. Mam jednak nadzieję, że przyjmiesz moje zaproszenie na mój mecz koszykówki, jutro, o 18.00? - powiedział kuzyn Rebekah - Jeśli chcesz, to możesz wziąć jakąś koleżankę - zaproponował Jake, wchodząc na molo.
- Nie za bardzo mam kogo. Niektórzy chcą się ze mną przyjaźnić, tylko ze względu na sławę chłopaków - wyznała dziewczyna spuszczając głowę i kopiąc kamień.
- Nie rozumiem takich osób, ale na pewno masz jakąś bliską przyjaciółkę lub chociaż koleżankę... - powiedział chłopak.
- Miałam przyjaciółkę, Caroline, ale gdy stałam się popularna, ona uznała, że nie chce żyć w moim cieniu. Niedawno poznałam Rebekah, Paulę i Alice i mam nadzieję, że zaprzyjaźnimy się- wyjaśniła dziewczyna.
Reszta spaceru minęła spokojnie. Oboje śmiali się i rozmawiali. Kate napisała do Alice i Pauli, ale obie się wykręciły. Chłopak odprowadził ją pod sam dom. Oczywiście, w domu nie obyło się bez przesłuchań. Najbardziej jednak, Katherine, podobało się to, że Liam chodził cały czas wściekły i wszystko wylatywało mu z rąk.
- O... Cześć - przywitał się Harry - Gdzie byłaś? - zapytał.
- Na spacerze z Jake'iem - wyjaśniła dziewczyna - Jutro po południu też wychodzę - powiedziała, kończąc rozmowę i kierując się do swojego pokoju.
Chłopak nie zdążył nic powiedzieć. Postanowił, że sam także uda się do swojego pokoju.