piątek, 13 lipca 2012

Rozdział VIII


Rankiem, gdy Rebekah wstała i poszła do kuchni, ujrzała swojego kuzyna Jake'a.
- Ooo... Hej! - powiedziała dziewczyna, uwieszając mu się na szyję. - Myślałam, że przyjedziesz później.
- Jednak przyjechałem wcześniej i zostaje aż na tydzień! Mam nadzieję, że się cieszysz i poznasz mnie ze swoimi przyjaciółmi - powiedział szczęśliwy chłopak, popijając herbatę.
- Jasne, że się cieszę. A co do przyjaciół, to mogę Cię z nimi zapoznać nawet dzisiaj, bo jesteśmy umówieni. Na pewno ich polubisz. A gdzie Twój kot? - odpowiedziała i zapytała dziewczyna.
- Mam nadzieję, że oni polubią mnie... A może opowiesz mi coś o nich? Kot leży na korytarzu, nie bój się, nie zapomniałem go zabrać - zaproponował.
- Paulę już miałeś przyjemność poznać, więc zacznę może od Katherine. Jest w naszym wieku, brunetka i jest bardzo miła i szczera do bólu, Alice też jest w naszym wieku, jest sympatyczną dziewczyną. A co do chłopaków to jest ich pięciu i już o nich słyszałeś. Domyślasz się może kim mogą być? - zapytała blondynka.
- Nie gadaj, że to Ci z tego zespołu, który tak ubóstwiasz - powiedział z niedowierzaniem chłopak.
- To właśnie oni, więc ich opisy już znasz, ale chcę żebyś wiedział, że Katherine to młodsza siostra Harry'ego, a Alice to dziewczyna Zayn'a - dodała dziewczyna.
- Czyli mam rozumieć, że Alice jest nietykalna? - zapytał Jake.
- Tak dokładnie, a Katherine ma bardzo opiekuńczego brata, więc trzeba mieć się na baczności - ostrzegła Rebekah.
- Jak bardzo? - spytał.
- Baaardzooo. Na przykład, nie wrzucać jej do jeziora, jak ostatnim razem zrobił Liam - powiedziała.
- Będę się miał na baczności. Nie przepadam za One Direction, więc nie bój się, ją też zostawię w spokoju. Nie będziesz się musiała za mnie wstydzić - oznajmił chłopak.
- Poczekaj chwilkę, bo musze zadzwonić do Katherine, dowiedzieć się, o której mają czas - powiedziała blondynka po czym wzięła do ręki telefon.
- O cześć. Myślałam, że już nie odbierzesz. O której godzinie macie dzisiaj czas? - zapytała dziewczyna.
- Ja dopiero się obudziłam, ale słyszę, że chłopcy już buszują w kuchni. Właściwie to możesz wpaść jak szybko się wyrobisz. Będziemy na Ciebie czekać - oświadczyła Kate.
- No to, pa pa - powiedziała Rebekah, po czym się rozłączyła.
- Jake, jeśli chcesz to za pół godzinki możemy iść do nich - powiedziała dziewczyna i pobiegła do swojego pokoju.
Po godzinie kuzynostwo dotarło pod dom One Direction, zapukali, a drzwi otworzyła im Katherine.
- Hej, Rebekah! Ty pewnie jesteś Jake, kuzyn Rebekah, miło mi Cie poznać, jestem Katherine - przedstawiła się dziewczyna, wyciągając do niego rękę.
Chłopak uścisnął jej dłoń, ale nie był w stanie wykrztusić ani słowa. Nie spodziewał  się, że będzie wyglądać tak niesamowicie. Lekko polokowane włosy opadały jej na ramiona, a uśmiech rozjaśniał cały pokój. Jednak najpiękniejsze miała oczy.
- Zapraszam do środka - powiedziała.
- Dzięki, gdzie znajdę resztę? - zapytała blondynka.
- Są w salonie - oznajmiła szatynka.
- Chodź, zaprowadzę Cię - powiedziała Rebekah, po czym wzięła go za rękę i wprowadziła do salonu.
- Cześć chłopaki. To jest Jake - przedstawiła dziewczyna - A Ty już na pewno ich znasz - powiedziała dziewczyna, po czym zostawiła ich samych w pokoju i poszła do Kate.
- Co tam? Fajnego masz tego kuzyna, całkiem przystojny. Tylko mam wrażenie, że za mną nie przepada, bo wogóle się nie odezwał - oświadczyła szatynka.
- Na początku zawsze tak ma, ale się rozkręci. Zostaje na tydzień, z czego bardzo się cieszę, bo w końcu będę miała z kim rozmawiać wieczorami - odpowiedziała dziewczyna.
- Kiedyś możesz zostać na noc u nas. Będzie mi bardzo miło, zresztą chłopakom pewnie też. Żebyś wiedziała, co tu się wieczorami dzieje... Kłócimy się dosłownie o wszystko, ale i tak na końcu wychodzi na to, że wspólnie oglądamy film - wyjaśniła Kate.
- Myślę, że to nawet dobry pomysł. A tak ogólnie to myślałam, żeby Was zaprosić dzisiaj na takie jakby "Piżama Party". Chłopaki spaliby w pokoju razem z |Jake'iem, a my u mnie - zaproponowała blondynka.
- Masz aż tak duży dom, żeby nas wszystkich pomieścić? A co na to Twoi rodzice? - zapytała zaskoczona dziewczyna.
- Rodzice nie mieli nic przeciwko, bo wyjeżdżają do ciotki, a Jake ma u nas własny pokój, więc ze spaniem nie będzie problemu - powiedziała Rebekah.
- Ja bardzo chętnie, ale nie wiem, co na to chłopacy, będziesz musiała ich o to spytać - oznajmiła.
- To może później, nie chcę im przeszkadzać, niech się trochę poznają, bo Jake nie chciał mi uwierzyć, że się z Wami koleguję - oświadczyła blondynka.
- Nie dziwie mu się, gdybym była na jego miejscu też bym nie wierzyła - wyjaśniła nastolatka.
- Ale na szczęście go już przekonałam. Może pójdziemy się przejść? - spytała Rebekah.
- Chętnie bym się przeszła, ale ktoś w tym domu musi zająć się takimi prymitywnymi rzeczami jak obiad. A sama widzisz, że Harry ma problem z posługiwaniem się zwykłym nożem, a Liam boi się łyżek - powiedziała dziewczyna wyjmując składniki na spaghetti - A może zostaniecie na obiedzie? - zaproponowała.
- Jeżeli nie będziemy sprawiać problemu, to chętnie zostaniemy. Jak chcesz to mogę Ci pomóc, będziesz miała dodatkową parę rąk do pomocy - zaproponowała dziewczyna.
- Jeżeli masz ochotę mi pomóc, to nie mam nic przeciwko - oznajmiła szatynka z uśmiechem.
- To co mam zrobić? - spytała Rebekah.
- Umiesz przygotować sos do spaghetti? - zapytała Kate.
- Tak, to mam rozumieć, że właśnie tym mam się zająć? - spytała blondynka.
- Jakbyś mogła. Ja w tym czasie pozmywam i nakryje do stołu - wyjaśniła.
- No dobrze, gdzie znajdę garnek i łyżkę? - zapytała dziewczyna.
- W szafie, koło lodówki - odpowiedziała Katherine.
- Dzięki - powiedziała Rebekah biorąc się do przygotowania dania.

***

W tym czasie, gdy dziewczyny przygotowywały obiad, to chłopcy się zapoznali i rozmawiali na różne tematy. Nagle Liam zapytał:
- Skąd pochodzisz? 
- Z Los Angeles - odpowiedział Jake.
- A w jakim kierunku poszedłeś? Chodzi mi o zawód - zapytał Liam.
- Szkoła policyjna - powiedział chłopak.
- Mam nadzieję, że nie posadzisz nas za kratkami - wtrącił się Harry - A gdzie chodzisz do tej szkoły? - dodał zaciekawiony.
- Muszę dojeżdżać do Hollywood - oświadczył Jake.
- No to kawałek masz - powiedział Harry po czym dodał: 
- Poznałeś już moją siostrę?
- Tak, jest bardzo miła - oznajmił chłopak.
- Może od razu powiedz, że Ci się podoba... - powiedział zdenerwowany i trochę zazdrosny Liam poruszając temat Kate.
- Nie, o co Ci chodzi? Po prostu powiedziałem, że jest miła i tyle - wyjaśnił chłopak.
- Kto jest miły? - zapytała Katherine, która właśnie weszła do salonu.
- Nikt, a tak sobie rozmawiamy, na męskie tematy, nie zrozumiesz - odpowiedział szybko kuzyn Rebekah.
- Chodźcie na obiad! - krzyknęła z kuchni blondynka.
Chłopacy weszli do kuchni i od razu zajęli miejsca.
- Co jest na obiad? - zapytał Niall.
- Spaghetti - odpowiedziała Rebekah przynosząc do stołu sos i makaron.
- Mmm... - mruknął Zayn.
Nagle do domu wparował Louis, który w ręce miał kopertę i powiedział:
- Katherine coś do Ciebie.
Dziewczyna wzięła list od najstarszego członka w zespole i wstała od stołu. Tym razem w kopercie nie było wyschniętych płatków róży, ale dokładnie siedemnaście stokrotek. Na czerwonym sercu napisane było tym razem:


Kocham Cię bardzo słoneczko Ty moje.
Moje serduszko jest tylko Twoje.
Powiem Ci jeszcze koteczku skrycie,
Że jesteś dla mnie miłością na całe życie!


Dziewczyna po przeczytaniu zaniosła list do swojego pokoju i kiedy wróciła znów usiadła do stołu. Wszystko to działo się pod czujnym okiem Liam'a. Gdy dziewczyna rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie, prychnął z zażenowania. 
- Kto znów do Ciebie napisał? - zapytał po chwili brunet.
- Myślę, że to nie Twoja sprawa - odpowiedziała spokojnie dziewczyna patrząc mu się prosto w oczy.
- Czyli znów Twój tajemniczy wielbiciel - powiedział Liam - pamiętaj co Ci mówiłem - dodał.
- Pamiętam i nie bój się jestem ostrożna. Przecież nie mogę zakazać mu do siebie pisać - wyjaśniła dziewczyna.
- Możecie mi wyjaśnić o czym Wy mówicie? - zapytał zdenerwowany Harry.
- Od trzech dni dostaje jakieś listy podpisane "Tajemniczy Wielbiciel", to wszystko - wyjaśniła Kate.
- Mam nadzieję, że mu nie odpisujesz, ani nic z tych rzeczy? - zapytał Hazza.
- Jak już mówiłam, jestem ostrożna - wytłumaczyła Katherine.
- To się cieszę - powiedział Harry.
- Chłopcy... Chciałabym zorganizować razem z Jake'iem takie jakby "Piżama Party". Oczywiście będzie Alice, Katherine, Paula, Jake, ja, no i oczywiście jeśli się zgodzicie, to Wy - opowiedziała i zapytała Rebekah.
- Ja się zgadzam, a Wy? - powiedział Niall.
- Czemu nie. Bardzo chętnie - odpowiedział Harry.
- Jeżeli Harry idzie, to ja też - oznajmił Louis.
- Opuścić taką zabawę? Nigdy - powiedział Zayn.
- Zostałeś tylko Ty - Rebekah mówiąc to spojrzała na Liam'a.
- Skoro wszyscy idą, to ja też - oświadczył nastolatek.
- Zadzwonię może do Pauli i powiem jej o naszym spotkaniu, a Ty, Zayn może zadzwoń do Alice? Aaa... Rebekah o której to będzie godzinie? - powiedział i zapytał Niall.
- Myślałam o 18.00. Niall nie musisz dzwonić do Pauli, bo o wszystkim już wie. Planowałyśmy ten wieczór jeszcze zanim Was poznałyśmy, ale Ty, Zayn, możesz zadzwonić do Alice, bo tak się składa, że nie mam jej numeru telefonu - wyjaśniła dziewczyna.
- A ma coś ze sobą zabrać ? - zapytał Zayn.
- Tak, nich weźmie śpiwór. Harry może wziął byś ze sobą kota, zapoznalibyśmy go z kociakiem Jake'a - zaproponowała Rebekah.
- OK. Zabiorę go. Dusty lubi wycieczki - oznajmił Hazza.
- Ja idę się już powoli szykować, bo jest już 14.00. Ależ ten czas szybko płynie - powiedziała Katherine.
- Wiecie co, mam pomysł. Może rozejdziemy się teraz i przygotujemy, a o 18.00 spotkamy się u Rebekah? - zaproponował Harry.
- Też tak myślę, bo ja i Jake musimy wszystko przygotować - odpowiedziała dziewczyna i wzięła kuzyna za rękę.
Po piętnastu minutach wszyscy się rozeszli. W domu One Direction panował niebywały bałagan. Chłopacy nie umieli znaleźć co niektórych rzeczy, przez co wchodzili bez pukania do pokoju Katherine, aby im podpowiedziała, gdzie mogą daną rzecz znaleźć. Ona natomiast była wściekła ich postępowaniem, gdyż strasznie ceniła sobie prywatność. Po godzinie była już spakowana i wyszykowana. Postanowiła, więc zejść na dół i czekając na chłopaków, poczytać swoje ulubione kryminały autorstwa Harlana Cobena. Tym razem wybrała "Nie mów nikomu". Czytała ją już wiele razy, ale niebywale ją lubiła. Chciałaby żeby jej chłopak był w niej zakochany tak jak David Beck w Elizabeth Parker. Zdecydowała, że weźmie ją do Rebekah, ponieważ ma problemy z zaśnięciem, gdy nic nie przeczyta. Do tego stopnia wczuła się w tę historię, że nie usłyszała jak ktoś schodzi ze schodów i podchodzi do niej. Zorientowała się dopiero, gdy tajemniczy "ktoś"  zasłonił jej oczy. Zareagowała instynktownie, podnosząc książkę do góry i uderzając w napastnika. 
- Auć... - krzyknął Liam, trzymając się za prawe oko.
- Przepraszam, nie chciałam, a zresztą co Ci przyszło do głowy podchodząc do mnie od tyłu, gdy czytam kryminały? - zapytała Katherine, wstając szybko z kanapy i podchodząc do chłopaka.
- Tak jakoś wyszło - odpowiedział.
- Pokaż mi to - rozkazała dziewczyna.
- Po co? Zaraz przestanie boleć - wytłumaczył chłopak.
- I przy okazji będziesz miał pół twarzy w fiolecie. Świetny pomysł - prychnęła odsuwając jego dłoń z niemałym wysiłkiem - Niedobrze to wygląda. Pójdę po lód, a Ty zostań - znów rozkazała dziewczyna.
- Będę u siebie, bo jak Harry mnie tu zobaczy, to nie będzie zadowolony - powiedział Liam chwilowo idąc za nią, ale później kierując się na schody. 
Kiedy dziewczyna wyciągnęła lód, skierowała się do niego. Weszła bez pukania i podeszła do niego siadając przy nim.
- Połóż się - powiedziała.
Tym razem chłopak nie protestował, gdyż zaczęło mu się kręcić w głowie. Katherine położyła mu worek z lodem na prawym oku jak najdelikatniej potrafiła, przy okazji odgarniając mu grzywkę z czoła. Nie wiedziała czy zadrżał pod wpływem jej dotyku czy z zimna. 
- Kiedy byliśmy na dole powiedziałeś, że Harry nie byłby zadowolony, widząc Cię. Co miałeś na myśli? - zapytała szatynka.
- To, że gdyby zobaczył mnie tam z Tobą. Sama wiesz jak on reaguje, kiedy widzi nas razem - odpowiedział chłopak i spojrzał jej prosto w oczy.
- Wiesz jaki jest Harry. Denerwuje go dużo rzeczy. Nie patrz się tak na mnie, dziwnie się czuje - powiedziała spuszczając wzrok.
- No dobrze. Nie wiedziałem, że Cię to, aż tak denerwuje - powiedział Liam kierując swój wzrok w stronę okna.
- Nie o to chodzi, po prostu dziwnie się czuje - wyjaśniła dziewczyna.
Po paru minutach ciszy do pokoju wparował Harry.
- Co tu się dzieje? - zapytał idąc w stronę łóżka, na którym akurat znajdował się Liam z Katherine - Liam co Ci się stało? - zapytał.
- To nic poważnego - powiedział Liam, spoglądając momentami na Kate.
- Liam, co się stało? - zapytał bardziej zdenerwowany Harry.
- Przewróciłem się i uderzyłem o biurko, a Katherine to usłyszała i przyniosła mi tylko lód - wytłumaczył chłopak, okłamując przyjaciela.
- Aha, jesteście już spakowani do Rebekah? - zapytał Hazza.
- Ja tak - odpowiedziała Kate.
- O 17.30 wychodzimy z domu, więc macie być już gotowi, przyjdę po Was - powiedział chłopak i wyszedł z pokoju, zostawiając ich samych.
- Dzięki, że mnie kryłeś. Nie musiałeś - powiedziała Kate.
- Owszem musiałem, bo nie chciałem, żeby Ci się dostało od Harry'ego - powiedział Liam i uśmiechnął się do dziewczyny.
Katherine zdjęła woreczek z lodem z oka Liam'a i dotknęła opuchlizny.
- Myślę, że oko nie będzie fioletowe - oznajmiła.
- Jesteś pewna? - zapytał chłopak, zaczynając pakować się do Rebekah - Wiesz gdzie mieszka Rebekah? - zapytał Liam, męcząc się z włożeniem śpiwora do torby.
- Nie, ale mam jej numer telefonu. Napisze do niej - powiedziała Kate, po czym wyciągnęła komórkę.
- Hej, Rebekah. Jak nazywa się ulica, przy której mieszkasz? - zapytała dziewczyna.
- Beautiful Street 2. Mam nadzieję, że traficie. Do zobaczenia! :) - odpisała Rebekah.
O godzinie 17.25 wszyscy byli już gotowi do wyjścia i co niektórzy siedzieli w salonie czekając na resztę. Po dziesięciu minutach ostatnia osoba, którą był Harry, zszedł na dół tłumacząc się tym, że musiał poszukać Dusty.

1 komentarz: